Miasto

Wszedl do miasta bez zbroi poniewaz ukryl ja gdzies pod woda w porcie by nikt nie widzial ze jest rycerzem. a zawsze bedzie mogl ja przyzwac. nigdy tutaj nie byl.... teraz dopiero docenil ogrom miasta. mysal ze gdy byl tu z Saszą to zwiedzil znacznie wiecej miejsc... tym czasem chodzil po miescie i rozgladal sie po wszystkich wypytujac przechodniow o plotki krazace zawsze po takich miejscach.

Songo wzedł do miasta i poczuł jakieś kosmo. Był daleko więc nie czuł tego dokładnie. Lecz to kosmo się powiększało co znaczyło że ktoś się zbliża. Nie wiedział kto to jest. Pomyślał o księżniczce. I poszedł szybkim krokiem do sali tronowej.

W pewnym momencie do młodzieńca (dante) podeszło dwoje strażników.
Dostrzegli go już prędzej ale przez pewien czas tylko obserwowali.Mieli jasne rozkazy od księżniczki Hildy Polaris.Interesować się każdym obcym w mieście.A ów chłopak wydał im się bardzo nie tutejszy.Przez opaleniznę jaką posiadał bardzo wyróżniał się z tłumu.
- Czego pan tutaj szuka ? - zapytał jeden z nich ale nie oczekiwał odpowiedzi.
- Jak mniemam ma pan jakiś cel wizyty ale nas on nie obchodzi.
W tym momencie drugi ze strażników podniósł dłon do góry.Po chwili za chłopakiem stanęła kolejna dwójka strażników.
- Mamy jasne rozkazy.Każdego nie znajomego przyprowadzić przed oblicze kapłanki Odyna.Liczymy na pańską współpracę.

- Panowie... ja chcialem sie rozejrzec tylko po waszym pieknym miescie. dawno juz nie bylem w tak chlodnym klimacie i naprawde z ulga tutaj przyjechalem. jestem chlopakiem ktory chcial przyjechac tutuaj poniewaz go poproszono o to... gdy moj przybrany ojciec mial tu do zalatwienia kilka spraw a sam ze wzgledu na swoje zdrowie nie mogl niestety tutaj przyjechac. Mam nadzieje ze nie jestem wiezniem ? nie zakujecie ani nie zwiazecie mnie ? pojde z wami do kaplanki ale czy naprawde jestem godzien by przebywac w jej komnacie i byc az tak blisko jej ? Byl bardzo spokojny i mowil wszystko bardzo spokojnym glosem. dawalo sie w jego tonie wyczytac zatroskanie o ojca.

- Kapłanka Hilda Polaris słynie ze swojej gościnności więc nie musisz się martwić ,że nie jesteś godzien spotkania z nią.Być może pomoże ci również załatwić twoje sprawy - rzekł jeden ze strażników pokazując mu jednocześnie swoją postawą ,że odmowa nie wchodzi w gre.Chłopak w eskorcie czterech strażników zmierzał w kierunku pałacu.

- Tylko panowie po co ma az czterech silnych zolniezy eskortowac mnie slabego chlopaka do Kaplanki ? nie umiem walczyc zawsze od brata dostawalem bęcki jak sie bilismy. zreszta nie mam sie czego bac prawda? nie mam powodu uciekac. choc nawet nie snilem o tym by zobaczyc sie z Pania Polaris. wiele o niej slyszalem.... jestem pod duzym wrazeniem nie tylko jej ciezkich wysilkow ale takze waszych. posiwecacie siebie by reszta swiata mogla zyc w cieple. przepraszam ze pytam ale czy wam to nie przszkadza? ludzicie te srogie warunki ? moze nie uwierzycie ale dobrze rozumiem co czujecie bo sam pochodze z zimnych krajow... choc teraz po mnie tego napewno nie widac ale wychowalem sie daleko od ciepla slonca. oj... przepraszam.. za duzo mowie a napewno was to nie obchodzi. prosze mi wybaczyc.
Szedl z nimi spokojnie rozgladajac sie dookola ze sztucznym zafascynowaniem okolica.

Żaden ze strażników nie odpowiedział na pytania chłopaka.Prowadzili go w ciszy.W końcu ich oczom ukazało się wejście do pałacu.

OOC:
Słuchaj mnie teraz uważnie Kondzio bo dwa razy powtarzać nie będe.Jeszcze raz zaczniej robić szopkę to wylecisz z Asgardu ekspresowo.
Po pierwsze najpierw bawisz się w ducha i liczysz na to ,że Hilda jest medium.Niestety nie jest.Potem nagle jesteś w mieście.Nie umiesz wykrywać kosmosu ale piszesz ,że czujesz zwiększający się kosmos.
Po trzecie jesteś na razie taki słaby ,że ten strażnik by tobą ulice pozamiatał.Nie zapominaj ,że Hilda rządzi w Asgardzie a nie ty i nie rób z siebie pępka Asgardu.Chcesz za wszelką cenę zwrócić na siebie uwage i potem wychodzą takie głupstwa jak zabawa w ducha.
Gdy już zrozumiesz sens tych słów twoje posty zostaną skasowane od tego w którym bawisz się w ducha.

"Piekny palac" pomyslal chlopak. nigdy nie widzial czegos tak pieknego. duzo czytal o mitologii roznych krajow ale nigdy nie zdawal sobie sprawy ze ktos mogl zbudowac cos tak wspanialego.. gdy sie ocknal z zauroczenia powiedzial.
- Ym... ano, moge wejsc do srodka sam ? czy razem z wami, panowie ? pewnie z wami bo napewno nie ufacie nikomu a zapewne bardzo troszczycie sie o kaplanke. doceniam to naprawde.

Songo wrócił do miasta by zobaczyc co się dzieję w komnacie. Nagle zrobiło się zimno. Zimniej niż normalnie. Przyspieszył Kroku

Wbiegl z calym impetem do miasta. gdyby nie jego reflex wpadlby na stragan z... mrozonkami< taki joke tylko z tymi mrozonkami.> odbil sie odziemi i zrobil widowiskowe salto w powietrzu i wylądował. pobiegl w strone portu ktory juz byl widoczny. nie widzial zadnych statkow. jakby bylo trzeba plynalby wplaw ale to by za dlugo trwalo.... gdy podbiegl do miejsce w ktorym zostawil zbroje zawolal ja i po chwili mial na sobie kawalki chroniace jego czlonki. nie zatrzymywal sie. biegl dalej by jak najszybciej wyplynac.

Po chwili istotnie pojawił się w mieście. Jego przybycie spowodowało dość typowe przestraszone westchnięcie przez chwilę jednak nie zwrócił na to uwagi. Rozejrzał się przez chwilę aż w końcu dojrzał cel swojej wyprawy. Dlatego też za chwilę ruszył pędem przed siebie w stronę swojego celu. Po chwili znikł tak szybko jak się pojawił

Po opuszczeniu pałacu jeszcze przez chwilę szli w milczeniu.W pewnym momencie postanowił przerwać milczenie:
- Jak widzę masz się całkiem dobrze co bardzo mnie cieszy.Interesuje mnie jednak o czym chciałeś ze mną porozmawiać.Jeśli mogę ci w czymś pomóc to mów śmiało postaram zrobić wszystko co w mojej mocy aby rozwiązać twoje problemy jeśli oczywiście takie masz.
Lekki mrożny wiatr co pewien czas muzgał ich twarze.

-Po prostu chciałem odwiedzić starego przyjaciela-rzucił z uśmiechem Radamantis lecz po chwili uśmiech znikł a pojawił się chłodny wyraz twarzy
-Mimo jednak że jesteś moim przyjacielem powinienem mieć do Ciebie pretensje jako Spektran Hadesa. Mało co nie zabiłeś jednego z moich podwładnych. Jak wiesz jestem jednym z trzech Piekielnych Sędziów dlatego chciałbym wysłuchać twojej relacji z tego zdażenia. Później wysłucham swojego podwładnego bo nie miałem dotychczas na to czasu. Później będę musiał Hadesowi przedstawić osąd. Jednak mimo wszystko chciałbym żeby to wszystko odbyło się w przyjacielskiej atmosferze, jakieś piwko, powspominamy stare czasy a potem powiesz co i jak-uśmiech po chwili wrócił na oblicze Radamantisa

Odpowiedział uśmiechem na uśmiech Rhadamthysa.Domyślał się ,że może chodzić o jego atak na jednego z rycerzy Hadesa.Jednak na życzenie swojego rozmówcy nie poruszał na razie tego tematu.
- Znam bardzo dobre miejsce gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
Nie zdradzając nic więcej wyprowadził swojego przyjaciela z miasta.

Wyszedł przed pałac i od razu skierował się do miasta. Nadal idąc w stronę głównej bramy mówił do Naomi.
- Na początek musimy ich znaleźć. Anakin często przebywa poza miastem i gdy kapłanka nas wzywa zawszy idzie przez miasto.
Spojrzał na swoją towarzyszkę z uśmiechem.
- Kapitan straży jest mi winien przysługę więc wysyła mi od czasu do czasu listy opisujące wszystkich niezwykłych ludzi.
Spoważniał i kontynuował smutno.
- Niestety nie wiem gdzie może przebywać na rozległych pustkowiach Agardu. Być może ma mieszka w którymś z domów pod miastem, może mieszkać w którejś z niedalekich wiosek lub ,tak jak ja za jakiś czas temu, wśród lodowców. Masz jakiś pomysł?

Spojrzała na Paola, kiedy to do niej mówił.
- Możemy, sprawdzić w mieście. Może go tam znajdziemy... A jak nie to będziemy szukać po okolicach miasta... Innego pomysłu nie mam... Chyba że poczekamy na niego w miejscu gdzie dość często przebywa... Może znasz takie? - powiedziała spokojnie idąc wraz z Paolem.

Popatrzył na dziewczynę.
- Właśnie chcę się dowiedzieć czy opuścili miasto, jeżeli tak to mamy mały problem.
Doszli do bram miasta. Tu Paolo ręką dał znać Naomi by zaczekała, sam zaś wszedł do niskiego budynku. Po chwili wyszedł zasmucony.
- Opuścili miasto, strażnik powiedział w którym mniej więcej kierunku się udali ale nic więcej nie wie.
Spojrzał przez bramę i wskazał ręką odległy punkt.
- Masz jakiś pomysł

Poczekała na niego, kiedy to poszedł po informacje. Gdy wrócił i powiedział że opuścili miasto, westchnęła.
- Pozostaje tylko udać się w tę stronę w którą się kierowali... Ale nie wiem co zrobimy dalej jeśli, zastaniemy drogę w różnych kierunkach... Może będziemy mieli szczęście, że Anakin będzie wracał tą stroną... A tak to innego pomysłu nie mam. - odpowiedziała spoglądając w stronę gdzie mógł pójść Anakin.

Gdy wraz z Świętymi Rycerzami przemierzał miasto nagle poczuł znajome energię kosmiczne.Na chwilę przystanął po czym rzekł do swoich towarzyszy:
- Sądze,że powinniśmy tu chwilę zaczekać na naszych sojuszników.
Następnie uśmiechnął się po czym dodał:
- Co u was i słychać i jak się czujecie jako Święci Rycerze ? - zapytał.
W końcu nie często mieli okazję od tak sobie porozmawiać.

Szedł bardzo powoli bez kaptura lekko ośnieżone włosy, trochę kryształków lodu na jego zbroi wprawiało go w bardzo dobry humor.
Uśmiechał się co jakiś czas do siebie, a także do tyłu spoglądając jak Remus sobie radzi podczas ich wędrówki. Widząc niedaleko miasto, przeciągnął się mocno dodając.
- No to jesteśmy.. - dało się słyszec spokojny, lekko leniwy głos.
Weszli do miasta, spokojnie się rozglądając w oddali zauważył 3 Rycerzy, którzy z pewnością musieli byc ich znajomymi. Swoim płynnym ruchem wskazał Remusowi ręką, gdzie mają isc. Kiedy dotarł koło nich, wyszczerzył się lekko trzymając ręce na biodrach.
- Długo to nam chyba nie zajęło co? - zapytał się sarkastycznie, co w jego ustach brzmiało najwyraźniej śmiesznie.

Szedł już trochę wolniej, gdyż zmęczyła go wędrówka w takich warunkach. Fioletowy płaszcz pokrył śnieg, co nadawało chłopakowi wygląd bałwana. Spostrzegł, że Izaak wciąż zerka na niego. A potem ujrzał w oddali miasto. Młodzieniec strzepnął w płaszcza śnieg, gdy przekroczył bramę. Właśnie zobaczył tam Świętych Rycerzy. Generał jak zwykle pokazywał ręką kierunek, co już trochę denerwowało Remusa, ale nic nie zamierzał o tym powiedzieć. Bardzo mu zależało na przyjemnych stosunkach z przyjaciółmi. Kiedy Izaak coś powiedział, Remus doszedł do reszty. Pokiwał lekko głową na przywitanie. I rzekł:
- Przepraszam, że wam przerywam, ale chcę coś ogłosić: Posejdon zdania nie zmienił. I akceptuje warunki naszego planu. - po czym lekko odetchnął, mrużąc lekko oczy.

- Dziwne pytanie, czuje się szczęśliwy, a jednocześnie wiem że walka to moje...
Urwał widząc nadchodzących generałów. Wysłuchał ich słów i na koniec się odezwał.
- W takim razie ruszajmy do Hildy.

Miała już odpowiedzieć Anakinowi jak Paolo skończy ale również zauważyła zbliżających się do nich Generałów. Ucieszył ją ich widok jak i wiadomość jaką przynieśli.
Skinęła tylko głową na ich słowa jak i na słowa Paola by mogli już wszyscy ruszyć do kapłanki...

Hyoga szedł.
-Nie zasługuję na miano świętego wojownika.-Powiedział
Przestał grać na harfie. Wręcz ją wyrzucił. Poszedł w stronę sanktuarium