Poszukiwania brakujących zbiorów

Gdy Azrael zapytał Jin pomyślał:
Zaraz, jeżeli mi pozwoli pujdę sam
Jin podszedł do Azraela i zapytał:
Azraelu, mogę iść po jedno sam ? Bardzo prosze. Po drodze mam coś jeszcze do załatwienia. Tak więc, mogę?

- zgadzam się z Xellosem niech będzie "czerwony płaszcz..." - powiedział jak zwykle spokojnie - Ale mam taki pomysł... podzielmy się na dwie grupy... Ja z Xellosem pójdziemy po "czerwony płaszcz", a wy idzcie po "Grecką Zawieruchę" dobra ?
Stanął obok Xellosa czekając na reakcję reszty...

Kiba słuchał uważne propozycji innych towarzysz, sam jednak nie zastanawiał się zbyt długo nad swoją odpowiedzią. Odchylił lekko kaptur do tyłu tak że oczom towarzyszy ukazały się jego niebieskie oczy.
- Ja wyruszyłbym po "Grecką Zawieruchę", jednak jeżeli grupa zadecyduje inaczej dla powodzenia misji, pójdę za grupą.- Kiba spojrzał na Azraela którego decyzja miała zadecydować o dalszych losach misji.

-Uwazam pomysł Sharaku za nitrafiony.Nie powinniśmy sie rozdzielać ponieważ niewiadomo co na nas czeka a w grupie zawsze łatwiej jest podjąć wyzwanie.

Xellos mowił spokojnie i powoli tak zeby kazdy mogł go zrozumieć.Spojrzał na Azraela.

-Wiec jaka decyzje podejmujesz?

Jina denerwowało to że ma iść z kimś w grupie.Naprawde niechciał iść z nikim.Miał sprawe do załatwienia dlatego chciał iść sam.Powiedział do Azraela.
Idzcie sami, ja dam rade.Już nie takie rzeczy robiłem.

Azrael wziął głęboki wdechpo czym rzekł dość głośno:
-WYLUCZONE!!!Nie ma dzielenia się na grupy.Jeśli chcecie wyjść z tego zadania w całości zadecydujcie jednoznacznie.A ty Jin jesteśnajsłabszy z naszej grupy ,można wyczuć twoje słabe cosmo dochodzące od ciebie.Zginąłbyś pieską śmiercią zanimbyś doszdł do celu.Co najwyżej do Kiba i Sharaku daliby sobie we 2 radę z odnalezieniem księgi jeśli chodzi o niebezpieczeństwa.Jedank bez kogoś kto przestudiował te dwa miejsca dokładnia zgubilibysie i zginęli prawdopodobnie więc zadecydujcie jednoznacznie.
Gdy skończył za Jinem przechodził człowiek taszczący wielką kłodę na remieniu.Nagle wszyscy słyszą głos-Koteczku!-Męszczyzna odwrócił się i niechcący treafił końcem belki chłopaka w głowę (20 dmg.).Męszczyzna zauważył Juna trzmającego się za głowę i rzekł:
-Uważaj jak chodzisz szczeniaku.-Po czym poszedł w stronę swojej żony.
Po tym na głowę Xellosa spadłą druga doniczka która rozbiła mu się na głowie (30 obr.)

-Dobrze ze przynajmniej Azrael sie ze mna zgadza....ruszamy wiec po czaerwony pałasz poniewaz widze ze jeśli ktos nie wybierze czegoś stanowczo to nigdy sie stad nie ruszymu.

Xellos popatrzył na swoich towarzyszy po czym znow spojrzał na Azraela.

-Ruszajmy bo niedługo noc nas tu zastanie a nie jest dobrym pomysłem podoz w ciemnościach....a w szczególności po tak niebezpiecznych terenach

Niecierpliwił sie powoli.Chłopak nienawidził wręcz bezczynności a w takim stanie niestety teraz wszyscy sie znaleźli.
Popatrzył znow po swoich towarzyszach.
"Pełen folklor.....ehhhh"

Sharaku poprawił swoje włosy które przez wiatr opadły mu na twarz
- No to nie ma na co czekac... - powiedział cicho - Wyruszajmy !
Był bardzo zniecierpliwiony. Nie słuchał już nawet co mówią inni. Po głowie krążyło mu wiele zniecierpliwionych myśli.

Kiba musiał przyznać że popiera zdanie Xellosa, muszą jasno zdecydować co i jak, inaczej czas im się skończy..
-,,Czerwony Pałasz"..- powiedział stanowczo i dostatecznie głośno, po czym czekał..

Azrael ruszyłz miejsca w stronę portu.
-Dobra więc ruszajby bo las przed nami nim do przewźnika doń dotrzemy.Chłopak wyciągnął mapę ,rozłożył ją i ruszył dalej odychlajac się od sływającego szamba z uszkodzonej rury ,którą naprawiało 2 męszczyzn.

OOC:Dobra 2 rzeczy.po 1 zmieniam zasady gry bo może wam nieodpowaidać .po 2.Konri dopisz się bo odejma ci poziom.

Sharaku ruszył za Azraelem
- Mam nadzieje że nie szykujesz żadnych niespodzianek ? - powiedział cicho - I wszystko pójdzie spokojnie ?
Na jego twarzy pojawił się jakiś dziwny uśmiech...

"Spokojnie???.....heh.....spokojnie to sie gnije w grobie"
Szedl wolnym krokiem na samym końcu stawki.Był dośc zniechęcony tym co sie narazie dzieje lecz perspektywa tego co moze ich czekać dodawala mu animuszu.
""Transylwania....kraina owiana zła legenda...idealnie....moze byc ciekawie"

Azrael stanął przed wyjściem z miasta.Obejżął się za sobą i ujżał idącego Xellosa i Sharaku w za nim ,jednak nie widział Kiby i nowego kolegi.Zawołał do nich:
-Idziecie czy nie??

OOC:Kemot i Konri jak się nie dopiszecie stracicie kolejne poziomy do zdobycia.

-Pszepraszam już idę-Odpowiedział Jin i szybko pobiegł do Azraela.
-Pszerpaszam że tak długo ale coś mnie zatrzymało, a kiba nadal jeszcze nie idzie.-Powiedział Jin

Kiba który nie zdawał sobie sprawy ze swojego zamyślenia, w końcu rusza za resztą, krocząc powoli jakby gdyby coś go jeszcze zatrzymywało. Lecz ostatecznie zostawia to za sobą i dołącza do reszty.
- Idźmy w końcu..


OOC: Nie odpisywałem ponieważ dość miałem już pisania tych bzdur które tylko "zapychają" przygodę i czekałem na rozpoczęcie przygody w końcu. Mogłeś napisać że grypa wyruszyła już. Jeżeli o lvl chodzi to nie obchodzą mnie one, kończe przygody i idę na emeryturę.

Podczas podróży z miasta drużyna weszła na teren lasu.Droga wiłą się i wiła robiła wrażenie nieskończonej.Las byłpiękny wielkie silne drzewa z wystającymi grubymi konarami ,tak wielkimi że możnabłoby wskoczyć na nie i swobodnie poruszć się po nich.Dzień wkońcu ustąpił nocy.Nagle do uszu Kiby i Sharaku dobiegł dźwięk szelestu krzaków i łamiących się patyków ,gdy w międzyczasie reszta przemieszczała się przed siebie.

OOC:Te teksty miały na celu ściągnąć tu was żebyście cokolwiek napisali ,a narazie pozioów wam nie odejmę.Pytania na tentemat (Jeśli jakieś macie) wysyłajcie w prywatnych wiadomościach ok?
I Kemot jakbyś mógł to mógłbyć mi wytłumaczyć ten tekst z emeryturą w priv wiadomości bo nnie zabardzo go skumałem.

Odwrócił się. Szelest liści zawrócił mu w głowie. Rozglądnął się. Nikogo nie widział. Liście znowu poruszyły się. Postanowił przywdziać zbroję, robiło się niebezpiecznie. Otworzył pudło i przywdział zbroję. Jego łańcuch powoli zaczął się poruszać w stronę krzaków...

Zauważył ze jego brat nagle zrobił sie podejrzanie skupiony i uważny.Xellos też sie skoncentrował i juz po chwili jego kosmos zwrócił jego uwage na krzeki nieopodał reszty drużyny.Podszedł do brata i położyl mu rekę na ramieniu,
-Zachowuj sie tak jakbyś niczego nie zauważył.Dyskrtnie zaalarmuj reszte.Cokolwiek to jest to myśli ze dalej jest niezauważone.Niech sprawy biegną swoim torem.
ogarnął wzrokiem reszte towarzysz a jego wzrok zatrzymał sie na Jinie.
"Lepiej dla Ciebie zeby to niebyło nic groźnego........reszta powinna jakoś sobie poradzić"
-Pospieszmy sie bo noc nas zastanie-zwrócił sie do towarzystwa beztroskim i zdawkowy tonem po czym ruszył dalej obok Azraela.
-Mamy towarzysza-powiedział tak cich ze tylko on i jego towarzysz mogli to usłyszeć

Kiba widzący zachowanie towarzyszy, zwolnił nieco kroku. Jego kosmos miast rosnąć wręcz przeciwnie zaczął maleć, co miało na celu stworzenie złudzenia..
- Od tej pory należy się mieć na baczności, możliwe że komuś prócz nam zależy na księgach, albo komuś zależy na naszej zgubie..- Tak rozmyślając kroczył nadal.

Jin słuchał tworzyszy lecz szedł jakby nigdy nic. Sam wiedział że ktoś tam jest.
-Mam pomysł lecz to zależy czy Azrael się zgodzi. Ktoś tam jest a my możemy go zgubić dzięki mojej zamieci, lecz na to musi się zgodzić Azrael i musielibyście się odsunąć.-Powiedział Jin. Azraelu, zgadzasz się?-Zapytał Jin

Przewodnik zatrzymał się i odwrócił.-Szkoda marnować moc to pewnie jakieś leśne zwierządko.Proponowałbym przyśpieszyć ruch ,gdyż niedługo będziemy musieli rozbić obóz.Chociaż z drugiej strony możecie mieć rację i ktoś poluje na księgi ,albo to tylko bandyci.
Nagle wszyscy usłyszeli dźwięk łamiących się gałęzi i patyków leżących na ziemi.Dźwięk dochodził ze wszystkich stron ,a w lesie widać było tylko czarnął otchłań ciemności.Azrael podrapał się w głowę i rzekł.
-Eeee.... chyba się myliłem i mieliście racje.No cóż nie mam tak wyczulonch zmysłów jak wy (uśmiech z głuppim wyrazem twarzy)

OOC:Konri nie mogłeś wiedzieć że ktoś tam jest skoro tylko Kiba i Sharaku usłyszeli szelest.I nie moożesz wywołać zamieci bo: nie masz ataku diamentowy pył potrzebny do zamieci ,a otrzymasz go ze zbroją (chyba).To nie upomnienie ,tylko pisze żebyś wiedział co zrobiłeś źle.

Zatrzymał się.Cisza. Znowu odgłos łamiących się gałęzi.Znowu cisza. Głucha, do niczego nie podobna.Odgłos przemieszczającego się łańcucha. Wyczucie innego kosmosu. Pusty umysł. Oczyszczony ze wszystkiego. Rosnące kosmo.Rzucił okiem na brata, który jakoś dziwnie się na niego patrzył.Znowu gapił się w las. Wypatrywał kogoś. Może czegoś. Sam nie wiedział. Czekał na jakiś gest, jakiś ruch. Nagle jego łańcuch wzleciał w powietrze i naprężył się pokazując na mniej więcej środek lasu...Postanowił pójść za nim. Odchodząc powiedział cicho, lecz tak że wszyscy usłyszeli
- Idźcie dalej... Ja zajmę się tym "czymś"... Dogonię was...
Po słowach ruszył wolno w stronę lasu

-Chodźmy wiec.Nie ma na co czekać.
Ruszył dalej nie odwracając sie za siebie.Wiedział ze chłopak sobie poradzi.Martwił sie troche o brata lecz miał nadzieje ze niedługo dołączy do reszty towarzyszy.
-wracaj szybko-powiedział beztrosko przechodząco obok brata
po czym ruszył dalej przed siebie.






OOC;rory ale nie miałem dostępu do kompa.

Jin poszedł z resztą lecz niepokoiło go coś. Niepokoiło go to kto ich śledzi.

Kiba zaniepokojony rozwojem sytuacji ruszył zaraz za Sharaku, nie zważając na to czy to się komuś podoba czy nie.
- Jak można rozdzielić grupę skoro nie wiemy z czym mam do czynienia. Jeżeli przeciwnik okaże się silny, to po takich wyłomach poszczególnych uczestników wybije nas po kolei. Możliwe jest również to że przeciwników jest więcej. Dla bezpieczeństw a misji, ruszę za Shraku..- Kosmos Kiby był nadal skryty, lecz jego ciśnienie było już na wysokim poziomie, czuł jak w jego ciele przez tą sytuacje wyzwala się adrenalina. Lecz nadal starał się zachować rozsądek nie działaś impulsywnie.