TIME FOR SOME TRAINING!!!!

Zarzucił swą torbę podróżniczą na plecy a następnie powolnym krokiem udał się za przywódcą.Dalej myślał o tym co "mogło" się stać w nocy.Może to był tylko sen?.Jednak sny nie wydają się aż tak realne oraz nie śnią każdemu takie same.
Pewne jest chyba jedno.To co się stało tej nocy ma z całą pewnością ogromne znaczenie i ta postać...tak łatwo nie odpuści skoro nas zaatakowała.Musi mieć jakiś ukryty powód...
Następnie swój wzrok skierował na towarzysza stojącego obok...jest nim oczywiście Invis.Shaka z radosnym uśmiechem zapytał.
-Jak się czujesz Invis po tej nocy??

Presea wstała, była jednak słaba oparła sie więc o drzewo i popatrzyła za odchodzącymi. Pomyślała, że "Rytuał Sachmet" był złym pomysłem, a jednak musiała go wykonać i teraz słabła w oczach. Ruszyła pomału za resztą...

OOC:Seyia Ufok Invis napisać mi tutaj coś,bo od jutra zaczną sie ostrzeżenia sypać >:[

Szybko ruszył za przewodnikiem. Przed nimi była jeszcze długa, co nie było zbyt przyjemna perspektywa. Mimo tego Milo cały czas parł przed siebie. Idąc nie rozmawiał z nikim, tylko uważnie słuchał wypowiedzi reszty.

Nie chciało mu się z nikim rozmawiać. Czekał aż rozpocznie się trening.

OOC:Wiecei skróce tym lv za takie teksty bo niechce sie wam odgrywać postaci.

OCC: To co miałem napisać ?? Jak jest jakas sytuacja to się rozpisuje.

OCC:Może pomiń alch to całą interakcje bo jak nikt nie chce pisać to szkoda czasu tracic.

1.Takie rzeczy piszemy na priv.
2.Będzie mnie lv za takie rzeczy.

Widząc iż Invis nie wyrażał chęci na jakąkolwiek rozmowę czy nawet pogawędkę Shaka lekko spuścił głowę na dół.Wziął jeszcze przedtym malutki łyczek wody a po chwili udał się za przewodnikiem.W drużynie po tej nocy panuje jakaś dziwna atmosfera...wszyscy nie są już tak otwarci jak na początku tej wyprawy.
"Czyżby ten sen...ta bitwa...miała aż na nas taki wpływ??"-pomyślał chłopak a następnie rzucił spojrzenie na każdego ze znajomych.
Najbardziej martwił się chłopak o Seiye który..prawdę mówiąc od dłuższego czasu jest jakiś cichy.Zamknięty w sobie.
-Trzeba będzie z nim porozmawiać na miejscu...-powiedział bardziej do siebie Shaka.

Szedł za wszystkimi nie chciał z nikim rozmawiac, chciał tylko juz zdobyc swoją zbroję która na niego czekała

Czekał aż Seuru podejmie decyzję o wyruszeniu. Ta walka wpłynęła na niego w pewnien sposób. Miał smutny wyraz twarzy i zamknął się w sobie. Stało się tak dlatego , że zauważył w oczach tej osoby coś znajomego. Znał ją. nie wiedział jednak dokładnie kim ona jest.

Pooooo dluuugim dłuuuugm maszerowaniu przez las wkońcu całą grupa wygramoliła się z nie go a wiczór.JEdnak niedaleko dojżaeli małe jażące się światełka.

Szli bardzo długo jeszcze przez ten las.Droga nie należało do najłatwiejszych więc jeżeli ktoś by się zgubił bardzo trudno sam by odnalazł ścieżkę.Jednak to nie było ważne gdyż naszczęście spokojnie wyszli z lasu.Bardziej martwiła Shake atmosfera panująca w drużynia.Wszyscy mieli miny jakby chcieli już wrócić do domu po dniu pełnym zabaw.Widząc jażące się światełka chłopak się lekko uśmiechnął..
-No nareszcie...cywilizacja...
No widzicie ludzie??.Jest już bardzo dobrze.Przeszliśmy długą drogę...czas na odpczynek...
Następnie swoją głową skierwał w stronę Seuru a jasne włosy zrobiły obrót..
-Seuru może zajdziemy do miasta na jakiegoś małego...wiesz oco mi chodzi.
Po chwili podszedł do niego i jego głos przyjął niezwykle cichy słyszalny tylko dla niego ton.
-To może poprawić troszkę atmosferę w drużynie.Nie muszę Ci przecież mówić jak jest bo sam doskonale to pewnie odczuwasz...-czekał następnie na odpowiedź przywódcy..

-Eeee..... ale i tak musimy przejść przez miasto przecież cały czas wam otym mówiłem.A
Poszedł w stronę miasta ze zkrzwiona miną iz nikt go wogóle nie słuchał.

Szli długo lecz droga nie była męcząca. Gdy widział już koniec lasu przyśpieszył. Stanął przed nim i zaczął się oglądać po koolicy. Po chwili ruszył w stronę miasteczka.

Droga była bardzo długa, jednak w końcu dotarli do jakiegoś miasta. Milo nie ukrywał zadowolenia "nareszcie jakieś miasto, nie tylko ten las"- Pomyślał Milo. Zadowolony przyspieszył kroku w międzyczasie mówiąc.
- No to lecimy przez miasto, krótki odpoczynek i wznawiamy trening tak?- Mówił w stronę przewodnika oczekując na odpowiedz.

Przewodnikowi pojawiła się żyłka na czole po czym wrzasną do Milo i Invisa:
-A WY GDZIE LEZIECIE!!!!!!!!???????

"Ojeju..przecież to już jest paranoja..."-pomysłał Shaka.
Lekko złapał się za głowę a następnie przykucnął.Nie chciał się włańczać do tej rozmowy czy może kłótni.Chłopak chciał już ponownie wybróbować swe siły w jakimś dobrym treningu.
"Hmmm ciekawe czy inni także chcą jeszcze potrenować..."-ponownie zamyślił się chłopak spoglądając w zachmurzone niebo...

Gdy przewodnik wydarł się na nich. Od razu odwrócił głowę w jego stronę. W głębi duszy nie wiedział o co może chodzić. Podszedł w stronę Seuru.
- No więc gdzie idziemy.

Odwrócił sie i popatrzył na Seuru. Wrócił się kilka kroków i usiadł na kamieniu. Czekał co postanowi ich przewodnik.

OOC:NApiszta tu coś albo kary będą >:[

OCC;ja napisałem.Czekam na twój ruch aż wkonuc zaprowadzisz nas do tego miasta.

Seuru nic nie mówiąc ruszył przed siebie w stronę miasta.

(Będzie mniej lv za lenistwo,Dark ostatnie upomnienie pisz takie rzeczy na pw.)

Ujrzał że przywódca zmierza w stronę miasta więc podniósł swoje cztery litery i ruszył tuż za nim.Gdy tak szedł w głębi duszy zastanawiał się co mogło wytrącić z równowagi Seuru...