Pałac

Nagle sobie coś uświadomił.Zwrócił się do strażników
- Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie.Rozumiem, macie rozkazy.To nie wasza wina że nie możecie nas wpuścić.Przepraszam jeszcze raz.Proszę tylko abyście przekazali kapłance o tym że przybyliśmy do niej.Chciałbym tylko by wiedziała - po słowach odwrócił się i spoglądnął na Kronosa.Ruszył w stronę miasta, zahaczając barkiem o bark przyjaciela wyszeptał mu do ucha
- Odpuść, idziemy...

-Co ja robię? Przecież to nie ja.-Pomyślał
Odszedł kawałek.
-Przyjdę innym razem-Znów powiedział
Poszedł w stronę miasta

Kronos stał i patrzył na swego przyjaciela i tego drugiego obcego
" bądź wierny swoim przekonaniom, i nigdy nie odpuszcza"
Popatrzył na strażnika. Zacisnął pięśc.
będę Świętym Wojownikiem i nie ty o tym zdecydujesz. Jestem wierny memu panu oraz jego kapłance, może i nie wejdę lecz będę siedział na tych schodach chocby do końca mych dni, chyba że ją spotkał i oddam swe życie w jej ręce !!!
Był już lekko poddenerwowany, nie chciał nikomu robic krzywdy w końcu wszyscy byli po tej samej stronie, jednak ciągle coś mu nie pasowało w tej sytuacji ...

Chwycił za bark przyjaciela.
- Kronos...Nie rób awantury.Pamiętaj że każdy Rycerz powinien być cierpliwy i spokojny...Zastanów się.Wydaje mi się że to jest próba dla nas.Pierwsza z wielu... - wyszeptał mu cichutko do ucha tak że nikt oprócz nich nei mógł tego usłyszeć.

Był ślepy i głuchy na podpowiedzi innych. Może i zachowywał się samolubnie, jednak był przekonany co do swojego zadania.
nie przyjacielu teraz już się nie cofnę
Podszedł bliżej, odwrócił się tyłem do strażników i usiadł na schodach. Tak jak powiedział będzie tu siedział, i czekał aż ktoś kto przywita poza dwoma straznikami ...