IV. Dom Raka

Legumir patrzył z zamglonym wzrokiem jak to on poznał pierwszy raz Neo. Wtedy jeszcze nie był Złotym Rycerzem, a on był tak niedoświadczony, że nie wiedział co robić w każdej sytuacji w której sie znalazł, na jego pierwszej misji, którą Neo prowadził.

- Nigdy nie mów nigdy, nasze losy zależą od przemijających wydarzeń. Może coś podpowiedziało Neo by sie Tobą zajął. Widać dobrze, masz duży potencjał. Będziesz dobrym Rycerem. Mam nadzieję, że dożyję dnia w którym przywdziejesz swoją Zbroję.

Legumir nie powiedział tego głośno, ale chciał zobaczyć wszystkich dwunastu Rycerzy w Złotych Zbrojach. Nie wiedział tylko kiedy Neo będzie wybierał się do Hadesu na spotkanie ze swoim przeznaczeniem, obiecał mu wtedy że z nim pójdzie...

Shaka spojrzał na niego a wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił na poważniejszy.Następnie wyciągnął dłoń w stronę Legumira..
-Dziękuje za ciepłe słowa lecz nie mamy pewności czy dorzyjemy tego dnia gdy złota zbroja panny znajdzie się na moim ciele.Wystarczy tylko spojrzeć na to co dzieję się na zewnątrz...narastające zimno oraz śnieg pokrywają tereny naszego ukochanego Sanktuarium...następnie Wielki Mistrz zwołuje naradę swoich rycerzy...myślę że my także powinniśmy się tam znajdować...los Świątyni jest powierzony w każdym rycerzu...
co Ty na to??.
Siedziemy tutaj dalej tak bezczynnie czy przejdziemy przez domy zodiaku wprost do najpotężniejszego złotego rycerza??.-powiedział na szybkości Shaka jednym tchem...

Legumir nie przekręcając głowy skierował swój wzrok na Shakę, tak, że jakby patrzył na niego 'spod byka' ale równocześnie śmiał się. Chwycił dłoń pretendenta do Złotej Zbroi Panny.

- No to jedziemy. Bez ryzyka nie ma zabawy.

Odsunął się trochę od Shaki. Zdjął swoją skrzynie z pleców, by nie musieć jej dalej dźwigać, otworzył ją a ta promieniejąc ognistym blaskiem przyczepiła się do jego ciała.

- No to chodźmy.

Shaka kiwnął tylko głową na znak iż rozumie doskonale co teraz mają robić.Powoli wstał z klęczek i skupił swój cosmos aby dzięki specjalnym umiejętnością wykryć czy ktoś przebywa w domu lwa...
Na twarzy chłopaka po krótce pojawił się mały uśmieszek.
-W domu lwa naszczęście nie ma żadnego strażnika.-powiedział Shaka sięgając wzrokiem na jakiś punkt...
Ruszajmy więc...nie ma czasu do stracenia...-powiedział chłopak a następnie ruszył z ogromną prędkością ku wyjściu z domu zodiaku...

"W Starych ruinach będzie na Ciebie czekać.. "
- Dobrze, przynajmniej coś się dzieje - Zamruczał rozglądając się z poziomu kolejnego Domu za czymś co przypominać może Stare Ruiny. "Kurwa, tu wszystko jest ruiną... Chociaż.." - Dostrzegł w oddali coś co mogłoby sie nadawać. Ruszył dalej.. Zmęczenie powoli dawalo o sobie znać. Jedno musiał przyznać, Samo ustytuowanie Domów Zodiaku i ich odległośc od siebie są niezłym sposobem obrony. Chyba że ktoś ma w dupie zmęczenie i ból cielesny..

Legumir razem z Shaką, który dopiero co go dogonił dotarł do czwartego Domu Zodiaku - Domu Złotego Rycerza Raka, Neo. Brązowy Rycerz Feniksa wiedział, że Neo akurat jest gdzie indziej i ma inne, ważniejsze sprawy na głowie, więc bez wahania przekroczył prób jego domu. Jego zbroja była trochę podniszczona po ostatniej walce z Shaką. Zastanawiał się jak mógłby ją odbudować i czy to w ogóle możliwe. Zwrócił się do Shaki.

- Krótko tam byłeś. Mam nadzieję, że nie zwątpiłeś i dalej będziemy starać się przeżyć tą wojnę. Chodź, trzeba uratować tych ludzi!

Wbiegł do kolejnego domu zodiaku. Dom Raka był rezydencją innego z jego dobrych przyjaciół, Nea. Nie wyczuł jednak jego obecności. Kiedy wszedł do środka poczół jednak dwie inne energie. Pierwsza należała do Legumira, rycerza Feniksa, druga okazała się należeć do młodego ucznia, którego niegdyś widział na arenie.

-Witajcie. - powiedział łapiąc oddech - Wybaczcie zdawkowość, ale poszukuje Wielkiego Mistrza. Czy wiecie gdzie go znajdę?

Legumir zobaczył Abdelaziza, jego dawnego towarzysza, który wbiegl do domu Zodiaku. Widać był bardzo zagadany, co równoznacze było z tym, że nie pogadają o tym co się dzieje na świecie, zresztą... Legumir i Shaka także mieli swoje właśne zadanie, z ktorym nie można było zwlekać.

- Witaj Abdelazizie - uśmiechnął się do niego. - Ostatnio, gdy byliśmy w domu Ryb był w swoim pałacu rozmawiał z Radamantisem. Nie zatrzymuję Cię, pewnie masz ważną sprawę. - powiedział do niego. Wiedział, że Rycerz Jednorożca jest od niego lepszy i bardziej doświadczony. Pewnie ma wieści dla Wielkiego Mistrza.

Już mieli zamiar wyjść z domu raka gdy nagle prawie na nich wpadł rycerz jednorożca Abdel.Shaka miał już zaszczyt spotkać się z nim nie jednokrotnie.Podziwał go za zasługi oraz doświadczenie.Następnie spojrzał się na Legumira który już wszystko najistotniejsze mu powiedział.Jednak Shaka jako wielka gaduła także chciał dorzucić swoje "3 grosze".
-Hmm myślę że powinieneś się udać do ostatniego domu zodiaku.Tam obecnie jest mój mistrz Neo.Powinieneś się do niego udać...a później do Wielkiego Mistrza.Sprawa jest niecierpiąca zwłoki więc będziemy musieli Cię niestety opuścić zaraz...-powiedział a na jego twarzy umalował się poważny wyraz.
Do wioski dzieliło ich już dosłownie kilkadziesiąt minut szybkiego marszu.Są tak blisko a jednocześnie jeszcze tak daleko...
Sanktuarium musi jak najszybciej wyposażyć się w cierpliwość oraz odwagę której w decydujących momentach może tak brakowac...

-Dziękuję, przyjaciele. - powiedział - Mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy w ciekawszych okolicznościach.

Ruszył przed siebie, chcąc dotrzeć jak najszybciej przed oblicze Wielkiego Mistrza.

Tak jak podejrzewał nie zastał pana Domu Raka. Powoli zaczął wątpić że biegiem dogoni Rycerza który jednak miał nad nim dość sporą przewagę czasową. Tak więc musi spotkać się z kimś jeszcze. Ruszył dalej