Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Z podróży Vasilija.

Go down 
AutorWiadomość
Gość
Gość




Z podróży Vasilija. Empty
PisanieTemat: Z podróży Vasilija.   Z podróży Vasilija. Icon_minitimePią Mar 27, 2009 6:35 pm

Poniższe treningu będą częściowo w formie dziennika. Ponieważ sama postać nie umie pisać będzie prowadzona narracje 3 os.


Dzień 1
Rozpoczyna się jego przygoda. Vasilij młody chłopak, który ponosi konsekwencje.
-Chyba trochę za późno, żeby ruszać w dalszą drogę. Przejdę przez Ciemny Bór i trafię od razu to miasteczka. Może w końcu sprawdzę czy prawdziwa jest ta legenda o ożywionym Wojownik z Zachodu?-powiedział sam do siebie
Zwrócił wzrok w kierunki drogi prowadzącej do Ciemnego Boru i powolnym tempem zmierzał w jego kierunku. Po drodze widział jak rolnicy z jego osady muszą ciężko pracować. Może to i dobrze, że nie czeka mnie taki żywot, ale mam nadzieję że nie umrę zanim dotrę do miasteczka.-pomyślał. Tuż przed wejściem podbiegł do niego jakiś wieśniak i powiedział:
-Lepiej tam nie wchodź! Nie słyszałeś o legendzie Rycerza z Zachodu?
-Oczywiście ,że tak idę tam bo chcę sprawdzić czy to prawda.
-A czym chcesz walczyć przeciwko duchowi w niewiarygodnie silnej, żelaznej zbroi? Nie mów tylko, że tą siekierą którą trzymasz przy pasie. Tym zabijesz co najwyżej śpiącego niedźwiedzia... może
-A ty skąd nimi o nim tyle wiesz? Gdyś się z nim spotkał to raczej bym teraz z Tobą nie rozmawiał?
-Tutaj się mylisz Vasilij, dobrze Vasilij się nazywasz?-Vasilij skinął głową w geście potwierdzenia.-Pewnego razu, kiedy moja matka nagle zachorowała potrzebna była jej pomoc medyka. Była zbyt słaba żebym miał czas na okrążenie Ciemnego Boru, więc poszedłem najkrótszą drogą- przez las. Kiedy było już widać wyjście przede mnie wyskoczyła postać jakiegoś rycerza. Miał ogromny miecz, potężną tarczę i zbroję na kształt zachodniego rycerstwa. Przygotowywał się do zadania silnego uderzenia, kiedy ja przeskoczyłem przez jego krok i jak piorun wybiegłem z lasu.
-Zdumiewająca historia. Czy myślisz, że gdybym zdobył jakąś tarcze i lepszą broń dałbym mu radę?
-Nie mam pojęcia. Nie wiem na ile stać tamtą zmorę. Mam dla Ciebie propozycję: gdy zdobędziesz lepsze wyposażenie przyjdź do mnie, może razem damy sobie z nim radę.
-Świetnie, tylko nie miej mi za złe jeśli to trochę potrwa. Jeszcze jedno: jak się nazywasz, nie przedstawiłeś mi się.
-Wybacz, nazywam się Lew Niedwiediewowski.
-Dobrze, nie tracę czasu, do zobaczenia Lwie-uśmiechnął się pod nosem. Podali sobie ręce po czym Vaisilij ruszył okrężną drogą do miasta.

Kiedy był już w połowie drogi, zobaczył jak kilka sarenek leżało na polance nieopodal drogi.
- Chyba pora na obiad
Po owych słowach wyjął siekierę i zaczął skradać się w kierunku saren. Vasilij nadepnął na gałąź, sarny zaczęły biec. Bez zastanowienia rzucił siekierą w najmniejszą z nich. Trafił jej prosto w udo. Podbiegł do nie wyjął siekierę i tępą końcówką walnął ją w głowę.
-To teraz czas na ognisko.
Zaniósł sarnę w wysoką trawę, a sam poszedł zbierać chrust i i drzewo, potrzebne do rozpalenia ogniska. Po jakiś 20 minutach wziął się za rozpalanie ogniska.
Po obiado-kolacji ruszył dalej. Stawiając pierwsze kroki w mieście podążył od razu do karczmy. Pewnym krokiem wszedł do karczmy. W tym momencie wszystkie głowy były zwrócone na niego.
-Witajcie
Nikt nie zwrócił na te słowa i każdy wrócił do rzeczy którą robił wcześniej. On sam poszedł do właściciela, chciał się dowiedzieć czy jest jeszcze jakiś pokój do wynajęcia.Był, więc zapłacił i jednocześnie zamówił coś do picia.
Nagle podszedł do niego miejscowy cwaniak, czeladnik zbrojmistrza- Wladimir.
-Hej ty wieśniaku wynoś się do pokoju bo śmierdzisz!
-Nikt nie będzie mi mówił co mam robić
-Co powiedziałeś śmieciu?!-wziął zamach, lecz Vasilij nie zwrócił na to uwagę-Takiś chojrak?! To masz!
Po tych słowach zadał cios prosto w okolice brzuchu. Kulugriew po tym ciosie przykucnął.
-Pożałujesz tego...
Nie myśląc dłużej podczas podnoszenia celowo silnie uderzył głową w brzuch. Władimir odsunął lekko oszołomiony. W tym krótkie czasie "wygnaniec" przygotował się do walki.
-Myślałem że będziesz lepszym przeciwnikiem
Te słowa były jak wyrok. Vasilij rzucił się zadając cios za ciosem w twarz, były one tak silne , że gdyby czeladnik nie przewrócił się o stół to z tego pojedynku bez twarzy. Twarz miała całą w krwi, nos silnie przekręcony. Kolugriew szybko wyjął siekierę do przyłożył Władimirowi do szyi.
-A teraz słuchaj! Oddaj całą kasę jaką masz przy sobie i wynoś się z tej karczmy!
-Masz i daj mi spokój! Aaaaa!-oddał sakiewkę i uciekł z karczmy jak poparzony.
-To ja żegnam ponów, dobranoc
Udał się do pokoju i położył się spać.

Dzień 2
Z samego ranka udał się do kowala. Dzięki wczorajszej bójce miał pieniądze aby kupić sobie uzbrojenie.
-Witaj kowalu, czy posiadasz aktualnie jakieś godne mnie wyposażenie wojenne?
-Władmirrr! W tej chwili do mnie!-i jak za pomocą czarodziej różdżki pojawił wczorajszy opryszek-Czy to ten pan tak Cię urządził?-Władmir wykonał potwierdzający gest-Więc w tej chwili leć po najlepszy miecz i tarczę!
Władimir nie zastanawiając się pobiegł do magazynu.
-Skąd ma pan pewność, że stać mnie na takie wyposażenie.
-Dostaniesz je za darmo, bo w końcu ktoś nauczył mojego czeladnika pokory-w tej chwili przybył Władimir z broniami w rękach, kowal wyrwał mu je i oddał Vasiliwi-Masz ja muszę wracać do roboty, z resztą Władimir też, żegnaj!
-Więc żegnaj.

Kolugriew od razu udał się w kierunku ostatniego spotkania z Lwem. Po kilku godzinach dotarł na miejsce. Wszystko zapowiadało, że niedługo rozpocznie się burza.
-Gotów do podruży w las?
-W gorącej wodzie kompany! Za chwilę rozpęta się wielka burza a ty chcesz iść do lasu?! Chodź do mego domu, tam odpoczniemy, a jutro o poranku ruszymy.
Vasilij bez słowa poszedł z Lwem.
Powrót do góry Go down
Saga
VIP
VIP
Saga


Dołączył/a : 10/03/2007
Liczba postów : 1364

Płeć : Male

Z podróży Vasilija. Empty
PisanieTemat: Re: Z podróży Vasilija.   Z podróży Vasilija. Icon_minitimePią Mar 27, 2009 7:33 pm

Jedyną uwagę mam do błędów ortograficznych oraz momentami stylistycznych - 2 lvl
Powrót do góry Go down
 
Z podróży Vasilija.
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Saint Seiya PBF :: Off-Topic :: ARCHIWUM FORUM :: IV ERA :: TRENINGI-
Skocz do: