Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Fobos Neos (istota strachu)

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Postar

Postar


Dołączył/a : 04/07/2011
Liczba postów : 34


Fobos Neos (istota strachu) Empty
PisanieTemat: Fobos Neos (istota strachu)   Fobos Neos (istota strachu) Icon_minitimeSro Lip 06, 2011 1:48 pm

Trudne życie szczura cz. 1


-Dystansuj go lewą, lewą, LEWĄ… ale się nie odsłaniaj - Ciemnoskóry mężczyzna pokrzykiwał na trzynastolatka bijącego się ze swoim rówieśnikiem na ringu. Podziemie Grecji tylko w ten sposób opiekowało się swoimi szczurami. Prosta zasada „jeśli chcesz iść spać bez akompaniamentu burczącego brzucha musisz doprowadzić do tego, by Twój przeciwnik padł nieprzytomny na ziemię, lub sam powiedział, że nie chce się bić”. Co obowiązywało w takiej walce, praktycznie nic… wszystkie ciosy dozwolone, a jeśli zabiłeś swojego przeciwnika, to trudno, pogódź się z tym.
Ciemnowłosy non stop boksował lewą tak jak krzyczał jego opiekun. W Attyce było osiem grup młodziaków, walczących ze sobą o kawałek chleba. Każdej z grup przewodziła osoba, która wiedziała co należy zrobić by posłać większość przeciwników na ziemię. Trenerem Fobosa był Bosmat. Nie wiedzieli o nim nic więcej prócz tego, że był niegdyś Izraelskim komandosem. Techniki jakie przekazywał swoim podopiecznym nie należały do tych „czystych”. Uderzenia były przeważnie kierowane na czułe miejsca takie jak nos, oczy, krtań czy męskie jądra. Ćwiczenia z Izraelitą były bardzo ciężkie ale dzięki temu większość jego uczniów wygrywała walki.
Bosmat nic nie mówił, czekał i uważnie przyglądał się walce. Fobos pierwszą rundę wygrał, w tej drugiej był widoczny remis, gdyż rywal w końcu przestał się tylko bronić ale w końcu zaczął atakować. Blond-włosy chłopak był dobrze przeszkolonym bokserem, dlatego ciemnooki postanowił zmienić taktykę. Kiedy jego rywal zbliżał się do niego, ten przystopował go szybkim kopnięciem lewą nogą wycelowaną pod kolanem. Fobos rozpoczął swój taniec w ringu, wykorzystując całe jego rozmiary. Miał przewagę, wystarczyło odskakiwać od rywala i raz po raz kąsać go szybkimi kopnięciami po nogach czasami pozwalając sobie na nieco mocniejsze uderzenie na podudzie. Ciemnoskóry już nic nie krzyczał, prawdopodobnie pogodził się, z porażką swojego podopiecznego. Po kilku kopnięciach, blondyn już kuśtykał na prawej nodze. Jedyne co uratowało go przed porażką w drugiej rundzie to dzwonek. Młody grek zszedł do swojego narożnika. Zwycięstwo w walce miał już praktycznie w kieszeni. Bosmat coś mówił, ale dla Fobosa nie było to ważne, w następnej rundzie ruszy i kopiąc rywala w prawą nogę zmusi go do poddania, albo po prostu znokautuje. Minuta przerwy minęła, a ciemnooki wyskoczył ze swojego narożnika niczym drapieżnik chcący jak najszybciej pożreć swoją ofiarę. Niskie okrężne kopnięcie nie znalazło swojego celu. Blondyn odskoczył w ostatniej chwili do tyłu, a młody Grek był w bardzo niekorzystnej dla siebie pozycji. Nie dość, że włożył w cios za dużo siły to jeszcze nie trafił. Stał praktycznie plecami do rywala, który nie zamierzał odpuścić. Fobos poczuł na tyle głowy prawą prostą przeciwnika. Starał się uciec i osłonić ale to już wszystko było za późno. Blondyn szybką serią prostych zapędził ciemnowłosego do narożnika by tam okładać go raz po raz potężnymi sierpami. Ciemnooki próbował rozpaczliwie uciec z narożnika, lecz co zrobił krok w bok, potężne sierpy natychmiast zaganiały go z powrotem do narożnika. Czuł, że przegrywa i co gorsze nie wiele więcej mógł zrobić. Z każdą pięścią rywala jego świadomość odpływała aż w końcu upadł na deski nieprzytomny.

Obudził się w „gnieździe”. Tak nazywali starą ruderę, do której Bosmat przychodził ich trenować oraz która służyła im za dom. Spali w piwnicy wraz ze szczurami i innymi insektami, gdyż tylko tam temperatura była na tyle znośna, że można było spokojnie zmrużyć oczy. Chciał się podnieść ale pulsujący ból w głowie natychmiast sprowadził go ponownie na prycz. Gdy ból minął, Fobos rozejrzał się i zobaczył siedzącego niedaleko niego mężczyznę o krótko przyciętej koziej bródce, ciemnych oczach i nieco ciemniejszej cerze… „Bosmat, no tak, teraz zacznie się seria wyrzutów na temat tego co zrobiłem źle a co dobrze”. Mężczyzna siedział i patrzył cały czas na ciemnowłosego. „No już… zacznij te swoje kazania, im szybciej zaczniesz tym szybciej skończysz”. Trener Fobosa tylko kiwnął przecząco głową, po czym wstał i skierował swoje kroki ku schodom prowadzącym na górę. „Co jest, czemu nic nie chcesz mówić”
-O co Ci chodzi? –sam nawet nie wiedział kiedy te słowa wydobyły się z jego ust.
Bosmat zatrzymał się na schodach i spojrzał na swojego podopiecznego. Dzieciak wyglądał jak jeden wielki strup. Po walce okazało się, że ma złamany nos, przestawioną żuchwę i połamane trzy żebra, co oznaczało, że przez najbliższe cztery tygodnie nie będzie w stanie walczyć. Izraelita pokręcił znowu przecząco głową i ruszył na górę. Szkoda było mu chłopaka, co prawda nie słuchał się, ale był zdolny. Niestety teraz albo zdechnie z głodu albo stanie się chłopcem do towarzystwa.

Fobos czuł, że jest w beznadziejnej sytuacji i wątpił w to, że w przeciągu tygodnia wróci na ring. Miał za mało odłożonych pieniędzy by móc przeżyć za to więcej niż maksymalnie dwa i pół tygodnia poszcząc. Długo myślał nad sposobem, dzięki któremu znalazłby pieniądze na czas kuracji. Spoglądał w oddali na starego szczura, który w swojej dziurze zajadał się starym spleśniałym kawałkiem chleba. Gdy zaspokoił prawdopodobnie swój pierwszy głód usnął nie zwracając uwagi na nic. Wtedy do jego norki zakradła się mała mysz i szybko zabrała ma resztki chleba. Nim szczur się obudził, po myszce i chlebie nie było żadnego śladu. Wiedział co musi zrobić tylko ciekawiło go ilu podobnych czyniło tak samo.

OCC: retrospekcja postaci tak na rozgrzewkę
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Fobos Neos (istota strachu) Empty
PisanieTemat: Re: Fobos Neos (istota strachu)   Fobos Neos (istota strachu) Icon_minitimeSro Lip 06, 2011 11:44 pm

Tak na rozgrzewkę?:D

to już nie mogę się doczekać gdy zrobisz prawdziwy trening!:D

ok teraz na poważnie. Nie doszukałem się żadnych błędów tak na prawdę.

Trening idealny po prostu. Odpowiednia długość, jakoś bardzo dobra, opisy, uczucia postaci.

Grzechem byłoby tutaj nie dać 3 lvl:)

Gratulacje świetnego początku i liczę, że teraz dalej bd odgrywać tak samo postać, albo wejdziesz na wyższy lvl:D
Powrót do góry Go down
Postar

Postar


Dołączył/a : 04/07/2011
Liczba postów : 34


Fobos Neos (istota strachu) Empty
PisanieTemat: Re: Fobos Neos (istota strachu)   Fobos Neos (istota strachu) Icon_minitimeNie Lip 24, 2011 12:39 am

Trudne życie szczura cz. 2

W ciemnej piwnicy trzynastolatek nerwowo przeglądał swój worek. Raz próbował coś z niego wysypać, raz coś w nim znaleźć jednak nie ważne jak bardzo się starał nic nie zmieniło faktu, że w jego lnianej torbie nie znajdowało się nic. Fobos uświadamiając sobie, że został okradziony usiadł i oddychał głęboko. Jego ciało choć goiło się szybko ciągle nie nadawało się do walki. Miał nadzieję, że jeszcze przez najbliższe dwa dni będzie miał co jeść. Niestety nadzieja jest matką głupich a on, zachował się jak idiota. To że większa część osób w gnieździe się go bała nie zwalniało go jednak z myślenia. Przestał chować swój pakunek i doigrał się. Wydał swoje pieniądze znacznie szybciej niż powinien i teraz nie ma już nic.
Miał ochotę komuś przylać lecz jak na złość, a może i szczęście wszystkie szczury Bosmata gdzieś ulotniły się. Neos wstał i mimowolnie obrzucił całą piwnicę spojrzeniem. Znów zobaczył starego szczura, który jadł wysuszony kawałek jabłka. Nie zjadł wszystkiego, wkroczył na chwilę do swojej dziurki i właśnie tą chwilę wykorzystała mysz, która w ułamku sekundy podbiegła i zabrała kawałek jabłka. Gdy stary szczur wrócił, myszki i owocu już nie było. Drugi raz widział tą scenkę i znów zastanawiał się ile osób czyni tak samo. Brzydził się złodziejstwem, dlatego wolał walczyć. Z resztą gdy miał na swoich rękach posokę rywala czuł dziką rozkosz. Lecz teraz musiał przeżyć by następnym razem móc niszczyć wszystkich tych, którzy stanęli mu na drodze.

Było już późno, księżyc posępnie spoglądał na ziemski padół. Ciemnowłosy ubrany w brunatną starą bluzę i ciemne spodnie szedł po ulicach miasta. Szukał lokalu, w którym mogły przebywać grube szychy. Ludzie patrzyli na niego z odrazą, bo w końcu nigdy nie był jakimś bardzo urodziwym chłopcem, a wliczając teraz dopiero co zrastający się nos i masę siniaków na twarzy wyglądał dość nieprzyjemnie. Ciemnoooki nigdy nie skupiał się na tym wzroku, niewiele obchodziło go zdanie innych o nim, zwłaszcza że ludzie mieli o nim przeważnie bardzo złe zdanie.
Po godzinnym spacerze znalazł w końcu lokal, który mu odpowiadał. Duży budynek z kasynem i barem, do którego co chwila wchodził ktoś pięknie wystrojony. Stał w pobliskim parku przy drzewie tak by nikt go nie widział. Nawet z takiej odległości czuł zapach pieniędzy, który przepływał w tamtym miejscu. Teraz wystarczyło po prostu czekać i nie dać się zauważyć policyjnemu patrolowi. Choć Fobosowi burczało w brzuchu nie zamierzał niepotrzebnie ryzykować.
Po niespełna trzech godzinach ludzie zaczęli wychodzić z lokalu. Neos wykonał kilka przysiadów po to by rozruszać nieco mięśnie. Miał zamiar podbiec do jakieś bogatej damulki i wyrwać jej torebkę. Musiał tylko wypatrzeć taką kobietę, która miałaby za duży obcas w bucie by go gonić i na tyle pijanego towarzysza by ten nie był w stanie go gonić. Niestety, tacy przeważnie zamawiali taksówkę lub zabierali się z kimś. Gdy był już pewny, że będzie musiał ryzykować, łysiejący mężczyzna w długim beżowym płaszczu widocznie chciał urządzić sobie spacer przez park po to by wytrzeźwieć przed powrotem do domu. Syn boga schował się za drzewem i pozwolił mężczyźnie przejść dalej. Nie trudno było śledzić mężczyznę, dlatego kiedy tylko znaleźli się na tyle daleko od ulicy by nikt go nie usłyszał, ciemnooki podbiegł do mężczyzny. Ten usłyszał go i odwrócił się by sprawdzić co robi ten hałas i to był błąd. Ciemnowłosy wykonał szybkie i krótkie kopnięcie prosto w kolano mężczyzny po to by go zatrzymać. Ofiara półboga zachwiała się po czym otrzymała potężne uderzenie w głowę z łokcia. Oszołomiona upadła na ziemię nie bardzo mogąc się bronić. Fobos szybko wymacał gdzie mężczyzna ma portfel. Po chwili znalazł, go w wewnętrznej kieszeni płaszcza. Szybko wyciągnął portmonetkę mężczyzny i otworzył ją. Dokumenty nie były mu potrzebne a pieniądze. Nie miał też zamiaru zabierać więcej niż było mu potrzebne, niestety najniższy nominał jaki jego ofiara posiadała było dwieście euro. Neos zabrał jeden banknot i wyrzucił portfel, już miał odejść jednak mężczyzna zaczął dochodzić do siebie. Widząc jak bogacz stara się wstać ciemnookim wstrząsnęły fale złości i gniewu. Kopnął mężczyznę z kolana prosto w twarz i nim ten zdążył ponownie upaść kopnął ponownie jednak tym razem w ramię. Był wściekły i kopał go. Jego ofiara miała przy sobie tyle pieniędzy, że gdyby rozdał ten majątek w gnieździe innym szczurom, wszyscy mieli by codziennie przez rok ciepły posiłek. Ciągle kopał mężczyznę, który już i tak się nie ruszał. Ziemię zabarwiała czerwona posoka bogacza, a Fobos był ciągle wściekły i ciągle kopał mężczyznę. W końcu zdyszany przestał. Przeszło mu jednak nie miał pewności, czy nie zabił bogacza. Obrócił go twarzą do siebie lecz ten nie oddychał.

Trzynastolatek nie wiedział co ma zrobić, wstał i ruszył biegiem przed siebie zaciskając ciągle w pięści dwieście euro. Nie biegł długo, nie był w stanie. Bandaż którym miał przewiązany tors, za bardzo naciskał na płuca i chłopiec nie mógł czerpać powietrza pełną piersią. W końcu się zatrzymał, oparł o ścianę i usiadł. Spojrzał na banknot i schował go do kieszeni. Schował głowę w nogach myśląc o tym co zrobił. Nigdy nie zabił człowieka, prawda zdarzało mu się nie raz kogoś brutalnie znokautować ale nigdy nie doprowadził do śmierci. Pewnie jako przeciętny trzynastolatek powinien się popłakać, jednak nie był w stanie. Nie umiał ronić łez, dlatego siedział przez dłuższy czas i myślał. W końcu minęła noc i słońce zaczęło rozjaśniać niebo. Ciemnooki spojrzał w górę po czym wstał i ruszył do domu Bosmata. Nie wiedział, czemu wybrał właśnie jego a może nie miał nikogo innego komu by w jakimś stopniu ufał. Stanął przed drzwiami trenera ale nie był w stanie zapukać. Usiadł na schodku i wyciągnął znowu banknot patrząc na niego. Wiedział jedno, nigdy więcej nie będzie kraść, to nie jest dla niego. Lubi krzywdzić ludzi ale tylko tych, którzy mają szansę zrobić krzywdę jemu. Nigdy nie uderzył osoby bezbronnej.
Jak długo trener mu się przyglądał, Fobos nie miał pojęcia. Z kolejnego zamyślenia wyrwał go głos Bosmata.
-Długo zamierzasz tak siedzieć? Czy przyjdziesz i powiesz o co Ci się rozchodzi? - ciemne oczy chłopca skierowały się na mężczyznę o ciemniej cerze. Izraelczyk pokiwał tylko przecząco głową –Wejdź, nie będziemy gadać w progu.
Neos wstał i stanął przy Bosmacie.
-Nie będę wchodził. Dzisiaj pierwszy i ostatni raz ukradłem pieniądze. Możesz mi rozmienić to ? – Ciemnowłosy pokazał swojemu trenerowi banknot, co wprawiło mężczyznę w ogromne zdumienie.
-Nie chcę wiedzieć skąd to masz ale dobrze, pomogę Ci.
Bosmat wziął z półki swój portfel i wyciągnął z niego banknoty o odpowiednich nominałach sto, pięćdziesiąt, dwa razy dwadzieścia i raz dziesięć euro po czym dał je Fobosowi. Trzynastolatek natychmiast oddał mu banknot, który ukradł po czym odwrócił natychmiast się oddalił. Spojrzał jeszcze na trenera zatrzymując się na chwilę. Nic nie powiedział, ich spojrzenia się skrzyżowały po czym, chłopak odwrócił się już na dobre i wrócił czym prędzej do gniazda.
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Fobos Neos (istota strachu) Empty
PisanieTemat: Re: Fobos Neos (istota strachu)   Fobos Neos (istota strachu) Icon_minitimeNie Lip 24, 2011 10:08 pm

3 lvl- nic dodać, nic ująć.

To wszystko miałem przed oczami:D

zwłaszcza tą scenę, gdy okładałeś tego bogacza kopniakami-ostro;]

właśnie o coś takiego mi chodzi- opisy szczegółowe, które tak ładnie wyróżniają tekst.

więc zasłużona nagroda i trzymasz poziom dalej!:D
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Fobos Neos (istota strachu) Empty
PisanieTemat: Re: Fobos Neos (istota strachu)   Fobos Neos (istota strachu) Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Fobos Neos (istota strachu)
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Fobos Neos
» Jaskinia Strachu

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Saint Seiya PBF :: Off-Topic :: ARCHIWUM FORUM-
Skocz do: