Wioska

Za uczniem Hadesu pojawił się Azrael.
-Nie uciekniesz mi tak łatwo twoje cosmo łatwo wyczuć.Słąbe coś to udeżenie było nawet nie trafiło....
Gdy uczeń się obejżał ujżął leżącego oddychającego ucznia który nagle zniknął.
-To byłą iluzja wywołana w momęcie mojej szybkości wzgędem towich słabo wyczulonych zmysłów.Jesteś żałosny żeby samemu broić na niewłasnym podwórku.I coś jeszcze...
Złapał ucznia za gardło godnosząc go jedną ręką ,po czym wsadził mu zawiniątko w usta.
-Jeden pentagram jóż mam i mi wystarczy.
Po chwili żucił uczniem o ziemię tak mocno ,że aż się w niąwbił tuż na przeciw Xellosa.
Azrael zwołał:
-Hej Xellos mamy tu szcura leży na przeciw ciebie.
Po czym ruszył w stronę wgłębieniu zatrzymując się tuż przy leżącym uczniu.

OOC:Małolat przeczytaj regulamin.Nie możesz wchodzić w intencje drugiego gracza o ile tamten nie wyrazi na to zgody.W związku z tym nie możesz napisać że straciłem oddech z dwóch powodów.Po 1 Wchodzisz w moje intencje łamiąc regulamin. Po 2 jestem szybsdzy od ciebie ,wytrzymalszy i silniejszy więc:
-Twój atak chybi za każdym razem
-Tówj atak jak trafi to nie wyżądzi żądanego efektu
-Jak jóż trafi to zadając mały dmg.
Mówię to bo jesteś nowy i chce tylko cię o tym powiadomić

Xellos spojrzał z pogardą na osobe leżąca u jego stóp.
-To tacy ludzie służa teraz Hadesowi?To chyba oznaka upadku jego potęgi.
Kopnął chłopaka w twarz.
Schylił sie ku niemu i zdjął mu kaptur.
-Jesli jeszcze raz sie tu pojawisz to przysiegam Ci ze zginiesz.
Gdy skonczył mówić,rzucił nim o ziemie jak jakąś szmatą.Splunął i odszedł.
-Azraelu.Masz chyba jakies rachunki do wyrównania z tym czymś.Wyrównaj je.-powiedział odchodząc w strone placu przed domami złotych rycerzy.

Azrael przykucnął przy leżącym Uczniu i szepną mu do ucha.
-Do takiego stanu doprowadza twoje postepowanie.
Wstał i rozmył się w powietrzu myśląc:
-Czeka mnie ciężki trening.Po tym co zrobił uczniowi zaczął podszas podróży zastanawiać się nad swoim postępowaniem.
-Co ja mu zrobiłem.....Nagle zmienił kierunek w stronę lasu.

Obserwował z daleka całą sytuację, nie wtrącał się, lecz zachowanie Xellosa nie przypadło mu do gustu, szczególnie maltretowanie słabszego od siebie.
Powoli wyszedł z cienia zmierzał ku leżacej postaci. Stanął nad nią. Popatrzył....
Zniknął na chwile, lecz zaraz pojawił się z kubłem wody. Odwrócił leżącego na ziemi chłopaka, który był poturbowany, po czym chlusnął mu zimną wodą na twarz aby ten się obudził.
- Wstawaj, musimy pogadać! - Powiedział wcale nie przyjemnym tonem.
W myślach miał cały czas zachowanie rycerzy z brązu. "Kiedyś wróci do was to co komuś zafundowaliście, nawet jeśli się stawiał, jest słabszy....To nie postawa godna rycerza...".
Czekał aż chłopak się obudzi, po czym chlusnął mu jeszcze raz w twarz wodą...

-Wstaje juz wstaje.Czego odemnie chcesz?
Gdy zobaczył kto nad nim stoi szybko stanął na nogi.
Jego oczy były szeroko otwarte a kaptur opadł mu na ramiona.
-Kolejny uczeń sanktuarium.Czemu mi pomogłeś??
Jeśli szukasz wdzieczności to ja znalazłeś.Dzieki.Ale na tym koniec.Mow po co mnie tu przywiodłeś.

Popatrzył na spectrana, źrenice mu się lekko zwężyły jak u kota.
- Pomogłem Ci, bo niechce żebyś nabrał awersji do sanktuarium i ludzi w nim się znajdujących. Po za tym twój kosmos jest mały w porównaniu z rycerzami z brązu, których zdążyłeś już poznać. Nie oczekuje podziękowań. Każdy pożadny rycerz na moim miejscu by to zrobił.
Popatrzył na świeżo co obudzonego zarzucił kaptur na głowe po czym wolnym krokiem zaczął iść w stronę wyjścia z Miasta.
- Chodź zemną, wyprowadzę Cie bezpiecznie z miasta, nikt Cie nie tknie, tylko nie szczekaj do każdego....
Oddalał się...

-Dzieki ale sam sobie poradze nie potrzebuje ochrony.

Wyprzedził ucznie sanktuarium i ruszyl sam w strone wyjscia z miasta.
Nałożył kaptur na głowe po czym odwrócił sie w strone ucznia sanktuarium.
-Nie wiem co Toba kieruje ale wiedz ze mam u Ciebie dług wdzieczności.

Odwrócił sie i ruszył w swoja strone.

Nagle znalazł się przed spectranem, co zmusiło młodego ucznia krainy śmierci do zatrzymania się.
- Jesteś jeszcze młody, dużo się uczysz dlatego daruje Ci tym razem. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy Spectranie. Pamięć mam dobrą. Pozdrów odemnie swego Pana, może niedługo się z nim spotkam....
Zniknął tak szybko jak się pojawił, została po nim tylko pod nogami Spectrana Manierka z wodą, bowiem widział, ze takowej nie posiadał z tego co zdążył zauważyć.

Podniósł manierke z ziemi i schował do najwiekszej z kieszeni.
Ruszył dalej przed siebie.Załował ze wogóle przybył do sanktuarium.

"Nie rozumiem tego czym kieruja sie ci ludzie ale zasiewaja we mnie zbyt wielkie ziarno niepewności musze opuścić to miejsce"-pomyslal idac dalej ku wyjściu z miasta.To co zrobił uczeń sanktuarium na długo zostanie w jego pamięci.

Xellos zauważył jak jeden z uczniow sanktuarium pomaga uczniowi Hadesa.
"Moze za ostro zareagowałem...chyba nie powinienem tak go traktować....no ale cóż stało sie"

Ruszył dalej w strone lasu.Musial zastanowić sie nad tym czy naprawde gnebienie spectran jest teraz niezbedne.
Miał lekkie wyrzuty sumienia.W końcu to w dalszym ciągu jest człowiek.W pewnym momencie odwrócił sie i spojrzał na miejsce gdzie zaszedł cały incydent.
"Pojde go przeprosić"-pomyślał i pomknął ku wyjściu z miasta.

Stanął przed bramą miasta. Widząc kolejny raz ucznia Hadesu mijając go wyszeptał :
- Lepiej nie rób tego więcej...Możesz przez to zginąć
Widząc brata idącego za uczniem z Hadesu, zatrzymał się, a gdy brat go do gonił ruszył z nim mówiąc cicho :
- Bracie... Musisz mi pomóc...

Gdy spojrzał na człowieka niosacego skrzynke na plecach strach pojawił sie w jego oczach.
"Jesli mnie tym razem sprobujesz uderzyć to przysiegam ze kiedyś cie zabije"
-Jeśli zatrzymałeś mnie tylko po to zebym znow spotkał tego człowieka to nienawidze cie jeszcze bardziej niz wcześniej

Powiedział do rycerza andromedy po czym spojrzał na rycerza ktory szedł w ich strone.

Słysząc słowa przybysza zdziwił się. Widząc strach w jego oczach zdziwił się jeszcze bardziej.
"Co on do cholery nawyrabiał ? ..." pomyślał i zapytał brata
- Coś ty mu zrobił ?...

-Troche przesadziłem z agresja.W sumie nic wielkiego-odpowiedział bratu po czym zwrócił sie w strone ucznia hadesa
-Ale jednak uwazam ze przesadziłem i chciałem Cie przeprosić.
Słowa te ledwo co przeszły przez gardło Xellosa lecz gdy je wypowiedział poczuł dziwna ulge.
-No a teraz przybyszy odejdż w pokoju.-dodał i odwrócil sie znow w stron brata.
-Co sie stało??-spytał[/b]

- Chodźmy w jakieś zaciszne miejsce... widziałem coś dziwnego... - powiedział po czym ruszył w stronę wyjścia z miasta

Zaczął krążyć po mieście wyraźnie czegoś szukając.Czegoś albo kogoś.Rozglądał sie po twarzach przechodniów szukając Azraela.
Szukał wszędzie az wreszcie zrezygnował z poszukiwań i postanowił uśiąść przy fontannie znajdującej sie w centrum miasta.

"Co to może znaczyć.....musze sie dowiedzieć.....przyjacielu jesteś mi potrzebny"

Stał przez chwile i przyglądał soe odchodzącym rycerzą.
Po chwili jednak ruszył w drugą strone i po kilkunastu minutach zniknął z horyzontu.

Poszukiwania były wciąż bezskuteczne.Azraela nie było nigdzie widać.W głowie chłopaka wciąż słychać było słowa przepowiedni jaka wysnił Sharaku.
"O co tu chodzi"-zaczął sie zastanawiać.
Musiał znaleźć Azraela.Tylko on mógł mu w tej chwili pomóc.

Drogą z lasu wracał Azrael całkowicie skołowany swoim zachowaniem.Szedł z opuszczoną głową cedzić coś trzy po trzy pod nosem.
-Raz jestem taki...... potem taki....... ,a potem..... nie rozumiem co...... .

Wszedł do Miasta, jak zwykle było w nim gwarno. Postanowił poszukać tego po co tu przyszedł. Mianowicie szukał dwuch nowych osób, którzy stosunkowo niedawno przybyli do Sanktuarium.


OCC: Morpheus i Neo proszeni do miasta.

OCC:nie wiem od kiedy robie za 'nowa osobe' ktora 'stosunkowo niedawno przybyla', ale sie nie doprosisz, moja postac jest tam gdzie jest a nie gdzie chca by byla =_= - Sakra

Azraelu!!!!-krzyknął widząc go przechadzającego sie ulicami miasta.
Podbiegł szybko do ucznia i zaczął mówić cały zdyszany.
-Musisz mi pomoc.Słyszałem o sekretnej bibliotece znajdującej sie na terenach sanktuarium.Wiesz gdzie ona sie znajduje??-spytał a w jego głoscie bylo słychac wielkie zdenerwowanie.

Odwrócił opuszczonął głowę w stronę Xellosa.I spojżał na niego surowym i przeszywającym spojżeniem.Czuć było od niego odpychającą aurę.Westchnął głęboko i odburknął ponuro:
-Nie nie wiem.......
Następnie ruszył przed siebie ponownie z opuszczonął głową mamrocząc i cedzić pod nosem:
-Co się...... musze...... napewno...... strach..... .

Zatrzymał go zanim zdarzył odejść

[i]- Gdy słońce zagaśnie,
Na ziemi zapanuje mrok i ciemność,
Ból i cierpienie rozleją się na ziemię,
Radość i ukojenie ustąpią im miejsca.
Gdy tylko to wszystko się stanie,
Tylko wy będziecie mogli zatrzymać zło...wypowiedział słowa przepowiedni usłyszanej od brata.-Co to do cholery znaczy??Pomóż mi prosze

Ruszył ponownie odburkując ponownie:
-Nie wiem zapytaj rycerza o pozwolenie skożystania z biblioteki.....
Ruszył przed siebie dalej jeszcze bardziej przybity.

"ehhhhhhhhhh....wiec nie zostaje mi nic innego"-pomyślał po czym ruszył w kierunku placu przed domami zodiaku.

Musiał sie tam dostać poprostu musiał.