Jaskinia

Tajemnicza jaskinia, która pojawiła się się na terenie Trzeciego Więzienia i prowadzi daleko w głąb Królestwa Zmarłych.

Radamantis zaczął sie powoli rozglądać. Co prawda ogień pochodni nie dawał za wiele światła ale pozwalał przynajmniej dojrzeć zarysy jaskini do której zeszli. Radamantis nie przypominał sobie co prawda nic na temat jaskiń umieszczonych pod Tartarem ale być może nie został do takiej wiedzy dopuszczony. Postanowił poczekać aż pozostała dwójka, jego podwładni dojdą i wtedy troche sie rozejrzą. Jedno było pewne. Nic co mogło zaniepokoić Hadesa nie mogło być bezpieczne

Jubei wchodził coraz głębiej gdy zauważył Radamantis'a. Rozglądnął się po jaskini po czym stanął za Radamantis'em.

-Sądząc po tym , że się rozglądasz chyba nigdy nie byłeś w takiej jaskini - Powiedział do swojego kompana.

Podniósł pochodnie jeszcze wyżej po czym zrobił krok w przód.

-Ruszajmy Radamantis'ie.

Yasha nie komentując odpowiedzi mężczyzny poszedł za kompanami schodząc coraz niżej czuł że światło pochodni nie wystarczy jeśli tak dalej pójdzie.
Gdy zszedł na poziom gdzie czekali towarzysze rozejrzał się lekko i rzekł
- No to komu w drogę... Ten nich idzie..

Wnętrze jaskini spowijał mrok. Pochodnie rozjaśniały niewielki obszar wokół wysłanników Hadesa. Wydawało się, że miejsce to jest całkowicie pozbawione życia. W zatęchłym powietrzu ginął nawet zapach dymu, wydobywającego się z płonącej pochodni.
Nagle z oddali dobiegł odgłos czegoś, co można było uznać za upadający, metalowy przedmiot.

Radamantis zaraz skupił wzrok na miejscu z którego dobiegł dźwięk. Gestem nakazał pozostałym kompletną cisze. Nasłuchiwał...

Jubei stanął w bezruchu. Oddychał szybko lecz regularnie. Czekał na rozkaz od Radamantisa. Sam również nasłuchiwał zbliżającego się niebezpieczeństwa.

Yasha rozglądał się dokoła. Minęła dłuższa chwila, zanim jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności panującuch w tym miejscu. Podążał za Radamantisem, czekając na jego decyzje czy też rozkazy.

Radamantis przysiadł u wejścia, zaczął medytować. Po chwili uwolnił swoje ciało astralne, które wyprzedziło Yasha mówiąc tylko że tak będzie bezpieczniej.

Jubei podążał za Yashą. Co chwila spoglądając czy Radamantis nie wraca. Cały czas myślał co za kreatury mogą się ukrywać w tych jaskiniach.

Ciało astralne Radamantisa przemierzało kolejne metry w kierunku miejsca, z którego dobiegł dźwięk. Im bliżej jego źródła, tym dźwięk stawał się głośniejszczy, bardziej miarowy. W końcu oczom ciała astralnego Radamantisa ukazały się ogromne, kamienne wrota, przed którymi w tę i spowrotem poruszały się dwa, odziane w pordzewiałe zbroje, ludzkie szkielety. Klekotały kośćmi i co jakiś czas zawadzały o występujące kamienie metalowymi częściami swoich zbroi.

Radamantis dokładnie przyjrzał sie szkieletom. Ocenił ich zbroje i możliwości ruchowe po czym wrócił do towarzyszy
-Przed nami dwa szkielety, pewnie kiedyś były rycerzami bo są odziane w stare zbroje. Nie atakujecie bez wyraźnego rozkazu chyba że będziecie musieli sie bronić. Nie wiadomo co te trupy tu robią-powiedział do towarzyszy po czym ruszył jeszcze raz tą samą drogą

Jubei ruszył za nim. Cały czas myślał o swojej pierwszej być może bardzo niebezpiecznej walce. Wcześniej nie walczył ze zbyt potężnymi przeciwnikami.

-Tak jest Radamantis'ie - Powiedział Jubei poczym popatrzył się na szkielety z oddali.

Yasha szedł kilka metrów za nimi
- Beznadziejna decyzja, szefie - powiedział sakrastycznie
- Zobaczysz... jeszcze chwile i to my sie będziemy bronić, zamiast zaatakować z zaskoczenia - powiedział na tyle głośno by Radamantis usłyszał
- Z tego co sie orientuje... to najlepszą obroną jest atak, więc decyduj póki jeszcze Nas nie widzą, szefie - znowu dodał sarkastycznie Yasha

Idąc korytarzem jaskini, Zjawy Hadesa w końcu dotarły do miejsca, które ujrzało ciało astralne Radamantisa. Patrzeli na ogromne drzwi, wykłute jakby w litej skale, a mimo to pokryte żłobieniami, układającymi się w wymyslne wzory. U ich stóp czatowała dwójka szkieletów.
Kiedy kościeje ujrzały nieznajomych zaklekotały złowieszczo swoimi nagimi kośćmi. Jeden z nich uniósł pieść i zaczął nia wymachiwać w stronę przybyłych, jakby chciał im pokazać, żeby nawet nie próbowali przejść. Drugi uniósł swoją dłoń i pokazał im trzy palne, po chwili chowiąc jeden.

Radamantis spokojnie podszedł na bliższą odległość. Przyjrzał sie jeszcze raz dokładnie kościejom, spojrzał na swoich podwładnych po czym przemówił do umarlaków:
-Jesteśmy tutaj z rozkazu Hadesa, Pana tego miejsca i wszystkiego wokół. Zaniepokoiły go wydarzenia jakie tutaj mają ostatnio miejsce i chciałby wiedzieć co sie dzieje. Licze na konkretne informacje

- Idioto - krzyknął Yasha
- Oni nie znają Twojego języka, Oni znają tylko jedną rzecz... Rozkaz to ich cel ich istnienia, tylko to znają, nie wiedzą co to nieposłuszeństwo, ich rozkazem jest zabicie każdego kto się zbliży, jeśli się nie odsuniesz, to zaraz sam zginiesz - krzyczał Yasha do Radamnatisa, przygotowując się do ataku

-Może ale ich istnienie jest oparte na woli Hadesa którą tutaj reprezentuje więc nie zapominaj o tym zjawo!-powiedział podniesionym głosem do Yashy. Powtórzył jeszcze raz wszystko do wroga po czym czekał jeszcze chwile na odpowiedź. Kiedy jej nie dostał podszedł bliżej do kościeji. Był gotowy na ewentualny atak.

Szkielety poruszyły się niespokojnie widząc brak reakcji na swoje groźby. Zaklekotały i spojrzały po sobie. Jeden skinął głową drugiemu i bez ostrzeżenia rzuciły się na przybyszów.


OOC:
Szkielety hp - 150 każdy
siła: 2

Atakujecie oczywiście wg zręczności.

-Nie to nie chciałem po dobroci- powiedział jakby do siebie Radamantis ale na tyle głośno że wszyscy słyszeli. Jako że był przygotowany do ewentualnego ataku bardzo szybko zareagował

Wybuch Cosmo - 6*23=138 dmg

(Kolejność w walce: Radamantis(12zr), Jubei(4zr), Yasha(2zr)

Jubei stał blisko Radamantisa. Widząc , że ten zaatakował wybuchem Cosmo. Jubei zaatakował tego samego szkieleta co Radamantis. Napiął mięśnie z całej siły i uderzył szkielet.


{Średni Atak Siłowy - 15 dmg}
138+15 = 153 [Całe życie Szkieletu]

- Mówiłem że to sie tak skończy - powiedział zdenerwowany Yasha. Stwierdził że jest jeszcze za słaby by coś większego zrobić szkieletowi, więc usiadł i czekał an rozwój walki

Szkielet zaatakowany przez dwójkę sług Hadesa, rozpadł się na kawałki. Jego towarzysz zaklekotał wściekle żebami i cofnął się parę kroków. Wzrok jego pustych oczodołów padł na tym z przyszłych spectran, który z niewiadomych powodów unikał walki.
Zatoczył się i rzucił na niego, wpadając w Yashę z pełnym impetem.

(Potężny atak - 6dmg)

Jubei chciał się pokazać z lepszej strony i troche bardziej poharatać żebra szkieletu. Napiał mięśnie i uderzył go z całej swojej siły.

[Potężny Atak Siłowy = 6*7 = 42 dmg]

Yasha napiął mięśnie podbiegł szybko do drugiego szkieletu i uderzył z całej siły

[Potężny Atak - 6x2 = 12]