Polany,łąki,lasy.

Polany,łąki,lasy.

Przemierzając kolejne metry polnej drogi zadawał sobie tylko jedno pytanie: Jak dalej potoczy się jego życie ?
Wokół drogi rozpoźcierały się łąki a za nimi znajdował się las.Tylko jedno drzewo stało z daleka od swoich braci w lesie i mieściło się na łące.To właśnie tam skierował swoje kroki.Trawa uginała się pod jego stopami gdy przemierzał łąke. Gdy znalazł się już przy drzewie usiadł w jego cieniu opierając się o konar. Postanowił tu pozostać na dłuższy czas a może już na zawsze. Nie przybył tu w jakimś konkretnym celu więc nie martwił się o upływający czas. Lekki wiatr owiewał jego maske a włosy lekko falowały.Siedzenie przy tym drzewie sprawiało mu dziwną radość.

Siedział nie wiedząc kiedy został ogarnięty przez sen.

Na początku przyjemny sen stawał się coraz bardziej kierować w rejony , które nie powinien. Postać we mgle coraz bardziej zbliżała się. Znajomy zarys nie dawał złudzeń kim jest ta osoba. Oczy , które nie dawały spokoju, oczy będące wszystkim i niczym a być może brak oczu.

Przebudzony nagle ze snu postanowił wyruszyć w stronę miasta by zapomieć o tym co było we śnie i rzeczywistości.

Ryu przechadzał się był zmęczony ciągłą rutyną. Wszystkie dni wydawały mu się takie same, lubił zapach powietrza i ciepło słońca które czuł na swej twarzy. Usiadł na ziemi ściągnął kaptur i postanowił chwile odpocząc.
-może coś się wydarzy- powiedział na głos ...

Zmierzając w kierunku miasta spotyka nieznaną osobę odpoczywającą w tym miejscu.Jednak nie ma chęci do rozmowy.Być może dlatego , że poprostu mu się nie chce a być może dlatego , że nie uważa tej osoby za godną poświęcenia czasu.Mija ją bez słowa nie oglądając się ani przez chwile.Wolnym krokiem zmierza dalej ku miastu.

Ryu widział tajemniczego mężczyznę przechodzącego obok niego.
Nie miał zamiaru z nim rozmawiac był typem samotnika wstał i ruszył w stronę miasta ...

Ryu stanął na środku pola. Zaczął się rozglądac lecz to czego szukał nie było w zasięgu jego wzroku. Ruszył więc na arenę ...

Został zaatakowany przez dzikie zwierze. Na jego twarzy powstały blizny. Postanowił zmienic swój wygląd skrócił swe włosy, one w niewyjaśniony sposób zmieniły swój kolor na ciemny. Z tą chwilą uważał że jego imię nie pasuje do osobowości postanowił je zmienic na Kazuya ...

Xellos wracajac z miasta do domu postanowił przejśc się dłuższą drogą przez przepiękne łąki i kawałek Ateńskiego lasu.
Xellos idąc beztrosko przez las poczuł jak ogarnia go sen.
Po krótkiej chwili mimowolnie upadł na ziemię i zasnął.

Ocknąwszy sie zauważyl że jest w zupełnie nieznanym mu miejscu.Ciemnym i przepełnionym smiercią.W pewnym momencie poczuł jak ktoś kladzie mu ręke na ramieniu.
-"Witaj synku"-powiedział tajemniczy głos zza Xellosa.
Wtedy Xellos sie odwrócł i zauważył kogoś na kogo widok zemdlał.
I znow gdy sie ocknął doszedł do wniosku ze to wszystko to byl tylko sen poniewaz obudzil sie znow w lesie na dobrze znanych mu terenach Ateńskich.
Ruszyl dalej w strone domu ale było coś co nie dawało mu spokoju.
-"przeciez ta osoba,osoba ktora widziałem to byla...to byla moja matka"
Na samą mysl o rodzinie Xellosowi pociekły lzy.
Idac dalej myslal a raczej modlił sie w duchu-"Mamo jeśli to byłaś Ty to blagam Cie abys dala mi sile abym został złotym rycerzem.....spoczywaj w spokoju Kocham Cie Mamo''
Xellos zatrzymal sie na chwile otarl lze i ruszyl do domu

Na polanie pojawił się Shakaru.Szedł sobie spokojnie i rozmyślał o tajemniczym człowieku,którego spotkał w mieście.Usiadł sobie pod drzewem ponieważ słońce mocno grzało i było mu bardzo gorąco...

Ahen przyówarzył pretendenta do zbroi z brązu i powoli podszedł do niego stojąc i nic nie mówiąć...

Widząc co się dzieje Sharaku jak zwykle wstał i podał rękę.
- Witaj ! - powiedział uśmiechając się - Jak cie zwą ??

OCC : Skąd Ahen wie że jestem pretendentem do zbroji z brązu ??

-Ahen, władca Koni- poczym podał rękę chłopakowi dodając- A ciebie?

Sharaku widział że chłopak nie jest taki jak Mystery.
"Jest chyba dużo bardziej otwarty"
- Jam jest Sharaku - zaczął - Pretendent do Zbroji Andromedy.Wybierasz się może w jakąś podróż ?? Bo chciałbym odbyć jakąś przygodę - Powiedział z uśmiechem na ustach.

-W tej chwili nie mam zamiaru opuszczać Sanktuarium, mam zamiar zostać złotym rycerzem i bronić Ateny...-powiedział w kierunku młodego chłopaczka który wciąż się w niego wpatrywał.

Sharaku roześmiał się.
- Widze że masz podobny cel co ja - powiedział z radością w oczach - może będziemy się wspierać w tej trudnej drodze ??

-Wybacz, ale na razie nie szukam przyjaźnie. Moim jedynym celem jest złoty krzyż strzelca... Nie mam czasu na bzdury...-po tych słowach odszedł...

"Dziwny...Trochę podobny do Mysterego..." zamyslił się.
- Twoim zdaniem przyjaźń to bzdura !!?? - krzyknął do odchodzącego - jeżeli tak to żal mi ciebie...
Był trochę zły.Dla niego przyjaźń była wartością która była nie podważalna...

Xellos wypoczywszy po trudach treningu oraz po przemysleniu zaistniełej w lesie sytuacji postanowil przejśc sie na pola w celu krótkiej medytacji Wtedy też zauważył jak jakaś nieznana mu postac upuszcza ową polane a druga też nieznana mu osoba stoi i wpatruje się w pierwszego z nieznajomych.
''Jego energia kosmiczna jest zbyt wielka aby bylo ona zwykłym człowiekiem''-pomyslal Xellos ''Podejde i przekonam sie kim on jest...miejmy nadzieje ze nie bedzie on wrogo nastawiony''-powiedzial do siebie w myslach i ruszyl ku nieznajomemu

Kazuya zobaczył tajemniczego mężczyznę "to on pewnie chce zostac rycerzem raka". Postanowił zaczekac chwile i zobaczyc co zrobi nowy członek świątyni ...

"Duży ruch tutaj..." pomyślał "pewnie znowu jacyś nie śmiali,podejde i zagadam...Ale tego jednego już znam...Z nim sie lepiej nie zadawać"
Poszedł w stronę Rycerza który nie miał blizn*,jak zwykle ze swym szczerym uśmiechem.
- Witaj ! - powiedział podając mu rękę - Jestem Sharaku a ty ??

OCC : *nie miał blizn = niewiedziałem jak napisać bo Sharaku nie zna jeszcze zadnego z nich

-Witaj nieznjomy.Na imie mi Xellos-Odpowiedzial Xellos i usmiechnął sie wyciagajac reke ku nieznajomemy.
"nie mylilem sie jednak...osoba ta emanuje bardzo czysta i ciepla energia"
-Dokad podąrzasz??-spytał zaciekawiony

Kazuya wyczuł ogromne kosmo "nie może byc dopuszczony do tego rycerza" pomyślał ...

- W sumie to niewiem - zaśmiał się jak zwykle radośnie - Myśle co by tu można porobić... Wybrał bym się na jakąś wyprawę... - uśmiechnął się.
Wyczuł w chłopaku dosyć silny kosmos,który posiadali jedynie uczniowie sanktuarium
- Mam nadzieje, że nie jesteś taki zamkniety w sobie jak inni uczniowie których dotychczas poznałem - powiedział z nutką ironi - Chcesz zostać Rycerzem mam racje ??

-Tak pragne zostac złotym rycerzem spod znaku raka-Odpowiedzial Xellos spogladajac w oczy dopiero co poznanemu mezczyznie.
-Ty zapewne tez jesli sie nie myle.
"zamkniety w sobie??...heh..."
-Co prawda jestem samotnikiem ale zawsze warto znalezc sobie sojusznika,szczegolnie kiedy jak mowisz wiekszosc ucznów jest zamknieta dla reszty.