Drugie więzienie

Mlodzieniec, który spadl na Hdesa zawedrowal w jakies mu nieznane miejsce. Byla to polana za drugim wiezieniem. Rozejrzal sie wokolo. Ciemne wosy splywaly mu po raminach.
Tuz za nim pojawily sie jakies postacie.
- A tu cie mamy ty maly...-nieskonczyl bo druga osoba gestem reki kazala mu zamilknac.
- Bez gniewu Toan. - ostrzegawczo spojrzal na towarzysza z ciemno niebieskimi wlosami. - Zalatwmy to szybko i po sprawie.
Scigany postanowil nie czekac ani chwili dluzej. Dwoje stojacych niedaleko niego poczulo potezna energie pochodzaca od niego.
- Co on robi - Toan lekko zdziwiony spojrzal na swojego towarzysza i przeniusl wzrok spowrotem na ich cel.
Ten nagle sam jakby zdziwiony stworzyl nagle jakies przejscie. Szybko skierowal sie do niego.
Owa dwójka skierowala sie za nim. Niestety przejscie sie automatycznie zamknelo, pozostawiajac jedynie kamienna rame.
- A niech to!
- Uspokój sie - upomnioal go znowu jego towarzysz. Muusimy sie rozdzielic. Tak jak to uzganialismy wczesniej.
Po tych slowach oboje sie rozdzielili i znikli.

Chwilke po tych wydarzeniach pojawil sie jeszcze ktos. To byla kobieta.
Czerwone jak krew wlosy byly splecione w warkocz. Postac spojrzala na otaczajacy ja krajobraz.
- A wiec to jest Kraina Zmarlych. - rzekla i zrobila krok do przodu.