Syriusz po tygodniowym odpoczynku między
treningami miał zamiar znów ruszyć w góry i trenować z Diego. Wstał
wcześnie rano, zjadł najważniejszy posiłek dnia - śniadanie oraz ubrał
się w strój treningowy po czym wyruszył znów w góry. Tym razem podróż w
góry nie była taka spokojna jak poprzednim razem. Młodzieniec odszedł może
kilometr od domu gdy z drzew wyskoczyło dwóch bandytów. Jeden z nich
oplótł nogi Syriusza tak że chłopak musiał upaść.
-dawaj pieniądze chłopczyku albo wybieraj w której rzece chcesz utonąć ewentualnie na którym drzewie zawisnąć.
Powiedział najwyraźniej podekscytowany jeden z bandytów spoglądając złowieszczo na Syriusza.
-proszę puśćcie mnie... nie mam pieniędzy a nie chcę robić wam krzywdy
Odpowiedział
drżącym głosem wystraszony chłopak, nigdy nie przepadał za przemocą więc
podniósł się do pozycji siedzącej ze związanymi nogami.
Drugi bardziej masywny bandyta tylko zaśmiał się i obdarował Syriusza potężnym kopnięciem w twarz łamiąc mu nos.
To
już zdenerwowało "Strzelca" który za chwilę wyswobodził jedną nogę z
łańcuchów a drugą pociągnął na siebie chudego bandytę. Gdy ten leciał
na Syriusza chłopak uderzył go potężnie kolanem w twarz i łokciem w
potylice tak że chudzielec zemdlał. Młodzieniec wyrwał drugą nogę z łańcucha
i spojrzał na większego bandytę. Wzrok Syriusza nigdy nie był taki, nie
wiadomo dla czego ten miał ochotę zmasakrować bandytę. Wyskoczył w
powietrze robiąc w górze salto a gdy spadał kopnął piętą w głowę
bandyty niszcząc jego hełm. Zdziwienie bandyty było wielkie, nie
wiedział jak taki niepozorny chłopak o kobiecej urodzie może tak
walczyć.
-brawo chłopczyku, ale nikt nie pokonał leśnego zbója Bowena
Powiedział
bandyta Bowen przedstawiając się jednocześnie. Nie wiedząc kiedy pięść
Bowena wylądowała na brzuchu Syriusza który teraz musiał uklęknąć.
-kiedyś musi być ten pierwszy raz...
Powiedział
dysząc i podnosząc się z kolan Syriusz. Nagle chłopak wystrzelił do
przodu szarżując na Bowena, seria kopnięć i uderzeń rękoma została bez
problemu zatrzymana przez zbira.
Ten bez słowa wyciągnął zza siebie
bambusowy kij atakując nim Syriusza w twarz. Chłopak nie miał czasu na
obronę więc na jego twarzy pojawił się czerwony ślad. Po tym ciosie
Syriusz zamknął oczy koncentrując się i po chwili otwierając je z
ogromną prędkością uderzył kolanem w klatkę piersiową Bowena potem
kontrując rękoma na jego twarz. Zbir po serii tych ciosów upadł na
jedno kolano.
-jesteś jedynym który tak poważnie mnie zranił.
Wymamrotał Bowen po czym wstał i wyciągnął z kieszeni naszyjnik z błękitną łzą na końcu podając go Syriuszowi.
-to
nagroda, ten naszyjnik był ofiarowany najsilniejszemu wojownikowi w
mojej wiosce, teraz przekazuje go tobie jako że mnie pokonałeś
Dodał
po chwili Bowen składając naszyjnik w ręce chłopaka. Teraz dopiero
można było zobaczyć sporą dziurę w zbroi zbira i wypływającą z niej
krew. Chwilę po tym Bowen padł pod drzewem wzdychając ciężko.
Syriusz
jak zawsze tylko kiwnął głową na słowa zbira i założył naszyjnik na
siebie. Gdy Bowen upadł młodzieńcowi zadrżały usta, chłopak chciał coś
powiedzieć lecz nie był w stanie. Wiedział że zabił Bowena, łzy
spłynęły po jego policzkach, zbir tylko machnął ręką aby ten odszedł.
Chłopak bez wahania szybko pobiegł w swoją stronę a z jego oczu
spływały łzy. [i]"Zabiłem człowieka"[/b] ta myśl wciąż krążyła po jego
głowię gdy ten podążał w góry. Po drodze mijał wcześniej poznaną
zieloną polanę z krzewem róży na środku i jego zwierzęcym przyjacielem
obok. Syriusz był zbyt roztrzęsiony aby tam podążyć więc szybko odwrócił
od niej głowę biegnąc w górę. Bardzo szybko dotarł na szczyt, od razu
ujrzał na nim znajomą osobę którą był Diego. Podszedł do niego
spokojniejszym krokiem, z jego oczu nadal kapały łzy.
-z...z...zaczyna...ajmy tr..trr... trening
Powiedział
do niego płaczący Syriusz, nie mógł pogodzić się z zabójstwem człowieka.
Diego odwrócił się do chłopaka i spojrzał na niego z pogardą.
-nie rycz! prawdziwi wojownicy nie płaczą! musisz umieć pogodzić się z tym że zabiłeś swojego przeciwnika!
Warknął
najwyraźniej zdenerwowany jego postawą Diego. Syriusz po słowach swojego
trenera strasznie się zdziwił, skąd ten mógł wiedzieć że chłopak kogoś
zabił jeżeli jeszcze nie zdążył o tym wspomnieć.
-skąd wiesz że kogoś zabiłem !?
Zapytał ze złością wojownik.
-sam go na ciebie nasłałem, to miał być wstęp do treningu... a teraz raz na belkę i po 200 podciągnięć nogami i rękoma
Odpowiedział
na słowa Syriusza niewzruszony Diego, sam usiadł gdzieś z boku czekając
na działania chłopaka. Syriusz miał ochotę uderzyć Diego za to że zmusił
go do zabójstwa lecz dzięki jego naturze powstrzymał się i posłusznie
złapał się rękoma belki i zaczął podciągać się rękoma. Po 155
podciągnięciu zaczął wydawać z siebie ciche pojękiwania lecz dotrwał do
końca i teraz zwisał do góry nogami podciągając się na nich. Na
szczęście nogi miał o wiele silniejsze więc 200 powtórzeń nie było dla
niego wielkim wyzwaniem. Po wykonaniu ćwiczeń Syriusz zeskoczył i stanął
przed Diego czekając na kolejne zadanie.
-teraz pompki, przysiady i brzuszki również po 200 powtórzeń
Powiedział
Diego,Syriusz nie wiedział czemu ten trening wygląda jak dzień na
siłowni czy obóz przetrwania. Ale co kazał robić trener to wykonywał
Syriusz, miał zmęczone ręce i nogi po ćwiczeniach na belce dla tego też
pompki i przysiady były ciężkimi ćwiczeniami. Brzuszki również nie
poszły mu łatwo, odczuwał już powoli skutki walki i ciężkich ćwiczeń.
-po co te ćwiczenia?
Zapytał zdyszany młodzieniec opierając się dłońmi o swoje kolana.
-prawdziwy
rycerz musi posiadać trochę mięśni, nie może być tak chudy. Więc musisz
nabrać masy mięśniowej i udoskonalić swoje ataki fizyczne
Odpowiedział mu Diego spoglądając teraz na trzy głazy, miały kolejno dziesięć, dwadzieścia i trzydzieści metrów wysokości.
-czym wyższy tym twardszy, gdy w końcu zniszczysz wszystkie głazy ukończysz swój trening, spróbuj teraz z tym głazem.
Powiedział
trener wskazując na stu metrowy głaz. Syriusz przytaknął głową,
rozpędził się i uderzył z całą siłą w głaz nie robiąc na nim żadnego
śladu oprócz śladu krwi ponieważ Syriusz rozdarł sobie skórę przy
uderzeniu. Diego tylko pokręcił głową i zniknął gdzieś rzucając na
odejście słowa:
-jeszcze długa i to bardzo długa droga przed tobą
Syriusza
te słowa trochę ruszyły i wziął się za mniejsze głazy lecz nic to nie
dało... te ani drgnęły, chłopak uznał że jest już zbyt zmęczony więc
usiadł w pozycji lotosu i jak zawsze zakończył swój trening medytacją.