Posąg Ateny

Shaka przyszedł do tego miejsca porozmawiać z samą Ateną. Po chwili usłyszał kroki osoby i zobaczył młodą kobietę która w prawej ręce miałą berło zwycięstwa. Spojrzała na niego i powiedziała*
-Co robisz tutaj rycerzu przyszedłeś po coś?
Shaka ukłonił się bogini i drapiąc się po głowie udało mu się coś powiedzieć*
-Przybyłem w ważnej sprawie Ateno... Wiele dziwnych rzeczy się dzieje w światyni nie podoba mi się to za bardzo. Tym bardziej że jeszcze ta sprawa z Wielkim Mistrzem nie daje mi spokoju...
Atena uśmiechneła sie i położyła ręke na barku Rycerza i powiedziała*
-Nie martw się wszystko się wyjaśni a sądze że u naszych wrogów znajdziemy wielu sprzymierzeńców tylko jedna sprawa mnie też nie pokoi co się stało z twoim Mistrzem. Coś złego się z nim stało ale to wszystko pozostawiam wam do wyjaśnienia.
Shaka nie wiedział co odpowiedzieć ale wybełkotał z siebie*
-Zrobimy wszystko co w naszej mocy Ateno poprowadzę uczniów i zbadamy tą sprawę wiele już wiem o dawnej świętej wojnie. I myśle że nie będzie tak żle więc nie martw się bogini. A teraz pozwól że pojdę dalej poszukać dalszych informacji.
Atena widząc zapał Rycerza życzyła mu wszystkiego najlepszego i powiedziała* - Będe czuwać nad wami i dawać wam sił w najgorszych sytuacjach. Shaka wtedy oddalił się i poszedł przed siebie szukać dalej....
<wychodzi z tematu>

Rushifua, sam nie wiedział, czemu skierował swe kroki pod posąg Ateny. Uklęknął pod posągiem i wymówił modlitwę dziękczynną, rozsiadł się na schodach i nastroił harfę. Przymknął oczy, a muzyka płynęła prost z jego serca, czysta i piękna, pełna nadzieji i niekiedy smutku. Grał i grał, poruszając serca wszystkich, ptaki latające wokół świątyni, usiadły koło harfiarza.
-Mam nadzieje, że podobało ci się pani.- Rushifua ukłonił się nisko przed posągiem Ateny i odszedł...

Maska Śmierci uklękł przed posągiem Ateny i zaczął się modlić.Wyrażając swoje cierpienie i wszystkie grzechy jakie popełnił.Rzekł:
-Ateno ulecz mnie tak żebym poczuł twoją energię.
Nagle Maska Śmierci uniósł się w powietrze i usłyszał jakiś głos, który do niego przemawia.Była to Atena mówiła do niego:
-Będziesz kiedyś dobrym rycerzem i dostaniesz Złotą Zbroje Raka lecz musisz jeszcze wielu rzeczy się nauczyć i wiele ćwiczyć.
-Dobrze.Dziękuję za uzdrowienie, czyję się lepiej.
Maska Śmierci opadł na Ziemię i odszedł.

-Ateno.- Rushifua siedział na kolanach przed posągiem Aten.- Przychodzę do ciebie, ponieważ ciągle słysze twój glos i sam nie wiem co mam robić. Czasami, czuje że moje serce umiera i niekontroluje swoich emocij. Czasami, czuje, że nie jestem sobą, nie kontroluje swoich emocji i nie potrafię kontrolować walki. Nie proszę cię o uzdrowienie, ale dziękuje ci za każdy dzień życia i każde zwycięstwo, oraz za Alegoris! Dziękuje ci za każdą myśl,którą mi przekazujesz i za swój śpiew, który poznaje każdego dnia w swojej głowie...

-Witaj Ateno.- Rushifua stanął przed Ateną jego oczy nadal były ślepe.- Czas abyś zapłaciła za to co zrobiłaś Aresowi i innym Bogom. Czas abyś zaznała, śmierci, niech mója muzyka zaniesie cię do piekła. Walc Tancerza Śmierci, niech cię pochłonie!!! Atena zaczęła wrzeszczeć a jej ciało powoli zaczęło gnić!

Morgen przyszedł na modlitwy i spostrzegł swojego brata atakującego księżniczkę Atenę.
-Bracie co czynisz.- Krzyknął uczeń.- Co tobą zawładnęło, jesteś rycerzem Ateny i masz ją bronić!

-To, co nakazała rada bogów pod przewodem Boga Wojny.- Krzyknął Rushifua.- Zejdz z drogi głupcze, alboi zginiesz.- Oczy Rushifua stasły się krwisto czerwone, jego Harfa dalej grała!

-Sam mu nie dam rady, muszę powiadomić resztę rycerzy.- Morgen zbiegł ze schodów świątyni.

Przestań Rushifua !!! - krzyknął Saga który przyszedł pod posąg Ateny.

-Ha, ha.- Roześmiał się Rushifua i odwrócił się do Sagi, ten przez ułamek sekundy gdy włosy rozwiały się z pleców chłopaka dostrzegł tatuaż na jego plecach w kształcie krwistego miecza.- Ty miernoto chcesz mnie zatrzymać, ja wypełniam wolę bogów. Giń. -Mo cRushifua powaliła sagę na ziemie!

-Sago, pomóż mojemu bratu, wiem że on niechcę śmierci Ateny. Proszę pomóż mu, zanim zrobi coś czego niechcę!

-Co ty wyprawiasz ? Dałeś opętać się Aresowi !! Walcz z nim ! - rzucił w kierunku Rushifuy Saga podnosząc się z ziemi.

-Zginiecie oboje taka jest wola Aresa.- Krzyknął Rushifua.- Nie, nie mogę jestem Rycerzem Ateny.- Rushifua upadł na kolana, i walczył z niewidzialnym przeciwnikiem, ale jego oczy oraz plecy rozbłysły krwistą poświtą.- Gincie.- Rushifua zaatakował.

-Nie.- Krzyknął Morgen i rzucił się między wiązkę światła a Sagę. Cios powalił go na ziemie.- Sago, będę cię bronił, ale pomóż mu.- Morgen wstał z ziemi.

-Rushifua jak ty który chciałeś zostać rycerzem Ateny możesz teraz stawać przeciwko Niej! Jak możesz atakować swojego brata!Walcz z Aresem albo poddaj się jego woli i bądź przeklęty na zawsze !!

-Nie, nie.- Rushifua znów upadł na kolana i chwycił się za głowę, ale po chwili znów rozbłysł jego tatuaż, a on sam zaatakował Morgena.- Nikt mnie nie powstrzymam.
Atena tańczyła walca, a jej ciało powoli odrywało się od kości.

-Nie, nie rób tego. Rushfua.- Morgen wzleciał w powietrzę i uapdł na ziemię! Nie ruszał się.

Gdy Saga zobaczył leżącego bez ruchu Morgena i cierpiącą Atenę wezbrała w nim złość
- Zapłacisz mi za to !!!
Saga zaatakował.Gdy zbliżył się do Rushifuy ten próbował zadać mu cios ale Saga wyskoczył w powietrze i przeskoczył swojego przeciwnika po czym zadał mu silny cios w plecy.

Rushifua otworzył szeroko oczy, upadł na ziemie a jego harfa przestała grać. Atena okaleczona upadła na ziemie. Rushifua podpełzł do brata i chwycił go za rękę. Zapłakał głośno, a potem wstał i wziął brata na ręce.
-Nie zasługuje na to aby żyć.- Energia Kosmiczna Rushifua rozbłysła nagłym światłem, a spod jego powiek popłynęła krew, żyły na jego rękach pękły i polała się krew.- Ateno daj mi siłę, abym mógł odpokutować to co uczyniłem.
Za Rushifua pojawiła się posatać Ateny, jego kosmos rozbłysł, księżniczka Atena wstała z ziemi. Rushifua padł na ziemie.

Morgen otworzył oczy i spojrzał na leżącego brata.
-Bracie. Mój bracie. Musimy go zabrać do mistrza Shaki.

Saga podbiegł do Morgena
- Zostań z nim.Ja sprowadzę Shake.
Saga wybiegł w poszukiwaniu Złotego Rycerza.

<Nagle pojawia się Camus>
-Pomogę Wam, spróbuję trochę Go przymrozić i spowolnić wyciek krwi - powiedział Camus, dysząc i zaczął odprawiać rytuał - przepraszam, że tak późno...
<Camus się skoncentrował i próbował spowolnić wyciek krwi poprzez oziębienie rycerza>

Shaka przybiegł jak najszybciej mógł i odrazu podbiegł do Ateny i Rushifua. Przepraszam was że to tak długo trwało ale przybyłem co dopiero z dalekich krain. Skoncentrował swoją energie do dwóch dłoni i uleczał powoli Atene razem z uczniem. Wykorzystał cała swoją energię do uleczenia Ateny i ucznia. Po wykonaniu roboty zobaczył że uczeń i Atena otworzyli oczy. Był bardzo szczęśliwy lecz wykorzystał prawie całą energię i musiał usiaść ze zmenczenia.

-Nie zasługuke na to by być rycerzem.- Rushifua powoli wstał na nogi i oparł się o kamienną kolumne.- Nie potrafiłem się oprzeć mocy Aresa i ustrzec Ateny, sam zaatakowałem Atenę.- Rushifua cisnął swoją harfę o ziemie a ta, rozpadła się na małe kawałeczki.- Odejdę z świątyni, nie zasługuje, abym żył z jej mieszkańcami, udam się do pięciu wzgórz do starego mistrza, który pokaże mi drogę mojej pokuty, która zawiedzie mnie spowrotem do świątyni....

Stojąc lekko w oddali Saga przyglądał się temu co się dzieje.