TIME FOR SOME TRAINING!!!!

Oglądał wszystko z daleka i starał się nie wtrącać. Przebrnął przez to wszystko i gdy dostał wiadomość poszedł do gospody i usiadł przy stoliku.

OCC: Mi też to nie przeszkadza. Taki jest i już a ty się Shaka tak nie podniecaj bo to tylko fantasy , świat nierealny Może ciebie to bolało jak cię kopnął czy coś ale mnie nie ;D I ja tam się nie będę wtrącał do waszych czy jego zachowań

Jego stan bardzo się poprawił. Mimo tego nadal odczuwał ból w rożnych częściach ciapa. Po otrzymaniu wiadomości poszedł do gospody mimo tego ze nie miał na to najmniejszej ochoty.
- Co znowu do jasnej….. –powiedział sobie pod nosem w drodze do gospody.

Nie miał innego wyboru niż tylko udać się za innymi do gospody.Drogę znał więc Shaka szedł ostatni i rozmyślał nad tym co miało miejsce jeszcze kilka dni temu.
-To jest wszystko już popieprzone...-powiedział pod nosem chłopak.
Następnie przekroczył próg gospody...odrazu rzuciło mu się w oczy widok pięknej kelnerki...
"No ona chociaż się nie zmieniłą..."-pomyślał Shaka radośnie jej machając.
Po chwili jego wzrok przeniusł się na Seuru...jednak nic się nie odezwał.Czekał na jego ruch....

OCC:Chameleon zamknij sie dobrze??.To ze tb wszystko pasuje to nie znaczy że mi również;/ ale już sobie to wyjaśniliśmy z Alch więc bez takich tekstów dobrze??

Siedziała przy stoliku i obserwowała to co dzieje sie w gospodzie.
Czekała...

Stał odwrócony plecami do wszystkich.Wpatrywał się cały czas w ogień.Po chwili odwrócił się w stronę wszystkich oznajmując wesoło wszystkim do czego doszedli:
-GRATULACJE!!!!Teraz macie prawo nazywać się drużyną.Z począdku każde z was metr od siebie stało nie reagując na to co dzieje się drugiemu ,ale teraz po moim treningu jesteście zgrani jak eeee...... jak...... hmm....... (cholera zapomniałem co chiałem żec) ,a tak jakbyscie byli jednym organizmem.Jedno pomaga drugiemu i drugie jednemu.Z waszym zgraniem walka staje się skutecniejsza czemu?Bo w grupie siła!Ot co!!!Dopiero postawajac się mi ryzykując życiem pokazujesz że ten zcłonek drużyny nie jest wam oojętny czy jest obcy czy nie.Bez tego byście w pojedynke zginęli.To tyle poczekajcie na kolacje a ja ide na spacer.
Chłopak opuścił budynek gospody.

Wysłuchał słów Seuru i rozłożył się na krześle.

-No jesteśmy napewno bardziej zgrani niż przed wyprawą.

OCC: Jak tam chcesz ;D Mi by to przeszkadzało jakby mi ktoś tak mówił/robił w świecie rzeczywistym ale widocznie tobie przeszkadza i tu Jak tam sobie chcesz Ja się nie wtrącam

Shaka spojrzał na wszystkich tutaj zgromadzonych jednak na jego twarzy nie zagościł uśmiech...
"Teraz jesteśmy grupą...ciekawe..."-pomyślał Shaka...

Następnie załorzył rękę na ręke i zaczął skupiać się na kelnerce...

Dokładnie wysłuchał ich przewodnika mimo tego ze nie miał na to ochoty. Gdy Seuru wyszedł Milo zabrał głos.
- Chciałbym wam podziękować za opiekę. Bez was najprawdopodobniej nie było by mnie na tym świecie. Jeszcze raz dziękuje nigdy wam tego nie zapomnę- mówił prawie z łzami w oczach, spoglądając na każdego po kolei.

Presea milczała słuchajac najpierw Seuru, a chwile później Milo... zastanawiała się kim tak naprawde jest ich trener.
Nie mogła go " rozgryźć"
Jest zbyt skomplikowany i zawiły- pomyślała

Spojrzał na wszystkich tutaj zebranych.Prawie każdy miał namalowane na twarzy nudę oraz chęć powrotu do domów..do Grecji.Jednak w głębi duszy Shaka czuł iż to całe postępowanie Seuru doprowadziło tylko do jednego.Dało kontury dobrej i zwartej grupy które może zdziałać nie jedno....lecz czy wytrzyma kolejne próby??.
Te więzy są dopiero świerze niczym nowo co narodzone niemowle.
Chłopak ponownie się rozejrzał.Skupił zwrok dokładnie na każdym z nich osobna...
Nagle wstał z miejsca podniusł ręke w stronę pieknej barmanki..
-Przepraszam bardzo...chciałbym zamówić cztery piwa...najlesze jakie macie...hhe mamy co świętować-powiadział radośnie z lekkim uśmieszkiem Shaka.
Następnie jego wzrok przeniusł się na towarzyszy drużyny.
-Nie ma co siedzieć i się dalej zamartwiać ani obrażać.Jeżeli według Seuru staliśmy się grupą....mamy co oblać...
Co wy na to przyjaciele??.

Na pomysł o oblanie ich dotychczasowych „sukcesów” zareagował pozytywnie. W końcu nie można cały czas się smucić.
- Tak napijmy się czegoś. Mimo ciężkich wyzwań którym musieliśmy stawić czoła. Nie zostawialiśmy nikogo z tylu, wspieraliśmy się razem darzyliśmy do wspólnego celu jako drużyna. Wypijmy razem, chyba ze się ze mną nie zgadzacie.
Złapał za kieliszek i uniósł go w gore.
- Najlepszego- powiedział dość głośno w stronę reszty.

Wstała, podeszła do Shaki ujęła dłonią kielich i uniosła w górę
- Wypije za nas i nasz trening- powiedziała-obyśmy jeszcze kiedyś spotkali się na takiej wyprawie

Shaka z radością pooddawał kieliszki z wybornym trunkiem towarzyszom.W momencie gdy Presea podeszła do chłopaka i chwyciła za piwo ten delikatnie a zaraz szybki ruchem ręki ucałował ją w dłoń...
Następnie wstał i zbliżył swoją twarz do niej.
-Dziękuje za towarzyszenie mi w tej misji oraz za ostatnie wydarzenia...-wyszeptał jej Shaka.
Następnie uniusł rękę z kieliszkiem.
-Zdrowie...oby do końca tej wyprawy towarzyszyło nam takie szczęście...
Powiedział Shaka a następnie błyskawicznie opruźnij zawartość naczynia.
Jeszcze szybko skierował swoje oczy na Invisa który nie złorzył toastu.
"Dziwne...zawsze myślalem że jest towarzyski..."-pomyślał a następnie usiadł...

Wracał z przechadzki nocą po mieście zmartwiony tym co się dzieje w rodzinnych stronach.Ostatnim razem wszyscy w spólnie walczyli ramię w ramię ,taraz jedni drugim do gardeł skaczą.Podszedłz tyłu budynku u wskoczył bardzo szybko i cicho przez okno do pokoju ,zamykając okno i drzwi do pokoju.Jak wewnątrz zrobiło się ciepło ,to położył się spać.

Noc ustąpiła dniu.Słońce wysoko uniosło się na niebie rozświetlajac swym blaskiem wszystko wokoło ,jednak zapowiadałao się na burzę z deszczem.

Shaka wstał nie wiadomo o której godzinie dodatkowo z wielkim bulem głowy...najwyraźniej wczoraj musieli ostro poszaleć.
Po chwili rozejrzał się w okół siebie...potargał swoje dlugie lecz rozczochrane włosy...
-Jak ja się tutaj do cholery znalazłem??.-zapytał sam siebie..
Następnie wstał umył się szybko i zszedł na dół po shodach...
cały czas ból głowy go nie opuszczał...

Siedziała przy stole i piła sok jabłkowy, kiedy zobaczyła schodzącego Shakę, nie wygladał zbyt dobrze.
Pewnie boli go głowa po wczorajszym- pomyślała -dobrze iż ja wypiłam tylko troche piwa, inaczej bym była jak on.

Obudził się w nie swoim pokoju. Po chwili zrozumiał ze musiał wczoraj przeholować z piciem. Żebrał się z łózka i poszedł do toalety gdzie załatwił swoje wszystkie najpotrzebniejsze sprawy. Po czym zszedł na dół. Usiadł przy stole obok czekającej już Presei.
- dobry dzień .- powiedział zachrypniętym głosem.

Presea uśmiechnęła się widząc ledwo żywego Milo
O i następny zmarnowany po wczorajszym - pomyślała - co oni tam robili jak ja wyszłam
- Witaj Milo, jak się spało- zapytała pogodnie

Widział już siedzących przy jednym stoliku Milo oraz Prese.Chwiejnym krokiem lecz powoli podszedł do nich a następnie gwałtownie usiadł.W tych rozczochranych włosach mógł wyglądać niesamowicie komicznie.Lecz teraz się tym nie przejmował...potrzebował wody mineralnej i to w kurewsko dużych ilościach.
-Witam wszystkich i przepraszam za moje zachowanie dzisiajejsze oraz wczorajsze...a właśnie.. pamiętacie co się wczoraj działo bo mi się film urwał...-powiedział lekko zarumieniony młodzieniec.

Presea parsknęła perlistym śmiechem słysząc słowa Shaki
- Witaj, no cóż ja ci nie pomogę za bardzo, bo wcześnie wyszłam. Ale nim wyszłam to zdążyłes juz poderwać kelnerkę i dwie tutejsze dziewczyny... szybki jesteś- powiedziała śmiejąc się, a następnie kiwnęła ręką na stojącą niedaleko kelnerkę- twój luby potrzebuje wody mineralnej i to sporo, jego kolega również, więc podaj ją nam do stołu

- Ahhh spało się wybornie ale ze wstaniem było gorzej- powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy w stronę dziewczyny.
Chwile po tym dołączył do nich Shaka który najwidoczniej był w podobnej sytuacji co Milo.
- no to się działo wczoraj, mam nadzieje ze nie zrobiłem niczego głupiego?- Powiedział patrząc w stronę Presei.

Presea spojrzała na Milo i równiez śmiejac sie powiedziała:
-O tobie mogę powiedzieć tylko to, że szybko straciłam cię z oczu. Zniknąłeś w towarzystwie pewnej czarnowłosej niewiasty
W tej samej chwili do stołu podeszła kelnerka niosąca wodę, na widok Shaki zarumieniła sie i "puściła mu oczko"

Po słowach dziewczyny można było zdecydowanie zobaczyć ze głęboko odetchnął. Był przekonany ze coś nabroił jednak te przeczucie okazało się być mylące.
- No na szczęście nic takiego się nie stało. Ale warto było bo i tak zabawa była przednia… chyba….- ostatnie słowa mówił tak cicho ze nikt tego nie usłyszał.
Rozsiadł się na krześle i powoli pil wodę przyniesiona przez kelnerkę.

Shaka się tym razem mocniej zaruminieł słysząc o tym że poderwał kelnerkę.Takie zachowanie raczej nie przystoi przyszłemu złotemu rycerzowi ale wczorajsza noc jak każdy twierdzi była "magiczna".
Spojrzał jeszcze nieśmiało kątem oka na dziewczyne która była ponoć już jego.A następnie na swoich towarzysz...
-Całe szczęście że tylko się skończyło na tym...-powiedział z uśmiechem na ustach.
Jak myślicie...co teraz zrobimy??.Seuru..nie widziałem go już dawno.Może zrezygnował?-spytał wszystkich Shaka jednocześnie popijąc zimną wodę mineralną...