Posąg Ateny

Shaka przyszedł do Ateny bo dostał wiadomość która bardzo go zaniepokoiła gdzie jest Camus? Atena zmartwion kiwnęła głową że leży tutaj i powiedziała zmartwionym głosem tylko ty możesz go uratować Shaka musisz zrobić to czego nigdy nie chciałeś zrobić czyli użyć najświętszego ataku Buddy który powinien uleczyć twojego przyjaciela. Wiem że to dla ciebie wiele bo to zakazana technika a dla kogoś kto jest wcieleniem buddy i bardzo wierzy w tą wiarę . Shaka bez namysłu powiedział zrobię to ponieważ wiele ryzykowali w obronie ciebie Ateno i całego świata. Shaka skupił się do granic możliwości że jego energia przybierała kształt kwiatu lotosu i całą swoją energię przelał do Camusa... Widać było tylko blask i widok upadającego Shaki na ziemie...
Atena przerażona dotkneła go swoim berłem i chociaż trochę pomogła mu wyzdrowieć. Ale mimo to cieszył się bo widział że Camus oddycha i nie poszło to na marne.

<Camus budzi się>
- co, co się stało Shaka co Ci jest...Ateno wytłumaczysz mi to?

Atena ucieszyła się widząc Camusa zdrowego i powiedziała* - Shaka uratował cię ze szponów śmierci nie martw się żyję chodź zmarnował większość swojej energii kosmicznej.. Mimo tego Shaka wstał bardzo osłabiony powiedział do Ateny że idzie na Wyspę dostać odpowiedz...
Atena odrazu mu zakazała nie w takim zdrowiu rycerzu ale Shaka przeprosił Atene i udał się w drugą stronę....

Camus postanowił, że z nim pójdzie, pożegnał się z Ateną i pobiegł za Shaką...

Camus wszedł do komnaty
- Witam Cię Pani... Shaka kazał mi przekazać to dziecko w Twoje ręce...Sam słyszałem,że jest to wcielenie Lucyfera i tylko Ty masz prawo je wychować
- Dziękuję Ci Camusie, zajmę się Nim... - odpowiedziała
- Żegnam... pojawię się gdy zajdzie potrzeba...
Camus wyszedł z sali...

-Ateno.- Rushifua wtoczył się do komnaty i upadł na ziemie.- Zawiodłem cię dar Malkava sprawił, że stałem się głuchy i bardziej ślepy wybacz mi. Proszę wybacz mi, zbij mnie jeśli taka twoja wola, ale zniszcz kryształ Kronosa, błagam cię Ateno.

Atena wstała z tronu i podeszłą do Ruhsifuy. Nie martw się bogowie często wykorzystują ludzi jako narzędzia do objęcia władzy... Tylko szkoda że zauważyłeś to dopiero teraz. Ale wstań i dowiedź że jesteś moim Rycerzem. Zanieś ten kryształ Shace tylko on będzie mógł go zniszczyć ja nie mogę tego zrobić bo jestem bogiem a Bogowie się nie zabijają. On będzie wiedział co robić chociaż jest bardzo roztargniony ostatnimi wydarzeniami...

-Ateno proszę cię, zostawiam ten kamień pod twoją opieką, ponieważ muszę wykonać inne zadanie.- Rushifua spojrzał po komnacie.- Zniszczenie piekła ma katstrofalne skutki, ci co byli tam uwięzienie powrócili na ziemie, muszę powrócić do bramy mojej zbroij, innaczej świat czeka zagłada...

Shaka podszedł do Ateny uklękł bardzo nisko i powiedział* - Przepraszam cię Ateno za moją nieobecność ale musiałem wiele przemyśleć ale teraz wiem że te wszystkie zdarzenia miały mnie umocnić w wierze że muszę cię chronić za wszelką cenę. A teraz wybacz odejdę z tym kamieniem i zrobie to co powinienem....
Shaka wybiegł z kamieniem do swojego domu Panny

Omen z Camusem weszli Do komnaty..... Omen położył Shakę pod nogami Ateny, a Camus Morgena
- Ateno ulecz Ich...na razie znikniemy...- powiedział Camus po czym razem z Omenem wyszli....

Shaka otwierając oczy zobaczył Atena która trzyma go w ramionach i płacze nad nim. Athena Shaka powiedział lekkim głosem nie martw się nie umrę dopóki jestem ci potrzebny pamiętaj nigdy cię nie opuszcze... Athena wielce szczęśliwa uspokojona usiadła na tronie zamyślając się co dalej. A wstał i powoli poszedł w strone domu panny odpocząć po tych wydarzeniach...

Camus wbiegł do komnaty
- Pani mam smutne wieści Rushifua kazał przekazać, że wypełnia teraz święty Obowiązek wobec Lucyfera i Ciebie, ponieważ to Nasz świat będzie zagrożony, gdy On opuści swoją bramę. Powiedział także, że gdy sprawy przybiorą zły obrót, Ty jak i My rycerze możemy się schronić w pałacu Lucyfera, bo gdy bramy piekieł się zatrzasną, to żadna siła ich nie otworzy. Oraz z nich nie wyjdziemy...Co Atena sądzisz o tym?
Camus pogrążony wyszedł z komnaty...

Rushifua wszedł przed posąg Ateny, przy którym była kołyska.
-Przyszedłeś po niego.- Atena spojrzała na rycerza.- Zabierz go do Piekła, bo tu nie będzie bezpieczny, zwłaszcza zemną.
-Pani.- Rushifua wziął Lucyfera na ręcę i skłonił się nisko. W ręce Harfiarza pojawił się mały amulet w kształcie pentagramu.- Oto bramy piekła, do tej pory miałe formę przejścia portalu, teraz stał się małym medalikiem, oddaje ci go, gdy tylko zapragniesz, wszyscy którzy będą koło ciebie przeniosą się do pałacu Lucyfera. Wez ten portal, przyda się wam.
-Dziękuje ci Rycerzu.
Rushifua zniknął.

-Ateno.- hera wyszła za kolumny i przytuliła Atenę do piersi.- Witaj Pani ziemi.- Hera ukłoniła się lekko.- Jak to dobrze cię znów widzieć, Rushifua otworzył moją kryształową urnę, ale onic się nie martw nie przynoszę ci wojny, po prostu chcę uporządkować tu kilka spraw zwłaszcza, tych związanych z moją zemstą, ale nie bój się to przecież nie ty mnie zamknęłaś w tej urnie a Posejdon i HAades porzałują swojego oddania wobec mnie, a co tam u ciebie??

Morgen przywiódł wszystkich pod posąg Ateny. Morgen spojrzał daleko przed siebie.
-Rushifua, nie opuszczaj mnie teraz.

Shaka wstał spojrzał na dwoch rycerzy bardzo rannych wziął obie ręce i leczył powoli obu. Udało mu się ich doprowadzić to przytomności a sam usiadł pod kolumną ze zmęczenia...

Rushifua wyłonił się po woli za zakrętu dzwigał dwóch rycerzy bez zbroi. Gdy doszedł upadł na ziemię, cały zakrwaiony. z ręki wypuścił pył, który uleciał na wietrze tyle pozostało po wspaniałych zbrojach Platynowych Rycerzy oraz Rycerzy Bogów.
-Shaka, uratuj ich.- Wyszeptał Rushifua. Alegoris pochyliła się nad nim.- Alegoris moja piękna.
-Przestań Rushifua.- Alegoris dobiła Rycerza, który po chwili wstał zdrów i cały jego zbroja jaśniała nowym blaskiem na ciele. Shaka spojrzał na muzę z ogromnym zdziwieniem.- Co boski Ślub, puki ja żyje i go dobijam on wstaje z grobu, całkeiem jak wasz feniks...

Omen wstał.Nie był już tym kim był podczas walki z rycerzami Sagi.Był zgorzkniały i mściwy.Nie miał ochoty na bycie rycerzem i postanowił wrócić do Asgardu.

Luca wszedł do sali wstrząśnięty.Odbywała się tu właśnie wielka masakra.Ślady krwi poniewierały się po ścianch i podłodze świątyni.Patrzył na Camusa,który modli się do Ateny."Co się stało mój przyjacielu??". "Czyja to sprawka??"-myslal po czym wyszedl z komnaty.

OCC: 1 . Kim jesteś ? ; 2. Czy aj Cię znam? ; 3. ja jestem w Asgardzie....a konkretniej nie wiem gdzie się pojawie.... aha Jak mi Omen będzie w dupe właził to zabije

Jestem Złtoym Rycerzem,Luca.Materie moja to Bliżnięta. Ty mnie nie znasz ,ale ja tak ,ponieważ przyglądam się twoim poczynaniom i jestem pełen podziwu tewj Odwagi.A ostani punkt jest taki ,ze chce sie u ciebie zwerbnowac na misje.

OCC:Dobra....jak będzie jakaś na stanie do Ci powiem;p.... Wiesz przez "OCC:..." piszę się to co nie jest związane z tematem... Dalej... W którym momencie byłem odważny? a jeszcze dalej.... trzeba się wczuwać w rolę.... jak jesteś w jednym miejscu to w jednym.... to taki skrót zasad...

OCC:Sorka to ja dopisze do tego posta ze wyszedlem stad. Sluchaj bo ja naprawde troche sie nudze i chcialbym troche popisac i dltaego tylko ztoba teraz wlaczyc z wrogiem :/.

Rushifua usiadł pod posągiem Ateny, Alegoris wtuliła się w jego ramię i razem zaczęli grać dla Ateny. ich kosmos płonął jasnym światłem, po chwili Rushifua otworzył oczy i spojrzał w niebo.
-Już, czas abyśmy odeszli, na razie jest względnie bezpiecznie.

Camus wchodząc do komnaty z Lucasem na ramieniu przemawia...
- Ateno, Coś mi mówi, że znowu się święci...
Camus położył Lucasa Na podłodze....
- Ulecz Go, Został zaatakowany przez Death i Necrosis... To się nie skończy na jednym rycerzu....to będzie trwało....Teraz muszę iść, znaleźć mojego przyjaciela... Żegnaj...
Camus wyszedł z Komnaty...