Plac Przed Domami Zodiaku

Marine powolnym krokiem weszła na plac przed domami zodiaku. Rozejrzała się i zobaczyła, że nie ma żadnych uczniów ani rycerzy. Usiadła na ziemi i zaczęła medytować.

Starzec dotarł na plac przed domami zodiaku.Przyglądał się kolejno każdemu domowi jak gdyby czegoś w nich szukał.Po jednej z jego reakcji można było stwierdzić ,że odnalazł to czego poszukiwał.

Abdelaziz stał ukryty tuż obok wejścia na plac przed domami.

-Tak jak myślałem... Zobaczmy co zrobi. Jeśli Mystery albo Neo są w swoich domach może nie będzie potrzeby reagować.

Czekał na kolejny ruch starca.

- Chowanie się jest bez sensu rycerzu Jednorożca - usłyszał nagle Abdelaziz.Starzec odwrócił się w jego stronę jednak rycerz z brązu nie zobaczył już starca a samego siebie.Starzec wyglądał teraz tak samo jak on.Nie różnił ich nawet najmniejszy szczegół.Miał on nawet na osbie zbroję Jednorożca.
- Chyba nie obrazisz się jeśli w twoim imieniu odwiedzę świątynną bibliotekę.- głos był taki sam jak własny głos Abdela.

-Nie obraziłbym się, gdyby nie kara, jaka mogłaby na mnie spaść za taką samowolkę. - powiedział Abdel - Chociaż nie sądzę, abyś był w stanie zwieść swoimi sztuczkami Wielkiego Mistrza.

Wezbrał w nim kosmos i Abdelaziz przyjął pozycję do ataku.

-Mam jednak nadzieję, że ty nie obrazisz się, jeśli będę próbował cię powstrzymać. Taki jest mój obowiązek, nic osobistego.

Kosmos zaczynał zebierać się w rogu na hełmie jego zbroi. Czekał skupiony, starając się nadać swojej mocy elementy elektryczności.

-Musisz wiedzieć, że jeśli mnie teraz zaatakujesz, i tak mocno ci się oberwie, zostałeś ostrzeżony...

(Przygotowanie do Thunder Roll)

- Mam dla ciebie propozycje.Zostawisz mnie w spokoju a ja odwzięcze ci się w odpowiednim momencie.Uwierz mi ,że nie chce zrobić ci krzywdy ale jeśli będe musiał to się nie zawaham.Mam naprawdę mało czasu więc teraz się oddale a ty nie próbuj nawet atakować.
Sobowtór Abdelaziza obrócił się do niego plecami i zaczął iść w kierunku domu Barana.

-Niestety. - powiedział Abdelaziz - Twoja wdzięczność nie jest mi zbytnio potrzebna, a mam obowiązki, które musze wypełniać...

-Przynajmniej do czasu, aż wyczuje mnie jakiś silniejszy Rycerz - dodał w myślach.

Kosmos osiągnął włąściwy poziom i w formie impulsu elektrycznego wystrzelił z rogu zbroi.

-Thunder Roll!

(Thunder Roll - 125 mp, 135 dmg + tura paraliżu)

Sobowtór błyskawicznie się obrócił i zatrzymał impuls na dłoni.
- Nie ten poziom - rzekł lekko zawiedzionym głosem.
- Ale skoro chciałeś się zabawić to proszę bardzo.
Zdawał sobie sprawę ,że używając kosmosu narazi się na wykrycie a na tym mu nie zależało.
Na placu pojawiło się 20 kopii Abdelaziza.
- Baw się z nimi a ja odwiedzę bibliotekę.
nagle ten sobowtór ,który przemawiał rozpłynął się w powietrzu jak gdyby stał się niewidoczny.Abdelaziz pozostał sam na placu ze swoimi 20 kopiami ,które jednak nie przejawiały chęci do ataku.

OOC: Dobra, nie widzi mi się bycie zablokowanym w temacie, zwłaszcza w świetle niejasnej sytuacji z npc'em w bibliotece. Niech ta sprawa szybko się wyjaśni i niech ktoś da mi cynk co dalej.

OOC: Wszystko miało się ruszyć jakiś dzień temu ale jak widać nie ma Sakry.

Drobna postać w czarnym płaszczu, kapturem na głowie oraz masce na twarzy stała na placu przed domami zodiaku. Czekała na osobę, którą miała zaprowadzić do miejsca tak tajemnego, że tylko nie liczny oczami wyobraźni mogli sobie je wyobraźić.
Złota Maska odbijała słońce. Wiatr leciutko wiał, poruszając płaszczem.

Wkroczył na plac pewnym krokiem zauważył tam pewną postac w czarnym płaszczu, z kapturem na głowie i złotą maską na twarzy.
Podeszedł do niej o powiedział;
-Witaj, chyba ty tu na mnie czekasz na imię mam Seiya i przepraszam za spóźnienie.

- Gówno mnie obchodzi jak masz na imię! - Postać mimo złotej maski na twarzy nie zachowywała elokwencji zlotych rycerzy.
- Dobrze, że nie kazałeś mi czekać do następnej ery... - Postac była wyraźnie zbulwersowana. - Dalej rusz swoje rycerskie Dupsko i oświeć mnie łaskawie gdzie mam Cie zaprowadzić!

OCC: Wykazujesz się tu znajomością SS. Gdzie Cie postać ma zaprowadzić.

Był troche zdenerwowany nie wiedział co powiedziec, był trochę przerażony że postac tak wybuchła ale nic, po długim namyśle powedział do postraci;
-Jestem gotów a więc możesz mnie zaprowadzic na arene aby przejśc test, albo gdzieś gdzie ty masz zamiar

Postać popatrzyła na młodego wojownika. Gdyby sam zainteresowany mógł dostrzec obecny wyraz twarzy napewno by zaniechał dalszych prób.
- To ja jestem tutaj, żeby osądzać czy jesteś gotów czy też nie. - Postać zastanawiała się nad następnymi słowami. - Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Nie potrafisz odpowiedzieć nawet na tak łatwe pytanie? Gdzie mam Cię zaprowadzić!!! Rusz tą swoją główką! Jak możesz znaleść miejsce gdzie czeka na Ciebie zbroja? - Postac była wyraźnie zdegustowana.

Znowu pomyślał przed powiedzeniem czegoś co by znowu zdenerwowało postac która przed nim była ale po przemyśleniach odpowiedział:
-Moja zbroja czeka na mnie w Atenach i tam mnie zaprowadz tylko tam ona jest, i tam ją zdobęde i stane się rycerzem Ateny.

Imitacje Abdelaziza znajdujące się na placu znikły niespodziewanie pozostawiając rycerza z brązu samego.

Seuru wbiegł gwałtownie na plac domów.Rozglądał się po otoczeniu gdyż nikogo nie mógł znaleść podczas podróży na plac.Ujżał obcego osobnika i Seyię.Podbiegł do niego nie zwracając uwagi na obcego.Złapał chłopaka za ramiona mówiąc i jednocześnie próbując wziąść chaust powietrza.
-Seyia!Słuchaj jest problem musisz mi pomóc!Coś dziwnego dzieje sięw pobliżu.

Spojżał na Seuru i odpowiedział;
-Seuru ja przechodzę test na zbroję ale jestem gotów pomóc, jeżeli coś grozi Sanktuarium to jestem nawet oddac życie.
Czekał na opowiedz postaci w masce

-Walić zbroje coś się dzieje w bibliotece doszłą z tamtąd potężna dawka energi.Nie poczułeś jej?W każdym razie musisz iść ze mną bo coś czuję w kościach iż może być niebezpiecznie.

-Właśnie coś mnie niezapokoiło, wyczułem tą energie ale myślałem że to któryś z złotych rycerzy, więc ruszajmy, zbroja może poczekac

Spojżał na postac w masce i powiedział;
-Możemy to przełożyc, zjawie się tutaj jak pomoge.
Czekał na odpowiedz

-Dzięki....
Ruszył przed siebie do pobliskiego strażnika.Spojżał mu prosto w oczy mówiąc do niego.
-Słuchaj coś się dzieje w bibliotece pokaż nam skrót do biblioteki ,abyśmy nie przechodzili przez domy nie chce łamać zasad które mnie obowiązują.I nie mów że nie ma skrótów gdyż wiem o nich z biblioteki ,kiedy studiowałem jakś czs temu.Pokaż nam drogę.Pomógłbyś nam.

-I co robimy dalej idziemy do tej Biblioteki ??
Zamyślony rozglądał się wokoło

Cierpliwość jego dobiegła końca ruszył za pobliski róg ciągnąc za kołnież po podłodze biednego strażnika.

Oburzony chłopak zatrzymał sie dopiero na placu tuż przed domami zodiaku.Sama atmosfera tego miejsca pozwolila mu zapomnieć o wczesniejszym zajsciu.Zachwycony widokiem wszystkich dwunastu domów zodiaku Ray zapomniał o reszcie świata.
Najwiecej uwai poswiecił oczywiscie piątemu z domów czyli domu którego strażnikiem jest złoty rycerz spod znaku Lwa.

Ray spogladając na owy dom zatopił sie we własnych myślach...