Poszukiwania brakujących zbiorów

Obserwował osobnika który dał pergamin dwom wojownikom.

-Nic mi ne przychodzi do głowy procz tego żeby Jin odwrócil jego uwagę.Kiedy on sie zdekoncentruje i zajmie Jinem wtedy my musimy zaatakować.Chyba ze poprostu sie poddamy i bedziemy czekali na dalszy rozwoj wypadków-powiedział po czym czekał na reakce oraz propozycje reszty gupy.

Kiba lekko zdziwiony rozwojem wypadków stał za resztą uczestników i przyglądał się mężczyźnie. Nie wyglądał na groźnego przeciwnika, choć jak twierdzi zamierza zatrzymać ich wszystkich..
- Jest w nim coś dziwnego.. nie mogę go zlekceważyć.- w jego głowie układał się już pewien plan.. Wyszedł przed resztę towarzyszy wiedząc że z pośród nich wszystkich jego śmierć formalnie nie dosięgnie, dawało mu to większą swobodę w działaniu. Stając przed towarzyszami, stał się jakby tarczą na pierwszą reakcję przeciwnika. Jeżeli okaże się potężny to ginąć Kiba dosrarczy reszcie niezbędne informacje na temat przeciwnika oraz odrobinę czasu, jeżeli przeciwnik będzie słaby to zdoła go sam zlikwidować nie marnując czasu pozostałych. Istnieje też taka możliwość że przeciwnikowi nie będzie chodziło walkę.. chociaż w tę opcje wątpił..
- Więc co zrobisz?-spokojnym prawie że życzliwym głosem zwrócił się do przeciwnika.

-Ho ho spectran hadesa w grupie złodziej z brązem na czele.Ciekawe Od kiedy hades wynajmuje złodzeji do kradzieży cennych zwojów tajmnicy o 10 liczbach odliczanych od tyłu?
To wogóle nie jego sprawa moment........ .-Obcy zdał sobie sprawę z tego że pomylili dwie różne grupy.-Choler....-
Nagle z między drzew wstrzeliła fala energi która udeżyła Sharaku.Chłopak padł na wpół martwy na ziemię.Z lasu dobiegł hihot i głos.
-Hahahahahah.....
Azrael zareagował gwałtownie i od razu pobiegł do leżącego plackiem (XD) Sharaku.

OOC:Bodzian wylatujesz z przygody co wiąże się z tym co muwiłem podczas zapisów.

Cały rozwój zadarzeń sparaliżował Xellosa. Nie wiedział co uczynić w takiej sytuacji. Zjednej strony widzizał jak jego brat jest bliski śmierci z drugiej jednak strony nie może sie zdekoncentrować poniewaz przed nim i jego towarzyszami wciąż stojąprzeciwnicy.

Chłopak zaczął zastanawiać sie nad sensem tego co powiedział mężczyzna stojący przed nim.
"Złodzieje??......o co tu chodzi??....ktoś tu chyba wziął nas za osobnikow którzy skradli tym ludzią coś cennego"

Po krotkiej chwili zastanowienie postanowił sprawdzić czy Sharaku żyje.Wątpił w to ze jego brat bedzie mógł brać dalszy udział w tej wyprawie.

Gdy był juz tuż obok Azraela i leżącego Sharaku,do głowy wpadł mu pewien pomysł.
-Azraelu....oni nas widocznie z kimś pomylili.....uważam ze powinniśmy skłonić tego człowieka do tego aby zabrał nas do swojego władcy-Powiedział do przyjaciela po czym zajął sie bratem.
"Mam nadzieje ze z tego wyjdziesz"-pomyślał patrząc na Rycerza Andromedy.

Azrael spojżał na Xellosa ,po czym wziął na ramię Sharaku.
-Słuchaj uważnie masz tu mape ,zaznaczono na niej dorge do bradziej rozwiniętego od sanktuarium miejsca.Spotakmy się tam.Teraz ty przewodzisz drużyną.Ja zabiorego do sanktuarium.
Ruszam tam ja a nie ty z dwóch względów.Jestem wolniejszy od ciebie ale wystarczająco szybki aby tam dotrzeć w kilka godzin.Po drugie jesteś silniejszy więc jakbyś ty ruszył to reszta drużyny byłaby narażona na atak a zwałaszcze że liczy nas teraz 4 osoby.I jeśli mi się uda to sprowadze kogoś na jego miejsce.
Azrael wstał i odbił się od ziemi lądując na konaże drzew ,po czym odbił sie na kolejny i tak z jednego na drugi w stronę sanktuarium z Sharaku na ramieniu.

-Xellos, Co robimy? Walczymy czy idziemy? Ja bym wolał iść bo niedam im rady.-Mówił Jin
Jin stał i stał czekał na odpowiedź Xellosa.

Zastanawiał sie przez chwile nad tym co mają zrobic.
Spojrzał na mape a później na przeciwnika...
Probował sie skoncentrować i znależć jakieś wyjscie z tej sytuacji.
Był pewien że Azrael sobie poradzi....stan jego brata tez specjalnie go nie martwił.Xellos wiedział dobrze ze trzeba czegos wiecej żeby trwale zranić jego brata.


-Jin.-powiedział nagle do chłopaka stojącego obok.Wygladał tak jakby do głowy Xellosa wpadł jakiś pomysł.-na moj znak ruszysz ze mna w strone naszego przeciwnika.Lecz nie bedziesz go atakował.Ty
przebiegniesz obok niego i nie bedziesz sie zatrzymywał.Ja zaś postaram sie sprawić tak zebyśmy zyskali troche czasu na oddalenie sie stad.Pozniej Cie dogonie.-dokladnie to samo powiedział do Kiby.

Odwrócił sie twarzą do meżczyznu uważającego ich za złodzieji.
-Teraz!!!-krzyknął po czym ruszyl na przeciwnika.
!-zaatakował przeciwnika tworząc ogromną kule energii i uderzając nią w ziemie tak aby podłozę pod nogami mężczyzny obsunęło sie

Miał nadzieje ze atak podziała na mężczyzne tak ze nie bedzie on wiedział gdzie jest on i jego przyjaciele oraz ze nie bedzie chcial ich szukać.

Męszczyzna odskoczył od osuwającej się ziemi pod nogami.Gdy wylądował na nogach przyłożył dłoń do ziemi po czym rzekł:

-&%&!%^*^)%&^#Y.....pęta....

Z ręki wydobyło się światło z którgo przeszły małe światełka zostawiające za sobą bękitne ciękie ślady.Stworzyły one okrąg wokół towarzyszy.Nagle w ogręgu wybychło białe światło ,które wszystkich oślepiło.Gdy Wszyscy odzyskali wzrok byli spętani niebieskimi linami i leżeli jak związane cielęta.Obcy podszedł do leżących uczniów i rzekł:

-Ostatnie pytanie...... z czyjego polecenia jesteście?
OOC:pęta nie pozwalają wam nic zrobić opróż mówienia no i rzucania się jak koń.

"Cholera......nie da rady"-pomyślał Xellos probujac wyzwolić sie z pęt.
Przestał więc sie szarpać i spokojnie zwrócił do człowieka wieziącego
Xellosa i jego przyjaciół.
-Nikt nas nie przysyła.Jesteśmy rycerzami Ateny i przybyliśmy na te ziemie w pokojowych zamiarach.Jednak wygląda na to ze to wam przeszkadza.
Chłopak patrzył przez jakiś czas na swojego przeciwnika w milczeniu.Po chwili jednak zaczął mowić.
-Z tego co zdążyłem sie zorientować to szukacie złodzieji czegoś dla was cennego.My jednak owego czegoś nie posiadamy.Puść nas wolno lub zaprowadź do swojego władcy.

Ostatnie słowa były stanowcze i brzmiały niemal jak grzecznie wypowiedziany rozkaz.

Hyoga przychodzi spóźniony widać ze chory i mówi
Sorki Chłopaki nie dam Rady iść z wami Do skasowania sorki alchemik ze nie odpisywałem i nie zrobiłem tego wcześniej ale mnie nie było

Spoiler:

Jin leży i szarpie się lecz nic sie niedzieje.
-Ahh, co to jest?-Spytał Jin cały czas się szarpiąc.



OCC: Cygnus weź sie odpiepsz od tego hyogi... Po pierwsze twoja postać nazywa sie cyguns(labedź) a ty cały czas pierdolisz o hyodze.. Pszepraszam za przeklniecie. Ale mnie to już denerwuje .... Weź mów że np cygnus przychodzi spóźniony widać że chory i mówi.
i jak mówisz normalnie do kogoś to pisz tak.A nie normalnie .... i na końcu masz napisać np : -Mówi Cygnus
a nie coś bredzi.....

Męszczyzna wycelował w cygnusa palcem i przestrzelił mu ramię promieniem energi (obniżone hp o 50% aż do dościa do portu ,Kara za zignorowanie tego co napisałem).
-Zamilcz!-Krzyknął do Xellosa,
-Wy szukacie ksiąg dla Ateny?Tamci też ich szukają dla ich wałasnych potrzeb.Mieli przybyć rycerze po nie a nie uczniowie.Ech szkoda słów.Męszczyzna machnął ręką ,a pęta zeszły ze wszystkich (możecie się ruszać).Więc skoro jesteśmy po jednej stronie zapewne kierujecie się do portu.Zaprowadze was tam.

**********************************************
W międzyczasię Azrael przybył krótrzą drogą do portu z trzema towarzyszami u boku.

-"Więc jakie są twoje plany Azarelu i jak ja, Raya i Remus możemy ci pomóc?". Powiedział Coen patrząc na niedawno spotkanego towarzysza.
-"Pomogę ci jak tylko będę umiał. Mimo że nie dysponuje dużą siłą to postaram się być przydatny."


(jak bym coś źle robił to pisać )

Jin poszedł do portu dłóższą Drogą.
-Ale oco chodzi? Przecież chcieliście nas zabić.-Powiedział Jin.
Szedł cały czas. Po chwili wywrócił się. Leżał jak placek. Wywrócił się, ponieważ coś robiło mu się na twarzy, wyglądało jak kreska. Z tej kreski na czole leciało dużo krwi.

Podszedł do mężczyzny który dopiero co ich więził.Nie miał pretensji o to co ow czlowiek im uczynił.Rozumiał iz tamten wykonywał swoje obowiązki.
-Powiedz mi....Kto prócz nas szuka jeszcze ksiegi....z tego co wywnioskowałem to musieli ją chyba odnaleźć skoro myląc nas z nimi nazwaliście nas złodziejami.-powiedział do przewodnika

-Nie gadaj tylko idziemy chłoptasiu do portu czym prędzej ,bo marny wasz los.Po czym męszczyzna ruszył przed siebie powoli znikajac w ciemnościach szeżących się na przeciw.
********************************************
-Masz rację Coen jednak jak widzę Remus i Ryan rozglądają się narazie po otoczeniu.Musimy zaczekać na resztę ,gdy dojdą możemy wyruszać w dość daleką drogę.Może rozejżysz się?
Wokół nich było mnustwo ludzi ,straganów i bazarów.

Ryanus słysząc pytanie Coena dołączył się do rozmowy.

-Właśnie jesteśmy gotowi zrobić co w naszej mocy, aby wam
pomóc.Wyjaśnij nam co mamy robić.

Powiedział spoglądając na pobliskie stragany i tłoczących się w około ludzi.

Stłumił w sobie gniew jaki wyzwoliły w nim słowa owego mężczyzny
Czuł jednak ze współpraca ludzi z sanktuarium z nim i jego ludzmi nie bedzie przebiegała zabyt dobrze.
Reszte drogi postanowił wiec przejść w ciszy.

Zacisnął pięść i oddalił sie od przwodnika.
"Ciekawe czy tak samo pyskaty jesteś w trakcie walki"-Pomyślał lecz nie miał nawet zamiaru wyzywać go na pojedynek.Był jeszcze za słaby dla takiego przeciwnika.Choć gdzieś głeboko czuł ze gdyby trzeba było to stanąłby z nim do pojedynku z wielką orzyjemnością.

Jin tak samo jak xellos już się nieodzywał. Choć tłumił w sobię wielki gniew. Prawie udeżył przewodnika ale w ostatniej chwili ktoś go zatrzymał. Tak jakby ręka wyszła z pod ziemi.

Podczas drogi meszczyzna zatrzymał się i rzekł:
-Dobrze tutaj was zostawaim ja musze ruszać do przywudcy poinformować go o zmianie sytuacji.-Wskazał palcem na dróżkę między drzewami.
-Idźcie tą drogą a dojdziecie do portu dość szybko....-Mówiąc to zniknął w mroku.

Jin wyruszył jak w pośpiechu.
-Musimy sie spieszyć.-Powiedział Jin,

Ruszył ścieżką wskazaną wcześniej przez przewodnika.
Wciąż jednak zachowywał czujność.Nie ufał człowiekowi który pokierował ich w strone portu.

-Tak ruszajmy.-potwierdził słowa Jina.

OCC: Ej weź ktoś odpisz :O

OOC:Ta przygoda dawno temu została zakończona z powodu braku grających userów i owi userzy stracili lv.

OOC: To dawać, odnawiamy