kwatery uczniów Sanktuarium

Niewielki budynek niczym szczególnym nie prezentujący się.Wielki Mistrz rozkazał oddać go dla nowo co przybyłych uczniów aby mogli tam zaspokoić podstawowe potrzeby.


UWAGA!
budynek 1 piętrowy!! (posiada wyłącznie tzw. 'parter')
Przykryty dachem o niewielkim spadzie.
Składa się z dwóch izb, większej i mniejszej. Mniejsza jest od wejścia, większa mieści w sobie prowizoryczne posłania dla kilku uczniów i jedno czy dwa krzesła.
Biała cegła, niewielkie drzwi wejściowe, brak drzwi między izbami, niewielkie, wąskie okna.

dopiero zauważyłam 'powtórkę z rozrywki' - czemu żaden inny admin wcześniej tego nie widział? - Sakra

Wszedł do budynku i odetchnął z ulgą. Wreszcie wrócił do swojego malutkiego domku. Położył się i po chwili rozmyślań zasnął. Śnił mu się ktoś w dziwnej zbroi.. cała była ze złota, nie wiedział kto w nią jest ubrany nie widział twarzy, jednak co najważniejsze on widział to wszystko, miał zdrowe oczy. Wydawało mu się, że człowiek w złotej zbroi coś do niego mówi jednak nie słyszał słów. Gdy chciał się zbliżyć do niego to rycerz się oddalał. Hikaru zaczął biec jednak czym szybciej przebierał nogami to tym szybciej rycerz się oddalał...

Po kilku godzinach snu obudził się. W głowie miał nadal obraz rycerza w złotej zbroi i nic nie rozumiał. Wstał i wyszedł przed budynek by odetchnąć świeżym powietrzem. Miał nadzieję, że chociaż to pomoże wypędzić ten nieszczęsny obraz rycerza z jego głowy. Musiał kiedyś spytać Orcusa lub ojca o to co może znaczyć ten sen bo nie da mu to spokoju. Wrócił do koszar i zabandażował sobie ramie, które mu przysmażył Mistrz Areny i wyszedł w stronę miejsca treningowego wszystkich mieszkańców Sanktuarium. Przestał rozmyślać nad snem i wytężył słuch by nie wpaść na nikogo po drodze.

Gold podziwiał tą skromną budowlę wydawała mu się piękna w swej prostocie. Chłopiec oglądał ją jeszcze przez chwilę a po chwili udał się do wejścia owego budynku.
- Więc to tu teraz będę mieszkał. Hmm to i tak leprze od miejsc w których sypiałem trenując z mistrzem pod Olimpem.
Chłopak wszedł i zajął jedno z wolnych miejsc sypialnych zostawił tam swój kij po czym opuścił to miejsce.
- Powinienem poszukać sobie nowego mistrza aby doskonalić moje umiejętności.
Gold udał się w kierunku areny aby zobaczyć czy znajdzie tam swego mistrza czy też nie.

Chłopak dotarł do budynku mieszkalnego po solidnym treningu na placu.
Po ranach na rękach było widać że bardzo się stara i ciężko trenuje.
Przeszedł przez pomieszczenie i położył się na jednym z będących tam posłań.
Gold czół ból mięśni i stawów, który był bardzo silny.
Starał się zasnąć.

Do budynku wszedł starszy jegomość. Gdy tylko przekroczył próg odrazu się zatrzymał. Spojrzał z tego miejsca w kierunku pomieszczenia gdzie znajdowało się parę łóżek. Zobaczył tam kliku młodych ludzi.
- Zapraszam do mnie - burknął grubym głosem, który był dobrze słyszalny w tym niewielkim budynku. Momentalnie przy nim znalazło się chłopaków a pozostali szybszym lub wolniejszym tempem mieli zamiar się przed nim zjawić.

Gold otworzył oczy w momencie kiedy usłyszał ten głos.
Chłopak momentalnie wstał na nogi i przestał zważać na ból rąk.
Po chwili znalazł się przy wyjściu z budynku mieszkalnego a jego oczom ukazał się starszy jegomość.
"Kto to może być?"

Gdy już wszyscy się zjawili mężczyzna uważnie przyglądał się młodzieńcą. Patrząc na każdego z nich mamrotał coś sobie pod nosem. W pewnym momencie niespodziewanie klasnął w dłonie.
- Ty i ty - wskazał palcem na dwóch chłopaków (w tym Golda)
- Pójdziecie ze mną. Chyba , że macie coś innego do roboty.
Jeden z wybranych uczniów od razu pokiwał przecząco głową.

- Również nie mam nic do roboty gdyż nie został mi jeszcze przydzielony mistrz.
Chłopak pokiwał głową na znak że jest gotowy udać się za nim wszędzie. Młodzieniec wrócił się jeszcze raz do pomieszczenia w którym przebywał aby zabrać jedną rzecz a mianowicie swój kij, który leżał przy posłaniu. Nie minęła nawet chwila a już stał obok drugiego ucznia.

- Skoro jesteście gotowi to idziemy - powiedział z lekkim przekąsem.
Obrócił się na pięcie i wyszedł z budynku wyraźnie zadowolony z faktu, że nie musi tu dłużej zostawać. Zrobiło to również dwoje uczniów przez niego wybranych.

[ do tematu Budynek Sądu]

Gold spokojnym krokiem szedł wraz z innym uczniem za starszym człowiekiem.
"Nareszcie ktoś zwrócił na nas uwagę."
Chłopak był trochę przestraszony i nie odzywał się, najwyraźniej bał się gniewu mentora.

Lecik zszedł ze wzgórza i powolnym krokiem kierował się do domu.
To wszystko wydaje się jakieś dziwne...- powiedział sam do siebie.
Lecik podszedł do domu i zapukał do drzwi. Nikt nie otwierał więc zapukał jeszcze raz.

- Zamierzasz tak pukać, czy wejdziesz w końcu do środka?
Lecik usłyszał głos za swymi plecami. Gdy obrócił się, dostrzegł młodego chłopaka o dość mocno umięśnionym ciele. Ociekała z niego woda, a swą koszulę miał przerzuconą na ramieniu.
Cokolwiek robił, czy się mył czy orzeźwiał chwilę temu, wniosek był jeden - jakieś źródło wody znajdywało się niedaleko.
Chłopak minął Lecika, popychając lekko drzwi, które z łatwością się otworzyły i wszedł do środka. Skierował się tam w stronę jednego z łóżek, na którym ktoś spał.
Uniósł nogę do góry i stopą szturchnął biodro śpiącego.
- Wynoś się, Toma. Ile razy mam powtarzać, że to moje posłanie?
Rzekł, zdawało by się nie ze złością, ale z znudzoną i wyrobioną praktyką.

- Witaj. - powiedział trochę niepewnym głosem.
- Nazywam się Lecik i przybywam tutaj z dosyć daleka. A przybyłem tutaj żeby zostać rycerzem. Szukam kogoś kto mógłby mnie oprowadzić.
Chłopak, który spał na posłaniu wstał i wszedł w głąb izby. Lecik jeszcze raz zwrócił się do muskularnego mężczyzny.
- Widzę że masz mokry podkoszulek. Jest może w okolicy jakieś źródło? Bardzo chce mi się pić.

Chłopak nazwany Tomą jęknął jedynie ze zmęczenia i obrócił się na drugi bok, lekceważąc kolegę albo też uznając go za część swego snu.
Stojący obrócił się do stojącego w wejściu i uniósł jedną brew ze zrozumieniem.
- Aa, nowy, huh?
Po tych słowach usiadł na skraju swego łóżka i przetarł twarz swą koszulą. Spojrzał następnie z powrotem na Lecika.
- Jestem Zorba. Studnia jest za domem, pomóż sobie. Na oprowadzanie jednak nie licz dziś. Ci co wrócili zostaną tu do rana - mówiąc to, wskazał gestem na leżącego za jego plecami Tomę - a ci co zaczynają już dawno poszli.
Toma coś mruknął przez sen, poczym zamilkł leżąc w swej pozycji niezmiennie. Chłopak zaklął pod nosem na swego kompana, poczym bezceremonialnie zepchnął go z łóżka.
- Spij se na podłodze! - mruknął w stronę wymęczonego.
Chłopak obrócił się ponownie do stojącego w wejściu.
- Jak już skończysz co zamierzasz radzę ci zająć jakieś wolne leże. Najwyżej rano cię ktoś z niego wywali. - to rzekłwszy uśmiechnął się pod nosem na samą myśl.

OCC:
zwracam ci tylko uwagę - są npc prowadzeni przez 'npc' oraz są npc prowadzeni przez ciebie - tych drugich, wprowadzasz ty sam, tych pierwszych, wprowadzają inni ;]

Ahim spojrzał na Manigoldo. Chłopak mógł równie dobrze zacząć się turlać po ziemi i śpiewać radosne piosenki o zwierzątkach i kwiatkach. Spojrzenie wyrażałoby te same uczucia.
- Jesteś głupi, czy naprawdę chcesz umrzeć?
Spytał go głosem pełnym wątpliwości. Niepewne było jedyne, czego one dotyczyły.
- Z takim nastawieniem zginiesz tu w ciągu kilku dni. Zamiast lizać rany rzucasz się pod kamień wiedząc, że jutro rano będziesz zdychać z wyczerpania. - chłopak skrzyżował ręce na piersi, spoglądając na wyższego i starszego od siebie Manigolda - A może wydaje ci się, że razem usiądziecie i soczku popijecie jak przyjaciele?
Spoglądał na niego z lekkim cynizmem.
- Mogę z tobą walczyć, spoko. Ale nie będę cię zgarniał z ziemi. Jak się spytają to powiem, że nie wyrobiłeś.

Manigoldo dźwignął koszulkę i odpowiedział
- Masz rację nie ma sensu walczyć lepiej iść i odpocząć . więc prowadź..

Teraz dopiero zrozumiał że nic na siłę jak i tak jutro będzie miał niezły wycisk .

Ahim skinął głową w stronę Manigolda i skierował się w stronę jednego z niewielkich domków. Ich białe ściany wydawały się szare w nastających ciemnościach.
Wnętrze było dość ubogie. W większym pokoju stało kilka łóżek i jakiś stolik, oraz ława pod jedną ze ścian.
Ahim wziął niewielką misę i ze stojącego na podłodze dzbana wlał do niej nieco wody. Wziąwszy niewielki skrawek materiału nakazał chłopakowi usiąść i przemył jego rany.
Następnie skierował się w stronę jedno z pustych łóżek i spod posłania wyciągnął niewielką butelkę.
- Radzę ci potem się zdrzemnąć. Jedzenia ci nie zapewnię. Będziesz musiał rano zaopatrzyć się w nie sam.
Otworzywszy zakorkowaną butelkę wylał niewielką ilość jej zawartości na ranę Manigolda.
Piekące, gorące uczucie szybko powiedziało mu o tym, że ciecz była jakimś alkoholem.

OCC:
HP + 30 za opatrzenie ran

Manigoldo podziękował Ahimowi za opatrzenie ran i zapytał :
- Gdy nastanie ranek gdzie mam się udać na trening ?
a następnie usiadł na pustym łóżku .


Gdy się dowie co ma zrobic z nadejściem ranka , będzie mógł się położyć i czekac na nadejście jutra .

Ahim zamknął i schował butelkę pod swym posłaniem i rozłożył się na nim.
- Tam gdzie skończyłeś. - rzekł zamykając oczy.
Ręce umieścił za głową, dłonie wsuwając pod nią.
- Zaczynaj zawsze od miejsca, gdzie skończyłeś ostatnio. To przeżyjesz.
Rzekł cichszym, sennym głosem, świadczącym że jego świadomość już pomału zaczyna "odpływać".

Po słowach Ahima Manigoldo postąpił podobnie położył się spać by nabrac sił na następny dzień .


Nastał kolejny dzień młodzieniec usiadł na łóżku i zaczoł się przeciągać , a następnie powiedział sam do siebie :
- Czas wstać , umys się i udać się do miejsca gdzie skonczyłem walkę . Może jeszcze zaczekam na Ahima

Po czym udał sie do stołu , nalał wody do miski i obmył się i następnie udał się na zawnątrz i czekał na Ahima a przy tym rozgrzewał się przed treningiem .

Ahim wyszedł zza domu, z kawałkiem mokrej tkaniny przerzuconej przez ramię. Widać było, że orzeźwił się z samego rana.
- Nie przyzwyczajony jesteś do wczesnego wstawania jeszcze. - rzekł do Manigolda kierując się w stronę domu.
- To nic, pójdziemy za jakiś czas na arenę. Radzę ci znaleźć sobie coś do jedzenia bądź upolować. Cokolwiek to będzie, czy poziomki, czy owoce czy jakieś zwierzę. Inaczej padniesz podczas rozgrzewki.
To rzekłszy, wszedł do środka i rzucił tkaninę na łóżko, z którego wziął swą koszulkę i jakieś nici. Zaczął zszywać rozdarte miejsce.

OCC:
za dobrze noc przespaną, długie leżakowanie
HP + 60, gdyż nie odniosłeś żadnych poważnych obrażeń wewnętrznych poprzednim razem

Manigoldo stał jak wryty , był pewny że Ahim smacznie sobie śpi a tu już pracował , pomyslał sobie '' Co za dziad ja wstaje wczesniej chce czekac a to on znów namnie czeka , no i z kąd teraz mam coś do zjedzenia wżiać ? ''
Po czym rozejrzeł sie i ruszył na niziny .
Gdy dotarł zobaczył jakieś dziekie krzaki z owocami widać było że nie tyko on je odnalazł ale ktoś inny również .

- No chyba nie będę jadł owoców , muszą tu być zwierzęta czy coś ...

Rozglądał sie wokoło i dostzregł zająca tuż obok krzaka , kicał sobie beztrosko a chłopak pomyślał o śniadaniu i zaczoł skradać się w jego stronę . Już miał go złapać gdy ten zaczoł uciekać .
Manigoldo rzucił się w pogoń za kicającym śniadaniem wyskoczył by złapać go lecz zając okazał się sprytniejszy i zrobił unik a nastepnie wskoczył do dziury pod drzewem .
Chłopak uciadł poobijany po nieudanym łowie i zaczoł sklinać .
- No ładnie zostały mi krzaki .. kurde ...
Zrobił grymas na twarzy i rozpoczoł plondrowanie krzaka .

Po skonczonym posiłku wrócił do kwatery uczniów lecz zamiast wejsc zobaczyć czy Ahim czeka sięgnoł do studni by zaczerpnąć wody a następnie usiadł obok studni opierając sie plecami .
Czekał aż Ahim wyjdzie po niego by razem udali się na arene .

Manigoldo zastał Ahima stojącego w wejściu. Był już widać przygotowany. Przez ramię miał przerzucony zwinięty kawałek materiału, w którym coś w środku się znajdywało.
- Chodź, bo obydwoje dostaniemy baty jak się za bardzo spóźnimy.
To rzekłszy skierował się w stronę miejsc treningowych i areny.