Plac Przed Domami Zodiaku

Na placu przed dwunastoma domami Zodiaku pojawił się brązowo włosy młodzieniec, skórzaną torbę na plecach dzierżąc i rozglądając się po bokach. Był jednocześnie zaskoczony jak i szczęśliwy iż wreszcie się tu znalazł, mimo to sprawiał wrażenie zagubionego. Gdzie teraz iść? Co robić? U kogo miałby pobierać nauki? Wszak to tylko początek. Zdawał sobie sprawę, iż nie będzie lekko. Począł rozglądać się za rycerzami w złotych zbrojach, którzy powiedzieć by mu mogli, cóż ma teraz począć.

Po niespełna godzinie drogi Shace udało się przejść przez ostatnie pięć domów zodiaku.Gdy dotarł na plac chłopak chyba już po raz ostatni przyjrzał się widokowi Świątyni Ateny.Możliwe że podczas wędrówki podjął decyzję...albo obmyślił plan działania.
Odkąd wyszedł z pałacu Wielkiego Mistrza jego mina stała się ponura jakby pozbawiona wcześniejszego uroku.Nie było już w niej radości.Przysłaniały to za to smutek oraz obawy.
"Czy ja na prawdę jestem godzien nosić miano złotego rycerza??"-zastanawiał się chłopak.
Zrobił następnie kilka kroków i stanął w miejscu jak słup soli.
Uniósł głowę lekko w górę tym samym jego kaptur opadł na tył.
-Muszę być mężczyzną...tylko odwaga może mnie pokierować.Mam nadzieję że ten wysłannik Hadesa jest tak wspaniały jak to mistrz go opisał...-powiedział bardziej do siebie powoli jednocześnie opuszczając plac.

Stanął na placu przed domami zodiaku.Wszystkie były rownie piękne.Uwagę Raya przykuł jednak dom rycerza spod znaku lwa

"Osiągne swój cel...nie muszę nosić złotej zbroi aby zachowywać się jak rycerz...już teraz jestem rycerzem...mam tylko nadzieję że będę kiedyś godzien aby założyć zlotą zbroję rycerza spod znaku Lwa"

Ray jeszcze przez długi czas wpatrywał się w dom Lwa.

Po dłuższej chwili Ray zorientował się że trochę za bardzo się zamyślił i chyba troche się zawiesił.Chłopak zebrał się do kupy i ruszył ponownie w stronę wioski.