Pałac Wielkiego Mistrza

Kyoko wstał i skinął głową w kierunku spectrana. Następnie skierował się w stronę wyjścia i podążył w dół schodami, ku znajdującemu się poniżej domu zodiaku, domu Ryb.

Spektran natychmiast na dany znak ruszył w pewnym odstępie za Kyoko. Jak zauważył Wielki Mistrz prowadził go w stronę XII Domu Zodiaku, domu Ryb

W końcu dotarł do celu swojej podróży.Pałac Wielkiego Mistrza rozciągał
się już kilkadziesiąt metrów po opuszczeniu domu ryb.Jednak Shaka nie
miał czasu za bardzo aby stać i podziwiać budowlę.Czekała go ważna
misja...
Błyskawicznie młody rycerz uporał się z ostatnimi schodami prowadzącymi
do samego centrum Sanktuarium.Miał pewne obawy co do tej wizyty..otóż
jako złoty rycerz miał pewne przywileje lecz czy zakłócanie spokoju
Wielkiego Mistrza byłoby dobre?.
"Miejmy nadzieję że z tego coś wyniknie dobrego.."-pomyślał widząc już kończące się schody.
W tej samej chwili zwolnił nieco Shaka.Jego aura połyskiwała
swobodnie a cząsteczki cosmosu wirowały spokojnie.Przy głównych
ogromnych drzwiach pałacu chłopak ujrzał strażników...prawdopodobnie
pilnowali oni aby nikt nie przeszkadzał zwierzchnikowi Świątyni.
-Strażnicy...opuście broń.Nazywam się Shaka..złoty rycerz
panny..strażnik szóstego domu zodiaku.Przyszedłem prosić o audiencję u
Wielkiego Mistrza...-wszystkie te słowa wypowiedział spokojnie i
stanowczo.

Jeden z ludzi Wielkiego Mistrza podszedł do niego i coś mu przekazał cichym głosem. Tylko do jego wiadomości.
Kyoko odpowiedział mu, poczym nieznacznym ruchem ręki odesłał go.
Wstał z tronu i ruszył w stronę drzwi prowadzących do komnat opuszczając główny hall.

Mężczyzna odziany w czarne, długie szaty stanął przed Shaką i pokłonił mu się nieznacznie. Nie prostując się rzekł do niego.
- Wielki Mistrz cię przyjmie.
Obrócił się następnie w stronę strażników i skinieniem głowy nakazał im przepuścić Złotego Rycerza.

Kiwnął głowę w stronę mężczyzny na znak że rozumie co dalej ma zrobić.W głębi serca radował się na to spotkanie jednak jak każdy człowiek miał pewne obawy.Po chwili wielkie zdobione drzwi otworzyły się przed rycerzem panny.Shaka nie zwłocznie ruszył dalej przez główny hol.Jego kroki były spokojne aczkolwiek stanowcze.Złota zbroja delikatnie błyszczała kosmosem chłopaka.
Jednak w tym samym momencie rycerz ujrzał że na pięknym tronie nie ma Wielkiego Mistrza.Powoli się rozejrzał w prawo i w lewo szukając dobrze mu już znanej sylwetki.
"Hmmm pewnie go nie ma...trzeba będzie poczekać.."-pomyślał Shaka zdejmując jednocześnie kaptur.
Długie blond włosy pofalowały do tyłu na plecy.Następnie zakładając rękę na rękę skupił w delikatny sposób swoją aurę aby Wielki Mistrz mógł się dowiedzieć że jeden z jego rycerzy przyszedł do pałacu...

Kyoko wrócił do głównej komnaty i skierował się w stronę swego tronu. Nie spojrzał jednak przy tym na stojącego w komnacie. Zupełnie jakby obecność Złotego Rycerza Panny była czymś oczywistym i nie wymagającym jego nadmiernej uwagi.

Przez to czekanie złoty rycerz panny odrobinę "odleciał" do swojego małego świata.Aura lekko połyskiwała na jego zbroi dając nie duże światło.Następnie jego wszystkie zmysły znów "powróciły" do poprzedniego stanu.Otwierając powieki ujrzał zbliżającą się postać Wielkiego Mistrza...osoby która sprawuje władzę nad całym Sanktuarium.
Gdy tylko zbliżył się wystarczająco swojego tronu Shaka lekko kucnął i schylił głowę oddając mu w pełni szacunek oraz oddanie.
Błyskawicznie jednak wstał na równe nogi.Złoty rycerz nie miał zamiaru bawić się w "kotka i myszkę" więc od razu zaczął mówić poważnym i stanowczym tonem.
-Wielki Mistrzu..czy dotarły już do ciebie jakieś wiadomości o złotym rycerzu raka??.
W głębi duszy coś czuję...że mogło pójść coś nie tak...długo nie wraca...-ostatnie wyrazy powiedział odrobinę ciszej.
Skończywszy mówić strażnik domu panny skierował swe błękitne oczy na postać Wielkiego Mistrza...

Kyoko usiadl na tronie i spojrzał wprost w oczy Shaki. Następnie przemówił swoim spokojnym głosem.
- Dopiero co przywdziałeś swą zbroję, rycerzu Panny, więc wybaczę ci tym twoje poufalstwo. Twoje oczy nie widziały wiele, twoje uszy nie słyszały wiele. Twoje doświadczenie i wiedza z niego płynąca są niewielkie.
Głos Wielkiego Mistrza był nie tyle spokojny, co przez chwilę wydać się mógł monotonny. Nie brzmiało to ani jak przygana, ani jak gniew, ani też jak nauka. Dlatego też wydać się mogło, iż pomimo tego wielkiego braku - mówił od serca, wypowiadając na głos swe myśli.
- Gdy nauczysz się okazywać szacunek nie tylko dla tego, kto reprezentuje Atenę, lecz dla tego świętego miejsca, zaczniesz zachowywać się jak przystało na rycerza. Niestety nie dysponujesz wystarczającą ilością czasu na to.
Jego wzrok zdawał się przewiercać duszę Złotego Rycerza na wylot. Jakby znał jego myśli.
- Nie dorastasz do pięt temu, kto niegdyś przywdziewał tą zbroję, lecz nie ma nikogo innego w świątyni komu mogę powierzyć to zadanie.
Kyoko wyciągnął przed siebie dłoń, a w niej trzymał poziomo sztylet o złotym ostrzu.
Czekał widocznie aż Shaka go przyjmie.

Uważnie wysłuchał słów Wielkiego Mistrza i szczerze mówiąc Shaka poczuł się głupio.Nie powinien wyskakiwać od razu z pytaniami o złotego rycerza raka.Na to przecież przyjdzie pora...
Następnie zauważył jak mistrz wyciąga do swoją dłoń a w niej trzymając sztylet o złotym ostrzu.Odrobinę nie śmiele lecz bez chwili zastanowienia podszedł wystarczająco blisko aby odebrać go z rąk najpotężniejszego złotego rycerza.
Błyskawicznie przerzucił swój wzrok na niego i spokojnym głosem rzekł.
-Na czym ma polegać to zadanie Wielki Mistrzu??
Nic więcej nie powiedział.Nie chciał się znów narazić na cierpkie słowa wynikające z braku doświadczenia.W końcu Shaka został złotym rycerzem nie tak dawno...za nim na prawdę zasłuży na ten tytuł czeka go długo i kręta droga.

Gdy Shaka wziął od niego sztylet, Kyoko przemówił ponownie.
- Jest wielu młodych uczniów, którzy potrzebują mistrza. Nim jednak zechcesz któregoś z nich wziąć na swego adepta, czeka cię ważne zadanie. Zadanie, którego nie możesz zdradzić nikomu.
Wielki Mistrz mówił ze spokojem.
- Większość z bogów, która od wieków brała udział w Świętej Wojnie przebudziła się już dawno. Atena jednak zwlekała ze swymi narodzinami. Czas ten jednak nadszedł. Nim nastanie kolejna pełnia, w wiosce położonej na zachodzie narodzi się niemowlę. Miejsce, które wskazały gwiazdy, zwie się Dafnis. To tam kolejne wcielenie Ateny przyjdzie na świat.
Choć głos Kyoko pozostawał bez zmian, to jednak Złoty Rycerz Panny podświadomie mógł odczuć niepokój. Ostatnie słowa Wielkiego Mistrza zdradziły mu sekret jego misji.
- Nawet jeśli zginiesz i jeśli będziesz musiał zabić, musisz wypełnić misję, gdyż od niej zależeć będzie przyszłość tego świata. Po drodze zjawi się jeszcze jedna osoba, która pomoże ci w jej wypełnieniu. Twoim zadaniem jest dotrzeć tam i zabić niemowlę przed pełnią księżyca.

Kiwnął głową na znak że doskonale rozumie że o tej rozmowie nie może się dowiedzieć nikt.Musiała to być na prawdę bardzo ważna tajemnica.Co się później okazało przerosło najśmielsze oczekiwania Shaki.
Na wieść o urodzeniu dziecka która ma być kolejnym wcieleniem boskiej Ateny na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech radości.Z Nią z całą pewnością zapanuje pokój na Ziemi.Jednak...no właśnie musi być zawsze te "ale".Radość Shaki trwała bardzo krótko.Na jego twarzy w tym momencie pojawiło się zdziwienie zmieszane z obawami.
"To ja mam zabić wcielenie Ateny?!!"-pomyślał głośno Shaka dalej nie mogąc uwierzyć w słowa Wielkiego Mistrza.
Jako złoty rycerz musi być posłuszny Jemu...ale jako rycerz Ateny która zawsze broniła sprawiedliwości i miłości na świecie ma teraz zabić jej wcielenie w tej erze...stanowczo na barki Shaki spada ogromny ciężar.
Chwilkę później spojrzał na Wielkiego Mistrza wręcz błagalnym wzorkiem.
-Czy aby na pewno jest to ostateczność??.Nie ma innego wyjścia?.-z każdym pytaniem zmieniał ton Shaka.
Następnie spuścił głowę na dół jakby już znał odpowiedzi na postawione przez siebie pytania.Włosy opadły mu na twarz..twarz która nie wyrażała już żadnych uczuć...

Wzrok Kyoko nie zmienił się. Siedział on nieporuszony tak jak wcześniej. Głos jego był niezwykle spokojny.
- Człowiek nie ma prawa osądzać wolę bogów. Zadaniem sainta jest wypełniać wolę Ateny.
Rzekł tylko, uznając to za wystarczającą odpowiedź na wszelkie wątpliwości Rycerza Panny.

-Tak..człowiek nie ma takiego prawa...-powiedział bardziej do siebie Shaka ściskając jednocześnie ofiarowany sztylet.
Już po raz kolejny spojrzał na postać wielkiego mistrza.Dalej jednak miał mieszane uczucia lecz już w niedalekiej przyszłości będzie musiał podjąć właściwą decyzję.
-Mistrzu powiedz mi jeszcze co to ma być za osoba którą spotkam w Dafnis??.-zadał chłopak już ostatnie pytanie zanim wyruszy.

- Będzie nią wysłannik Hadesa. Jest on jedynym, który rozumie powagę sytuacji i jego moc jest niezbędna.
Rzekł do stojącego przed nim rycerza Panny.

-Rozumiem Wielki Mistrzu.Jeżeli to wszystko pozwól że się udam do swojego domu zodiaku aby się prędko przygotować.
Następnie wykonując niewielki ukłon powoli oddalił się do drzwi wyjściowych.Młodemu złotemu rycerzowi krążyło wiele myśli po głowie które mogły by sprawić o nie jedną ostrą migrenę.
Jeszcze odchodząc sprawdził czy ma powierzony mu sztylet którym będzie musiał zabić niemowlę.
Strażnicy stojący na zewnątrz pałacu otworzyli złotemu rycerzowi ogromne zdobione drzwi.