Brama Piekieł

Wejście do świata umarłych zwane Bramą Piekieł. Słowa wygrawerowane na frontonie brzmią: „ Żegnajcie się z nadzieją, którzy tu wchodzicie”

Yasha z Radamantisem przybyli pod bramę piekieł. Yasha krzyknął
- Mamy pozwolenia Naszego Pana, Hadesa, żeby przejść przez tą bramę - gdyż nie był do końca pewien czy będą mogli przejść
Przeszli spokojnie przez bramę bez problemów ze strażą, zaraz za bramą był Charon ze swoją łodzią, Rycerze podeszli do Niego, Yasha wyciągnął garść pieniędzy dał Charonowi
- Trzymaj, przeprowadź Nas szybko przez tą rzekę, gdyż, My, słudzy Hadesa nie mamy czasu na jakieś nieprzewidziane problemy...
Po przebyciu Styksu
- Dobrze, Radamantisie, teraz punkt Asgard
Rycerze pobiegli w stronę wyznaczonego celu

Radamantis wraz z Yashą wrócili przed Bramę. Troche im zajęło załatwienie tego po co zostali wysłani ale wkońcu byli u siebie. Jeszcze tylko chwila i będą mogli zdać raport Hadesowi

Ocknał się w końcu. Głowę miał ociężałą, całego przechodziły go drgawki. Wokół śmierdziało zgnilizną a niesamowite wycie rozdzierało umysł.. Otworzył oczy.

Znalazł się przed bramą Piekła..

Na pewno nikt nie spodziewałby się takiego widoku.Przed wielką bramą piekieł stanął pretendent do złotej zbroi raka...Neo.Z pośród wszystkich zjaw chłopak znał trzy...ale za to jakie potężne.Jednak nie wyczuwał ich cosmosu... co mogło się wydawać dziwne.Lecz nie po to Neo tutaj przyszedł.Ma ważniejszy cel.Wie jaki on jest i musi skrupulatnie do niego dąrzyć.Otóż...jest to spotkanie z samym Hadesem!.
Pewnym krokiem przekroczył bramę piekła.Widok przerażającego napisu nie zrobił na nim zbyt dużego wrażenia.Z poważną minął udał się następnie do rzeki Acheron...

Po kilku minutach o dziwo spokojnego spacerku doszli za ręke do bramy.Kasandra z strachu zamknęła oczy.Nie chce już dalej oglądać tej budowli.Przechodząc przez brame poczuli jakby dziwne uczucie...uczucie wolności...teraz mieli tylko jeden jeszcze cel.Iść do minotaura...i przekonać go o godności Neo.

Cisza... Jedyny odgłos, który było słychać to czyjeś wolne kroki... głos, który przed chwilą się pojawił. Legumir, który nie dawno przeszedł próbę na Wyspie Śmierci, teraz dostał się tutaj, a na nim lśniła piękna Zbroja Feniksa. Podniósł wzrok i przeczytał napis. Nie zrobił on na nim zbyt dużego wrażenia.

- Hahaha, jeśli myślą, że to mnie powstrzyma to mylą się. Nie przeżyje już chyba gorszego piekła niż na Wyspie, gdzie ukrop mógł zabić człowieka. Zdobędę tą zbroję. Gniew Feniksa drzemie we mnie.

Nie zląkł się i przeszedł bramę... nic się nie wydarzyło. Postanowił iść dalej, bo zrobi wszystko by zdobyć Zbroję, o której zawsze marzył. Ruszył dalej, w stronę rzeki Acheron...

"Żegnajcie się z nadzieją, którzy tu wchodzicie” Brzmiał napis na Bramię do Piekła. Wielka majestatyczna budowla robiła niesamowite wrażenie, tylko Ci którzy nie stali się Zjawami mogli nie doceniać Majestatu Bramy..Ignus czuł się dziwnie Ciężki, powieki zamykały się niemal automatycznie, a ciężkie kroki zdawały się dudnić po całym obszarze z niesamowitym echem.
-Udało.. się-mruknął, padając na kolana.

Cztery zjawy pojawiły się przed Bramą Piekieł. Radamantis, Jubei, Yasha i on.. Frey. Z woli Hadesa mają udać sie na powierzchnię i z bliżej nieokreślonych przyczyn zbratać się z Sanktuarium.
- Rad, wyjaśnij mi coś, bo chyba nie załapałem wiele z gadania Hadesa.. Yasha i Jubi mają jasne zadanie. Sanktuarium. A Ty i ja? Bo z tego co mówił Pan, to nie wynikalo jasno czy i my mamy się tam udac.. Czy mo.że naszym celem jest.. Asgard - Oczekiwał że Radamanthis nie wybuchnie zaraz, obrażony bezpośredniością pytania..

W tym samym czasie, wzrok Daimona spocząl na postaci skulonej przed Bramą Piekieł.

- Co u.. - Mruknął zdziwiony..

-Daimon i my mamy zrobić dokładnie to samo wiec... Co... No nie... kolejna zbłąkana dusza... Chociaż nie... On jest jeszcze żywy... Więc albo kogoś tu szuka... Albo... Daimon... Poprowadzisz go przed oblicze Hadesa. Myśle że nasz Pan będzie wiedział co z nim zrobić. Yasha, Jubei ruszajcie. Ja w tym czasie obmyśle plan i najwyżej z Daimonem was dogonimy-przemówił do towarzyszy po czym przysiadł i zaczął medytować. Rozkazy zostały wydane...

- Dobra, wezme go ze sobą do Hadesa. - Zgodził sie na decyzję Radisa, choć nie do końca podobał mu sie jego ton. - Panowie, powodzenia. - Rzucił w kierunku całej trójki.

Podszedl do przybyłego. Przeczucie mówilo mu że to kolejny przyszły Specter.. Zapytal jednak, szukając potwierdzenia.
- Kim jesteś i w jakim celu tu przybywasz, duszo która nie zagubiła swego ciała?

Podal mu rękę i pomógł wstać. - Chodź. Coś czuje że się przydasz.. - Wycharczał z uśmiechem.

Ignus chwycił dłoń mężczyzny.
Nie widział że odrazu spotka rycerzy Hadesa, którzy przewyższali go
doświadczeniem i siłą.
Revel podrapał się po brodzie-Jestem Ignus Revel-odparł
i przetarł oczy, które nadal płatały mu figle. Revel nawet stojąc tak
blisko mężczyzny nie widział dokładnie jego twarzy, a reszta była dla
niego tylko jakby nie staranie narysowanymi postaciami.
-Przybyłem tu by służyć Panu Podziemia, Mistrzowi Dusz..Lordowi
Hadesowi-powiedział i ruszył za nieznajomym mężczyzną.
-Mam nadzieje ze to godny zaufania człowiek i nie wbije mi noża w
plecy-pomyślał podążając za Daimonem.

- Hmmm.. Czyli się nie pomyliłem. Ty też na służbę do piekła. Przeynajmniej będzie weselej. - Uśmiechnął się ponuro. - Chodź, ze mną. Zabiorę Cię do Hadesa. Jestem Daimon Frey.

Ruszyli w kierunku Guedecci.

Po chwili pojawił się już w dobrze sobie znanym miejscu, jeszcze chwila i będzie znów na powierzchni. Zastanawiało go jak dużo czasu spędzi w Asgardzie. Miał nadzieje że odzienie które miał przygotowane na tą okazję zda egzamin. W końcu było wzorowane na tym noszonym przez jego przyjaciela Anakina. Już za pare godzin znów się spotkają. Musi się jednak dowiedzieć czegoś na temat agresji jaką zauważył podczas jego ostatniego pobytu w Tartarze.

Wracał z Asgardu tą samą drogą więc znów wylądował w okolicach bramy. Gdyby nie to że od niedawna ma pod swoim dowódctwem wszystkich Spektran pewnie ktoś by już go zaczepił i próbował się dowiedzieć kim jest. Jednak teraz na sam dźwięk jego imienia wszyscy w pokorze chylą głowy. Wkońcu jedyną osobą przed którą odpowiada jest Hades. Kto by pomyślał że biedny, osierocony chłopak tak wysoko zajdzie...

I znów był w drodze. Tym razem przejąć dowództwo nad Zjawami przebywającymi w Sanktuarium. Po raz kolejny teleportował się na "ślepo" bowiem w Sanktuarium nie bywał wiele razy

Szedł szybkim krokiem i przekroczył bramę. Przeczytał tylko słowa , które przypominały mu o tym gdzie jest.

-''Sanktuarium. Chyba nigdy tam nie byłem. Jednak kiedyś musi być ten pierwszy raz.''

Pojawił się przed Bramą Piekieł. Tak dawno go tutaj nie było. Czuł zadowolenie z tego że choć przez chwilę może wrócić w miejsce które z różnych powodów zaczął traktować jak swój dom i to pomimo tego gdzie tak naprawde w tej chwili przebywał. No ale dosyć rozmyślania tak więc ruszył bezpośrednio przed oblicze Hadesa. W końcu miał dla niego pewien przedmiot.

Pojawił się przed bramą. Pogodził się już ze wszystkim. A może wręcz szukał śmierci? Tego tak naprawdę nikt nie wiedział. Jedno było pewne. Aura Radamantisa wypalała się bardzo szybko

Kermes stanął przed Bramą i powiedział:
-Tak, to na pewno brama do Hadesu, brama do Piekieł.
Potem podszedł do strażników i oznajmił
-Jestem sługą Lorda Hadesa, mam pozwolenie od niego na wejście do Świata Umarłych.
Po przepuszczeniu go, Kermes podążył ku rzece Acheron i Charonowi.

Occ: nie pamiętam by przed bramą byli jacykolwiek strażnicy. to miejsce samo siebie strzeże. Nikt prócz Spectran i sług podziemia nie ma tu wstępu. więc nie musiałeś mieć żadnego specjalnego pozwolenia od Hadesa. On nikogo nie rozpieszcza.

OCC: Pomyliła mi się manga z mitologią i dlatego mi się tak napisało

Kermes znalazł się przy Bramie Piekieł.
"Dobrze, że u Lorda Hadesa znalazłem odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Ciekawe, jak przyszłość dalsza się potoczy...Mam tylko nadzieję, że dzięki pracy w końcu dostanę zbroję Barloga i stanę się jednym z Widm. Ale na razie mam tylko jeden cel. Kierunek Cypr i ruiny Świątyni Afrodyty."- po tych słowach młodzian przeszedł przez Bramę i udał się na swą rodzinną wyspę.

Postawienie pierwszych kroków w świecie umarłych nie było czymś niezwykłym dla Neo.Otóż był tutaj niegdyś gdy miał pewną sprawę do załatwienia.A poza tym..nie jest przecież tak tragicznie.
-Straciłem życie w nieuczciwej walce...gdybym dostał tylko jeszcze jedną szansę wówczas każdy z mych wrogów by polegał..-powiedział pod nosem mężczyzna mocno zaciskając pięść.
Gdy zauważył napis na bramie piekielnej lekko aczkolwiek szyderczo się uśmiechnął.
Nie zrobiło to na nim wrażenia gdyż ma niedługo w planach poważną rozmowę z bogiem tego świata potężnym Hadesem.
Powoli przekroczył tą bramę.Nigdzie mu się nie spieszyło.W końcu po śmierci powinien mieć sporo czasu wolnego.
"Mam nadzieję że dostanę szybko audiencję u Hadesa.
Ciekaw jestem przy okazji jak sobie Radis radzi..."-pomyślał patrząc w górę.

Paraliż ustępował tak więc Radamantis powoli ruszył przez Świat Zmarłych dochodząc do Bramy Piekieł. Nie był zadowolony z obrotu spraw ale też nie był chwilowo w stanie pokonać 3 Zdrajców.