Sala tronowa

-Głupi Rcyerzyk.- Death Trzymała sagę za zbroję.- Jak podobał się drugi sen, a teraz pozbawię cię tej pięknej zbroi.- Atak Death połaćzył się z Atakiem Necrosisa, a zabroja rozpadła się na kawałki.- Mały robaczek bez skorupki, jak cudnie jak miło.
-Zjedzmy go.- Powiedział zachęcająco Necrosis i pochylił się nad Sagą.
-Saga.- Rushifua pochwycił swoją harfę i zaczął grać, po strunach spadały krople krwi, Wampiry zatrzymały się w pół ruchu, a ich ciała napinały się w dziwnych kontach, srebne struny kierowały mrionetkami.- Pomuż mi długo ich nieutrzymam, proszę puki nie jest za póżno.
Z ziemi wstał Aikdo i zaatakował wampiry
-Uciekaj Rycerzu uciekaj.- Krzyknął.
Po chwili pojawiła się Sukkub i wyleczyła nogę Rushifua i ruszyła bez słowa na wampiry.
Rushifua wziął pod ramiona Sagę i Poalę i ruszył po woli przez Salę. Rushifua patrzył jak Rycerze Platyny rzucają się na wampiry powstrzymując ich od zatrzymania Rushifua.
-Żegnajcie...

OCC:Rushifua przecież napisał już że sam uciekł i trzeba by było stosownie przyznać mu rację a nie za każdym razem wybierać taką historie jaką chcesz.... Saga też ma coś do powiedzenia

Gdy rycerze wrócili do podwodnego królestwa wybrali się od razu do Sali Tronowej.Gdy tam weszli w komnacie było zupełnie cicho gdy nagle usłyszeli głos:
- No proszę wrócil boscy rycerze.Już myślałem że wszyscy nie żyjecie.
Rycerze spojrzeli w kierunku dobywania się głosu.Ku ich zdziwieniu stał tam Apollo.
- Przybyłem tu aby przekazać wam wiadomość.Otóż od tej chwili to ja będe zajmował się tym królestwem.Ale oczywiście nie bezpośrednio.
Po tych słowach z cienia za Apollem wyłoniła się postać w długiej szacie, która miała zielony kolor a na jego szyji znajdował się medalion w kształcie słońca.
- Przedstawiam wam Leckerta.Będzie on w moim imieniu zarządzał królestwem póki oczywiście nie powróci Posejdon.Teraz oddajcie mu pokłon.
Rycerze już zaczynali klękać ale nagle Saga ich powstrzymał:
- Nie mamy obowiązku oddawania pokłonu komuś kto nie jest bogiem.
- Na kolana - rzekł poirytowany Apollo.
- Nie muszą składać mi pokłonu.Mają rację - wtrącił Leckert.
- Jak chcesz - odrzekł Apollo - teraz was opuszczę.
Przed odejściem Apollo i Saga głęboko spojrzeli sobie w oczy.
Gdy rycerze zostali sami z nowym władcą królestwa Saga zapytał:
- Czy życzysz sobie czegoś panie?
- Nie. Możecie odejść.
Gdy rycerze opuścili komnatę Leckert zajął miejsce na tronie.

Gdy Saga z Juliet przybyli do komnaty znajdowali się już tam wszyscy rycerze.Po chwili Leckert przemówił:
- Mam dla was misję.Nie jest ona trudna ale chcę żebyście wszyscy na nią wyruszyli.Udacie się do ruin starego miasta Varzim i zbadacie tamtejszy teren.Jeśli traficie na coś interesującego przynieście to.Nie przewiduje większych problemów ale będzie to dla was wspaniała okazja aby się lepiej poznać.Ruszajcie.

Rycerze opuścili w ciszy salę tronową.

Po tym jak powstał pałac w Asgardzie Leckert wezwał do siebie boskich rycerzy.
- Macie natychmiast tam się udać i ich zniszczyć – rozkazał Leckert.
- Udamy się na to zadanie ale wiedz że już z niego nie powrócimy – rzekł Albiorix
- Chcecie przyłączyć się do nich ?
- Nie. Po prostu zostaniemy zniszczeni.
- Przecież was jest dziesięciu a ich tylko trzech.
- Nie zdajesz sobie sprawy z ich potęgi. Ale zapewne będziesz miał okazję jej doświadczyć.
Po tych słowach rycerze opuścili podwodne królestwo.

Leckert siedział na swoim tronie gdy nagle w komnacie zapanował chłód.Po chwili weszli Saga,Revan i Kadaj.
- Czego tu chcecie ? - zapytał Leckert
- Widze że nie masz o niczym bladego pojęcia.Otóż w tej komnacie znajduje się rzecz , która jest nam bardzo trzebna.Cieszy nas to że to ty tu jesteś a nie Posejdon - rzekł Kadaj.
Revan podszedł do Leckerta i zrzucił go z tronu.Po czym sam na nim usiadł:
- Chyba lepiej pasuje do tego miejsca niż ta imitacja człowieka - rzucił.
- Zdecydowanie tak - odrzekł z uśmiechem Saga.
- Koniec tych zabaw nie po to tu przyszliśmy - powiedział Kadaj.
Kadaj podszedł do jednej z kolumn i uderzył w nią.Po chwili podłoga w sali się rozsunęła a spod niej wyjechał piedestał na którym znajdował się miecz.Kadaj podszedł do piedestału:
- W końcu ostrze cierpienia należy do nas.A to oznacza że rozpoczął się początek końca.
Kadaj chwycił miecz.Nagle przez całą trójkę przepłynęła energia.Revan dostrzegł że Leckert chce ucieć z komnaty.
- Dokąd to zmierzamy ?
- Ja tylko... - zaczął plątać sie Leckert.
- Ty tylko wysłałeś boskich rycerzy po porażkę.A teraz zapłacisz za swoje czyny - rzekł Kadaj po czym podszedł do Leckerta i skręcił mu kark.
- Wracamy do Sharn trzeba się przygotować.