TIME FOR SOME TRAINING!!!!

Widząc , że Shaka zchodzi w dół poszedł za nim. Zauważył , że Shaka też nie przepada za Seuru.

-Ma racje. Ten nasz przewodnik nie jest wcale taki wspaniały. Jakiś wieśniak , który potrafi tylko poniewierac swoimi towarzyszami. - Mruczał cicho pod nosem.

Ciepły posiłek bardzo dobrze mu zrobił, od razu poczuł się lepiej. Po chwili odpoczynku wyszedł z restauracji z chęcią został by tam dłużej jednak godzina zbiorki zbliżała się nie ubłaganie. Po drodze Milo rozmyślał o tym jak będzie wyglądać ich dalszy trening.
"Ciekawe gdzie teraz się wybierzemy, mam nadzieje ze szybko wznowimy trening"- Pomyślał Milo cały czas idąc przed siebie.

Seuru wracając z załatwionych spraw skierował się ku gospodzie.Nagle droge mu zaszedł Kapitan.
-Załatwione obaj dostali nauczkę według twoich zaleceń.Dobże któryś z nich był opryskliwy?Tak jeden i dostało mu się pożądnie jak i jego koleżce za odwarkiwania.Tak to powinno go nauczyć że cokolwiek crobi będzie miało swe konsekwencje.A co z drugim?Drugi zachował się inaczej utrzymał zimną krew i próbował spokojnie porozmawiać ,mimo tego iż nie mógł po prostu czekał.Tak wyśmienicie on potrafi oceniać sytuację a ta szopka powinna wyostrzyć tą zdolność.Drugi na pewno zanotował sobie nauczkę na temat oceny i zachowania do głowy zatem sprawdzę jak się czują dzięki.Nie ma sprawy.-Seuru wraz z Kapitanem rozeszli się w swoje strony.
OOC:Invis upomnienie dotyczące odgrywania postaci.Nie możesz wiedzieć iż to przewodnik kazał im wam dać nauczkę gdyż słowa kapitana padły po tym jak zostaliście ogłuszeni.Więc nie możesz napisć nic o poniewieraniu bo nie wiesz co się stało po ogłuszeniu was

OCC:A takie pytanie.Skąd kapitan wiedział ze akurat nam dowalisz??.Skoro wcześniej się z nim nie widziałeś w ogóle??.To jest bardziej nieprawdopodobne.I czemu to miało słurzyć??.Zebyś se pognebił nas?

Po krótkiej chwili zszedł na dół.W gospodzie panuje w tym momencie niesamowity gwar oraz zabawa.Każdy popija sobie piwo lub je coś smacznego.Niestety Shaka nie miał apetytu na nic.Zauważył wolny stolik i następnie przysiadł się do niego.Po chwili podeszła do niego kelnerka z kartą dań lecz chłopak kiwnięciem głowy odmówił jej.
Shaka czekał...czekał aż w końcu pojawi się ich przywódca...

Zszedł na dól. Zauważył , że Shaka siedzi przy ścianie. Nie chciał z nikim rozmawiać. Usiadł na ławce pod ścianą.

Po krótkiej chwili marszu był już na miejscu przewidywanego spotkania. Jak widząc ich przewodnik jeszcze się nie pojawił. Milo usiadł na ławce obok i czekał na Seuru.
"Chyba sie nie spóźniłem, no nie ważne poczekam chwilkę. Jak nikt sie nie pojawi to wrócę do jadali haah"

Seuru wkroczył do gospody spuźniony.Widząc że wszyscy już przy stole sam zasiadł obok Milla czekając na jadło.
OOC:Dark naucz się czytać ze zrozumieniem zanim zaczniesz wypisyać takie kompletne głupoty.Było napisane że Suru gdzieś poszedł.Kiedy was zadtrzymano.Za pierwszym razem jak obaj oberwaliście to mieli was zaprowadzić ,ale wtedy doszła prośba Seuru po znajomościach i dostaliście w zęby.Nie musze was trzymać za ręke zrozumiano to nie przedszkole że mam waz za łapki trzymać każde postępowanie ma swoje konsekwncje więc przmyśl do cholery najpierw co piszesz zanim znowu sie wyłożysz.

OCC:Ale i tak sam pomysł bardzo ciekawie zrobiony to trzeba przyznac....a ty jako dobry przywódca czy przewodnik powienieneś coś powiedzieć o tych bramach czy mieście.

Widząc widok Seuru nie specjalnie się ucieszył.Wręcz miał już dosyć tego miejsca czy tych obiecanych treningów.Powoli stawało się to żenujące.
Pewnie takiej samej myśli był także Invis.Nie trzeba było rozmowy czy nawet pogawędki.Wystarczy spojrzeć na twarze..a wszystko będzie czytalne jak w otwartej książce.
Nagle Shaka obrucił głowę i bacznie się rozglądał.
-Ej...a gdzie jest Seiya??-spytał poważnie chłopak..

-Zostawilismy go -Odpowiedział z uśmiechem Seuru.W międzyczasie kelner zaczą zbierać zamówienia.
-Eee poprosze hmmm..... jakieś mięso nie wiem karkóka wystarczy.To jak mówiłem nie strzyczmuje siena guzdrały ,a że Seiya sie ociągał i nie słuchał co mówię jak również nie patrzyłzostało mu tylko albo po omacku wrócić do sanktuarium ,lub nas wytropić.Niech zgadne poszliście do frontowej bramy tak?

OOC:Tak wiem daltego skręciłem nie pomyślałeś że to troche dziwne że zakręcam?Mysłisz czemu mnie poprzednicy wasi nazywali surowym mistrzem xD

-Tak do frontowej...-powiedział Shaka jednocześnie odmawiając kelnerce zamówienie.
Mieliśmy
tam pewne kłopoty heh uznali nas za bandytów i ostro potraktowali.Tylko
dziwne że nic nam nie powiedziałeś drogi przewodniku o dwóch
wejściach.W ogóle nic nie powiedziałeś.Możesz mi powiedzieć czemu??

OCC:Nie wiem jak Cię nazywali ale to dziwnie wyszło.
ale pewnie jakbyśmy walczyli to nagle strażnicy by mieli po 2000Hp.

-Eh ruszamy na trening. Jestem zmeczony tym siedzieniem i waszą gadaniną. Może wreszcie cos zrobimy.

Wstał i podszedł do stołu.

-Nie mam obowiązku wam mówić.Wystarczyło iść za mną a uniknelibyscie kłopotów.Macie nauczkę na przyszłość ,że należy zazwyczaj pilnować sie przewodnika zwłąszcza zaufanego.Jak myślicie kto was wygrzebał z lochów?Oczywiście ja.No cóż nie jednego uczniaka musiałem tutaj wygrzebywać z szamba.Nie moja wina że jesteście niezdyscyplinowanymi szczeniakami.Teraz zamówcie coś do jedzenia ,bo jutro użądze wam taki trening że będziecie żałowali obrania ścieżki którą obecnie kroczycie.-gdy skończył mówić z uśmiechem rozłożył się na krześle czekając na objad.

OOC:Po pierwsze nie obrażaj mojej ionteligenci bo wylecisz z przygody ,po drugie nie dysponowaliby mżliwościami typowego człeka acz byłoby ich bardzo wielu.

Milo mimo ze jadł chwile wcześniej ponownie zamówił kilka pyszności. Cala ta wyprawa bardzo go wyczerpała dlatego teraz żre jak szalony. czekając na swoje zamówienie powiedział do reszty.
- No nareszcie wszyscy razem w kupie, martwię sie tylko o Seiyie wiecie może coś o nim.
Bo wypowiedzi rozglądał sie po towarzyszach, czekał na odpowiedz z ich strony.

-Nie widziałem go odkąd weszliśmy do lasu. Pewnie został daleko w tyle.

Usiadł na krześle i czekał na podanie posiłku.

Dogonił wkoncu swoich towarzyszy spojzał na wszystkich i powiedział ;
-Przepraszam, zgubilem sie i nagle stracilem przytomnosc i nie wiem co dalej bylo ale udalo mi sie was dogonic, co sie działo ??

-Rozumiem..... -Następnie kelner podał jedzenie o które prosiłSeuru.Zaraz po podaniu wziął sztućce i zaczął pałaszować danie.

OOC:Seyia my jesteśmy w gospodzie w mieście o którym nawet nie wiesz nie mogłeś w kilka sekund nas dogonić przepraw posa bo wyliecisz i tak powinieneś wylecieć za brak aktywności ,ale daje ci ostatnią szanse.

OCC:Mozesz tak cały czas nie grozić ze każdego wyrzucisz z przygody??.Bo akurat nic takiego nie robimy zeby na to zasłurzyć.

Shaka spojrzał z ironią na Seuru.Następnie odrobinę grubszym tonem powiedział.
-No to dziękuje nasz "łaskawco".A może także wiesz jak nas Ci strażnicy potraktowali??.Hmm??.Może to także twoja robota.-z ironicznym uśmiechem powiedział chłopak.
No to teraz jestem bardzo ciekaw twego super treningu.Ciekawe co wymyśliłeś bo narazie to każdego z nas doprowadziłeś do ziewania.

-Wiesz nie obchodzi mnie co ci zrobili.MOżesz sobie mnie obwiniać za swojagłupote chłopcze ,na wojnie nikogo nie edzie obchodzić kto zawnił.Zrozum musisz pilnować się i przemyśleć każdy kolejny ruch jaki wykonasz ,jak przy głazie skupiłeś się i przemyłśałeś atak wy wyniku czego zniszczyłeś skałe- Na chwile odłożył sztućce aby się napić.

OOC:Dark Seyia nia pisał wogóle w przygodzie tylko nam zawadza czemu mam go nie wyżucic?Żeby potem czekać na niego i powstał zastuj jak przez furmana? xD

Dojadł do końca podane danie. Odłożył sztućce i oparł się o stół obserwując towarzyszy.

-Nie kłucie się. Nawet jeśli to ty Seuru zgotowałeś nam to niezbyt przyjemne powitanie. To każda sytuacja ma swoje dobre strony.

Milo w błyskawicznym tempie skończył swój posiłek. Gdy skończył wyciągnął się na krześle. Czuł się o wiele lepiej. Jednak cala ta atmosfera w ich szeregach bardzo go smuciła.
- Nie kłóćmy się, nie Am w tym najmniejszego sensu. A właśnie Seuru chyba bez problemu możesz wyczuć gdzie znajduje się Seiya, szkoda by było gdyby nie wziął udziału w jutrzejszym treningu. Jak ci się nie chce to wskaz mi stronę w która mam się udać.
Po słowach zerwał się na nogi.

Shaka spojrzał raz na Invisa raz na Seuru.Następnie spuścił głowę aż mu włosy poleciały na stół.
-Ehhh macie racje.Nie warto się ubolewać nad "rozlanym mlekiem".To co się stało...lepiej o tym zapomnieć.Poprostu uznajmy że nie miało to miejsca.A jeżeli wszyscy pojedli i popili to może udamy się wreszcze na ten "morderczy" trening??-zaputał z lekkim uśmiechem Shaka.

Wstał z bolem głowy, nic nie pamieta nikogo wokoło nie ma tylko on sam i natura, pozbierał sie i udał sie scieżką przed siebie, nie wiedział czy izie w dobrą stronę, nagle przed nim pojawiło sie rozwidlenie dróg, nie wie co zrobic, nagle zauwaza ze jakis wedrowiec idzie w jego strone, wiec postanowił sie spytac o droge;
-Przepraszam wedrowcze, powiedz mi gdzie jest tutaj najblizsze miasto

-Chłopcze mamy noc chcesdz leźć do lasu pełnego bandytów żeby nas pozabijali?Po to w gospodzie siedzimy aby odpocząć.-Następnei zaczą ponownie pałaszować danie.

-Heh..nic nie może być gorszego od tego spotkania ze strażnikami-powiedział pół żartem Shaka.
Jednak chyba masz rację.Lepiej ruszyć z samego rana.A pozatym moje rany chyba się jeszcze do końca nie wygoiły.Dalej czuje moją łydkę która została przeszyta przez miecz tego bydlaka.A powiedz nam Seuru naczym będzie polegać ten morderczny trening??.Jakieś małe szczegóły jeżeli można...a reszta niech pozostanie tajemnicą do jutra.

Spojżał na wszystkich z pełną gębą.Był cały uświniony i wygladał jak świnia.Nastepnie żekł z pęłnymi ustami:

-Gyyygigzie gheeed goooohpooogee i hoooohgiiijgie ga huhhgnnoh.-Po czym ponownie kontynuował napychanie gęby jadłem.