Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Początek

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Almatur

Almatur


Dołączył/a : 01/06/2011
Liczba postów : 33

Płeć : Male

Początek Empty
PisanieTemat: Początek   Początek Icon_minitimeWto Cze 28, 2011 6:17 pm

Trening I


Przerażający dreszcz przeleciał po plecach Almatura.
- Jeszcze nie przyzwyczaiłem się do tych zimnych klimatów po powrocie. - powiedział sam do siebie.
Powoli podniósł się z łóżka i wyszedł na zewnątrz. Słońce właśnie wschodziło ponad ośnieżone szczyty gór. Po niebie przepływało parę chmur z których delikatnie prószył śnieg. W słońcu wyglądał jak malutkie kawałki szkła.
- Mama jeszcze nie wstała. - pomyślał. - Pójdę się przejść.
Las w okolicy był bardzo ponury, lecz teraz, gdy słońce prześwitywało pomiędzy gałęziami było całkiem przyjemnie. Nawet ptaki śpiewały jak nigdy. Almatur szedł żwawym krokiem. Gdy dotarł do jeziora zatrzymał się na chwilę.
- Wydaje mi się jakbym już tu był... Możliwe że spacerowałem tutaj razem z mamą i tatą.
Jezioro było całe zamarznięte. Na samym środku widać było mały przerębel. Zapewne mieszkańcy okolic łowią tutaj ryby.
- Ciekawe, czy tafla wody kiedykolwiek rozmarzła.
Jako dalszy kierunek wybrał koryto małego strumienia "wpływającego" do jeziora. Nie było tam wydeptanej ścieżki, więc marsz nie był już tak łatwy jak przed chwilą. Chłopak miał wrażenie, że wszedł w obszar innego, młodszego lasu, gdyż drzewa były mniejsze i bardzie rozrośnięte niż wysokie. Gdy chłopak przeciskał się pomiędzy gałęziami śnieg spadał z wyższych partii drzew. Koryto strumienia z czasem robiło się coraz szersze i szersze. Nagle okazało się że zamarznięty strumień zniknął pod gruba warstwą śniegu.
- Czyżbym się zgubił? - powiedział sam do siebie z lekką nutą irytacji w głosie.
Gdy chłopak odwrócił się okazało się, że śnieg spadający z drzew całkowicie zasypał ślady.
- Musze odnaleźć ten głupi strumień.
Almatur kucnął i zaczął odgarniać śnieg we celu odnalezienia lodu. Po kilku minutach rozgarniania śniegu poddał się.
- Mam spory problem. Jeśli pójdę na oślep może okazać się, że jeszcze bardziej zabłądziłem.
- Co Ty robisz tak daleko od wioski Almaturze? - powiedział jakiś kobiecy, delikatny głos
- Czy ja Cię przypadkiem nie znam?
- Znasz, nawet bardzo dobrze.
- Jejna? Jak dobrze Cię widzieć!
- Wydaje mi się że zabłądziłeś, tak?
- Wstyd się przyznać, ale tak.
- Żaden wstyd. Nie było Cię tyle czasu a poza tym wyjechałeś mając niecałe dwa lata.
- To prawda, ale jak można się zgubić idąc cały czas wzdłuż zamarzniętego strumyka?
- Mówisz poważnie?
- Tak. Tylko ja mogłem zrobić coś takiego...
- No, muszę przyznać że to dość nietypowe.
- powiedziała żartobliwie.
- Pomożesz mi wrócić do wioski?
- Pewnie, chodź za mną.

Jejna była starsza od Almatura o jakieś sześć lat. W dzieciństwie często opiekowała się nim. Podczas drogi powrotnej Almatur i Jejna rozmawiali o tym, co działo się w Asgardzie podczas nieobecności chłopca. Gdy dotarli do wioski było jeszcze wcześnie.
- Almaturze, gdzie Ty się podziewałeś?! - krzyknął jakiś kobiecy głos.
- Czy to twoja mama?
- Tak, to Ona...

Kobieta stała na środku placu z wielką chochlą w ręku.
- Nic się nie zmieniła. - powiedziała Jejna. - Jest tak samo nadopiekuńcza jak kiedyś.
- No niestety...
- Gdzie Ty byłeś tyle czasu?
- Wstałem rano i postanowiłem że pójdę do lasu się przejść. Oczywiście zgubiłem się, ale Jejna pomogła mi wrócić.

- Jejna? To Ty? - dopytywała z niedowierzaniem kobieta. - Bardzo wydoroślałaś.
- Pani natomiast nic się niepostarzała.
- odparła z uśmiechem.
- Już mi tak nie słodź. Wiem, że czas nie oszczędza nikogo. Dziękuję Ci za przyprowadzenie tego gamonia.
- Ależ nie ma sprawy. Miło jest spotkać kogoś, kogo nie widziało się tyle czasu.
- Jejno, pomogłabyś mi w treningu? Chciałbym zostać równie wielkim wojownikiem jak mój ojciec.
- Oczywiście że tak. Powiedz tylko kiedy będziesz mieć czas.
- Jeśli chodzi o mnie to mogę zaczynać już teraz.
- Teraz, to zapraszam Was na śniadanie. Pewnie jesteście strasznie głodni.
Powrót do góry Go down
Rushifua
VIP
VIP
Rushifua


Dołączył/a : 13/03/2007
Liczba postów : 740

Płeć : Male

Początek Empty
PisanieTemat: Re: Początek   Początek Icon_minitimeWto Cze 28, 2011 6:56 pm

Całkiem dobrze, chociaż brakuje mi tu tego, aby nazwać to treningiem jednak na początek 2 lvl
Powrót do góry Go down
Almatur

Almatur


Dołączył/a : 01/06/2011
Liczba postów : 33

Płeć : Male

Początek Empty
PisanieTemat: Re: Początek   Początek Icon_minitimeWto Lip 05, 2011 7:28 pm

Trening II


Dzień wydawał się jakby bardziej mroźniejszy niż zwykle. Śnieg sypał się z nieba w ogromnych ilościach a słońce doszczętnie skryło się za gęstymi i szarymi chmurami.
- To jest idealny dzień na trening. - powiedziała Jejna wchodząc do domku Almatura i jego matki.
- Dziś? W taki paskudny dzień? Daj spokój. Chodź, usiądź przy ognisku.
Chłopak wziął gruby kawał drewna i wrzucił w ogień, który po chwili zaczął je trawić.
- Jeśli chcesz zostać prawdziwym wojownikiem musisz ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.
- Ale co ja mam ćwiczyć w taki dzień? Proszę Cię, odpuść dzisiaj.
- Widocznie myliłam się myśląc że jesteś równie dzielnym i mężnym wojownikiem jak Twój ojciec...
- powiedziała pod nosem wychodząc z chaty.
Almatur usłyszał słowa Jejny.
- Wróć. - powiedział stanowczym głosem. - Czy ja się przesłyszałem?
- Nie.
- Więc chodźmy potrenować.
Chłopak wstał z ziemi i wyszedł przez drzwi.
- Proszę, nie potraktuj go zbyt surowo.
- powiedziała kobieta.
- Prosze sie nie martwić. To pierwszy trening, więc zastosuję jakąś taryfę ulgową.
Kobieta zamknęła drzwi za wychodzącą Jejną. Na ścianie wisiał obrazek. Przedstawiał on wielkiego mężczyznę trzymającego w rekach ogromny topór, natomiast na ramionach siedziało dziecko. Był to ojciec Almatur a siedzący chłopiec to właśnie Almatur.
- Widzisz? Nasz syn jest już prawie dorosły. Jeśli Jejna będzie mu pomagać, to z czasem wyrośnie na potężnego wojownika. To dobra dziewczyna, od zawsze nam pomagała. Pamiętasz jak zachorowałam a Ciebie nie było bo musiałeś opuścić Asgard? To właśnie ona zajmowała się Almaturem. To smutne, że straciła obojga rodziców, ale tak to już bywa na tym nieszczęsnym świecie.

Na zewnątrz Almatur przygotowywał się do pierwszego treningu. Zrobił krótką rozgrzewkę, po czym spojrzał swoimi ametystowymi oczami na dziewczynę.
- Dobrze. - powiedziała. - A teraz rozbieraj się.
- Słucham? Jest przecież zamieć śnieżna a Ty każesz mi się rozbierać?!
- Żeby zostać wojownikiem Asgardu musisz ćwiczyć nie tylko mięśnie, ale i takie rzeczy jak wytrzymałość na niskie temperatury.
- No dobra...

Chłopak ściągnął grubą kurtkę z futra zajęczego i sweter zrobiony przez jego matkę na drutach.
- A koszula?
- Przecież przeziębię się.
- Jestem Twoim trenerem i masz się mnie słuchać, rozumiesz?
- powiedziała stanowczym głosem.
- Rozumie.
Chłopak ściągnął również koszulę. Na jego ciele widać było oznaki zimna. Kilka metrów od nich przechodziło paru mieszkańców wioski, którym było bardzo do śmiechu na widok rozebranego chłopaka.
- Możemy już zacząć?
- Tak. Najpierw rzuć się w śnieg i wytarzaj się w nim.
Chłopak nie mógł uwierzyć że to jest właśnie jego trening. Było mu cholernie zimno, wiał lodowaty wiatr a on miał leżeć w śniegu. Po chwili chłopak był cały nasmarowany śniegiem.
- Teraz zrób dwieście pompek.

Almatur bez słowa zabrał się do ćwiczenia. Gdy zbliżał się do końca na jego czole powstało kilka kropel potu, lecz przy tej temperaturze prawie od razu zmieniły się w lodowe łezki. Matka Almatura co jakiś czas wyglądała przez okno i przyglądała się, jak jej syn ciężko ćwiczy.
- Skończyłem. - powiedział zdyszanym głosem.
- Dobrze. A teraz złap mnie. - mówiąc to dziewczyna zaczęła uciekać.

Duuużo czasu minęło nim złapał Jejnę. Almatur był wykończony. Jego organizm nie przyzwyczajony był do takiego wysiłku, na dodatek przy takiej temperaturze.
- Zapewne domyślasz się że Ci pomogłam?
- Tak, zauważyłem to.
- Dobra, wystarczy Ci na dziś. Idź do domu ogrzać się. Jeśli wieczorem wystąpi gorączka, to natrzyj ciało tą maścią i weź te tabletki, Do rana powinieneś wyzdrowieć. Najlepiej od razu wypij coś ciepłego. Do zobaczenia młody.
- powiedziała z uśmiechem.
- Dziękuję Ci Jejno...
- Nie ma za co
- odparła.
Chłopak zebrał przysypane przez śnieg ubrania i pobiegł czym prędzej do domu.


Ostatnio zmieniony przez Almatur dnia Wto Lip 12, 2011 2:29 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Początek Empty
PisanieTemat: Re: Początek   Początek Icon_minitimeWto Lip 05, 2011 8:29 pm

Trening wyraźnie lepszy od poprzedniego. Są oznaki poprawy, a to dobrze:)

trzymaj tak dalej. Gdzieniegdzie literówki i brak przecinka. Zdarza się to każdemu więc spokojnie-błąd do wyeliminowania:)

Spróbuj robić szersze opisy. Zacząłeś z tym "dogoń mnie" a po chwili napisałeś, że już ją złapałeś;D

troszkę to popraw, a będzie jeszcze lepiej:)

na ten moment 2 lvl zasłużone:)
Powrót do góry Go down
Almatur

Almatur


Dołączył/a : 01/06/2011
Liczba postów : 33

Płeć : Male

Początek Empty
PisanieTemat: Re: Początek   Początek Icon_minitimeSro Lip 13, 2011 9:35 pm

Trening III


Matka Almatur gotowała obiad, podczas gdy sam Almatur twardo podnosił ciężarki zrobione przez siebie z drewna. Każdy ważył jakieś trzy kilogramy. Na zewnątrz była piękna i słoneczna pogoda, po niebie płynęło jedynie kilka małych chmurek. Nagle Almatur usłyszał że ktoś go woła.
- Czy to nie był głos Iseldy? - powiedziała kobieta stojąca przy garnkach.
Iselda była to córka miejscowego znachora. Zawsze można ją łatwo rozpoznać w tłumie, gdyż nosi wielki niebieski kapelusz na głowie. Jednak tym razem nie miała żadnego nakrycia głowy. Almatur ubrał swój płaszcz i wyszedł na zewnątrz.
- Jak dobrze że zastałam Cię w domu. Przed chwilą mijałam się z Jejną która kazała Ci przekazać że w naszych górach osiedliło się kilku drobnych złodziejaszków. Jeśli chcesz jej pomóc to idź w kierunku Ośnieżonych Szczytów, może jeszcze ją dogonisz.
- Złodzieje? - powtórzył. - Już pędzę, tylko powiem mamie co i jak. Dziękuję za informacje Iseldo.
Chłopak czym prędzej wbiegł do domu i oznajmił że idzie pomóc Jejnie w rozprawieniu się ze zbrodniarzami.
- Tylko uważaj na siebie! - krzyknęła za wybiegającym synem.
Almatur był bardzo podekscytowany swoją pierwszą wyprawą. Jeszcze nigdy przedtem nie brał udziału w tego rodzaju akcji.
Ośnieżone Szczyty to dosyć wysokie góry znajdujące się na zachód od wioski. Żeby trafić na ścieżkę prowadzącą na jej szczyt trzeba pokonać cały las, następnie przejść wąwozem zwanym Wąwozem Żywych Trupów, potem brnąć przez kilkumetrowe zaspy aż dojdzie się do wielkiej lodowej jaskini. Dopiero ma samym końcu jaskini znajduje się ścieżka na szczyt góry.
Almatur żwawym krokiem wyszedł z wioski i kierował się w stronę lasu. Na ziemi widocznych było pełno śladów, więc nie można było określić czy Jejna wybrała tę drogę czy inną. Jednak z czasem śladów było coraz mniej i mniej.
"Ludzie nie zapuszczają się już tak daleko..." - pomyślał.
Było już późne popołudnie, gdy chłopak zaczął wychodzić z lasu. Gdy całkowicie opuścił teren zalesiony okazało się że słońce całkowicie skryło się za grubą warstwą chmur. Z czasem ruszył się wiatr a z chmur zaczął prószyć śnieg. Najpierw drobny i w małych ilościach, lecz po chwili lekki wiaterek przerodził się w prawdziwa wichurę a śnieg walił się z nieba w ogromnych ilościach. Takie nagłe zmiany pogody były częstym zjawiskiem, ale nie tak gwałtowne.
W wąwozie leżało już sporo zbitego śniegu, lecz obejście go nie było możliwe. Nie wiadomo czemu wąwóz ten nosi taką, a nie inną nazwę. Najstarsi powiadają że przed laty doszło tutaj do niespotykanej przedtem rzezi. Parę lat później widziano, jak kilkoro "uczestników" rzezi przechadzało się korytem tegoż właśnie wąwozu. Almaturowi nie chciało się wierzyć w te bajki. Wielka rzeź, chodzące trupy. To wszystko było jakieś przereklamowane. Jednak gdy przeciskał się przez ubity śnieg serce biło mu szybciej. Nie dlatego że się zmęczył a dlatego że troszkę jednak się bał. W końcu natrafił na kilkumetrowe zaspy przez które nie było praktycznie możliwości przejścia. Jedyną opcją było wejście się na górę i przejście wierzchem. Nie było to zbyt bezpieczne, gdyż wierzchnia warstwa śniegu nie była ubita i w każdej chwili ciało pod wpływem swojego ciężar mogło się zapaść i ugrząźć. Nagle Almatur dostrzegł w ścianie ślady po wspinaniu się.
- Jejna. - powiedział z uśmiechem na twarzy.
Chłopak delikatnie zaczął się wspinać po śladach swojej mistrzyni. Po chwili był już na górze. Grunt wydawał się bardzo niepewny. Jejna była o kilka jak nie o kilkanaście kilogramów lżejsza od niego co mogło spowodować, że chłopak w każdej chwili mógł wpaść w śnieżną dziurę. Delikatnie i powoli przemieszczał się na przód. Śnieżyca ograniczała bardzo widoczność, lecz ten szedł twardo na przód.
- To moja pierwsza akcja, nie mogę zawieść ojca. Wierze że on teraz patrzy ma mnie z nieba i podziwia moje wysiłki.
Almatur modlił się, aby te gigantyczne zaspy skończyły się, jednak końca nie było widać. Krok za krokiem posuwał się naprzód, jednak tego co stanie się za chwilę można było się spodziewać. Śnieg zarwał się pod stopami chłopaka.
Wąski i oblodzony tunel ciągnął się metrami. Na samym dnie było pełno śniegu przypominającego puch, więc nie potłukł się zbytnio.
- Cholera... - powiedział strzepując z siebie śnieg. - I co teraz?
Almatur rozejrzał się dookoła. Wokoło był jedynie śnieg, nie było nawet żadnego tunelu. Nic, zupełnie nic.
- I co ja teraz zrobię?
- Czy ktoś mnie słyszy? - krzyknął z góry jakiś głos.
- Tak, jestem na dole.
- Poczekaj rzucę Ci linę.

Po chwili na dół spadła lina, po której chłopak wydostał się na górę.
- Znowu mnie ratujesz Jejno.
- Zobaczysz, przyjdzie czas że to Ty będziesz musiał ratować mnie.

Oboje delikatnie stąpając po podłożu przemieszczali się w nieznanym dla Almatura kierunku. Po chwili ukazał im się obraz wielkiego wejścia w kształcie pyska węża.
- Czy to ta jaskinia?
- Tak. Chcąc dostać się na szczyt Ośnieżonych Szczytów musimy przejść przez nią.

Jejna weszła pierwsza a zaraz za nią wszedł jej uczeń.
- Bądź czujny. Ta jaskinia to idealne miejsce na zasadzkę.
- Dobrze, będę uważał.

Ze stropu zwisało pełno lodowych stalaktytów. Wyczuwalny wiatr wiał im centralnie w twarz, więc podróż przez jaskinie nie była przyjemna.
- Słyszałaś to? - powiedział szeptem Almatur.
- Niby co?
- Jakby szmer butów.
- Wydawa...

Nim Jejna dążyła dokończyć zdanie ktoś uderzył ją jakimś ciężkim przedmiotem w twarz. Almatur widząc upadające bezwładnie ciało swojej mistrzyni odskoczył odruchowo w tył.
- Wiedziałam... Kim jesteś?
Niestety nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Na ścianach widać było na przemian malejące i narastające cienie ludzkiej postaci.
"Zdam się na swój słuch"
Chłopak zamknął oczy i zaczął wsłuchiwać się w odgłosy. Słychać było trzaskający mróz pod stopami przeciwnika. Nagle trzask nasilił się i zaczął zbliżać do nasłuchującego. Almatur przygotował się na atak i z łatwością zablokował cios jednocześnie obalając przeciwnika na ziemie. Pomimo ciemności panującej w jaskini twarz napastnika była dobrze widoczna. Atakującym okazała się kobieta, wręcz dziewczyna wysmarowana na twarzy jakąś ciemną mazią. Ubrana była w ciuchy moro.
- Kobieta?
Napastniczka wyrwała się Almaturowi i uciekła w nieprzeniknione mroki jaskini. Jejna leżała nieprzytomna na ziemi z zakrwawioną twarzą a Almatur nie miał pojęcia co robić... CND
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Początek Empty
PisanieTemat: Re: Początek   Początek Icon_minitimeSro Lip 13, 2011 10:43 pm

Kolejne oznaki sporej poprawy:)

widać bardzo dobrze się rozkręcasz. Oby tak dalej.

Mała jednak rada na przyszły trening- spróbuj używać mniej powtórzeń:)

przez cały tekst cały czas mi się przewijały dwa imienia:D jedno(twoje) to powtórzyło się nawet w jednym zdaniu, 2 razy.

Używaj zamienników typu-młodzieniec, bohater, blond włosy np. Albo porywczy itd.

Ponadto stosuj akapity podczas opisów. Tekst wówczas będzie bardziej czytelniejszy:)

Widać poprawę z każdym kolejnym postem i można się tylko cieszyć. 2lvl i "+" na kolejny trening;)
Powrót do góry Go down
Almatur

Almatur


Dołączył/a : 01/06/2011
Liczba postów : 33

Płeć : Male

Początek Empty
PisanieTemat: Re: Początek   Początek Icon_minitimeSro Lip 20, 2011 11:20 pm

Trening IV

Almatur podniósł Jejnę i zaczął ją delikatnie klepać ręką po zakrwawionym policzku.

- Jejna, nic Ci nie jest? - szepnął.
Niestety Jejna była nieprzytomna.
"Co mam teraz robić? Przecież nie wrócę się do wioski. Nie dam rady taszczyć na plecach Jej ciała przez taki kawał."
Młodzieniec przysiadł przy ciele dziewczyny, podparł głowę rękoma i zaczął mysleć.
- Gdzie podziała się ta napastniczka? - szepnęła cichutko Jejna nie otwierając nawet oczu.
- Jak dobrze że się ocknęłaś! - powiedział rozradowany chłopak. - Skąd wiesz że to była kobieta?
- Poczułam Jej prefumy. Były jak najbardziej kobiece.
- Rozumiem. Nic Ci nie jest? Możesz wstać?
- Mogę. Wygląda na to że mam złamany nos. Poza tym jest okey.
- Mocno oberwałaś. Myslałem że jest już po Tobie...
- No coś Ty... Ja tak łatwo się nie dam jakiejś babie.

Jejna rozejrzała się dookoła.
- Pójdziemy w tamtą stronę. Za jakąś godzinę powinniśmy być w obozie tych oprychów.
- Nie potrzebujesz lekarza?
- Zaraz wytrę krew a nosem zajmę się, jak skończymy robotę.
- Jesteś pewna?
- Tak. Ruszajmy żeby nie tracić czasu.


Oboje ruszyli w stronę ścieżki prowadzącej na szczyt. Szli powoli cały czas rozglądając się dookoła. Możliwe było że ta kobieta w każdej chwili ich zaatakuje. Na szczęście całą drogę nikogo nie spotkali, nie licząc paru kruków czy łosia. Gdzieniegdzie można było dostrzec, jak kruki walczą ze sobą. Almatur nie wiedział czy robiły to, bo w pobliżu było jakieś jedzenie, czy może bardzie dla zabicia czasu lub urozmaicenia śnieżnego dnia.

Nagle Jejna zatrzymała się.
- Czujesz dym?
- Tak. Wygląda na to że ich obóz jest niedaleko.
- Powiem więcej, jest zaraz za tym zarkętem.
- mówiąc to pokazała na drogę przed nimi.

Oboje zaczęli się skradać, aby nikt nie dowiedział się o ich obecności. Jejna położyła się na ziemi i delikatnie wychyliła, aby zobaczyć obóz. Po chwili cofnęła się i powiedziała:

- Obóz jest niewielki. Na zewnątzr nie ma nikogo, więc najprawdopodobnie napastbicy są w namiocie.
- W najgorszym wypadku nie ma ich tutaj.
- Całkiem prawdopodobne, ale teraz skupmy się na ewentualnych osobach w namiocie.
- Co proponujesz?
- Ja zakradnę się bliżej i przewrócę namiot. Ty zajmiesz się pierwszą osobą, która wyjdzie, ja natomiast kolejną. Jeśli pojawią się kolejni, nimi też się jakoś zajmiemy.
- Plan prosty i przejrzysty. Gorzej będzie z wykonaniem...
- Dobra, ja idę. Bądź czujny i nie daj się zabić.
- Tsa...
- odparł chłopak.

Jejna zrobiła tak, jak powiedziała. Ze zwalonego namiotu pierwszy wyszedł niezbyt tęgi mężczyzna. To był przeciwnik Almatura. Zaraz po nim wyczołgała się kobieta, dokładnie ta sama, która zaatakowała ich w jaskini. Jejna aż syknęła z radości na jej widok. Doszło do wymiany ciosów. Almatur walczył najdzielniej jak potrafił. Widać było, że mężczyźnie z którym walczył po chwili zaczęło brakować tchu. Sapał jak ogromna lokomotywa. Z czasem zaczął coraz wolniej zadawać ciosy. Nie były one nawet już tak celne jak na początku. W przeciwieństwie do mężczyzny, kobieta walczyła rewelacyjnie. Widać było, że w swoim życiu stoczyła niejedną walkę. Na szczęście Jejna wiedziała jak posługiwać się rękoma, do tego doszła jeszcze wściekłość za złamany nos. To wszystko sprawiło, że oboje wygrali walkę. Pokonani leżeli na wpół przytomni na ziemi.

Almatur miał podbite oboje oczu, rozcięty prawy łuk brwiowy i lekko podrapany nos. Natomiast Jejnie znowu leciała krew z nosa, do tego doszły powyrywane włosy i również rozcięty łuk brwiowy. Ale i tak najważniejsze było to, że chłopak wygrał pierwszą poważną walkę w swoim życiu.

- Jeszcze raz pokażecie się w tych okolicach to dostaniecie kolejny łomot, zrozumieliśmy się?
- Tak, oczywiście!
- odpowiedzieli oboje na raz.
- No to już, zabierać mi się stąd!
Mężczyzna wraz z kobietą w jednej sekundzie wstał z ziemi i uciekł z miejsca bijatyki.
- Twoja mama nieźle mnie przetrzepie za to jak wyglądasz.
- Jest przygotowana na to.
- I tak mi się dostanie. Dobra, chodź. Wracamy do domu. Zrobiła się strasznie głodna a Ty?
- Głodny to może nie, ale strasznie zmęczony.
- Odpoczynek należy się nam obojgu. Odwaliliśmy kawał dobrej roboty, choć wydaje mi się, że jeszcze spotkamy tą parę...
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Początek Empty
PisanieTemat: Re: Początek   Początek Icon_minitimeSob Lip 23, 2011 11:17 am

Pisz trening sobie wolniej. Dokładnie 4 literówki wychwyciłem w tekście. Do tego dochodzą jeszcze powtórzenia(choć mniej niż w poprzednich treningach).

Zastosowałem akapity dzięki czemu tekst dla mnie stał się bardziej wyraźniejszy. To dobrze rób tak dalej:)

Jednakże znów tak samo jak napisałem kilka treningów wstecz. Opis walki bardzo ubogi. Nie było mowy o ciosach, uczucia Twojej postaci też tak ubogo.

Tą część w Twoich treningach rozwiń na następny raz. Ogranicz troszkę rozmowy, które stanowią praktycznie połowę tekstu. Nie mówię, że są złe bo też sporo dodają do treningu, ale próbuj różnych wariantów:)

Na ten moment 2 lvl lądują na Twoje konto:)
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Początek Empty
PisanieTemat: Re: Początek   Początek Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Początek
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Saint Seiya PBF :: Off-Topic :: ARCHIWUM FORUM-
Skocz do: