Czarny Diament

Kazuya przetłumaczył tajemniczy zwój. Stanął na środku pola i popatrzył w niebo. Zawołał swego posłańca aby przyprowadził rycerzy którzy pretendują do zbroi 'Strzelca' i 'Ryb' . Gdy tam stał w samotności zrozumiał że może się to źle skończyc i że mogą umrzec. Nie przejmował się tym zależało mu tylko na ich pomocy bo sam nie da rady. Schował przetłumaczony zwój aby nikt go nie znalazł, ruszył w umówione miejsce gdzie posłaniec miał przyprowadzic pomocników. Na głowę założył swój czarny kaptur, skupił swą moc i wokół niego pojawiła się błękitna poświata. Dotarł do miejsca lecz nikogo tam nie było
-gdzie on się podział, będe musiał zaczekac- powiedział na głos ...

Ahen powolnym krokiem doszedł na umówione miejsce, widząc w oddali człowieka w kapturze. Czuł jego energie kosmiczną, była nie spotykana...
-To ty pretendujesz do zbroi wodnika?-nie czekając na jego odpowiedź kontynuował-Po co mnie tu wezwałeś? Chcesz się ze mną zmierzyć?-po czym spojrzał wzrokiem emanującym brakiem zaufania...

Daxis szedł szybko w strone ustalonego miejsca. "Może to coś ważnego" - pomyślał. Już dawno wyczuł dwa potężne kosmosy. "To muszą być oni" - stwierdził.
Gdy dotarł na miejsce uważnie spojrzał na rycerzy, lecz ciepłym wzrokiem
- Witajcie

Kazuya zdjął swój kaptur. Oczom rycerzy pokazała się twarz na której widniał blizny. W jego oczach było widac ból i cierpienie. -Trzeba odzyskac tajemniczy przedmiot który może zniszczyc cały świat, więcej nie powiem bo sam nie wiem- powiedział do nich. Założył kaptur z powrotem na głowę i nie czekając na nich ruszył dalej ....

"Stoczył wiele pojedynków"-pomyślał. Nie odezwał się już słowem podejrzewał że skoro chodzi o świat to nie mogło wypłynąć jedynie od tego chłopaka, lecz od Wielkiego Mistrza... Podążył za wojownikiem, splatając ręce za klatce piersiowej... Jego emocje całkowicie prezentował wyraz jego twarzy, ponury i zaniepokojony.

Atmosfera wydawała się Daxisowi chłodna. "Bardzo mało szczegółów zostało ujawnionych"- mamrotał w myślach.
Drugą rzeczą, która zwrociła uwagę rycerza była twarz przewodnika. Był bardzo ciekaw jak to się stało, lecz bał się zapytać.
Drugi towarzysz był znacznie bardziej sympatyczniejszy, pomyślał, że znajdzie z nim wspólny język. Widział jednak, że Ahen nie ma nastroju do rozmowy.
- Trudno... - wymamrotał pod nosem

Wszyscy trzej rycerze dotarli do dziwnego miejsca które wyglądało jakby rozegrała tu się wielka bitwa. Otoczenie było dziwne, niebo nagle się zachmurzyło nad ziemią unosiła się dziwna mgła która przyprawiała o nudności. Na ziemi leżało mnóstwo broni i pancerzy w które były ubrane kościotrupy
-macie ostatnią szanse żeby się wycofac powiedział- po czym spojrzał na rycerzy ...

-Phi...-ta odpowiedź z pewnością musiała wystarczyć rycerzowi, gdyż Ahen nie miał zamiaru mówić więcej.
Rozplótł ręce i pochylił się nad szkieletami dotykając ich z ciekawością, i lekko uśmiechniętym wyrazem twarzy. "Szkielety muszą tu leżeć z dobre setki lat" pomyślał, biorąc do ręki jedną z czaszek i wpatrując się jej w oczy.

- Nie ma mowy. Nie po to biegłem taki szmat drogi żeby teraz zawrócić. W moim słowniku nie ma wyrazu: odwrót. - Powiedział stanowczo, ale z szacunkiem Daxis.
Miejsce jednak przyprawiało o dreszcze czuł tutaj podłą atomosfera, wiedział że chodzi po ziemi nasączonej ludzką krwią. Od tego miejsca biła negatwyna energia.

Kazuya nie zdążył nic powiedziec a nagle z ziemi podniosły się dwa kościotrupy które go sparaliżowały dziwnym zaklęciem. Po czym skierowały swe kroki w stronę dwóch pozostałych rycerzy. W swych kościanych rękach miały miecze i tarcze, zbroje i hełm na głowie.
Jeden z nich zamachnął się i uderzył Daxisa (15 obr) po czym oba ruszyły dalej ...

1. 100 hp
2. 100 hp

Ahen nic nie powiedział mimo że był to dość nie codzienny widok. Bez słów pobiegł w kierunku jednego z nich i z okrzykiem bojowym wspiął się na jego tarczę zeskakując z wieloma szybkimi kopami w jego twarz. (szybki atak 12 dmg)

Daxis zaskoczony tym ciosem poleciał do tyłu. Przed upadkiem zdołał odbić się od ziemi po czym ruszył z niewiarygodna szybkością w strone kościotrupa. Potężnym ciosem w głowe zaatakował nieumarłego, temu zaś zleciał hełm.
Szybki atak (9obr)

Kościotrup który stracił hełm podniósł go i założył. Jego oczy zaświecił się czerwonym światłem. Oba zaczęły biec w stronę Ahena.
Zamachnęły się i uderzył mieczami w ciało Ahena (30 obr) po czym wycofały się. Rozpadli się... nagle ich kości połączyły się i stworzyły czterorękiego kościotrupa. Ten zaczął wyc jak opętany co przeraziło rycerzy ...

Wlk. kościotrup 150 HP

Ahen odleciał trochę od nowego przeciwnika, otarł przed ramieniem twarz, a w okół niego pojawiła się poświata, był to jego kosmos. Wstał i przybrał "styl tygrysa", który opanował najbardziej. Zamknął oczy, nie otwierając ich zaatakował szkielet.
(atak kosmosem 18 dmg)

"Nigdy takiego czegoś nie widzialem. Ktoś musi za tym stać...ktoś o wiele potężniejszy niż oni..."- myśli układały się w głowie Daxisa.
Aaaaaaaaa....skupił się Daxis, a wokół niego pojawiła się biała aura. W powietrzu pojawiły sie płatki róż. Gdy scalony wróg odwrocił uwagę oczy Daxisa zaświeciły się na niebiesko. Siła strąciła kościotrupa z nóg.
Wybuch kosmosu (18 obr.)

Wlk kościotrup nawet nie odczuł ciosów które zadali jego przeciwnicy. Zamachnął się swymi mieczami po czym uderzył nimi w Daxisa (55 obr), który poleciał kilka metrów dalej. Po chwili kościotrup zaczął patrzec na Kazuye. Chciał go zaatakowac lecz gdy zobaczył jego twarz zaprzestał swych działań. Skierował swe kroki w stronę Ahena ...

Ahen był gotów, nie przestawał utrzymywać pozycji do "stylu tygrysa". Jego kosmos również nie słabł tylko rosnął... Tu nie było miejsca na strach.
-No chodź...-powiedział do przeciwnika kroczącego w jego stronę, a gdy był wystarczająco blisko zaatakował go swym cosmo...
(18 dmg)

Daxis był już wyczerpany. "Potrzeba mi więcej treningu" - Pomyślał. Zaczął biec w strone kościotrupa, ten uczynił tak samo....skoczyli w górę i w powietrzu wymienili ciosy. Wojownik wiedział, że nie trafił, sam poczuł ostry ból w nodze

Nagle zaczęły leciec płatki śniegu. Za stworem pojawiło się olbrzymie kosmo które raniło go samym światłem
-zadarłeś z niewłaściwym rycerzem- powiedział po czym zaczął iśc w stronę wroga. Ten zaś zaczął się cofac Nagle nastąpił wielki wybuch który powalił stwora i 2 rycerzy (dostajecie po 10 obr) stwór ledwo trzymał się na nogach lecz chciał dalej walczyc ...

Wlk kościotrup 50 Hp

-ZAKOŃCZMY TO!-zamknął dłonie w pięści, rozstawił nogi stał tak chwile w całkowitym bez ruchu i spokoju... Potwór nic sobie z tego nie robił do czasu
(wybuch kosmosu 54 dmg)
Po zadaniu ciosu upadł na ziemie dysząc ze zmęczenia i wytrzeszczając oczy.

Kazuya popatrzył na dwóch rycerzy. Jego wzrok zatrzymał się na tym co zniszczył potwora. Po chwili obrócił się i ruszył dalej, mgła zaczęła przyprawiac rycerzy o nudności. W oddali szło dostrzec grotę z której wydobywało się purpurowe światło ...

Światło dopiero teraz zostało zaówarzone przez Ahena, przepiękne barwa jaką biła była dla niego nie spotykana. Wstał, i ruszył jak zahipnotyzowany do groty gdzie również kierował się jego towarzysz, którego nawet nie potrafił nazwać po imieniu... Chłopak był trochę zmęczony jednak wiedział że może przynajmniej polegać na pretendencie do zbroi ryb...

Gdy weszli do jaskini jasne światło oślepiło ich.
-Uwaga !!! - krzyknął Kazuya po czym odskoczył w bok. Rycerze byli zdziwieni i nic nie widzieli. Purpurowy promień przebił na wylot Daxisa. Ten upadł na ziemię ... jeszcze żył, próbował wstac z ziemi lecz znów został wystrzelony promień. Tym razem trafił Daxisa w głowę, jego mózg rozprysł się a jego martwe ciało opadło na ziemię
-hahahahahahahaha- złowieszczy śmiech zabrzmiał ...

-Leszcz... Jak można było się tak zrobić-spojrzał z pogardą na zwłoki Daxisa, które były mu zupełnie obojętne. Jednak gdy usłyszał śmiech dobiegający z głębin groty, i znów skupił się na zadaniu. Jego umysł był całkowicie oczyszczony by nie popełnić jakiegoś błędu. "Co prawda Dexis był słabeuszem, ale i dla mnie może się to źle skończyć..." myślał.

Nagle z głębi pojawił się dziwny człowiek. Miał na głowie hełm z czaszki wołu z rogami na boki.
Nagle znaleźli się w wielkiej sali w której znajdował się 3 drzwi ...
-Jeżeli chcecie udowodnic że jesteście godni go zdobyc musicie rozwiązac pewną rzecz- Pokazał trzy drzwi które były takie same.
-jeżeli otworzycie dobre to czeka was nagroda jeżeli nie to kara- powiedział mężczyzna ...