Miasto

Saga podniósł się i podszedł do Shaki
- Witam cię.Możesz chwilę poczekać muszę coś udowodnić twoim rycerzyką.
Saga wyciągnął rękę i wymierzył w tłum a w jego dłoni pojawiła się energia.
- Popatrzcie teraz i zobaczcie że psy nie tylko szczekają.

-Głupiec.- Morgen wzniósł dłoń Crystal Wall.- Myślisz, że tak łatwo pokonać dwóch rycerzy.- Atak Sagi został zatrzymany, dookoła posypały się kryształ.- Nie pozwolimy, abyś coś zrobił tym ludziom.

-Wiatr wieje, niszczy budynki i zrywa dachy, porywa zwierzęta i nawet zabija ludzi. Lecz czy winna to wiatru, że taki jest- Rushifua pociągnął za strunę harfy, a pod nogami Sagi ukazał się pentagram ze strun, Saga stał unieruchomiony.- Odpowiem ci Sago, tak jak wiatru nie można winić za to jaki jest, tak ciebie nie można winić za wrodzoną ci głupotę. Aria Obrony jest doskonała, pozwala mi przechodzić z ataku w obronę i obrony w atak, ale nie mam zamiaru cię atakować jesteś posłańcem bógów do czasu...

- No proszę rycerzyki zmieniły zdanie.Przecież przed chwilą chcieliście widzieć jak zabijam.Shako przybyłem ponieważ chce się widzieć z Ateną.Zaprowadź mnie do niej jeśli masz czas bo jeśli nie to sam trafię.

-Pokazałeś tylko jaki jesteś słaby Sago.- Morgen chwycił brata za ramię.- Shako będziemy przed tronem Ateny.- Potem zwrócił się do Sagi.- Dla nas zawsze pozostaniesz p[sem, który tylko szczeka i jest tchórzem, który atakuje słabszych.- Morgen teleportował się z Miasta.

Shaka podszedł do Sagi i powiedział* - Wiem że coś co skłoniło cię do tego było wyższym celem. Wiem że tacy narwancy jak oni nie zrozumieją cię ale mam nadzieję że okaże się wszystko. Do Ateny zaprowadzę cię ale wiedz że wykonasz jeden krok w złym kierunku i stracisz zmysły... A więc chodzmy

Idąc za Shaką Saga przemówił do niego:
- Wreszcie te imitację rycerzów zniknęły.Dziwię ci się że trzymasz ich w Sanktuarium.Naucz ich tego aby nie przeceniali swoich możliwości bo zginą szybciej niż powinni.

Przybywając kolejny raz do miasta Saga nie myślał o niczym innym niż wykonanie zadania.Idąc ulicą nagle zatrzymał się przy starym lekko zniszczonym budynku.Był to sierociniec.Saga wszedł do środka po czym po chwili wyszedł wraz z dziećmi.Wszystkie dzieci szły posłusznie przy rycerzu.Przemierzając spokojnie ulice miasta Saga szedł z dziećmi trzymając jedną dziewczynkę za ręke.

Po chwili do Sagi dołączyli Kadaj i Revan za którymi również przyszły dzieci.
- Widzę że i ty nie miałeś żadnych problemów - rzucił Kadaj.
- Najmniejszych - odpowiedział Saga
- Poszło bardzo łatwo.Królestwa są słabsze niż myśleliśmy.Żal mi ich z jednej strony.Dawna potęga została przez nich zaprzepaszczona - powiedział Revan.
- Pora wracać - rzekł Kadaj po czym zwrócił się do dzieci - Podajcie sobie ręce.
Gdy już wszystkie dzieci trzymały się za ręce.Kadaj,Revan i Saga wyciągnęli przed siebie jedną ręke podczas gdy drugą trzymali za ręke jedno z dzieci.Po chwili nastąpił błysk.Gdy już błysk minął na ulicy nie było całej trójki wraz z dziećmi.Mieszkańcy patrzyli się na siebie nie wiedząc co się stało.