Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Spotkanie...

Go down 
5 posters
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimePią Gru 11, 2009 5:04 pm

Dzień I, popołudnie…


Słońce powoli zmierzało ku zachodzi, delikatnie rzucając
promienie na twierdzę „Cap Dun”.
Pogoda w tym dniu była dość przyzwoita zwarzywszy na fakt
wielkiego wydarzenia jakie miało się tutaj odbyć. Wszyscy zaproszeni goście
powoli dojeżdżali do wyznaczonego miejsca spotkania. Otoczeni szwadronem
gwardzistów z twierdzy a także swoimi „ochroniarzami” wielkie osobistości
frakcji starożytnych bogów zmierzały do tego samego celu. Dowódca twierdzy sir
London Donovan wydał już odpowiednie polecenia swoim sługom. Już prawie
wszystko było dopięte na ostatni guzik…mężczyzna czekał już tylko na przyjazd
gości. W tym też celu udał się do swoim komnat aby gustownie się wyszykować.
Założył bogato zdobione szaty, miecz włożył do pochwy wykonanej z czystego
srebra, delikatnie jeszcze przeczesał włosy i wyszedł pewnym krokiem aby
powitać przybyszy.

Na jego twarzy było widać promienisty uśmiech prawdopodobnie
mężczyzna ekscytował się myślą spotkania tak ważnych osobistości.
Razem z dwoma gwardzistami wyszli przed wielką bramę…powozy
właśnie nadjeżdżały.



Jako pierwsi nadjechali goście z ciepłej Grecji. Z powozu
wysiedli najpierw uczniowie Sanktuarium a zaraz po nich sam Wielki Mistrz!.
Najwyraźniej to nie były przelewki…jeżeli ktoś taki pofatygował się aż tutaj.
Sir London ukłonił się oddając szacunek przywódcy Świątyni a następnie nakazał
jednemu ze sług zaprowadzić gości do wielkie sali.
Drugi powóz przybył niebawem. Wysiadła z niego para
dostojnych gości prosto z frakcji bogini Hery. Donovan ukłonił się lekko i
ucałował dłoń jej wysłanniczki.
-Niezmierni miło jest nam was gościć o Pani…-rzekł zniżonym tonem mężczyzna.
-Tak…nam również jest miło-rzekło troszkę bezbarwnym głosem ruszając dalej za sługą.


Dziesięć minut później na horyzoncie pojawiły się dwie
karety równocześnie. Najwyraźniej mocno się śpieszyły aby nie stawić się na
wyznaczoną porę. Jako pierwsi z powozu wysiedli dwaj mężczyźni ubrani w
schludne wyjściowe szaty z bronią przypiętą do grubego skórzanego pasa.
Następnie obok nich pojawił się wysłannik Asgardu. Zmarszczył odrobinę
krzaczaste brwi, poprawił pelerynę i pewnym krokiem ruszył przed siebie. Jego
obrońcy jak wierne „psy” ruszyli za nim. Dowódca wierzy już po raz trzeci
delikatnie się ukłonił i wskazał na sługę aby zabrał gości. Z czwartej karety
wyłoniła się postać odziana w mroczne czarne odzienie. Tego samego koloru
długie włosy pofalowały na delikatnym wietrze. Wokół czuć było…”śmiercią”.
Tylko ślepiec nie zauważyłby że był to sługa Lorda Hadesa. Owa postać z grobową
miną ominęła Donovana nie mówiąc niczego. Jakby wiedziała gdzie dokładnie ma
pójść…
-Co za typ…kto ich nauczył wychowania?? -szepnął pod nosem mężczyzna rzucając jeszcze przelotne spojrzenie na wysłannika boga podziemi.
Według otrzymanych rozkazów miała się tutaj wstawić jeszcze jedna ważna osobistość. Jednak z każdą kolejną minutą…kwadransem…nie było nikogo widać na horyzoncie. To czekanie lekko zmogło dowódcę. Nakazał gwardzistą aby wypatrywali ostatniego „spóźnialskiego” gościa.

Sam ruszył w wielkiej sali gdzie wszyscy już zostali usadowieni przy stołach… zgodnie oczywiście z odpowiednią kolejnością. Gdy tylko London przekroczył próg drzwi z radosnym uśmiechem na twarzy rzekł.
-Drodzy goście…jestem niezwykle uradowany goszcząc was w mych skromnych progach.
Na tę jakże ważną uroczystość przyszykowałem oczywiście wyśmienite potrawy a także rozrywki. Proszę delektujcie się…-rzekł jednocześnie kłaniając się ponownie wszystkim
tutaj obecnym.



Za raz po nim do pomieszczenia weszło kilku mężczyzn z
dziwacznymi instrumentami. Gdy tylko się rozstawili zaczęli grać muzykę…dobrą
muzykę. Zaraz po tym kolejni słudzy powoli znosili całe to kunsztowne a także
smakowite jedzenie. Spotkanie z każdą chwilą nabierało rumieńców…

OCC:
1)A
więc tak…pierwszy post tak luźniejszy troszkęJ. Można w nim opisać dosłownie wszystko. Począwszy od uczuć wewnętrznych jak i także wszczęcie
rozmowy z towarzyszem/towarzyszką. Macie na to wolną rękę.

2)I mam nadzieję że mi wybaczycie to że napisałem taki a nie inny sposób dotarcia
tutajJ. Chciałem uniknąć po prostu jakiś niesmaków dotyczących podróży w to miejsce. Zaczynamy więc akcję od razu w twierdzy.

3)Życzę udanej rozgrywki:D
Powrót do góry Go down
Legumir

Legumir


Dołączył/a : 24/02/2008
Liczba postów : 677

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimePią Gru 11, 2009 7:27 pm

Emmet już od samego rana zaczął przygotowywać się do wyprawy. Został powiadomiony, że będzie towarzyszył wraz z jego przyjacielem Akachim, wysłannikowi Kapłanki Odyna. Podobno mają wybrać się na jakieś zebranie, a potem nie będą mogli nic wynieść z decyzji które tam zapadły. Chłopak zastanawiał się jak takie spotkanie może wyglądać i był pełen dziwnych obaw. Jednocześnie cieszył się z tego, że to właśnie on i jego towarzysz zostali wybrani dla ochrony wysłannika.
Zabrał same najpotrzebniejsze rzeczy, w tym dużo ubrać, bo w końcu był styczeń. O wyznaczonej godzinie udał się na miejsce spotkania. Z tego co widział z daleka Akachi już tam był, ale gdzie też rzekomy wysłannik? Jego nie widział. Gdy w końcu już tam doszedł przywitał się z przyjacielem.

- Ale będzie się działo, co? - nie mógł pohamować radości, po prostu promieniował. Nie wiedział czemu się tak dzieje, zwykle misje sprawiały im więcej problemów, niż to miało zawsze bywać 'spokojnie'. Mimo to chłopak lubił je i za każdym razem z podnieceniem udawał się na takie wyprawy. Chociaż twarz jego kompana wciąż skrywała maska, nie mógł dostrzec wyrazu twarzy, który teraz ukazywał by się światu. Mimo to wiedział, i on tak jak i Emmet jest rządny przygód.

Okazało się, że wysłannik jest już na statku, którym mieli płynąć dalej. Poszukał gdzieś jakieś wolnej kajuty i tam zajął swoje miejsce. Emmet zastanawiał się jak mają go chronić, skoro nawet się im nie pokazał. Po pewnym czasie jednak i on pokazał się. Wymienili uprzejmości. Mężczyzna wydawał się być miły, nie chamski, jakich zwykle spotykał w Asgardzie.
Chłopak nie wiedział dokładnie ile czasu zajęła im podróż drogą morską, ale obstawiał, że około tygodnia. Zwykle przesiadywał na pokładzie w nocy i patrzył się w gwiazdy, słuchał morza. Gdy w końcu zeszli na ląd okazało się, że czeka na nich kareta, która zawiezie ich dalej, do umówionego miejsca, w okolice Paryża. Musieli tam wsiąść, bo przecież nie chcieli się spóźnić. Ta podróż zajęła im półtora tygodnia. W tym czasie rozmawiali o tym wszystkim. Był bardzo ciekaw co takiego może omawiać się za zamkniętymi drzwiami, jeszcze w obecności przedstawicieli wszystkich frakcji. Może jakieś pakty? Tego nie mogli wiedzieć. Wysłannik kazał im ubrać się w jakieś specjalne szaty. Skoro tak musiało być, to chcąc nie chcąc musieli to zrobić. Gdy w końcu dojechali na miejsce i wysiedli i oczom ukazała się twierdza "Cap Dun". Obok nich jechała również inna kareta, i okazało się, że wysiadł z niej jakiś ciemny typ. Chłopak od razu mógł się domyśleć, że jest to wysłannik z Hadesu. Zaproszono ich do środka. Teraz jedynie mogli tylko domyślać się co tu będzie się działo...


Ostatnio zmieniony przez Legumir dnia Sob Gru 12, 2009 4:14 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Favonius

Favonius


Dołączył/a : 20/06/2009
Liczba postów : 145

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimePią Gru 11, 2009 9:01 pm

-Wstawaj... - Słyszał w swoich myślach. Jego sen był głęboki i dość przyjemny , a te słowa jak zwykle mu przeszkadzały. Siedem liter , które sprawiały , że człowiek musiał się obudzić. A co jeśli sen był dla niego jedynym miejscem , w którym mógł uciec od rzeczywistości i codziennych zmartwień?? No cóż wstawał wtedy dość ociężale i bez jakiejkolwiek chęci do ruszenia choćby jednym palcem.

Mały chłopiec , który był w posiadaniu tak grubego głosu , że mógłby spokojnie udawać mężczyznę...Na pierwszy rzut oka mogło by się tak wydawać. Jednak jeśli pozna się go bliżej okazuje się nie słodkim chłopcem , a starym karłem o dość upierdliwym charakterze , który kopie Cię co rano w żebra i każe wstawać.

Jest on jednak tylko wytworem wyobraźni , który od czasu do czasu pomaga Favonius'owi zebrać myśli do kupy i zastanowić się co zrobić dalej. Otwierając oczy przewrócił się na bok i sięgnął po list , który został przekazany mu przez jednego z wysłanników Wielkiego Mistrza. Musiało być to coś ważnego skoro zainteresowało to Wielkiego Mistrza. Z tego względu nie mogło tam zabraknąć Egipcjanina.

Ubrał się w swoje codzienne zwiewne ciuchy , a cieplejsze ubrania włożył do torby , do której trafiło jeszcze trochę suszonego mięsa i kilka innych rzeczy , które mogły lub nie przydać się w czasie misji. Usiadł przy stole i przekąsił coś na drogę. Przewiesił torbę przez ramię i ostatni raz spoglądając na drzwi do chaty ruszył w stronę portu. Statek była to jedna z najszybszych i jednocześnie najbezpieczniejszych środków transportu.

Gdy dotarł do portu wsiadł na statek , którym płynęła również reszta wysłanników włącznie z Wielkim Mistrzem , który pomimo pięknej pogody przesiedział całą podróż w specjalnie dla niego przygotowanej kajucie. Choć nie on jeden. Również Favonius mając kiepskie doświadczenia z pływaniem nie kwapił się zbytnio do wyjścia na pokład. Dopiero gdy zaczął się dusić w małej kajucie wyszedł na zewnątrz.

Jedynej osoby , której nie mógł znaleźć na pokładzie to drugi uczeń sanktuarium , który miał z nimi płynąć. Być może też nie lubił wychodzić z kajuty. Gdy dopłynęli do stałego lądu , czekał na nich powóz , który miał zawieść ich do celu. Wtedy znikąd pojawił się wspominany wcześniej uczeń , który razem z nim i WM wsiadł do powozu. Podróż trwała ponad godzinę , a rozmowa nie kleiła się co zaowocowało wszechobecną ciszą wewnątrz powozu. Przyjechali jako pierwsi...Zostali przywitani , a zaraz za nimi pojawiali się kolejni.

''Przybył Asgard , Hades , Heraion i Sanktuarium. To musi być coś bardzo ważnego...'' - Pomyślał i skierował się do środka twierdzy , gdzie w wielkiej sali zostali usadowienie według znaczenia poszczególnych gości. Favonius siedział w skupieniu podjadając co kilka chwil smakowite kąski leżące na stole i wsłuchując się w muzykę.

OCC: Udało się odzyskać posta Dałem żeby przywróciło sesje i się post powoli odnawiał Dziwne to dość...
Powrót do góry Go down
Manigoldo

Manigoldo


Dołączył/a : 14/09/2009
Liczba postów : 191

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimePią Gru 11, 2009 9:03 pm

Na arenie zostało tylko kilka osób gdyż nachodziła
noc .
Manigoldo właśnie kończył swój trening gdy podeszła w jego stronę tajemnicza osoba i rzekła :

- To ty jesteś Manigoldo wychowanek Teanosa ?

Chłopak odwrócił się w jego stronę i odpowiedział grzecznie z ukłonem :

- Tak mnie zwą , w czym mogę pomóc ?
Po czym ubrał koszulę
i przetarł spocone czoło .
Tajemnicza osoba
spojrzała z grymasem na młodzieńca i
wyciągnęła zwój który był ukryty
pod płaszczem .

- Proszę i staw się
rano przy powozie , muszę cię jakoś ubrać bo w tym nie wsiądziesz a teraz żegnam .

Tajemnicza osoba odwróciła się i odeszła a chłopak został z zwojem
w ręku .
Zwój miał pieczęć
sanktuarium i był napisany w języku greckim zrozumiałym dla młodzieńca ... po
czym mógł odczytać słowa zamieszczone
na papirusie .
Po przeczytaniu listu chłopak zdumiony i zaskoczony rzekł do
siebie :

- Ochrona Wielkiego
Mistrza , spotkanie w Cap Dun o co chodzi w tym ...

Po czym wyruszył do kwatery uczniów by się przespać .




Nastał ranek , chłopak wstał i udał się do studni by
się obmyć ,zjeść i wyruszyć na
spotkanie z tajemniczą osobą .
Męszczyzna oczekiwał na chłopaka po czym wyjął z wozu jakieś ubranie i rzucił w stronę młodzińca
mówiąc :

-Oto twoje nowe szaty , przebierz się i stań przed
powozem i przywitajcie należycie
Naszego Wielkiego Mistrza.


Chłopak udał się za
pierwszy lepszy krzak , zrzucił swoje stare podarte ubranie i ubrał nowe szaty a były to aksamitne czarne spodnie , pofałdowana czarna bluza oraz
biała peleryna .
Następnie udał się przed powóz by przywitać Wielkiego
Mistrza .
Gdy nadchodził po schodach
Manigoldo ukląkł na jedno kolano pochylił głowę i rzekł :

- Wierny twój sługa oddaje Ci pokłon oraz jestem gotów by oddać
me życie w twej obronie !

Po tych słowach udał się do powozu .
Wyruszyli rankiem by dotrzeć o wyznaczonej porze do Cap Dun .



Podróż była długa
i męcząca , gdy nareszcie dotarli do wyznaczonego celu .
Manigoldo ujrzał jakiś tłum ludzi oczekujących na ich przyjazd ,po zatrzymaniu powozu stanowczym krokiem wysiadł i udał się za sługa do sali gdzie miała odbyć
się uroczystość .
Nie czekali długo gdy sala się wypełniała tajemniczymi osobami , po czym wszedł sam gospodarz i rozpoczął przemową .....
Powrót do góry Go down
Sakra
VIP
VIP
Sakra


Dołączył/a : 13/10/2007
Liczba postów : 1364

Płeć : Female

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeSob Gru 12, 2009 3:20 pm

To co nadeszło, nie było zapowiedziane. Nie przewidywała nawet tego. Skąd mogłaby? Przecież jest tyle osób, które by się nadawały do tego lepiej i które były bardziej godne w oczach ludzi.
Był jeszcze ranek i pomagała przygotować śniadanie. Dość wcześnie wstała tego dnia, a raczej obudziła się gdy dzień jeszcze nie nastał. Nie dała jednak poznać po sobie zmęczenia.
Jej opiekun wszedł do domu, dość głośno dając znać o swym przybyciu. Jego żona, starsza i miła kobieta, wyszła z pomieszczenia kuchennego by go przywitać jak i ostudzić jego wybuchy radości.
- Udało się, Myrinne! - jego ręce drżały gdy mówił zapałem - Wyraziła zgodę! Wybrała Thais do tej roli!
Kobieta uśmiechnęła się smutno.
- To dobrze. - w jej głosie było słychać, że miała więcej obaw niż zapału.
Dziewczyna słuchała tego, słuchała nie przerywając pracy. Sięgnęła po kolejny ogórek leżący w misie i zaczęła go drobno kroić. Zachowywała spokój, jakikolwiek multum uczuć w niej się obudził, jej wyraz twarzy ich nie wyrażał.

Słowo rozchodzi się szybko między ludźmi. Wieści o wyprawie krążyły już od tygodni po całym regionie. Był to temat rozmów nie ze względu na wyjazd, nie ze względu na wielkie osobistości jakie miały się tam spotkać. To co było tematem rozmów było pytaniem 'kto zostanie wybrany'. Był to temat rozmów matek i ojców, córek i synów. Był to przecież zaszczyt.
Nic więc dziwnego, że wiele osób 'okupowało' świątynne kapłanki i członków rady.
Tego dnia miasto wydało z siebie jeden wielki jęk zawodu. Nie byłoby tak zapewne, gdyby usłyszeli znane imię bądź nazwisko. Wtedy byłoby to westchnięcie pełne rezygnacji i zrozumienia. Tu jednak sytuacja wyglądała 'każdy miał szansę' i 'dlaczego ona'.
Większość osób wyrażała swe niezadowolenie udając czystą ignorancję. Kilka tylko z radosnym uśmiechem jej pogratulowało.
Czuła, że to był zaszczyt. Wiedziała, że powinna się cieszyć z tego. Miała jednak dość wszystkich uwag i rad oraz gratulacji jak i cichej niechęci. Niechęci która często skrywała się pod radosnymi gratulacjami.
Gdy została wezwana do świątyni, zdała sobie sprawę, że ten wybór nie mógł być loterią. Coś za nim się kryło. Czy to by test czy jakieś inne bliżej nie określone zamiary, nie była w stanie powiedzieć. Poddała się jednak decyzji i przyjęła wolę starszej kapłanki i całym oddaniem.

Nim opuściła dom, stoczyła w nim cichą i wielką batalię. Swój bagaż ograniczając do zbędnego minimum. Pozostałe dwie strony konfliktu wyraziły nieme jak i głośne niezadowolenie. Były jednak zadowolone o tyle, że trzecia strona nie osiągnęła sukcesu, który im wydawał się zbędnym.
Myrinne z cichymi pomrukami niezadowolenia zniknęła w kuchni, by sprzątnąć po wielkich przygotowaniach tony pożywienia. Jej mąż nadal rzucał gromy na temat stroju i rynsztunku, z którego większość została w domu.
Gdy dziewczyna wyjechała zapanował jednak względny spokój.

Thais nie podziwiała krajobrazów. Nie interesowały jej ani też nie fascynowały. Jedyne czego mogła wypatrywać to kryjące się niebezpieczeństwa oraz odmienność żyjących tu ludzi. Porównywała, a to porównanie najczęściej kończyło się w myślach na niekorzyść świata zewnętrznego.
Kapłanka przez część podróży okazywała albo brak zainteresowania, albo też nadmierne momentami. Parę razy dziewczyna musiała słuchać godzinami i 'uczyć się'. Innym razem rzeczy były 'zbędne do komentowania'.
To co sprawiło jej największą radość przez ten czas - to kres podróży.

Tu czekał ją zawód. Od razu wrzucili ich do jakiejś ogromnej sali, która zapełniła się bandą różnego koloru klaunów.
Miało ją to chyba wprowadzić w dobry nastrój czy cokolwiek. Czego była pewna to to, iż dobra kąpiel oraz kilka godzin snu sprawiłoby jej więcej przyjemności.
Jej wzrok ominął wszystkich i wszystko na sali, zatrzymując się na wysokiej kapłance. Arethousa siedziała prosto i sztywno. Długie szaty skrywały większość jej postaci. Jej mina była miksem jakiejś nutki zadowolenia i nadgryzionej cytryny.
Thais uśmiechnęła się w duchu na ten widok. Nie ona jedna nie umiała się odnaleźć w tej radosnej bandzie.
Różniło ją jednak to od kapłanki, iż jej twarz wyrażała raczej znużenie i obojętność.
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeSob Gru 12, 2009 5:13 pm

Dzień I, pod wieczór.

Jakub siadł do stołu zaraz obok wysłannika wielkiej kapłanki Odyna, Pana Asgardu Topiasa.Przez całą tą długą podróż mało co jadł więc i teraz nie miał na nic ochoty.Dodatkowo utrudniało mu to też maska która widniała wiernie na twarzy.Mężczyzna z całą pewnością nie chciał urazić tak ważnych osobistości swoim "prawdziwym" wyglądem.Pozostało mu jedynie obserwowanie innych...
oprócz wysłannika i jego brata krwi Emmeta nikogo nie znał.Nie miał także ochoty się z nikim zapoznać ani wszczynać jakichkolwiek "miłych" pogawędek.Miał proste zadanie do wypełnienia.Ochrona Topiasa nawet za cenę własnego życia.
Według Jakuba atmosfera była dość smętna...z niecierpliwością czekał na dalszy rozwój wydarzeń.

******************************************

Z całą pewnością wszystkich tutaj zgromadzonych mógł zadziwić fakt że było jeszcze wolne aż dwa miejsca przy stole.
Może ktoś się spóźnił??.A może ktoś zbagatelizował sens tego spotkania??.Zgromadzeni goście mogli tylko nad tym gdybać...
Początkowo żadna z ważnych osobistości nie wychodziła z inicjatywą aby "przełamać te pierwsze lody".Minuty niemiłosiernie mijały w tej smętnej atmosferze gdy wtedy...
wreszcie znalazł się ktoś "odważny".Wysoka postać Wielkiego Mistrza wstała z krzesła i wyciągnął rękę ze złotym kielichem w dłoni.Momentalnie muzycy przestali grać.Mężczyzna spokojnym tonem rozpoczął przemowę.
-Chciałbym wznieść toast...aby to spotkanie zaowocowało w korzystne decyzje dla naszych frakcji a co najważniejsze...dla świata.
Widać ten mały "występek" wywołał pewnego rodzaju impuls do działania.Zaraz po Nim w stanęli równocześnie Topias i wysłannik z krainy zmarłych.
-Zdrowie!!.-krzyknęli ponownie razem przechylając kielich z winem.
Jedynie wysłanniczka z Herionu nie zabrała głosu.Odrobinę z grymasem na twarzy zwilżyła wargi słodkim napojem.
Od tego momentu atmosfera stała się bardziej radośniejsza.Nie wiadomo było do końca czy miało na to wpływ przemówienie Wielkiego Mistrza...czy też "cudowny" skutek wybornego francuskiego wina.

Kilkadziesiąt minut później do wielkiej sali wkroczył ponownie Sir London który zamiast zabawiać swych gości "znikł".Tym razem jednak z grobową miną wkroczył pewnym krokiem przez próg drzwi.Następnie w dość nietypowy sposób przekazał informację każdemu z wysłanników frakcji...każdemu oprócz ich "ochroniarzy".Momentalnie wszyscy powstali ze swoich miejsc jak grom z jasnego nieba.Aby odrobinę uspokoić sytuację Donovan rzekł stanowczym tonem.
-Proszę się tym nie przejmować...to tylko czysta formalność.
Wasi przywódcy niedługo wrócą... a wy cieszcie się dalej ucztą...-rzekł jednocześnie wskazując wybranym miejsce tajemniczego spotkania.

W tej chwili w sali pozostali jedynie dwóch uczniów Świątyni,wojownicy z Asgardu a także osamotniona podopieczna kapłanki Arethousa.Zamaskowany objął wszystkich wzrokiem a następnie odrobinę pogardliwym tonem rzekł w stronę przybyszy z Sanktuarium.
-Czy nikt was nie nauczył dobrych manier??-celowo zadał to pytanie Akachi w stronę Favoniusa...
*************************************
-Sprawa nie jest prosta...-rzekł Sir London robiąc kolejne kółko wokół stołu gdzie siedli posłańcy.
-Mów jaśniej śmiertelniku!-podwyższonym tonem powiedział wysłannik Hadesa.
-Spokojniej Anzelmie...naucz się panować nad swoimi emocjami.Nie od parady zostałeś mianowany jednym z trzech sędziów podziemi...-zripostował prędko Wielki Mistrz jednocześnie ruchem dłonią pozwalając kontynuować Londonowi.
-Jak już mówiłem...sprawy odrobinę się skomplikowały.Jest już dawno po czasie a do twierdzy nie dojechała jeszcze piąta...ostatnia kareta.
-Wysłannicy Kalipso...-troszkę zniesmaczonym tonem rzekł Topias.
-Właśnie.Obawiam się że mogła ona zbagatelizować to spotkanie i nie wysłać nikogo...albo...
-Nie możemy myśleć tymi kategoriami.Na pewno da się racjonalnie wyjaśnić-odrzekła kapłanka.
-Wysłałem już paru zwiadowców aby sprawdzili cały teren.Nad ranem powinienem otrzymać dokładny raport.
-A więc informuj nas na bieżąco...dzisiaj spotkanie się nie odbędzie.Spróbujemy jutro...-rzekł Wielki Mistrz z racji najwyższego urzędu jaki piastował w tym pokoju...


OCC:
1)Bardzo ładne posty na wstępie;] Super się czytało;].
2)Ponownie macie wolną rękę;]
Powrót do góry Go down
Manigoldo

Manigoldo


Dołączył/a : 14/09/2009
Liczba postów : 191

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeSob Gru 12, 2009 6:06 pm

Manigoldo siedział skupiony przy stole i obserwował co się będzie dziać .
Akcja potoczyła się dość nieoczekiwanie , toasty i nagłe zniknięcie przywódców do innej sali zaciekawiło bardzo młodzieńca i dały mu co nieco do rozmyślania .

W sali pozostało tylko kilka osób , ciągle rozmyślał o czym toczyć się będzie rozmowa za zamkniętymi drzwiami oraz kim są ów spóźnialscy .
Nagle cisze przerwały słowa które tajemnicza osoba wyrzekła do Egipcjanina .
Manigoldo nawet się nie przejął słowami , wstał i podszedł do muzykantów rzekł im coś a następnie skierował się do osamotniona podopieczna kapłanki .

Gdy dotarł do osamotnionej dziewczyny jej mina wskazywała jakby rozmyślała ,lecz to nie przeszkadzało mu , wyciągnął prawą rękę i zapytał uprzejmie :
- Czy mogę tak piękną Dame zaprosić do tańca ?
Następnie dał znak by muzykanci rozpoczęli grę a on uśmiechnął się do dziewczyny i oczekiwał co odpowie .....
Powrót do góry Go down
Sakra
VIP
VIP
Sakra


Dołączył/a : 13/10/2007
Liczba postów : 1364

Płeć : Female

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeSob Gru 12, 2009 6:35 pm

Thais poderwała się z miejsca prawie w tym samym momencie co kapłanka. Niepokój kobiety był jej niepokojem.
Sprawa, choć widocznie wzbudzająca wielkie poruszenie za równo pośród dyplomantów jak i gospodarzy, zdała się być trzymana z dala przed nimi. Mogli nie mieć albo doświadczenia, albo zaufania na tyle by im ją powierzyć.
Postanowiła poczekać na rozwój wydarzeń oraz decyzję wysokiej kapłanki.

Thais usiadła z powrotem na wyznaczonym miejscu. Nic nie wskazywało na to, że mają opuścić salę. To, co się jednak tu działo, zignorowała.
Nie warte uwagi, nic nie znaczące i nie mające wpływu na to co się działo. Rzeczy błahe.
To co jej przez myśl przechodziło to to, ile czasu zajmą rozmowy oraz ile czasu przyjdzie im spędzić w tym pomieszczeniu. Inna sprawa to to, co się tu dziać miało. Trzeba być przygotowanym, zawsze trzeba. Nie wolno jednak poddawać się emocjom i pozwolić im przejąć władzę nad działaniami.

W jej stronę zaczął iść jeden z przybyłych. Ten, który wcześniej poruszał się z miejsca na miejsce po sali. Jego wcześniejsze działania zostały przez nią praktycznie niezauważone. Teraz jednak wyraźnie zamanifestował swą obecność zbliżając się do niej.
Gdy był tuż obok, nieznacznie obróciła głowę a jej wzrok powędrował w jego stronę. Gdy wypowiadał swe słowa, jej jasnoszare oczy spoglądały wprost w jego.
Niczym lustrzane odbicie.
- Nie sprowadzono nas dla zabawy. Twoje ego nie wejdzie w drogę moim obowiązkom.
Jej głos był dość cichy i spokojny. Pozostali mogli ledwie słyszeć jej słowa. Dość chłodne i obojętne, jak jej wyraz twarzy.
Jedynie oczy ukazywały jakieś uczucia. W oczach dało się dostrzec coś, co mogło przypominać zniesmaczenie. Pełne zrozumienia zniesmaczenie.
Powrót do góry Go down
Manigoldo

Manigoldo


Dołączył/a : 14/09/2009
Liczba postów : 191

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeSob Gru 12, 2009 6:58 pm

Chlopaka nie poruszyły słowa dziewczyny , odsunął krzesło i usiadł obok niej i rzekł spokojnym tonem :

- Widzę że nie masz ochoty tańczyć . Nikt z nas nie przyjechał tu na bal i każdy z nas odda życie za cenę obrony .. lecz leśli nie chcesz zatańczyć jednego tańca to może wyjawisz mi twe imię , chętnie pozam osobę co jej oczy mówią wszystko .

Jego słowa były wypowiedziane w odpowiednim i spokojnym tonie gdyż domyślał się że dziewczyna może go zignorować lub ze złościć się .
Lecz nie miał nic do stracenia , wolał porozmawiać niż siedzieć i pić .
Powrót do góry Go down
Legumir

Legumir


Dołączył/a : 24/02/2008
Liczba postów : 677

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeSob Gru 12, 2009 7:16 pm

Gdy znaleźli się w sali, chłopak na widok tych wszystkich dań zrobił się bardzo głodny. Wszyscy usiedli na swoich miejscach. Rozglądał się na boki. Nikogo tu nie znał, oprócz jego towarzysza i wysłannika Kapłanki Odyna. Starał się zapamiętać jak najwięcej szczegółów u każdego z obecnych tu członków różnych frakcji. Nikt nie śmiał się odezwać, nikt nie chciał, bądź nie mógł przełamać tych pierwszych lodów. W końcu jako pierwszy wstał mężczyzna, któremu towarzyszyli dwaj obrońcy. Emmet mógł tylko domyślać się z jakiej są frakcji, lecz to były tylko przypuszczenia, dokładnie nie wiedział kto gdzie należy. Jedynym pewnym przypuszczeniem był wysłannik z Hadesu. On samą swoją mową ciała, i wyglądem odstraszał, w końcu pochodził od Władcy Podziemi.
Po przemowie mężczyzny wzniesiono toast za powodzenie tego, co tu miało się odbyć, a wszyscy jakby otworzyli się. Sam chłopak mógł w końcu bez obaw zabrać się do jedzenia, a był bardzo głodny. Widział, że i przez podróż tutaj jego towarzysz mało jadł a i tutaj nie chciał pokazywać swojej twarzy. Żal mu było Akachiego, nie dość że musiał cierpieć, to jeszcze teraz muszą to być dla niego wyrzeczenia. Z zamyślenia wyrwał go jeden z ludzi, którzy przywitali ich przed twierdzą. Miał grobową minę, więc chłopak od razu zorientował się, że coś jest nie tak. Przebiegł wzrokiem szybko po wszystkich twarzach. Chciał sprawdzić czy inni też wyrażają jakieś zaniepokojenie.
Niestety konkretnie wiadomości do nich nie dotarły, jedynie do wysłanników ich frakcji. Wszyscy wstali i udali się na jakąś naradę. Chłopak nie wiedział co się dzieje. Skoro mieli ich chronić, to on zdecydowanie był za tym, żeby towarzyszyć im na każdym kroku. Nigdy nie wiadomo co się może stać. Z trochę zniesmaczoną miną oparł się plecami o ścianę. Założył ręce na klatkę piersiową i jedną nogą podpierał się o ścianę. Nie dał po sobie poznać, że jest zniecierpliwiony tą całą sytuacją, chciał wiedzieć wszystko na bieżąco, przecież coś musiało się stać skoro na samym początku robią takie akcje.
Usłyszał pytanie Akachiego, do jednego z obrońców człowieka, który jako pierwszy się odezwał. Jednak Emmet nie odzywał się, czekał tylko na to co się stanie. Zaś drugi chłopak najpierw poszedł do muzyków, później do jedynej kobiety, która się tu z nimi znajdowała. Gdy usłyszał jego pytanie po prostu uniósł brwi ze zdziwienia. Jak w takiej sytuacji mogło chcieć mu się podrywać kobiety? Czy sytuacja nie była na tyle poważna, czy on tego nie widział. Nie usłyszał jednak wypowiedzi kobiety, lecz po wyrazie jej twarzy, jaki zobaczył mógł wywnioskować, że jednak mu odmówiła. Uśmiechnął się szyderczo sam do siebie.
Powrót do góry Go down
Favonius

Favonius


Dołączył/a : 20/06/2009
Liczba postów : 145

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeNie Gru 13, 2009 11:57 am

Jak reszta siedział , choć nie zwracał większej uwagi na to co się działo. Wsłuchiwał się w muzykę i jadł powoli to co stało przed nim na stole. W jednej chwili muzycy zaprzestali gry , co lekko go wzburzyło , gdyż utwór zbliżał się do końca. Jednak przyczyna była jak najbardziej odpowiednia. Toast , który wzniósł Wielki Mistrz pomógł w rozluźnieniu atmosfery , a tuż po nim wszystko toczyło się jak wcześniej. Po kilkunastu minutach pojawił się mężczyzna , który zabrał przedstawicieli wszystkich frakcji do innej sali aby dopełnić pewnych formalności. Nie był to zbyt dobry pomysł , ponieważ po co im ochrona skoro nie może być z nimi cały czas ??

Gdy w sali pozostali tylko Ci mniej ważni , jeden z nich zwrócił się do Favoniusa , a przynajmniej ten wziął to do siebie. Zmierzył wzrokiem stojącego naprzeciw niego mężczyznę i odkładając winogrono na półmisek rzekł w jego stronę.

-To co w jednym kraju jest przejawem złych manier w innym jest zupełnie naturalne. I tak to co ty uważasz za złe wychowanie w moich stronach jest jak najbardziej poprawne. Jeśli masz zamiar nadal mnie krytykować zważaj na swe słowa towarzyszu. - Kończąc podniósł winogrono i włożył je do ust. Wtedy swój wzrok skierował na drugiego z uczniów świątyni , który dostawiał się do jakiejś dziewczyny , która najwyraźniej nie była tym zachwycona. Nie przejmując się tym sięgnął po kielich z winem i zwilżył nim usta.
Powrót do góry Go down
Sakra
VIP
VIP
Sakra


Dołączył/a : 13/10/2007
Liczba postów : 1364

Płeć : Female

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeNie Gru 13, 2009 1:36 pm

Thais czuła to doskonale, jej wszystkie zmysły ją o tym informowały. Słyszała dosknale, nie musiała nawet się starać.
Ten osobnik miał nie dość, że zbyt wielkie ego i uważał się za jakąś atrakcyjną osobę, to w dodatku nie potrafił zrozumieć kiedy dostaje odmowę.
W jej oczach pojawiło się najpierw obrzydzenie, potem pogarda. Następnie jej oczy wyblakły, jakby nie miały nic więcej mu do przekazania.
Wstała, spoglądając z góry na chłopaka. Nie była może wysoka, ani jej postura nie wzbudzała strachu. Była jednak w niej pewna ostrość. Jakaś pełna dumy okrutność.
- Znieważasz mnie głupotą. - jej słowa były pełne lodu, lecz ciche.
Wypowiedziane wolno i wyraźnie.
- Jesteś z zewnątrz więc otrzymasz łaskę. Z kolejnym słowem język będzie mą rekompensatą.

Jej wzrok wwiercił się w jego. Niczym ostre kawałki lodu raniące jego oczy. Jakby zaglądała wprost w niego. Nie w ciało lecz w duszę.
Na wylot.
Powrót do góry Go down
Manigoldo

Manigoldo


Dołączył/a : 14/09/2009
Liczba postów : 191

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeNie Gru 13, 2009 2:38 pm

Chłopak chciał ukarać ją za taką zniewage lecz wiedział że jest tu gościem i nie ma prawa robić awantur ,więc powstał ukłonił się i odszedł.
Gdy odchodził na swoje miejsce zastanawiał się czy wszyscy są tak zimni i cyniczni czy tylko ta jedna osoba .
Po czym udiadł na swoje miejsce sięgnoł po puchar i rozmyślał nadal co się dzieje za zamkniętmy drzwiami .
Powrót do góry Go down
Legumir

Legumir


Dołączył/a : 24/02/2008
Liczba postów : 677

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeNie Gru 13, 2009 2:57 pm

Stojąc tak pod ścianą obserwował całą sytuację. Nie chciał się odzywać, a nikt go o żadne zdanie nie pytał. Zastanawiał się tylko ile to jeszcze potrwa i co dzieje się tam, za zamkniętymi drzwiami. Spoglądał co chwilę po twarzach każdego zebranego tu człowieka. Jedynie twarz Akachiego, pozostawała niezmienna, a raczej jego maska.
Odpowiedź chłopca, który otrzymał pytanie od jego przyjaciela Asgardczyka usatysfakcjonowała Emmeta. Po części to co powiedział było prawdą. On sam nie miał zamiaru nikogo tutaj poniżać, ani krytykować, on jest tu tylko do ochrony. Spojrzał ponownie na Jakuba, ciekawy był jak on zareaguje na taki obrót sytuacji. Miał tylko nadzieję, że nie wyniknie z tego nic złego. W końcu nie przyszli tu by między sobą rywalizować.
Po chwili jednak przeniósł wzrok z Akachiego na drugiego ucznia świątyni, który widocznie chciał jakoś zagadać do kobiety. Po raz kolejny otworzył oczy ze zdziwienia, gdy zobaczył reakcję dziewczyny. Jej wzrok był jak strzała przeszywająca serce, wyglądało jakby patrzyła w głąb duszy. Nie wiedział skąd pochodzi, lecz był ciekawy czy tam, skąd pochodzi uczy się takiego reagowania na natrętnych ludzi, otwartego pokazywania, że nic się tak naprawdę nie liczą.
Zaczął się coraz bardziej niecierpliwić. Chciałby by już ta cała narada się skończyła a oni by poznali szczegóły tych wydarzeń które się tu dzieją i ewentualnie zaczną działać.
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeNie Gru 13, 2009 3:03 pm

Zmysły Akachiego całkowicie były skupione teraz na jednej osobie przebywającej w tej sali.Nie obchodziło go nic...
można przyznać bez ogródek że to do jego zadań nie należało.Jednak coś głęboko w środku popychało go aby dalej ten "bezsens" kontynuować.Jakby wewnętrzny głos...zły głos.
-Na dodatek jeszcze pyskaty...-z szyderczym skrytym uśmiechem rzekł w jego stronę.
To ty lepiej zważaj na słowa.Inaczej gdyby nie okoliczności już stoczylibyśmy walkę a te ściany spływałyby twoją krwią...-powiedział to równie poważnym tonem jak poprzednio.
Następnie odszedł od stołu poprawiając jeszcze swoje szaty.Podszedł w stronę swojego towarzysza który jako jedyny zdołał zachować zimną krew.Widząc w pewnym stopniu zmartwienie na jego twarzy położył mu dłoń na ramieniu.
-Ci ludzie są słabi...okropnie słabi...czemu Asgard musi z nimi w ogóle rozmawiać?.My nie powinniśmy tego robić...-kontynuował dalej swoje małe "wydziwienia".
************************************
Z każdą minutą tym razem akcja w sali zaostrzała się.Pewnie jeszcze kilka takich..."nieporozumień" a wszyscy rzuciliby się do gardeł jak psy spuszczone z łańcucha.Na szczęście ten czarny scenariusz przerwało wejście do sali jakiegoś osobnika.Miał na sobie błękitno-białą szatę, jego włosy były starannie ułożone a bródka idealnie przycięta.Swoje brązowe oczy skupił na wszystkich tutaj obecnych.Bez żadnych zbędnych uczuć rzekł w ich stronę.
-Dziś spotkanie się nie odbędzie.Taka jest wola każdego z przedstawicieli stron.Wojownicy...udacie się teraz do swoich komnat gdzie będzie mogli przenocować i zregenerować siły po trudach podróży.Pozwólcie że was zaprowadzę...
******************************************
Spotkanie w osobnej sali powoli zmierzało ku końcowi.Najwyraźniej wszyscy byli zgodni co do jednego...bez wysłannika piątej frakcji dzisiejsze spotkanie nie powinno się odbyć.Na ich twarzach było widać jakby zniesmaczenie albo obawy...dalszą zbędną dyskusję przerwała kapłanki bogini Hery.
-Proponuję pójść zregenerować siły.Każdy z nas i naszych podopiecznych jest pewnie wykończona...
-Już posłałem mego zaufanego giermka aby wysłał ich do swoich komnat...-dodał sir London.
-A więc my także się do nich dołączymy...-zakończył tą rozmowę Topias zmierzając powoli ku drzwiom.
Za jego przykładem poszli także pozostali...

Uczniowie przebywający w sąsiedniej sali mogli zauważyć jak ich mistrzowi bezpiecznie wychodzą z pomieszczenia.To mógłby być sygnał że wszystko jest w porządku i nic złego im się nie przytrafiło...
-Giermku bądź tak miły i zaprowadź naszych gości do komnat...
-Tak jest mój Panie...-rzekłszy to mężczyzna delikatnie się pokłonił następnie pokazując dłonią kierunek dalszego marszu.

OCC:
1)Hmmm chciałbym żeby wasz post składał się z 2 części.Pierwsza część to ta żebyście odp jeszcze co się działo przed wejściem giermka do sali(bo ciekawe tutaj rzeczy mogą się wydarzyć które może bd miały wpływ na fabułę).Druga część to niech każdy z was opiszę swoją drogę pójścia do komnat(łącznie z opisami uczuć po spotkaniu czy opis miejsca w którym bd wam dane spać itd).Będzie to później ocenione;]
2)Miłego grania "dyplomaci":P
Powrót do góry Go down
Legumir

Legumir


Dołączył/a : 24/02/2008
Liczba postów : 677

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeNie Gru 13, 2009 4:36 pm

Atmosfera w sali coraz bardziej była napięta. Kobieta najwyraźniej nie miała ochoty rozmawiać z tym chłopakiem, więc i on sobie odpuścił. Jego towarzysz zaś zareagował w sposób prawie agresywny, w jego słowach można było dostrzec groźbę. Emmet z niepokojem podniósł głowę i zaczął obserwować tych dwoje mężczyzn. Nie wiedział jeszcze jak zareaguje tamten chłopak, czy będzie w stanie jednak rzucić wyzwanie Akachiemu, czy może sobie odpuści? Nikt na pewno nie chciałby by tu została przelana krew, obojętnie kogo. Spotkali się tu by omówić sprawy ważne, niekiedy prowadzące do pokoju między wszystkimi frakcjami. Ich przełożeni na pewno byliby zezłoszczeni, gdyby między sobą zaczęli wojny, a to owocowało by wojnami między frakcjami.
Jego zamaskowany przyjaciel podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu. Zaczął przekonywać go do swoich racji. Chłopak nie chciał jednak go urazić.

- Nie bądź głupcem przyjacielu. Nie przybyliśmy tu by prowadzić wojny, lecz po to by zawrzeć pokój, przynajmniej na jakiś czas. Trenujemy i trenujemy, dlatego to owocuje trochę większą mocą od innych. Nie powinniśmy natomiast uważać ich za słabych, bo w przyszłości może okazać się to zgubne. I nie chce Cię tutaj urażać, przyjacielu. Owszem nie musimy z nimi rozmawiać, ale i jednocześnie nie możemy ich ignorować. Nie prowokujmy tu nikogo, nie chcemy tu przelewać krwi, przynajmniej na razie. Kapłanka Odyna zezłościła by się, gdyby się dowiedziała, że w obliczu pokoju doprowadziliśmy do wojny. Trzymaj nerwy na wodzy, proszę Cię. - mówiąc te słowa i on położył mu rękę na ramieniu, potem ścisnął jakby dodawał mu otuchy. Akachi był dla niego jak brat i nie chciał by się to zmieniało. Mówił to po cichu, tylko do niego, tak by nikt nie usłyszał jego słów. Spojrzał jeszcze znad ramienia przyjaciela po wszystkich twarzach. Czyżby byli tak samo sfrustrowani jak Asgardczyk?

***
Gdy się dowiedzieli, że spotkanie się nie odbędzie Emmeta zalała fala spokoju, która po chwili zamieniła się w niepewność. Czyli coś jednak musiało się stać, przecież gdyby było wszystko w porządku, to na spokojnie porozmawiali by o swoich sprawach i uzgodnili to i owo. Oni jednak woleli to odwlekać, dlaczego?
Ujrzeli przedstawicieli swoich frakcji, chciał być z nim by jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki chronienia go, tak jak mu nakazano. Oni także udawali się na spoczynek, więc i chłopak ruszył za człowiekiem, który miał pokazać im drogę. Przez całą drogę do swojej komnaty chłopak zastanawiał się co takiego mogło się stać i jakie będą tego konsekwencje. Czy będą musieli uciekać? Czy jednak zostaną by walczyć? Nikt nie chciałby narażać tu nikogo na jakiekolwiek cierpienia. Interesowało go również zdanie Akachiego na ten temat, jednak w tym momencie nie chciał go o to pytać, wolał to zrobić gdy już będą sami z dala od ludzi z innych frakcji.
Gdy w końcu dotarł do swojej komnaty rozejrzał się. Było to proste pomieszczenie, oświetlone świecami. W rogu stało starannie pościelone łóżko, niedaleko jakiś stolik i krzesełko. I nic więcej chłopakowi nie było potrzeba, wystarczyło mu samo miejsce do spania. Usiadł na łóżku oparł się łokciami o kolana i spoglądał na swoje stopy. Nie wiedział czemu tak przejmuje się to całą sprawą, przecież są tu dużo ważniejsze osobistości od niego, które z całą pewnością mogłyby poradzić sobie z dylematami jakie ich czekają. A jedynym ich zadaniem była tylko ich ochrona.
Martwiła go jeszcze sprawa Akachiego. Widział jego niechęć do członków innych frakcji, pewnie chętnie by mógł prowadzić z nimi wojny. Nie rozumiał takiego zachowania, przecież oni tak samo mają prawo do życia jak każdy inny, tyle że po prostu służą innym Bogom. Chłopak jednak nie miał zamiaru siedzieć bezczynnie, a na odpoczynek przyjdzie czas. Wyszedł cicho ze swojej komnaty i ruszył wzdłuż długiego korytarza....
Powrót do góry Go down
Favonius

Favonius


Dołączył/a : 20/06/2009
Liczba postów : 145

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeNie Gru 13, 2009 7:54 pm

Oboje mierzyli się wzrokiem , i oboje robili to z niesamowitą pogardą. Oboje uważali zapewne , że jeden jest lepszy od drugiego. Favonius odsunął się z krzesłem od stołu i rozsiadając się jak najwyższy z władców ponownie spojrzał na przybysza z Asgardu , który najwyraźniej miał go za pierwszego lepszego , którym można pomiatać.

-Masz rację i to w stu procentach. Gdyby nie okoliczności czyjaś krew splamiła by te mury. Nie jestem jednak taki pewien czy była by to moja krew. - Odpowiedział Akachiemu po czym uśmiechnął się tak subtelnie , że możliwe , że wyglądało to jak uśmiech , który mówi: ,,Nosił wilk razy kilka , ponieśli i wilka'' lub ''Nie podskakuj bo źle się to dla Ciebie skończy''. W każdym razie takie wrażenie mogła odnieść osoba po drugiej stronie tegoż właśnie uśmiechu. Egipcjanin cały czas kontrolując sytuację sięgnął po kielich , przechylił go i wypił kilka ostatnich kropel trunku.


-*_-*_
Po kilku , może kilkunastu minutach napięta sytuacja została przerwana przez mężczyznę , który oznajmił , że spotkanie tego dnia się nie odbędzie. Favonius wstał i przerzucił torbę przez ramię. Gdzieś w międzyczasie wszyscy przywódcy frakcji opuścili swoje pomieszczenia i bezpiecznie udali się do komnat. Egipcjanin opuszczając salę rzucił spojrzenie w stronę Akachiego po czym odwrócił głowę i szybkim krokiem ruszył za sługą , który doprowadził go do jego pokoju. Otworzył drzwi , torbę rzucił w kat , a sam położył się na łóżku. Pokój był dość surowo urządzony , jednak miał świadomość , że jest mało ważny dla wyższych statusem osób i powinien się cieszyć z tego co ma. W kącie po prawej stronie na przeciwko łóżka stał mały stolik , a przy nim krzesło. Na stoliku stał świecznik , a obok niego mała miska z owocami. Po drugiej tronie stała komoda , a przed łóżkiem dość staro wyglądający kufer. Samo łóżko nie było zbyt wygodne i leżało się na nim jak na kopie słomy. Po kilku chwilach wpatrywania się w sufit Favonius zaczął myśleć nad tym co będzie dalej. Jest na zupełnie obcej ziemi , z zupełnie obcymi i wrogo nastawionymi ludźmi. Na pewni nie można powiedzieć , żeby była to przyjemna misja. Podobne myśli przez cały wieczór zakrzątały mu umysł. Nie mogąc spać wstał i zaczął robić pompki. Sądził , że jeśli się trochę zmęczy sem szybciej do niego zawita. To jednak nie pomogło. Przewracał się na łóżku z boku na bok zupełnie bez chęci do zaśnięcia. Po ponad godzinie męczarni wstał i wyszedł na korytarz. Oparł się o ścianę i unosząc głowę w góre wpatrywał się w sklepienie sufitu z przeciwstawną ścianą.
Powrót do góry Go down
Sakra
VIP
VIP
Sakra


Dołączył/a : 13/10/2007
Liczba postów : 1364

Płeć : Female

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeNie Gru 13, 2009 8:52 pm

Jego poczucie wyższości, urażona duma oraz chęć zemsty przeszło przez jej umysł niczym rwisty strumień. Nie myliła się, dobrze go oceniła jak i nie musiała się wysilać przy tym. Dało się czytać z niego jakby wszystkie uczucia miał wypisane na twarzy.
Poczuła mocne uczucie wobec tego chłopaka. Uczucie nie było to przyjemne. Wiedziała, że nigdy nie oddałaby za niego życia ani też nie zaufała mu swojego. Wydał się jej być niezdolny, nie umiejący prawidłowo ocenić sytuację, niepoprawny.
Miał ambicję, wymagania i wysokie mniemanie o sobie, lecz pozbawiony był tego co czyni człowieka wielkim. Wszystkie jego pyszne emocje były dla niej nie do pokrycia. Niczym wybujała fantazja dziecka.

Wzrok Thais odprowadził chłopaka przez pół sali, po czym usiadła ponownie na swym miejscu. Nie miała ochoty na jedzenie. Nie była też w nastroju do picia. Nie, póki nie miała pewności co się dzieje.
Nie była osamotniona. Niepewność wręcz wisiała w powietrzu niczym gęsta smuga.
Dwoje osób sobie bliskich dodawało sobie nawzajem podświadomie otuchy. Dwoje pozostałych było dla siebie bardziej obojętnych. Jedna osoba głupia, inna pełna dystansu, jeszcze inna dumna i szukająca rozrywki, ostatnia zaś pewna siebie i usiłująca dostosować się do nowej sytuacji.
Tak ich oceniła, nawet nie patrząc na nich. Nie interesowało jej nawet to, co oni mogą myśleć o niej samej. Było to dla niej sprawą nie istniejącą. Zdanie innych? Z zewnątrz? Nie ma przecież wielkiego znaczenia.

Jej wzrok powędrował na drzwi, które w chwilę potem się otworzyły i ktoś wszedł do sali. Wstała po jego słowach, lecz nie ruszyła się nawet o krok. Nie zareagowała póki nie ujrzała wysokiej kapłanki wychodzącej z pomieszczenia obok. Bez tego zostałaby w sali, czy to się im podobało czy nie.
Kapłanka jednak dała znać, że ma usłuchać polecenia. Postąpiła więc tak, jak jej kazano.

Pokój jak i całe to miejsce wydał jej się szary i ciemny. Zupełnie odmienny od Heraionu, który był jasny z wieloma barwami, pełen przestrzeni.
Twierdza za równy trudna do ataku jak i obrony. Gdyby miało dojść do walki między nimi. Dla normalnego człowieka za pewne było to miejsce niezwykle bezpieczne.
Pokój nie był duży. Rozmiarem nie dorównywał w żaden sposób wielkiej sali. Jedno oszklone okno, niewielkie. Łóżko drewniane z jasnym posłaniem. Obok niego niewielka komoda i krzesło, a raczej taboret. Na blacie stała pusta misa i dzban z czystą wodą.
Można rzec, niezbędne minimum.
Wyjęła niewielki sztylet i położyła go pod poduszką. Następnie położyła się na łóżku i przykryła jakimś kocem. Przymknęła powieki zapadając w coś co było bardziej półdrzemką niż dobrym snem.
Gdyby nie chłód tamtego regionu pewnie niczym by się nie przykrywała. Tak użyła zbędnego minimum, które w każdej chwili mogła z siebie zrzucić. Nie była spokojna. Nie mogła być.
Nie dostała jednak żadnych poleceń więc zrobiła to, co uznała za stosowne, oddała się odpoczynkowi by jak nastanie świt być już na nogach gotowa na wszystko. Nie miała przecież niewyczerpanych zapasów energii.
Powrót do góry Go down
Manigoldo

Manigoldo


Dołączył/a : 14/09/2009
Liczba postów : 191

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimePon Gru 14, 2009 12:21 am

Chłopak siedział przy stole i pił co było w kielichu.
Nagle usłyszał słowa wypowiadane przez nowo przybyłego i reakcje jego kompana, lecz nie przejął się takimi rozmowami , już chciał powiedzieć swemu towarzyszowi by nie unosił się gniewem lecz darował sobie .
Siedząc i oczekując co się będzie dziać odchylił delikatnie krzesło i bacznie obserwował .
Na początku szukał rozrywki , poznania nowych ludzi i ich kultur lecz zrażony zachowaniem dziewczyny darował sobie i nie chciał zwracać na siebie uwagi .
Minuty mijały , atmosfera się zagęszczała a siedząc zastanawiał się ‘’ Gdyby doszło do walki miedzy nimi , to czy jego towarzysz by stanął by w jego obronie on z pewnością by stanął choć to nie było jago zadanie ‘’
Siedząc i rozmyślając usłyszał kroki pojawiła się postać która oznajmiła im że spotkanie się nie odbędzie i zostaną odprowadzenie do komnat .
Manigoldo wstał , wypił co miał w kielichu i ruszył do swojej wyznaczonej komnaty .


Oo*o*o*o

Gdy wszedł do swej komnaty zobaczył łóżko , mały stoliczek , jakąś komodę i małe okno .
Na początku usiadł spoglądał w okno , i rozmyślał nad całym dniem lecz zastanawiało go co będzie jutro .
Minęło kilka minut po czym chłopak zdjął pelerynę oraz bluzę i rozpuścił włosy , następnie wyjął z kieszeni jakieś paski czarnego materiału obwiązał nimi połowę palców , nadgarstek oraz rękę aż do łokcia i rzekł :
- Poćwiczę przed snem dobrze mi to zrobi
Po czym oparł stopy o łóżko i robił brzuszki , następnie pompki oraz ćwiczył ciosy , gdy nagle usłyszał szmery na korytarzu .
Otarł spocone ciało otwarł drzwi i wyszedł zobaczyć co się dzieje .
Gdy wyszedł zobaczył opierającego się Egipcjanina o ścianę , zamknął komnatę i skierował się w stronę towarzysza.

Gdy podszedł do niego od razu zapytał cichym szeptem by tylko on słyszał:
- Widzę że nie umiesz usnąć , , lecz bardziej mnie zastanawia twoja opinia o tym wszystkim co się tu dzieje .
Po czym skierował wzrok na korytarz i rzekł ponownie lecz tym bardziej do siebie niż do towarzysza:
- Wyczuwam obecność innej osoby zmierzającej po korytarzu , czyli inni też nie umieją usnąć .
Po czym skierował ponownie wzrok na Egipcjanina .
Powrót do góry Go down
Favonius

Favonius


Dołączył/a : 20/06/2009
Liczba postów : 145

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimePon Gru 14, 2009 2:01 pm

Wpatrywanie w sklepienie szybko mu się znudziło. Zamknął oczy i przywołał wspomnienia z przeszłości. Na większości z nich była Hathor , która jest mu najbliższą osobą. Choć miał rodzinę , to ta traktowała go raczej jak robotnika niż jaj jej członka. Gdzieś przewinęły się również obrazy jego mistrzów i reszty przyjaciół. Wtedy czyjś głos przerwał mu jego rozmyślania.

-Widocznie Serapis nie chce abym dzisiaj zasypiał... - Odpowiedział nie odwracając głowy w jego stronę. Po chwili ciszy i krótkiego namysłu dodał jeszcze:

-Do tej pory jeszcze nic wielkiego się nie stało. Mała sprzeczka z nadpobudliwym mężczyzna , który zachowuje się jak dziecko. Spotkanie przywódców , na które nie zaproszono ich ochroniarzy...Według mnie ta sprawa śmierdzi...Nie wiem tylko czym... - Nadal nie odwracał głowy , tylko wpatrywał się w ścianę.

-Jak ty właściwie masz na imię. Wiem , że skądś Cię znam , ale nie mogę sobie przypomnieć skąd.
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimePon Gru 14, 2009 6:43 pm

Dzień I, wieczór.


Odrobinę z tyłu jednak nie za daleko od posłańca Asgardu także Jakub udał się do swojej komnaty.Ze zmieszanymi uczuciami odebrał wiadomość o nie odbyciu spotkania.Jednak...jeżeli taka była decyzja wszystkich to musiał jako wierny podwładny ją zaakceptować.Innej możliwości nie było.Gdy dotarł do swojej komnaty upewnił się jeszcze że Topias bezpiecznie wchodzi do swojej...tak dla ostatecznej pewności.Chwilę później on sam udał się do niej aby zregenerować siły.Pokój był dość przystępny...całe szczęście łóżko było wygodniejsze niż te na których sypiał w stolicy.
Starannie rozebrał się i położył odzienie do drewnianej komody stojącej w rogu pokoju.Następnie podszedł do okna gdzie zauważył księżyc...dzisiejszej nocy był przysłonięty chmurami więc jego blask nie docierał do ziemi.Jakub zdjął po chwili maskę i położył się spać...nie było sensu dalej myśleń nad czymś co nie przyniosłoby mu jakichkolwiek korzyści.
**********************************
Wszyscy posłańcy frakcji szybko zapadali w głęboki sen a więc Hypnos tej nocy nie próżnował.Wojowniczka Heraionu Thias także położyła się spać jednak jej zmysły dalej były wyczulone na prawdopodobne zagrożenie.Trzeba być zawsze gotowym.O dziwo...jedynie dwóch uczniów i jeden asgardczyk nie poddali się temu cudownemu stanowi.Czemu więc psują ten porządek??.Nie wiadomo...
Emmet idąc przez długi korytarz mógł podziwiać uroki tego miejsca.Liczne obraz wiszące na ścianach przedstawiające historie tego miejsca a także rekonstrukcję broni mogły wprawić młodego wojownika w nie lada zachwyt.
Wreszcie chłopak dotarł do jakieś sali całkiem sporych rozmiarów.Była ona oświetlona licznymi świecami umieszczonymi na ścianach.W niej także znajdowały się liczne bronie zbroje i inne przyrządy do walki...
można było wysnuć prosty wniosek że było to miejsce do treningów.O dziwo jeszcze...ktoś majsterkował w tej sali.Niestety z tej odległości Emmet nie mógł go dojrzeć dokładniej gdyż miał na sobie czarną pelerynę z założonym kapturem...
*********************************
Także dla dwojga uczniów los szykował coś wyjątkowo w tą noc.Nie poddając się wpływowi boga snów oboje wyszyli cicho jak myszki na korytarz...
Zapewne rozmawiali by dłużej gdyby nie wyraźnie słyszalne kroki kogoś.Odchodziły one w głąb korytarza...zaraz na prawo od nich.Może to był strażnik na warcie...a może jeden ze służących...a może zabójca czyhający na okazję aby zabić tak ważne osobistości?.Jedno jest pewne-uczniowie Świątyni musieli być gotowi na wszystko.
Z każdą chwilą kroki stawały się być wyraźniejsze a więc dana osoba musiał być niedaleko.Przez kilka sekund było jeszcze słychać ten odgłos gdy nagle od tak po prostu ucichł...zamiast tego kilka metrów od chłopaków pojawiła się błękitna aura wydobywająca się z ...Akachiego??.
Zamaskowany mężczyzna stał jak wryty w ziemię kumulując jednocześnie swoje cosmo.Dłonie delikatnie opuszczone do dołu, postawa równie spokojna.Nie okazywał on żadnych uczuć ani odruchów tylko czekał...czekał...
aura wokół niego rozprzestrzeniała się dość gęsto wokół niego.Z każdą sekundą stawała się silniejsza...

OCC:
1)Dzięki Favonius, Mani i Legumir że wszyliście na korytarz;]
2)Miałem ocenić wasze poprzednie posty...a więc tak:
Skala trzy stopniowa:
-Sakra +++
-Legumir ++
-Favonius ++
-Mani tak...+ i +/-

ale ogólnie to ładnie;].Będzie jeszcze podczas przygody kilka takich opisów więc spokojnie;]

3)Miłej gry życzę dla 3 panów;]
Thias jest w stanie pół drzemki więc jeżeli narobicie dużego hałasu to się zbudzi.Na razie jednak jest pominięta.


Ostatnio zmieniony przez Neo dnia Wto Gru 15, 2009 12:42 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Favonius

Favonius


Dołączył/a : 20/06/2009
Liczba postów : 145

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimePon Gru 14, 2009 7:27 pm

Gdy zadał pytanie o imię przez chwilę nie padła żadna odpowiedź. Może to i lepiej gdyż w tej chwili do uszu Favoniusa dotarł dźwięk kroków.

-Miałeś rację...Ktoś jeszcze nie może dziś zasnąć. - Powiedział szeptem do Manigoldo. Egipcjanin nie wiedział czego się spodziewać. Bo choć nie miał ochoty na sen to jego ciało mówiło co innego. Było ospałe i ociężałe , co na pewno nie pomogło by gdyby doszło do jakiejś walki. Choć było ich dwóch , a potencjalny przeciwnik był sam gdyż kroki na to wskazywały. Pomimo tego przewaga liczebna nie dawała im żadnych bonusów. Nigdy ze sobą nie współpracowali , a co więcej rozmawiają ze sobą pierwszy raz. Jest to najgorsze co może być jeśli chodzi o dwójkowe lub grupowe akcje. Brak zrozumienia może przysporzyć wiele kłopotów. Kroki było słychać jeszcze przez kilkanaście , może kilkadziesiąt sekund. Osoba , która się zbliżała nagle pojawiła się kilka metrów od nich. Mężczyzna i wydobywająca się błękitna aura. Gdy blask był silniejszy Favonius poznał , że był to Akachi.

-Widzę , że kolega z Asgardu oświetla sobie drogę z pomocą kosmosu. Całkiem niezły pomysł... A tak na poważnie...Co tu robisz i dlaczego używasz kosmosu bez większego powodu ?? A może chodzi Ci o porachunki za tamto w sali... - Powiedział podnosząc lub obniżając ton głosu , a ostatnie zdanie powiedział dość cicho i bardziej do siebie niż do Asgardczyka.


Egipcjanin miał pewne wątpliwości co do tego co się stanie. Patrząc na to , że w sali gniew u Akachiego wywołały dość błahe sprawy , to co jeśli nie może nad nim panować. Jeśli jednak doszło by do walki w takich okolicznościach mogło by to nawet wywołać wojnę pomiędzy frakcjami. Były to jednak przypuszczenia. Może rzeczywiście Asgardczyk używa kosmosu do oświetlania drogi w ciemnościach ?? Mimo wszystko Favonius był gotowy na każdą ewentualność.
Powrót do góry Go down
Legumir

Legumir


Dołączył/a : 24/02/2008
Liczba postów : 677

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimePon Gru 14, 2009 8:43 pm

Chodź jego pierwszym zamiarem było odnalezienie pokoju Akachiego, to po chwili jednak zmienił zdanie i ruszył długim korytarzem, podziwiając piękne obrazy jak i zdobione bronie. Jak żył jeszcze nie widział tylu broni w jednym pomieszczeniu, jak i również pierwszy raz zauważył piękno tej sztuki. Obrazy ukazywały historię miejsca, już z samego patrzenia czuło się jakby to miejsce żyło własnym życiem, a ciemne i zimne mury kryły w swoim wnętrzu jakieś okropne tajemnice.
Idąc tak dotarł do jakiegoś dziwnego pomieszczenia. Wszedł powoli do niego, a światło licznych świec od razu padło na jego twarz, na całe ciało gdy tylko przekroczył próg. Znowu zobaczył różne bronie, i szybko domyślił się, że to nic innego jak tylko sala do treningów, i to bardzo widać nastrojowa. Ponure zamczysko dawało się we znaki, aż Emmeta przeszły ciarki po plecach. Oglądał tak różne zbroje i nie zauważył, że ktoś tu jeszcze w ogóle może być. Szybko przeniósł wzrok na obecną tu osobę. Od razu przyszło mu na myśl, co ktoś mógł tu robić o tej porze, kiedy wszyscy powinni spać. Czy także nie może spać? Może trenuje, lub co gorsza - coś knuje.
Nie mógł jednak zobaczyć go z tej odległości, po za tym postać osoby skrywał ciemny płaszcz. W końcu chłopak nie wiedział co zrobić, czy podejść, czy uciec, czy ukryć się i obserwować co dalej się stanie. Postanowił jednak zaryzykować.
Podszedł powoli, jednak nie na tyle blisko by osoba mogła go sięgnąć. Oparł się o jeden z większych tu obecnych przyrządów, i głosem pewnym, z lekkim rozbawieniem odezwał się.

- A co my tu jeszcze robimy po nocach? Knujemy coś? - zdanie nie było przesiąknięte gniewem lub wrogością. Było z nutą żartu i sarkazmu.

Nie wiedział jednak czy dobrze to rozegrał, po za tym zdecydował się na taki krok niż od razu na agresywne zachowanie. Nie wiedział jednak, czy to wszystko przysporzy mu kłopotów, czy może na odwrót. Modlił się w myślach, byle tylko nie stało się nic złego.
Powrót do góry Go down
Manigoldo

Manigoldo


Dołączył/a : 14/09/2009
Liczba postów : 191

Płeć : Male

Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimePon Gru 14, 2009 8:57 pm

Stali na korytarzu z początku uznał że towarzysz go ignoruje lub jest zamyślony ponieważ ciągle spoglądał w ściany a nie w jego stronę .
Lecz gdy Favonius zaczął rozmowę to młodzieniec czół jakby ktoś ich obserwował .


Już miał zamiar odpowiedzieć na pytanie Egipcjanina z skąd go zna gdy usłyszeli kroki , osoba się zbliżała .
Z początku pomyślał ‘’ Może to tylko zabłąkany strząnik lub jakaś zjawa błąka się po korytarzach ‘’ lecz gdy pojawiła się niebieska aura zrozumiał że to jeden z gości który znajdował się na sali.
Gdy dana osoba wyłoniła się nie okazywała żadnych uczuć , Manigoldo wiedział że to co się będzie dziać może mieć wydarzenia na cały los sprawy , opuścił głowę i wtedy usłyszał słowa Favoniusa mówiące o zajściu na sali , atmosfera się zagęszczała .
Gdyby doszło do ostrej wymiany słów jego zadaniem było by ustabilizowanie sytuacji by nie doszło do walk frakcji .
Manigoldo stał a jego kamienna twarz nie kierowała się ani na towarzysza ani na przybyłego wojownika . Wiedział że ów wysłannik Asgardu jest śliny , gdyz wyczówał jego aurę która go otaczała i stawała się silniejsza , ‘’ może to tylko pokaz jego mocy by nas zlęknąć , czy jak ściekły pies spuszczony z łańcucha pana żuci się do walki ‘’
Taka właśnie myśl przebiegła mu po głowie po czym oparł się o ścianę naprzeciw towarzysza i nie mówiąc nic czekał na rozwój sytuacji , nie wydając z siebie żadnych uczóć .
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitimeWto Gru 15, 2009 1:17 pm

Dzień I/II, północ.

Postać do której żartobliwe zwrócił się Emmet delikatnie obróciła się w jego stronę.Szybkim ruchem ręki zdjęła czarną jak noc pelerynę ukazując...
-Nie poznajesz już swojego przyjaciela??-rzekł Akachi spokojnym tonem.
Mogło to wprawić chłopaka w lekkie zdziwienie.Postać która jeszcze chwilę temu grzebała coś przy broniach to był jego brat...brat krwi.Zamaskowany stał teraz spokojnie przed nim rozkładając jednocześnie dłonie.
-Emmecie podejdź do mnie bliżej...uściskaj swego przyjaciela...-rzekł pogodnym tonem Akachi zbliżając się jednocześnie malutkimi kroczkami.
Jaki ten los bywa nieprzewidywalny.Kilkanaście minut temu to właśnie asgardczyk szukał pokoju Akachiego a tu proszę...jak na życzenie spotykają się w takim miejscu...
Zamaskowany czekał na decyzję swojego brata z równym spokojem jak na początku ich "spotkania".
*************************************
Słowa Egipcjanina jak i zarówno reakcja drugiego ucznia nie zrobiła jakiegokolwiek wrażenia na przybyszu.Ten cały czas stał w jednym miejscu nie wykonując tym samym żadnych ruchów.Tylko się wpatrywał w nich...jakby chciał przeszyć ich wzrokiem na wylot.Jednak wiecznie tak nie mogli stać.W końcu Akachi grubym głosem rzekł w stronę Favoniusa.
- Pan nie musi się tłumaczyć swoim poddanym...dla mnie jesteście tyle samo warci co biedacy żebrzący na ulicach czy dziwki oddające się w burdelach...jesteście niczym...
Wypowiadając te słowa jego aura przeistoczyła się w kulę energii którą chwilkę potem wypuścił w stronę ucznia.Był to jednak na szczęście tylko "strzał ostrzegawczy".Energii zrobiła niewielką dziurę w podłodze dosłownie kilkanaście centymetrów od chłopaka.
-I co teraz zrobisz??.
Założę się że brak Ci odwagi...-słowa te miały na celu dodatkowo jeszcze wnerwić Favoniusa...
Pytanie tylko brzmi...czy chłopak zdoła się sprowokować??.
I także pozostaje zagadką czemu właśnie na nim się tak uwziął...Manigoldo pozostawał jakby w "bezpiecznej" strefie...
nie interesował się nim przybysz.
Maska i wszystkie pozostały zmysły Akachiego były wyłącznie skupione maksymalnie właśnie na Egipcjaninie...
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Spotkanie... Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Spotkanie...
Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next
 Similar topics
-
» [S] Spotkanie...
» Na spotkanie z Shilen

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Saint Seiya PBF :: Off-Topic :: ARCHIWUM FORUM :: IV ERA :: PRZYGODY-
Skocz do: