Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Spotkanie...

Go down 
5 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Sakra
VIP
VIP
Sakra


Dołączył/a : 13/10/2007
Liczba postów : 1364

Płeć : Female

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeSro Gru 23, 2009 9:35 pm

Twarz Thais pozostała w bezruchu. Prawą ręką wykonała niewielki zamach, zdzielając go prosto w twarz.
- Łgarstwo.
Rzekła ze spokojem, po czym chwyciła mocno jego podbródek dłonią.
- Połamcie mu ręce. - rzekła do dwójki, choć cały czas spoglądała na intruza - Nóg będzie potrzebował.
Uniosła sztylet do jego ust i wsunęła między jego wargi.
- Język za kłamstwo. Twój pan cię zabije. Ja zabiję drugiego intruza.

Podjęła decyzję. Intruz zdradził im wystarczająco dużo informacji. Resztę wyciągnie od tego drugiego, który znajduje się gdzieś na zamku.
Tylko dwoje, tyle wywnioskowała. Była również pewna, że należy wyeliminować komnaty z ich poszukiwań. Bał się przecież niepowodzenia i zamierzał odciągnąć ich od celu. Cel ten więc musiał znajdować się gdzieś indziej. Znajdując drugiego z nich, znajdzie cel.
Przeżyje więc tą chwilę, lecz nadal pozostanie martwy. Zginie w sposób, którego tak bardzo się boi. To będzie odpowiednia dla niego kara. Ręce mu nie będą potrzebne, więc złamią mu je dla większego cierpienia. Język też mu nie będzie potrzebny. Nie będzie musiał więcej kłamać, skoro i tak nie zamierzał mówić prawdy.

Pozostaje znaleźć tego drugiego i go unieszkodliwić. I tyle.

OCC:
cios siłą: 24 dmg


Ostatnio zmieniony przez Sakra dnia Sro Gru 23, 2009 10:15 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Manigoldo

Manigoldo


Dołączył/a : 14/09/2009
Liczba postów : 191

Płeć : Male

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeSro Gru 23, 2009 9:58 pm

Chłopak postąpił jak dziewczyna kazała , z całych swych sił urzedył rękę wroga .
Zrobił jak kazala kobieta po czym czekał na dalszy los akcji .
Chłopak postanowił zamilknąć i nie wtrącać sie teraz a jako najsłabszy i mniej doświadczony postanowił wykonywać rozkazy .

Teraz wiadomo było kto jest przywódcą ich trójki lecz drażniło go to że kobieta traktuje ich jak śmieci którymi może pogardzać i rozkazywać .

occ
atak na siłę 22*3 = 66 dmg
złamanie ręki
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 24, 2009 4:03 pm

Dzień II, powoli zaczyna świtać...

Dosłownie w tej samej chwili gdy Thais ucięła język zamachowcy a dwaj uczniowie złamali mu ręce, rozniósł się dźwięk bicia na alarm.Był on na tyle mocny, że spokojnie obudził by nawet największego śpiocha. Poza tym...powoli słońca wschodziła z nad horyzontu.
Trzej wojownicy dali radę z całą pewnością silniejszemu przeciwnikowi.Jednak siła to nie wszystko...liczą się także spryt, odwaga oraz pomysł.
Strażnicy opiekujący się w pół martwym ciałem Emmeta zanieśli go do medyka obecnie przesiadującego w swojej komnacie na najniższym piętrze twierdzy.On jako jedyny mógł pomóc chłopcu wrócić do zdrowia...
*******************************
Niestety poszukiwania młodej wojowniczki tego "tajemniczego" drugiego napastnika spłynęły na panewce.Rozlegający się alarm po całej twierdzy na pewno go wystraszył lub dał sporo do myślenia.Bądź co bądź pewnie zamachowca tutaj już nie było.Ból oraz cierpienie jakie starał się wyrazić poraniony Akachi z całą pewnością mogło wprawić w wzruszenie.Lecz...zasłużył sobie na taki los.Na pewno w opinii Thais i młodych uczniów.
Niebawem do trójki wojowników dołączył wysłannik z podziemi, który był już stosownie ubrany oraz "odświeżony".
Bez większych zbędnych uczuć spojrzał się na "ofiarę" ochroniarzy mówiąc po chwil.
-Zabierzcie go do lochów.Niech zdycha spokojnie...-rzekł pogardliwym tonem odwracając się plecami do wojowników.
Zrobił krótką przerwał a następnie...
-Dobra robota.Jednak jest z was jakiś pożytek.Upewnijcie się, że wasi dyplomaci bezpiecznie dotrą do sali obrad.Zaczynamy za parę godzin...
Rzekłszy to usunął się w cień.W oddali było słychać tupot jego butów...
************************************
Dwoje starszych ludzi spojrzało się dziwnym wzrokiem na chłopaka, który wkroczył w ich pokoju.Zrobili taką minę jakby go w ogóle nie znali...lub chcieli w szybki sposób odnaleźć jego twarz w pamięci.Nic jednak takiego się nie wydarzyło.
-Kochanie czy wiesz kto to jest??-zapytał ojciec poprawiając jednocześnie swój płaszcz.
-Nie wiem...-odparła bez uczuciowo...
-A więc kim jesteś przybyszu??-rzekł ponownie mężczyzna wstając jednocześnie z krzesła.
W tym samym momencie gdy ojciec skończył przemawiać do głowy Emmeta dotarł dziwny głos.Czemu dziwny??.Bo był znajomy...ale jednak odrobinę zmodulowany.Jakby mówiony w cierpieniu...
-"Emmecie...to jest pierwszy z twoich trzech kroków.Udowodnij im, że jesteś ich synem..."
Po końcowych słowach dźwięk zniknął z jego głowy pozostawiając po sobie jeszcze więcej pytań i zagadek...

OCC:
1)Emmet...zostaniesz poddany 3 próbom.Każda z nich bd inna więc musisz się przyłożyć żeby przeżyć.
2)Sakra, Mani i Fav.Za jakieś 2 godziny nastąpi drugie spotkanie.Możecie się przygotować lub upewnić się że Akachiego odtransportują do celi lub..jak chcecie być hardcorowy...poszukać tego drugiego:P Macie dowolność jednak pamiętajcie...musicie zmieścić się w 2 godziny.
3)Macie także "+" za ładne załatwienie przeciwnika.
4)Przyspieszyłem troszkę akcję;];]mam nadzieję że nie macie mi tego za zle;]
Powrót do góry Go down
Sakra
VIP
VIP
Sakra


Dołączył/a : 13/10/2007
Liczba postów : 1364

Płeć : Female

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 24, 2009 11:25 pm

Zachowanie Thais wobec wysłannika podziemi było równie obojętne i chłodne jak jego wobec nich. Nie to, by miała coś przeciwko niemu. Nie był on jednak jej zwierzchnikiem, choć posiadał od niej wyższe stanowisko w tym miejscu.
Rzuciła na ziemię język. Nie był jej przecież potrzebny. Za pewne w tym miejscu były szczury, jeśli tak to język znajdzie się tam gdzie trzeba.
Spojrzała w stronę odchodzącego, jej oczy uważnie badały jego postać. Jej umysł uważnie śledził jego.
- Powinien iść wolno.
Rzekła w odpowiedzi na decyzję wysłannika. Według niej intruz powinien wrócić do swoich. Byłaby to dla niego najlepsza kara. Jednak, nie było pewne czy jego pan znajdywał się na zewnątrz czy w środku zamku.

Było w tym tej chwili wiele rzeczy, które wolała sprawdzić sama niż zdać się na innych. Nie ufała im. Na pewno nie po tym jak ktoś taki wdarł się do środka nie podnosząc w ogóle alarmu. Na pewno nie po tym, jak alarm nagle został podniesiony w chwili gdy już było praktycznie 'po wszystkim'.

Wolnym krokiem ruszyła w głąb korytarza, w stronę przeciwną do jej pokoju. Intruza zostawiła. Ta dwójka zdecyduje czy go dostarczyć we wskazane miejsce czy też nie. Wysłannik podziemia zdecyduje czy jej zdanie wziąć pod uwagę, czy też nie.
Reszta nie miała dla niej znaczenia. Zrobiła to co chciała i co uznała za wystarczające w tej kwestii.
Pozostawała druga sprawa.
Jej wzrok był skierowany przed nią. Jej zmysły były wszędzie. Jej kroków nie dało się słyszeć, jak i cień jej sylwetki po chwili zdawał się zlewać z cieniami na korytarzu.

Ma więc dwie godziny na zbadanie sprawy. Ma dwie godziny na zbadanie ludzi. Ma więc dość dużo czasu do następnego zebrania.
Kapłance nic nie grozi. Nawet jeśli, nikt tak łatwo nie jest w stanie zabić kapłanki Hery. Tym bardziej wysokiej kapłanki.
Powrót do góry Go down
Manigoldo

Manigoldo


Dołączył/a : 14/09/2009
Liczba postów : 191

Płeć : Male

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimePią Gru 25, 2009 2:51 pm

Nastał alarm , a po jakimś czasie podszedł do ich trójki wysłannik z podziemia .
Chłopak wysłuchawszy go spojrzał na zmasakrowane ciało ich przeciwnika , z początku ruszyło go serce że tak brutalnie postąpili z nim , lecz szybko smutek prysł gdy pomyślał że przed chwilą chciał ich pozabijac z zimmną krwią .
Chłopak Stał jeszcze chwilę spoglądając jak wysłannik odchodzi , po czym spojrzał na odchodzącą dziewczynę i pomyślał '' Pewnie idziesz szukać tej tajemniczej osoby o której wspomniał nasz rywal ''
Lecz nie poszedł za nią , a nawet nie miał ochoty odprowadzać ich przeciwnika do lochów .
Był obolały po potężnym ataku kosmosu więc wolał iść do swojej komnaty i trochę się podleczyć .
Spojrzał na Egipcjanina i rzekł do niego :

- Paiętasz twoją walkę z Teanosem na arenie ?
Wtedy oberwałeś mocno .
Ja stałem na uboczu z Chrystianem i obserwowałem waszą walkę , gdy upadłeś podszedłem do ciebie i powiedziałem byś się trzymał .
Zabrano się i odesłano do medyka a ja stoczyłem walkę by zostac póżniej uczniem Teanosa .
Wtedy cię pierwszy raz spotkałem .
Zwą mnie Manigoldo


Po tych słował złapał się za bok i ruszył w stronę swojej komnaty .
Powrót do góry Go down
Legumir

Legumir


Dołączył/a : 24/02/2008
Liczba postów : 677

Płeć : Male

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimePią Gru 25, 2009 6:59 pm

Nie wiedział jaki głos do niego przemawiał, lecz w tym momencie nie obchodziło go to, mimo iż głos wydawał się być znajomy. Jego nastrój uniesienia prysł równie szybko jak się pojawił, gdy dowiedział się, że to znowu jest jakaś przygotowana dla niego próba i gdy jego rodzice powiedzieli, że nie wiedzą kim jest. Wszystko to zwaliło się na niego jak gruzy walącego się budynku.
Nigdy nie spodziewałby się, że rodzice tak postąpią w stosunku do niego, że wyprą się go. Zaparło mu na chwilę dech w piersiach, lecz potem przypomniał sobie, że chwile temu jeszcze walczył z tajemniczym mężczyzną, a to, co tu robi musi być jedynie złudzeniem, bo chyba nie umarł, nie chciał umierać.
Po chwili jednak napłynęły do niego wspomnienia wszystkich tych przyjemnych rzeczy, które robił ze swoimi rodzicami. Bogaty dwór, bogaci ludzie... miał wszystko czego chciał. Podszedł powoli do mężczyzny, jego twarz znalazła się na wysokości jego twarzy.

- Nigdy nie pragnąłem być lepszym od niego... A wy dawaliście mi wszystko czego pragnąłem. Nawet to najcenniejsze uczucie, uczucie miłości, które powinniście przelać w swojego pierwszego syna... nie we mnie. - mówiąc to podniósł rękę, gdzie na palec wsunięty był pierścień z dużym czarnym kamieniem i wygrawerowanym herbem ich rodu.

Jego kosmos zawirował w nim, on sam okrył się lekką aurą. Obrazy które teraz miał przed oczami posłał do umysłu tych dwoje starszych ludzi, którzy teraz stali przed nim.
Rodzinne święta, gdy był mały. Świąteczny zapach przygotowywanych specjalnych potraw, różnych drzewek i uśmiechnięte twarze całego personelu. Śnieg, jazda ogromnymi saniami wyłożonymi ciepłymi skórami zwierząt. Kilka koni je ciągnęło, sapały i dyszały, aż biła z nich para, takie były gorące. Mimo to jego ojciec uśmiechnięty poklepał je lekko po bokach i dosiadł się do jego matki i jego. Razem, objęci pędzili lasami na saniach śmiejąc się radośnie a potem w domu ogromne i cenne prezenty, tylko dla niego.
Scena się zmieniła, tym razem młody Emmet spadł ze schodów i stłukł i zdarł sobie kolana. Łzy leciały na jego blade, gładkie policzki. Jego matka podbiegła do niego i z uśmiechem przytuliła do swojej piersi. Po chwili przyszła jedna z służących i podała jej jakąś małą czarkę, a w niej zieloną gęstą maź. Szybko nałożono mu na ranę i śmiano się, ze 'złapał zająca'
Scena po raz kolejny się zmieniła. Wspólne polowanie, gdy już był starszy, na tyle duży by móc sprawnie posługiwać się łukiem i jakąś włócznią. Razem z ojcem tropili dużego jelenia, a gdy zdołali się zaczaić niepostrzeżenie dostatecznie blisko niedźwiedzia wtedy chłopak przy celował i sprawnie posłał strzałę w szyję zwierzęcia powalając. I ten uśmiech jego ojca, który mierzwi mu włosy swoją ogromną ojcowską ręką, można było wyczuć dumę i radość bijące od mężczyzny.
Kolejna scena, gdy razem z ojcem leży w ogrodzie na trawie w nocy, i spoglądają w gwiazdy, a mężczyzna opowiada mu różne legendy na temat wielkich wojowników, którzy w nagrodę za swoje zasługi zostali umieszczeni na niebie na zawsze, by każdy mógł podziwiać ich wielką chwałę.
W tym czasie, gdy chłopak im to pokazywał Emmet przeszedł się po pokoju i usiadł na jednym z wolnych krzeseł. Nic w tym pokoju się nie zmieniło, wszystko było takie jakie zapamiętał sprzed swojego wyjazdu... no może poza stosunkiem do niego jego rodziców.

- Byliście dla mnie dobrzy, ale to też przyczyniło się do tego, że ja stałem się chytry i władczy. Powinniście nauczyć mnie tego, że zawsze trzeba się dzielić z bliźnim, pomagać mu. Sam musiałem się tego uczyć, jednak nie mam wam tego za złe.

Tym razem pokazał im jak szarpał się z różnymi dziećmi, bo te nie chciały mu dać jakiegoś słodkiego owocu, trudnego do zdobycia dla zwykłej rodziny. Zabrał mu im i ruszył ucieszony do domu spożywając go w samotności, pozostawiając za sobą płaczącego młodego chłopca.
Mimo wszystko, to co im pokazał miało za zadanie upewnić ich, że to jego wychowywali przez te wszystkie lata wkładając w to wiele miłości i własnych emocji, a on sam kochał ich ponad wszystko.
Wstał i zdjął pierścień z palca, kładąc go na stoliku między fotelami starszych ludzi tak, by herb było widać w świetle ognia kominka.

- Nie jestem waszym synem. Udowodniłem jednak, że traktowaliście mnie jak własnego syna, i tak samo wlewałem w was miłość, jak wy we mnie.

Wiedział, że teraz będzie musiał odkryć swoje karty. Wspomnieć przyczynę dla której odszedł z domu i wyruszył w świat. Pośrednią przyczynę.

- Wychowaliście mnie tylko. Kochani, jestem waszym przybranym synem.
Powrót do góry Go down
Favonius

Favonius


Dołączył/a : 20/06/2009
Liczba postów : 145

Płeć : Male

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimePon Gru 28, 2009 6:12 pm

Jego ręce trzasnęły pod naporem ich siły , a język bez większego sprzeciwu został odcięty od całej reszty. Z pewnością nie była to dla niego odpowiednia kara. Złamane kości znów się zrosną , rana na języku się zagoi i nie pozostanie po niej śladu. Wtedy Akachi wróci i będzie chciał zemsty. Taki scenariusz nie był zbyt przyjemny. Pojawienie się wysłannika z podziemi wywołało w nim mieszane odczucia. Bo czemu niby nie pojawił się wcześniej ?? Wypowiedział kilka słów w ich stronę po czym znów zniknął. Później w swoje strony ruszyli Thais i Manigoldo. Favonius został sam na sam z Akachim. Nie wiedział co robić. Powinien odprowadzić go do lochów , a może dobić na miejscu aby nie stanowił zagrożenia. Wybrał to drugie... Co za różnica , czy zginie w celi , czy z jego ręki. Egipcjanin stanął obok niego , chwycił go za ubrania i podniósł do góry. Złapał jego głowę dwoma rękami i skręcił mu kark. Jego ciało rzucił pod ścianą , a sam poszedł do komnaty Wielkiego Mistrza aby sprawdzić czy wszystko w porządku. Być może stał się taki sam jak on , a może był jeszcze gorszy. Wiedział jednak , że gdyby zostawił go przy życiu on nie mógł by spać spokojnie...

OCC:
Atak na siłe - 105dmg
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeWto Gru 29, 2009 12:49 pm

Dzień II, ranek.

Niczym cień Thais kroczyła przez kolejne korytarze tej twierdzy.Jednak nawet pomimo tego, że jej zmysły były maksymalnie skupione to nic ciekawego nie znalazła.Odkąd strażnicy zawołali na alarm ich obecność natężyła się i to bardzo.Teraz byli o wiele bardziej czujniejsi.Nie mogli popełnić kolejnych błędów.
Wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku.Jakby ta noc oraz wydarzenie nie miały w ogóle miejsca.Thais pozostała sama...
mogła dalej szukać "igły w stogu siana" lub wymyślić coś nowego...
****************************************
Egipcjanin w dość szybki sposób skończył z niedoszłym zamachowcem.Mógł usłyszeć tylko lekki aczkolwiek wyraźny chrzęst kości w jego szyi.Następie ciało zdrajcy osunęło się po podłodze...
Favonius znał drogę do komnaty Wielkiego Mistrza.Po kilku minutach właśnie się tam znalazł.Drzwi do pokoju przywódcy Świątyni o dziwo były lekko uchylone co mogło wzbudzić pewne wątpliwości.Jednak zaraz sam je rozwiązał...
Mężczyzna ubrany już w bogato zdobione szaty zbadał przelotnym spojrzeniem na swojego ucznia i rzekł spokojnym tonem.
-Wyglądasz na zaniepokojonego mój uczniu...coś się wydarzyło??-można powiedzieć że zapytał retorycznie biorąc pod uwagę wygląd Favoniusa po stoczonej walce oraz krew...tak krew na jego dłoniach.
***********************************************
Chłopak udał się do swojej komnaty zgodnie z planem.Miał teraz aż całe dwie godziny aby dojść do ładu z samym sobą.Oczywiście mogła to być jedna możliwość spędzenia czasu.Istnieją także inne drogi...jednak to oczywiście zależy od młodego ucznia Świątyni...
********************************
Rodzice młodego wojownika na te wszystkie obrazy oraz słowa wpadli w oszołomienie.Nie wiedzieli co o tym wszystkim myśleć.Na ich twarzach widać było zmieszane uczucia.Po dłuższej chwili milczenia ojciec postanowił zabrać głos.
-Synu...my...chcieliśmy tylko twego dobra...-rzekł załamanym tonem a po jego policzku spłynęła łza.
Matka też nie wytrzymała tych silnych uczuć.Obydwoje już wiedzieli...jak odnaleźli się "we mgle".Postać Emmeta nie była im już obca.
Gdy oboje chcieli przytulić się do syna nagle czar prysł jak najzwyklejsza bańka mydlana.
Chłopak znalazł się pośrodku wielkiej rozciągającej się ciemności...chłód przenikał przez jego szaty powodując dreszcze.
Nagle po chwili pojawiła się jakaś postać.A raczej aura tajemniczego przybysza.Na dodatek oślepiała Emmeta w skutek czego nie mógł dojrzeć jej sylwetki.Ponownie zabrzmiał tajemniczo znany głos...tym razem wypowiedziany z ust przybysza.
-Pierwsza próba zaliczona.
Jednak kolejna będzie o wiele cięższa.A więc szykuj się...-cichy aczkolwiek równie tajemniczy głos dotarł do uszu wojownika.
Po chwili miejsce to rozmyło się a Emmet znalazł się już gdzieś indziej...

OCC:
1)Legumir:) robisz ładny wstęp jak to wcześniej omówiliśmy.
2)Reszta ma jak zwykle wolną rękę.
Powrót do góry Go down
Manigoldo

Manigoldo


Dołączył/a : 14/09/2009
Liczba postów : 191

Płeć : Male

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeWto Gru 29, 2009 1:42 pm

Chłopak udał się do komnaty lecz po drodze chciał się upewnić czy Wielki Mistrz jest chroniony więc zmienił kierunek i udał sie do joego komnaty . Po drodze usłyszał tylko ciche szepty o śmierci zamachowca chłopak więc pomyślał '' a więc zabił go , szkoda jego życia ale to on rozpoczoł walke nie my ''.
Po czym udał się w dalszą droge do komnat .
***********
Drzwi były uchylone a favonius już tam stał chłopak ukląkł na jedno kolano rzekł :

- Witam Wielki Mistrzu

Po czym powstał i rzekł do towarzysza szeptem :

- Widze że wysłałeś go do Hadesu ... straż już szepta o tym po kontach ..


Po czym odwrócił się jakby chciał pokazać mu przechodzący .
po czym znów rzekł do Favoniusa :

- Widziałeś straż przed wejściem , bo ja jak wchodziłem widziałem tylko drzwi uchylone a po dzisiejszej nocy nie jestem przekonany do nich , lecz chwała bogom że Wielkiemu MIstrzowi nic się nie stało .

Po tych słowach zastanawiał sie co dalej. Ochota na sen prysła a liczyło się bezpieczeństwo mistrza . Najpierw miał pomysł by to przez godzine Favonius pilnowal porządku i Wielkiego mistrza a przez następną on . Lecz nie chciał już nic mieszać więc nie odezwał się ani słowem opuścił głowe i czekał .
Powrót do góry Go down
Favonius

Favonius


Dołączył/a : 20/06/2009
Liczba postów : 145

Płeć : Male

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeSro Gru 30, 2009 11:51 am

Dość szybko dostał się do komnaty Wielkiego Mistrza. Drzwi były lekko uchylone co mogło go zaniepokoić. Wszystko jednak szybko się wyjaśniło i Wielki Mistrz był bezpieczny. Na pytanie spojrzał gdzieś na bok i dopiero po kilku sekundach udzielił odpowiedzi.

-Były małe problemy z intruzami...Ale już wszystko w porządku. A tak prawdę mówiąc to były problemy z jednym z wysłanników Asgardu , a raczej z kimś kto się pod niego podszywał.

Odpowiedział , gdy w komnacie zjawił się Manigoldo , który jak zwykle mówił trochę nie zrozumiale. Przynajmniej Favonius zawsze miał takie wrażenie.

-Tak już nie będzie stanowił zagrożenia... - Zrobił krótką przerwę po czym znów zwrócił się w stronę WM.

-Mistrzu...Za dwie godziny odbędzie się kolejne spotkanie. Do tego czasu powinniśmy tu zostać i dopilnować twego bezpieczeństwa.
Powrót do góry Go down
Sakra
VIP
VIP
Sakra


Dołączył/a : 13/10/2007
Liczba postów : 1364

Płeć : Female

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeNie Sty 03, 2010 6:47 pm

Thias była pewna jednego. Drugi z intruzów czuł się bezpiecznie. Innej opcji nie było, gdyż nikt nie znika od tak nie zostawiając po sobie śladów. Możliwości było kilka.
Ktoś mógł działać z nim od środka. Twierdza mogła posiadać w sobie więcej zagadek niż to wyglądało. Było jeszcze kilka innych opcji.
Poza tym to było NIEMOŻLIWE. To, by wysłannik podziemi nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Nie chodziło bynajmniej o jego moc. Nikt jednak nie jest pozbawiony myśli i emocji. Nie otrzymawszy czegoś takiego, równie dobrze mogła uznać tą osobę za iluzję. Gdyby ktoś chronił swój umysł przed inwazją z zewnątrz, nawet to dałoby się wyczuć.
Jeśli ten, kto do nich mówił był płaski jak cień, mogło to znaczyć o jego nieistnieniu.

Spokojnym krokiem wróciła do ich korytarza. Przed komnatę, którą zajmowała Wysoka Kapłanka.
Przed kolejnym zebraniem i po tych wydarzeniach, spodziewała się dostać jakieś konkretne rozkazy. Po za tym, jej relacja mogła być ważniejsza od tego, co przekazali inni, którym nie ufała.

OCC:
z życzeniami dla MG, który zapomina mi wysyłać PM ^^
wnioski wyciągnięte przez Thais na podstawie istniejących informacji
Powrót do góry Go down
Legumir

Legumir


Dołączył/a : 24/02/2008
Liczba postów : 677

Płeć : Male

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimePon Sty 04, 2010 6:55 pm

Ucieszył się, że przekonał swoich przybranych rodziców o tym, że jednak zapewnili mu miłość i dostatek w do tej pory najpiękniejszych chwilach w życiu.
Po chwili jednak znów pojawił się głos, razem z dziwną aurą. Znajomy głos, lecz ciągle Emmet nie potrafił odnaleźć w głowie osoby, która by do niego pasowała. Zaliczył próbę, lecz teraz czeka go kolejna, chłopak nie wiedział co tym razem będzie musiał zrobić, a dodatkowe dreszcze, które powodowało zimno otaczającej aury napawało go wątpliwościami i lekkim strachem. Znów jednak będzie musiał stawić czoła swoim lękom.
Po chwili znów spadał i także tym razem w locie minął jakąś barierę światła. Tym razem, gdy ponownie otworzył oczy siedział na czymś, a jego ciałem lekko kołysało. Nadal czuł chłód, lecz teraz wszystko miało swój kształt i kolor, jakby znowu gdzieś był, w zimnym miejscu. Rozejrzał się. Niebo było szare, a on znajdował się na statku, w okół widział jakieś różne pudła towarowe. Wstał i przeszedł się po pokładzie. Fale obijały się o burtę statku z siłą, jakby za chwilę miały je roztrzaskać. Dopiero teraz poczuł jak bardzo mu zimno i złapał się za ramiona i zaczął je masować.
Po chwili jeszcze raz zaczął się rozglądać i zobaczył znajomy masz, banderę... od razu przyszły wspomnienia i wiedział gdzie jest. Poszedł więc na to miejsce, gdzie to wszystko się zaczęło.
Widział ich tam. Jeden z nich to był Akachi, a drugiego imienia nie pamiętał. Usiadł na jednym z pudle znajdujących się bliżej nich. Myślał, co ma zrobić.
A więc to jest ta próba? Ktoś bawi się w jego wspomnieniach, a tym razem przywołali moment, w którym po raz pierwszy poznał Akachiego. Znajdował się na statku do Asgardu i tam się poznali, a stamtąd poszli już razem i jakoś polubili się wzajemnie, razem trenując i walcząc dla Kapłanki Odyna.
Zastanawiało go tylko to co ma zrobić, czy czekać aż znów odezwie się do niego jakiś znajomy głos, czy może ma podejść i zagadać do nich, tak jak to zrobił wtedy?
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimePon Sty 04, 2010 10:01 pm

Dzień II ranek.

Wielki Mistrz przychylnym okiem spojrzał na dwójkę swoich uczniów.Następnie wziął delikatny oddech i ze spokojem w głosie powiedział do jednego z wojowników.
-Milczenie jest złotem...zapamiętaj to-rzekł przechylając odrobinę głowę mężczyzna w stronę Manigoldo.
Chwilę później wkroczył do swojej komnaty i zaczął coś w niej szukać.Na małej drewnianej półce obok łóżka stała niewielka fiolka o fioletowej barwie a także dziwnego kształtu naszyjnik.
Wielki Mistrz nie śpiesząc się zanadto sięgnął po oba przedmioty a następnie umownym gestem ręki kazał wkroczyć uczniom do pokoju.Gdy Ci wykonali to polecenie przywódca Świątyni ponownie przemówił.
-W tej twierdzy czai się zło...mieliście już do czynienia z nim jednak zwycięstwo miało w tym przypadku gorzki smak.Favoniusie...-rzekł teraz w jego stronę podając mu jednocześnie fiolkę.
Napój ten powinien zregenerować odrobinę twoje siły.Ma także jeszcze jedną właściwość.Jednakże ona pojawi się gdy tylko wypijesz zawartość fiolki.Pamiętaj o tym i skorzystaj z tego mądrze.
Chwilkę później Wielki Mistrz zrobił krótką przerwę aby złapać oddech.Swój wzrok skierował na drugiego ucznia który miał odrobinę nadpobudliwy charakter.
-Dla Ciebie też coś mam.Jest to amulet oświecenia...możesz wskrzesić potężną wiązkę światła lecz...skorzystać z niego możesz tylko dwa razy.
Ponownie zrobił krótką przerwę.Skrzyżował swoje dłonie podchodząc jednocześnie do okna.Schylił delikatnie głowę mówiąc.
-Zostaniemy wszyscy tutaj.Do czasu kolejnego spotkania...
*********************************************
Kapłanka bogini Hery jakby "oczekiwała" na zjawienie się jej strażnika.Gdy tylko Thais przekroczyła próg drzwi wejściowych chłodny surowy wzrok przeszył jej ciało.Starsza kobieta z kawałkiem jakiegoś pergaminu siedziała przy drewnianym stole.Gdy tylko skończyła coś na nim pisać przemówiła spokojnym aczkolwiek poważnym tonem.
-Na dzisiejszym zebraniu może być na prawdę nieprzyjemnie.Liczę że będziesz przy mnie gdy sprawy przybiorą nieoczekiwany obrót wydarzeń...-rzekła wstając jednocześnie z siedzenia.
Wolną dłonią zwinęła szybko pergamin i zaczęła kierować swe kroki w stronę dziewczyny...
**************************************
Faktycznie.Chłopak dostał się do kolejnego dobrego wspomnienia.Widok Akachiego mógł wprawić go w radość lecz stan ten nie trwałby długo gdyż...
-Zaraz Cię zabiję nędzny śmieciu!!-odezwała się ta druga osoba wyciągając jednocześnie ukryty pod płaszczem miecz.
Zdezorientowany mężczyzna nawet nie miał prawa zrobić uniku.Zamachowiec z nie znanym przyczyn wbił miecz prosto w serce Akachiego.Ten momentalnie osunął się na zimnym od lodowatej wody pokładem.Widok ten zapewne wprawił w osłupienie oraz gniew młodego Emmeta.I właśnie w tym samym momencie ponownie odezwał się do niego ten głos...
-"Druga próba.Co jest dla Ciebie ważniejsze??.Po jednej stronie jest życie twojego przyjaciela.Po drugiej twoje...możesz dokonać tylko jednego wyboru.Tylko śpiesz się...on się wykrwawia..."-brzmiało to niewiarygodnie jednak faktycznie.Sprawy miały się na prawdę kiepsko.
**************************************
-Co to znaczy że nie żyję??!!!-krzyknął z całej siły Topias usłyszawszy o śmierci Jakuba.
-Właśnie tak...starał się chyba wciągnąć innych w jakąś intrygę lecz przypłacił za to najwyższą cenę-rzekł w jego stronę swobodnym tonem Sir London.
-Nie mogę w to uwierzyć...a co z Emmetem?.Czy jest cały??-zapytał wyraźnie poddenerwowany mężczyzna.
-Niestety...jego stan jest ciężki.Nie pozostało mu zbyt wiele czasu...-odparł kapitan twierdzy.
Następnie zapadła dość długa cisza którą wreszcie przerwał ten ostatni.
-Czy ma pan jeszcze jakieś rozkazy??.
Do spotkania zostały niecałe dwie godziny...
-Nie...wszystko zostało wyjaśnione.Na zebraniu podejmiemy odpowiednie decyzje...
-Jak uważasz panie-odparł z szyderczym uśmieszkiem na ustach wychodząc z komnaty.
"Wszystko przebiega zgodnie z planem..."-pomyślał zacierając dłonie.

OCC;
1)Ok:) niedługo będziemy wchodzić w decydującą fazę naszej rozgrywki:D
Więc ostatnie wysiłki pani i panowie;]
Powrót do góry Go down
Sakra
VIP
VIP
Sakra


Dołączył/a : 13/10/2007
Liczba postów : 1364

Płeć : Female

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeWto Sty 05, 2010 6:20 pm

Thais weszła do środka, po czym przyklęknęła na jedno kolano kilka metrów przed kapłanką. Nie podeszła za blisko, zachowała pełną rezerwy odległość na znak szacunku.
Nie odpowiedziała, nie uznała tego za konieczne. Kapłanka oczekiwała jej przybycia i wydała swe polecenie. Wiedziała widać znacznie więcej na temat tego co się tu działo i nie miała pytań. Za odpowiedź więc wystarczyło mocniejsze skinienie głowy.
Wzrok Thais był utkwiony jeszcze w podłodze, gdy kobieta zaczęła zbliżać się do swej podopiecznej. Mogło to oznaczać jeszcze jedno polecenie. Mogło, choć nie musiało.
Thais nie wstawała z ziemi. Nie zamierzała, póki kapłanka jej nie minie. Wtedy by podążyła za nią, posłusznie.
Jeśli zaś zechce by dziewczyna przemówiła, da jej sama o tym znać.

Była pewna jednak co do tego, że nie może ufać ani temu, kto mógł podszywać się pod wysłannika podziemi, ani nikomu na zamku.
Powrót do góry Go down
Manigoldo

Manigoldo


Dołączył/a : 14/09/2009
Liczba postów : 191

Płeć : Male

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeWto Sty 05, 2010 6:59 pm

Manigoldo ukłonił się i podziekował , o czym odszedł do konta pokoju i spoglądał na amulet oświecenia .
Wielki Mistrz spoglądał w okno , a młodzieniec obcerował otoczenie .
Mieli może półtorej godziny do spotkania więc siedzieli w pokoju i oczekiwali .
Chłopak zastanawiał się dlaczego mistrz powiedział ,, tylko dwa razy '' i nie wiedział po co mu sie przyda , przeciesz większej wiedzy nie posiadał .
Spoglądał na okno i mistrza a w jego głowie było tylko jedno ,, spotkanie ''
Za jakiś czas się wszystko okaże , ale teraz mógł przebywać z wielkim mistrzem wraz w Egipcjaninem.
Pierwszy raz spotkał mistrza i mógł przebywać z nim . Dla niego Wielki Mistrz wydawał się bardzo oświecony i dobry . Lecz było coś w nim tajemniczego .
Uczniowie i Mistrz zapowiadało się ciekawie .
Powrót do góry Go down
Favonius

Favonius


Dołączył/a : 20/06/2009
Liczba postów : 145

Płeć : Male

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeCzw Sty 07, 2010 3:22 pm

Favonius nie przejmował się zbytnio Manigoldem. Od początku nie przypadł mu do gustu. Jednak na pewno będzie przydatny jeśli pojawił by się kolejny przeciwnik , z którym Egipcjanin miałby problemy. WM zaczął czegoś szukać po czym obaj weszli do środka na jego polecenie. Favonius przyjął fiolkę i ukłonił się lekko w geście podziękowania. Zastanawiało go jednak co to za właściwość , o której dowie się dopiero gdy go wypije. Jednego był pewien...Zawartość fiolki nie powinna mu zaszkodzić , a wspomóc jego umiejętności , a może coś zupełnie innego...

-Zgodzę się z tym. Nie ma sensu się wychylać. Poza komnatą nadal może być niebezpiecznie.
Powrót do góry Go down
Legumir

Legumir


Dołączył/a : 24/02/2008
Liczba postów : 677

Płeć : Male

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimePią Sty 08, 2010 8:12 pm

W pierwszej chwili chłopak nie wiedział co tak naprawdę ma zrobić. Gdy Akachi osunął się na podłogę, wraz z dochodzącym do jego uszu tupotem upadającego ciała Emmet podskoczył i cofnął się krok do tyłu. Nie wiedział, że widok jego umierającego przyjaciela tak na niego podziała.
Z drugiej strony jednak chłopak domyślał się, że to wszystko co teraz widzi to jedna wielka iluzja. No bo jak mógł dostać się tak szybko do swoich rodziców, teraz znów być w okolicach Asgardu z zamaskowanym? Przecież pamiętał walkę z tajemniczym przeciwnikiem, na samo wspomnienie tego czuł ból jaki mu zadano. I to przez ten ból osunął się w nicość trafiając do tego jakże dziwnego świata.
W następnym momencie po usłyszeniu głosu chłopak już wiedział co robić. Automatycznie skoczył do napastnika i uderzył go otwartą dłonią w mostek, koncentrując przy tym swoją energię kosmiczną i wypuszczając ją wraz z uderzeniem tak, że na chwilę mógł pozbyć się jego obecności, gdy go odrzuciło. Sam zaś mimo chłodu szybko zdjął koszulę i podbiegł do leżącego Akachiego przyciskając ją do rany, by ten nie wykrwawiał się zbyt szybko. Sam zaś grzał się rozpalając w sobie kosmos.
On już wybrał.

OCC: Atak kosmosem 27*3 = 81 dmg.
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimePią Sty 08, 2010 9:49 pm

Dzień II

Kapłanka zbliżyła się na wystarczającą odległość, aby wręczyć zwój dziewczynie.Z pogodnym wyrazem na twarzy rzekła w jej stronę.
-O to zwój prawdy.Odpowie na jedno zadane przez Ciebie pytanie.Mam nadzieję, że wykorzystasz go mądrze...-rzekł kładąc dłoń na jej ramieniu.
Następnie powolnym krokiem zbliżyła się do drzwi wyjściowych ponownie delikatnie odwracając głowę w stronę Thais.
-Niedługo odbędzie się spotkanie.Ruszajmy więc...nie możemy pozwolić, aby na nas czekali...
********************************
Wielki Mistrz zachowywał godny podziwu spokój i opanowanie.Nie przejął się zbytnio opowiadaniami swoich uczniów czy też ich obecnym stanem.To co miał zrobić...zrobił.Ofiarował młodym wojownikom dwie ważne rzeczy,które mogą zadecydować o dalszych losach tej wyprawy.Gdy nastała odpowiednia pora...sylwetka przywódca Sanktuarium odwróciła się od okna.Zaczął powoli zmierzać w stronę drzwi.
-Ruszamy...czas spotkania właśnie nastał...-rzekł spokojnym tonem wychodząc na korytarz.
**************************************
Faktycznie...chłopak dokonał wyboru.Zamachowiec nie potrafił odeprzeć siły tego ataku,która zmiotła go aż do morza.Od tej chwili zostali oboje tylko na okręcie.Jednak stan Akachiego z każdą kolejną minutą pogarszał się.Cięcie mieczem okazało się zbyt głębokie i niemożliwe do zatamowania.Nawet ogrzewający kosmos Emmeta nie pomógł.Zamaskowany mężczyzna umierał...
-Przyjacielu...zostaw mnie.Zostaw mnie i idź dalej...-zdołała wyszeptać ranny plunąwszy jednocześnie krwią.
Chwilę później wyzionął ducha.Wszystko wydawało się być takie realne...śmierć była w końcu śmiercią.Prawdopodobnie po tym wydarzeniu Emmet zalałby się morzem łez lecz przeszkodziło mu w tym...zjawienie kolejnej postaci.Tym razem mógł jednak chłopak ją dostrzec.
(postać będzie dodana w OCC)
Tajemniczo znajomym tonem postać rzekła w stronę młodego wojownika.
-Jego śmierć była potrzebna.Odnajdziesz teraz w sobie wystarczająco dużo mocy, aby pokonać prawdziwe zło zagrażające temu światu...uśpione zło.
Na moment postać zrobiła przerwę.Zbliżyła się na kilka kroków w jego stronę mówiąc po chwili.
-Jednak czy jesteś na to gotowy.W tym momencie...możesz wrócić do prawdziwej rzeczywistości.Albo...zostać tutaj i pomóc mi w zwalczeniu zła...
Kolejny trudny wybór przed Emmetem.Co wybierze tym razem??.
*****************************
(Drogę do głównej sali każdy sobie sam opisze, żeby nie tracić zbędnego czasu na takie szczegóły jadę dalej)
Dokładnie co do sekundy wszyscy pojawili się ponownie w wielkiej sali.Niektórzy zmęczeni...inni zasmuceni...a jeszcze inni z masą pytań.Jedynie Topias starał się zachować pozory uczuć.Nie miał zamiaru pytać innych co dokładnie wydarzyło się tamtej nocy.Mieli ważniejsze sprawy na głowie.
Wkrótce po chwili do pokoju weszła dobrze wszystkim znana postać sir Donovana.
-Witam wszystkich ponownie na zebraniu.Mam dobrą wiadomość...
-Jaką??-zapytał wyraźnie ożywiony posłaniec Hadesu.
-Jeden z moich zaufanych tropicieli znalazł coś bardzo ciekawego na temat wysłannika królestwa morskiego.Niedługo powinien tutaj być...jednakże...jako gospodarz tej twierdzy muszę odebrać wam zgodnie z odwiecznym obyczajem pieczęcie...
Otóż owe pieczęcie były dowodem na "prawdziwość" dyplomatów oraz jedynym warunkiem do możliwości głosowania.Gdyby się bliżej przyjrzeć były to kamienie szlachetne o kolejnych barwach:Żółty,Niebieski,Fioletowy,Biały i Czerwony.
Sir London przeszedł po sali, aby zebrać wszystkie kamienie.
Następnie rzekł uradowanym tonem.
-Możemy zaczynać...
-Czekaj czekaj...-rzekł jeden z liderów podziemia.
Zanim przejdziemy do rozważania różnych kwestii chcemy usłyszeć raport tego twojego...tropiciela.
-Ależ oczywiście.Powinien się znaleźć za minutkę.
Dokończył mężczyzna zdanie odwracając głowę jednocześnie w stronę zamkniętych drzwi.Wszyscy z niepokojem patrzyli na to co się wydarzy...

OCC:
1)Sakra w 1 części postu odp jeszcze co się stało po tym jak dostałaś ten pergamin a w 2 to drogę do sali i tam co dalej chcesz.
2)Uczniowie:D robicie to samo co podałem powyżej:).
3)Legumir...znów masz wybór;) Powodzenia;]
dodaje Ci jednocześnie foto tej postaci:
https://2img.net/r/ihimizer/img96/6208/sanctuarydesignerbc121t.jpg
Powrót do góry Go down
Legumir

Legumir


Dołączył/a : 24/02/2008
Liczba postów : 677

Płeć : Male

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeSob Sty 09, 2010 8:45 pm

Oblicze Emmeta zalał grymas bólu, tak jak maska zakrywała twarz jego przyjaciela, który wyzionął ducha w jego ramionach. Pięści chłopaka mocniej ścisnęły ubrania Akachiego jakby chciały swą mocą wydać głośny protest tego co się tu działo. Po chwili jednak po raz kolejny usłyszał głos tajemniczego mężczyzny, tym razem zdołał go ujrzeć. On również nosił maskę. Wypowiedział słowa, które Moody nie do końca rozumiał. Wstał więc i podszedł bliżej niego, jakby chciał się przekonać, że osoba z którą rozmawia nie jest jakby wymyślona.

- O jaką moc Ci chodzi? - po chwili przerwał i zastanowił się chwilę. Odpowiedź sama nasunęła mu się na usta. - Wrócę tam. Oni mnie bardziej potrzebują, muszę im pomóc. W ten sposób również przyczynię się do pokonania zła tego świata. Musisz mi jednak dać jakieś wskazówki, co mam robić. U twego boku pewnie czułbym się pewnie, ale tam jeszcze nie wszystko jest stracone, a wiem że i ja mogę coś zdziałać. Pomóż mi.... - ostatnie słowa wypowiedział z jękiem cichego bólu, bo jego oczy znów powędrowały na martwe ciało zamaskowanego towarzysza.
Nie wiedział jednak, czy to co robi teraz będzie jego prawidłową drogą. Wiedział jednak, że tam go również potrzebują, potrzebują go różni przedstawiciele frakcji jak i również ich obrońcy. On widział twarz zamachowca a to mogłoby w dużej mierze przyczynić się do sprawy szybkiego złapania napastnika.
Po raz kolejny dokonał wyboru.
Powrót do góry Go down
Manigoldo

Manigoldo


Dołączył/a : 14/09/2009
Liczba postów : 191

Płeć : Male

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeNie Sty 10, 2010 7:11 pm

Manigoldo stał oparty o ścianę i czekał aż minie wyznaczony czas do spotkania .
Stojąc oparty o ścianie widział minę Favoniusa , wyglądało na to że nie zbyt go lubi więc starał się unikać rozmów . Był jeszcze młody i niedoświadczony i nie był na pewno gotowy na takie wydarzenie .
Wielki Mistrz nie okazywał nimi zainteresowana aż do czasu gdy powiedział że już nadszedł czas .
Manigoldo wyprostował się i wyszedł za mistrzem w stronę komnaty lub sali gdzie miało się odbyć spotkanie .
Korytarz był prawie pusty jak zmierzali do danego miejsca spotkania .
Na sali spotkały się znów jak przedtem osoby reprezentujące dane frakcje , każdy z nich albo udawał albo wyrażał swoje uczucia .
Ustały szepty a lord wszedł do sali i rozmawiał na temat jakiegoś wysłannika , wtedy zrozumial ze tym ostatnim i nie oczekiwanym moze być marynarz Posejdona . Lecz oddanie kamieni i napieta atmoswera oczekiwania dawała się bez znaki . Chłopak mógł się spodziewać wszystkiego , ale ciekawilo go bardzo kim bedzie ta osoba i co powie lub zrobi .
Napięcie rosło z minuty na minute a każdy oczekiwał z niepokojem i obawami otwarci
Powrót do góry Go down
Favonius

Favonius


Dołączył/a : 20/06/2009
Liczba postów : 145

Płeć : Male

Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimeWto Sty 12, 2010 2:29 pm

Oparł się o ścianę po przeciwnej stronie sali. Mimo , że tak mało czasu pozostało do spotkania to czas dłużył mu się nie miłosiernie. Jedyne co mógł robić to wpatrywać się w sufit , i myśleć o fiolce , którą dostał od WM. W końcu z jego zamyślenia wyrwał go głos Wielkiego Mistrza , który zaraz po stwierdzeniu , że nadszedł czas spotkania wyszedł na korytarz. Favonius wyszedł zaraz za nim. Udali się do sali , w której po chwili rozpoczęło się spotkanie. Znów wszyscy zebrali się w jednej sali aby omówić kolejne ważne sprawy. W tym momencie oczekiwano już tylko na tropiciela , który miał zdać jakiś raport. To mogło być ciekawe gdyż dotyczyło wysłannika Posejdona...
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitimePon Sty 25, 2010 1:48 pm

heh widzę że nawet tutaj moją przygodę zajeb*** zastój złapał;/

hmm...

czekam więc do końca tygodnia na odp Sakry(nie wiem co się dzieje a trzeba w końcu rozruszać to towarzystwo)

więc myślę że powinno być ok;]

jeżeli ktoś ma jakieś pytania zastrzeżenia proszę kierować się na pw/gg
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Spotkanie... - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Spotkanie...   Spotkanie... - Page 3 Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Spotkanie...
Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3
 Similar topics
-
» [S] Spotkanie...
» Na spotkanie z Shilen

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Saint Seiya PBF :: Off-Topic :: ARCHIWUM FORUM :: IV ERA :: PRZYGODY-
Skocz do: