Pałac Hildy

Camus wstał....
- Pani....niestety miałem wizję muszę teraz wyjść.... wróce gdy Omen będzie w pełni sił...
Camus po tych słowach wyszedł....

Omen wstał z łożka w którym wypoczywał.Był już w wyśmienitej formie.Natychmiast pobiegł do Hildy.
-Hildo gdzie się podział Camus?-zapytał
-Camus miał wizję i wyszedł....-odpowiedziała
-Dziękuje za pomoc Hildo...ale teraz muszę iść...jak Camus wróci to powiedz mu że jestem u siebie w domu.

Camus wszedł do komnaty z Omenem na rękach
- Księżniczko Omen znowu przesadził w walce, ulecz go ja poczekam, na razie jest spokojnie...
Camus usiadł i czekał na reakcję Hildy....

-Omen...-uśmiechnęła się Hilda i rozpłakała-Nareszcie uwolnił się od wpływu Demona który nad nim zapanował a teraz...stał się normalny...
-Camusie podałam Antidotum Omenowi i jego rany będą się goiły przez jeden równy dzień.Przez ten czas nie może on walczyć.Dobrze Camusie?
...Nagle pojawił się Omen...
-Witaj Camusie.-rzekł szczęśliwy.-muszę Ci podziękować za to co dla mnie zrobiłeś.A teraz wydaje mi się że czas ruszać prawda Camusie?

- Ja na to, że... możemy ruszać... ale pod warunkiem, że tylko ja będę walczył....chyba , Omenie , że chcesz tutaj zostać....
Camus był ciekaw co Omen odpowie.... ponieważ przyszłość jest jak rzeka nie wiadomo, którym torem popłynie....

-Camusie...domyśl się.Pragnę Ci towarzyszyć w każdej wyprawie...jesteś dla mnie jak brat i wiec jeśli będziesz w potrzebie zawsze Ci pomogę nie zważając ci się ze mną stanie.

- No dobrze.... Mam kolejny plan...lecz potrzebuję Ciebie i pełni Twoich sił.... Hildo zostaniemy....W czasie Twojego odpoczynku, Omenie, opowiem Hildzie jak walczyłeś na Lodowcu z Demonem....
Camus podszedł do Hildy i opowiedział całą sytuację
Po czym opowiedział Hildzie i Omenowi swój plan...po czym zapytał
- Omenie jesteś już w pełni sił?, żeby wykonać tą misję?

-No wiesz plan mi się podoba,ale jeszcze coś mi strzyka w karku.Ale myślę że możemy już ruszać.Myślę że to troszke...ekhem samobujcza wyprawa.Ale tak czy tak nie złamie danej Ci obietnicy.

- Nie będę ryzykował twojego życia....po za tym to jest samobójstwo jak wspomniałeś... potrzebujemy więcej osób...
Camus zamyślił się
- Hildo może Ty kogoś nam polecisz...

Hilda zdziwiona pytaniem odpowiedziała
-Nie mam pojęcia...najlepszym z rycerzy Sanktuarium jesteś ty i Shaka,a w Asgardzie jest to Omen.Ale myśle że Shaka się nie zgodzi na napad na Hadesa ponieważ wtedy możemy sprowadzić na siebie nieszczęście...ale Rushifua...nie mam pojęcia...

Camus miał wizję...
- Wybacz Omenie...teraz muszę wyjść... odpoczywaj wrócę niebawem...
Camus opuścił komnatę bardzo zmartwiony....

Omen wszedł do sali w której przesiadywała kapłanka.
-Hildo...przyszedłem tu aby oddać zbroje...
....Zapadła Cisza....
-Jak to!?Jesteś naszym zaprzysiężonym rycerz..-nie dokonczywszy zdania Omen zabrał głos.
-Ale chcę ją jedynie wymienić...
-Dobrze Omenie.Powiedz tylko która.
-Postanowiłem stać się niewidoczny.Będe tylko walczył gdy ktoś splami mój honor...poprosze o Zbroje Zeta-Buda.
-To twój wybór Omenie.Teraz to zbroja jest twoja.Ale jestem ciekawa.Czemu wybrałeś wlłaśnie tą zbroje?
-Wybrałem ją ponieważ jest pewna osoba którą chcę bronić.Lecz która to osoba...zachowam to imię dla siebie.
-Dobrze Omenie.
-A teraz ide się przewietrzyć...

Camus wszedł do komnaty
- Nie spodziewałem się tego po Tobie, Omenie, widocznie taki los sobie wybrałeś... To oznacza, że nie będziesz ze mną podróżować?
Camus pogrążył się w smutku...
- a więc Żegnaj...
Camus bardzo smutny opuścił Komnatę....

Omen odwrócił się i pożegnał Camusa szyderczym wzrokiem.Poczym rzekł do Hildy:
-Czas ruszać jeszcze się spodkamy kapłanko....dowidzenia....-Omen opuścił komnate

Camus wszedł do komnaty
- Hildo, Chcę Cię spytać czy nie wiesz gdzie jest Omen... szukałem Go wszędzie, ale nigdzie Go nie było... Znalazłbym Go po przez Nasz połączony umysł, lecz zasłonił ją przede mną....
Camus pogrążony w smutku przysiadł....
- Może Ty Go zlokalizujesz, żebym mógł Go znaleźć i przeprosić..

Omen wszedł do komnaty Hildy tak jakby ignorując Camusa.
-Hildo.Chcę Cię poinformować że nowy recerz Epilson istnieje.Fenrir nie żyje lecz Maximus godnie go zastąpi.Mimo plotek on nie jest wilkołakiem-ironiczny uśmiech.
-Dobrze.A czy przyjął moją propozycje dołączenia do Świętych Wojowników?-zapytała
-Tak.-odrzekł
-Omenie czeka na Ciebie pewna osoba...

Camus wstał...
- Omenie....czy już o mnie zapomniałeś? czy nic dla Ciebie nie znaczę...chcę Cię przeprosić, że wyszedłem.... lecz musiałem poukładać pewne sprawy... a nie mogłem narażać Ciebie na niebezpieczeństwo.... mam nadzieję, że mi wybaczysz... Jeśli tak spotkajmy się na Lodowcu...
Camus wyszedł....

Po powrocie z lodowca Omen podszedł do Hildy i uklęknął.
-Czcigodna kapłanko....postanowiłem udać się w daleką podróż.I nie jestem pewien kiedy dokładnie wrócę.
-Cóż Omenie...rozczarowywujesz mnie.Idź...
-Żegnaj kapłanko...-Omen opóścił komnatę.

Do pałacu Hildy wszedł nauczyciel Sagi.Podszedł do kapłanki po czym nisko się skłonił:
- Przybywam z ważną wiadomością.Czy wysłuchasz mnie kapłanko ?

Do komnaty wszedł Maximus. Wilki czekały na zewnątrz. Spojrzał po obecnych i przykląkł przed Hildą.
-Wybacz, że przeszkadzam w tak ważnym spotkaniu, pani. - powiedział - Jestem Maximus Lobo, Rycerz Epsilon, i przyszedłem zameldować się jako twój sługa. Może będę w stanie pomóc tobie i twojemu czcigodnemu gościowi?

Kapłanka spojrzała na pierwszego gościa ciętym wzrokiem.
-Ćóż to za wiadomość?
Po chwili odwróciła się do Maximusa i rzekła:
-Dziękuje Ci.Omen dużo mi o tobie opowiadał.-następnie czekała co ma do powiedzenia nieznajomy.

- Przynoszę ostrzeżenie dla Asgardu i Sanktuarium.Waszym królestwom jak i całej ziemi grozi wielki niebezpieczeństwo.Napewno nie uszło twojej uwadze pojawienie się w twoim królestwie dawnego pałacu Shain.Musicie się obawiać tych, którzy tam się znajdują.Zapewne nie miałaś okazji słyszeć kapłanko o Revanie i Kadaju ponieważ przeżyłaś zbyt mało wiosen.Podczas buntu jaki miał miejsce pokonali oni boskich rycerzy by potem udać się na misję zleconą im przez bogów.Nie wracali 2 lata więc wszyscy myśleli że nie żyją jednak oni wrócili całkiem odmienieni.Potem jak niosła wieść zostali zniszczeni przez bogów ale to nie była jak widać prawda.Tak samo jak ich zniszczenie tajemnicze były powody.Bogowie powiedzieli że chcieli oni okryć cały świat cierpieniem oraz ich zniszczyć.
Ślad ich istnienia zniknął aż do teraz.Tyle tylko że teraz są potężniejsi i na dodatek dołączył do nich Saga.Więc jest ich teraz trzech.Nim bogowie ich zniszczyli rozmawiali ze mną i oferowali mi przyłączenie się do nich ponieważ potrzebowali aby było ich trzech.Ja się nie zgodziłem ale teraz jest już ich trzech.Jeśli będziecie musieli z nimi walczyć musicie pokanać trzech od razu.Pokonanie jednego nic nie da.Bo jego moc zostanie zostanie podzielona na pozostałych.Nawet jeśli zostanie jeden to będzie tak samo jakby było ich trzech.Nie próbujcie też któregoś z nich przeciągnąć na waszą stronę bo jest to niemożliwe.Cała trójka jest połączona dziwnymi więzami.A rzeczą która ich łączy jest cierpienie.
Ostrzegłem już was.Jeśli będziecie potrzebowali mojej pomocy znajdziecie mnie w Sali Amartu.Czy mogę odejść kapłanko ?

Maximus spojrzał za odchodzącym mężczyzną. Odwrócił się do Hildy, pokłonił się i powiedział.
-Jeśli pozwolisz pani, ja też oddalę się. Jeśli będę mógł w jakikolwiek sposób przysłużyć, będę w swoim domostwie, w Sercu Zimy.
Powoli wycofał się z sali, a kiedy ją opuścił, wilki podążyły za nim.
<z tematu>

Zima smutna wkroczyła do pałacu Hildy, łzy padały na posadzkę.
-Witaj Kapłanko Wielkiego Odyna,- Pozdrowiła ją Zima.- Słuchaj mnie, bo na skrzydłach burzy przynszę złe wieści, Oto, Lucyfer nigdy nie umarł, a teraz nakazał swoim rycerzom Śpiewać Ostani Marsz. Wszechświat się kurczy i niedługo zniknie z powierzchni ziemi, nigdy niebędzie nic, wszyscy zginiemy. Proszę cię pomórz Atenie.