Giudecca

- Nie traćmy czasu. Żaden z nas nie zna technik teleportacji, a rozumiem że nikt nas tam nie przeniesie... - Odwzajemnił obojętne spojrzenie zarówno Zamaskowanej jak i Hadesowi, który wydawał się już zupełnie zapaść w sobie..

A odnośnie Boskości, Frey miał swoje własne, zupełnie odrębne zdanie..

"Naszym przeznaczeniem jest płonąć Tańczący.. " - Usłyszał spokojny wielotonowy głos płynący ze swej Zbroi.. Piołun..

W tym momencie odezwał się do Revela, któremu nie odpowiedział wcześniej skupiony na Hadesie, zamaskowanej postaci i ich koligacjach z zapisami w księdze Herolda.

- Na chwałę Królestwa i Jego Mieszkańców.. - Posępny głos skierowany do tak naprawdę jedynego któremu ufał po tej stronie bytu, odbijał się jeszcze długo echem po sali tronowej, na równi z echem kroków dwojga Rycerzy, którzy własnie wyruszyli na spotkanie z Końcem..

Droga z powrotem do Giudecci nie zajęła mu sporo czasu.Podczas drogi miał czas na przemyślenia.To co powiedział Radamanthis sprawiło że Akachi zaczął się zastanawiać.Z jednej strony poczucie odpowiedzialności a z drugiej... nie miał praktycznie już nic do stracenia.
"Zabijanie wieśniaków w krainie wiecznego lodu mi nie odpowiada... misja od pana Podziemi będzie o wiele dużo ciekawsza..."-pomyślał idąc dalej.
Gdy tylko przekroczył ponownie próg drzwi stanął przy ostatniej kolumnie lekko się podpierając.Zawinął się dokładniej swoją ciemną komżą.
Chwilę później dostrzegł że w pałacu nie ma dwóch spectran...
"Czyżby wyruszyli beze mnie??-pomyślał.
Podszedł następnie na odpowiednią odległość do Pana Podziemi.
-Panie...przepraszam najmocniej że przeszkadzam lecz jakie masz dla mnie zadania??-zapytał uniżonym głosem.

OCC:
Neo, gdy ty wrócisz, ani Grafa ani Revela już nie będzie - zwróć uwagę ile czasu spędziłeś w kuźni

Otworzył drzwi mocnym pchnięciem po czym uklęknął przed Hadesem.

-Panie Asgardcy intruzi wkroczyli na teren Świata Zmarłych. Radamantis czeka już w Sali Osądu na moją pomoc. - Czekał na odpowiedź Hadesa.

Akachi momentalnie zerwał się miejsca gdy usłyszał informacje dostarczone przez Jubeiego.
"A więc tak oni pogrywają..."-pomyślał spoglądając gdzieś na jakiś punkt w oddali.
Jego fioletowa chłodna aura rozbłysła lekkim światłem.
Następnie spojrzał się na kowala świata Podziemnego.
-Udam się tam razem z tobą.Nie pozwolę żeby sam jeden Radis miał do czynienia ze świętymi wojownikami.Jeżeli znasz jakąś drogę na skróty..wskaż mi ją...-powiedział stanowczym tonem.
Następnie ponownie skłonił się przed Hadesem.
-Pani pozwolisz że odejdę.
Jeżeli masz mi coś jeszcze do powiedzenia wysłucham twoich słów z uwagą...-zapytał mężczyzny w pełni uniżony.
Fakt faktem teraz Akachi nie dysponował taką siłą jak wcześniej w starciu z rycerzem Betą.Złota zbroja już nie chroni jego ciała.Teraz..musi liczyć na swoje mięśnie i wytrzymałość gdyż chyba nie ma czasu aby kowal świątynny cokolwiek mógł zrobić do ochrony dla zdrajcy...

Na początku nie zauważył Akachiego. Gdy ten już się odezwał Jubei odwrócił się w jego stronę.

-Dobrze. Jedyne co ci trzeba to zbroja. Jestem jeszcze zbyt słaby aby wykonać kolejną. Może Hades nas wspomoże. - Odezwał się do niego po czym znów zwrócił się do Hadesa.

-Wiem , że Neo , a raczej Akachi nie zyskał jeszcze szacunku. Lecz jesteśmy w trudnej sytuacji. Nasze szeregi są małe , a wrogowie potężni. Wstawiam się za nim o prozę o przyznanie mu zbroi. Akachi jest dobrym towarzyszem i przyjacielem. Oddał własną krew aby naprawić zbroję Radamantisa. Jeszcze raz proszę o zbroję dla niego , nieważne jaką.

W momencie gdy Jubei zaczął prosić o zbroję...czyli największy dar dla rycerza w umarłym sercu Akachiego pojawiła się malutka iskierka wzruszenia.Nie myślał oraz nie sądził w najskrytszych pragnieniach że spectran może być tak uprzejmy dla zdrajcy którego wszyscy potępili.
"Dobry z niego chłopak..."-pomyślał lekko się uśmiechając.
Następnie odwrócił wzrok w stronę Hadesa który cały czas był "obojętny" na słowa Jubeiego i zarówno Akachiego.
-Panie..czas nagli.Jeżeli mamy cokolwiek zdziałać tym Asgardczykom potrzeba będzie każda pomoc.Wiem że twoi spectranie którzy służyli się od bardzo dawna mi jeszcze nie ufają.Jednak wspólną walką i przelewaną krwią powinienem zaskarbić sobie ich zaufanie oraz twój szacunek..

-Powitajcie godnie naszych gości. - powiedział do zgromadzonych - Niech nie myślą, że mogą robić co chcą, zwłaszcza na obcej ziemi.
Czekał aż jego słudzy zaczną działać, a postać, która wciągnęła gfo do swojego planu, również zacznie go realizować.

Usłyszawszy słowa Hadesa wiedział , że Akachi nie dostanie zbroi. Było to zrozumiałe choć Pan Podziemi mógł zrobić coś więcej aby przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę.

-Nic tu po nas. Musimy szybko dotrzeć do Pierwszego Więzienia. Za mną. - Ukłonił się Hadesowi i wyszedł z Sali. Po czym ruszył w stronę Sali Osądu.

Postać obróciła się w stronę wyjścia z komnaty. Jakby nie miała tu nic więcej do powiedzenia i preferując wycofanie się teraz z tego miejsca.
Zdało się, że zrobiła co chciała, a reszta dla niej jej nie dotyczyła.

Nie zamierzał czekać na jakieś specjalne zaproszenie.
Od razu ruszył za Jubeim który znał perfekcyjnie drogę.
Miał skrytą nadzieję tylko że Radis jeszcze żyję...