Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Historia Jakuba

Go down 
5 posters
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Historia Jakuba - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Historia Jakuba   Historia Jakuba - Page 2 Icon_minitimeNie Sty 03, 2010 6:30 pm

Część V

Przygotowania do wielkiego wydarzenia weszły już w decydującą fazę.Każdy z członków grupy miał oddzielne zadanie, które musiał wypełnić w określonym terminie.A ten dzień zbliżał się nie ubłagalnie.Jakub przez pewien czas nie kontaktował się ze swoimi towarzyszami.Pracował jedynie w kopalni jak każdy a później gdzieś znikał.Okazało się, że nasz zamaskowany bohater znalazł bardzo ciekawe miejsce gdzie w ciszy i w spokoju mógł medytować,trenować.Nie mógł korzystać z kosmosu a więc jego możliwości były sporo ograniczone.Niemniej jednak ten fakt nie przeszkadzał mu aby odpowiednio przygotować się do bitwy.

A więc każdego dnia po kilka godzin Jakub wręcz "katował" swojego ciało, niesamowitą ilością ćwiczeń czy wyzwań.Nie raz poraniony o uderzanie w grube skały czy potężne drzewa, Jakub starał się wzmocnić za wszelką cenę.W pocie czoła wykonywał przeróżne ćwiczenia począwszy od najprostszych pompek aż do wspinaczki na szczyty gór.Za każdym razem gdy wracał do obozu potajemną ścieżką,niektórzy ze współwięźniów dziwili się dlaczego Akachi tak wygląda.Szeptali między sobą chcąc poznać sekret zamaskowanego.Ten jednak był ostrożny i nie dawał się łatwo wyrolować,aż do pewnego momentu gdy został zdradzony...

Niejaki Cyryl mały liliput,który trafił do koloni za liczne kradzieże kieszonkowe oraz zabójstwo na jakiejś kobiecie, odkrył dobrze strzeżony sekret Jakuba.Jego najbardziej ciekawiło co robił w wolnej chwili mężczyzna i pewnego dnia od razu po pracy w kopalni postanowił go śledzić.Umiejętności w skradaniu miał opanowane do mistrzowskiego poziomu a dodatkowo pomagał mu jego wzrost.Tak więc to wszystko przełożyło się, że znalazł to zaciszne miejsce gdzie Jakub w spokoi mógł podnosić swoją siłę i zręczność.
"I tu Cię mam...Thorus będzie ze mnie zadowolony"-pomyślał z szyderczym uśmiechem na ustach gdy zobaczył po raz pierwszy trenującego Jakuba.

Jeszcze tego samego dnia udał do przywódcy strażników,aby oznajmić to niezwykłe "odkrycie".Ten z kolei z wielkim zainteresowaniem wysłuchał słów karła a następnie kazał mu wydać kilka złotych monet za okazały "donos".Już wcześniej Akachi i Thorus mieli małe spięcia.Jednak teraz wreszcie mogło dojść do starcia...
Razem z Cyrylem następnego dnia udali się w to miejsce.Mężczyzna założył na siebie ciężką metalową zbroję oraz zabrał swoją ulubioną broń a mianowicie topór bojowy.
Następnie schował się niedaleko za jedną ze skał i oczekiwał na swojego przeciwnika.
Jakub nie mając bladego pojęcia co go czeka udał się spokojnym aczkolwiek stanowczym krokiem do miejsca treningu.Po drodze zabrał jeszcze ze swojej chaty kilka szat,aby wytrzeć nimi spocone ciało oraz odrobinę wody w menzurce.Chwilę później przekraczając próg chatki na jego drodze stanął nie kto inny jak Georg.
Ten silnie zbudowany wojownik z radosnym uśmiechem na ustach powitał Jakuba a następnie już poważniejszym tonem zapytał.
-Czy wszystko z Tobą w porządku??.Ostatnio nie dawałeś znaku życiu...martwiliśmy się w grupie...
-Nic mi nie jest.Nie macie się o co martwić.Nie jestem dzieckiem...-przerwał mu suchym charakterystycznym tonem Jakub.
-Rozumiem...niemniej jednak musimy porozmawiać.Mamy problem z pewną sprawą.
-Chodź ze mną.Muszę potrenować a następnie porozmawiamy.
Georg jedynie kiwnął mu głową w dół na znak, że się zgadza.Chwilę później wyruszyli razem.

Nie minęła godzina i oboje znaleźli się w miejscu treningu.Całą drogę przebyli w ciszy co odrobinę irytowało wojownika.Gdy Jakub zdjął koszulę ukazując liczne blizny od poparzeń,Georgowi odjęło mowę.Wiedział o tym, że Akachi miał okrutną przeszłość ale, żeby aż tak??.
Chwilę później i on rozebrał się.Zamaskowany mógł zobaczyć jego wysportowane,masywne mięśnie,które z całą pewnością przyczyniły się do wygrania wielu pojedynków.
-Zaczynajmy-zawołał pewnym tonem Jakub rzucając się na wojownika.
-Nie tak prędko...-rzekł gruby głos należący do Thorusa.
Ja będę twoim przeciwnikiem-krzyknął jednocześnie wypuszczając z ogromną siłą topór z ręki.
Broń nabrała dość dużej szybkości i zmierzała prosto w splot słoneczny Jakuba gdy...
Georg swoją ogromną dłonią odtrącił zamaskowanego i sam przyjął na siebie atak.Topór przeszył jego ramię zostawiając paskudną ranę.Mężczyzna padł na jedno kolano...w jego oczach było widać złość.
Jakub nie mógł uwierzyć w to co się wydarzyło.Po raz pierwszy od dawna ktoś zrobił dla niego coś "dobrego".Czyżby właśnie Georg był tym przyjacielem,którego miał znaleźć w koloni??.
Jedno było pewne...nie mógł pozwolić, żeby Georg zginął na marne...
Widok ten niezwykle podziałał na naszego bohatera.
Czuł jak coś w nim "wrze".Jakby jakaś niepohamowana energia chciała się wydostać.
"Czyżby to było to??"-zapytał sam siebie gdy nagle...
Wokół niego pojawiła się aura kosmosu...ta ukochana aura,która potrafiła czynić "cuda".
Chwilę później ze wściekłością uderzył w tą magiczną bransoletę,która rozsypała się na kawałeczki.
Rozmasowując nadgarstek rzekł w stronę zamachowca.
-Już po tobie...szykuj się na spotkanie z diabłem...
Zarówno kosmos jak i aura z każdą sekundą przybierały większych rozmiarów.Ta moc,która w nim się od tak dawna gromadziła wreszcie miała zostać wyrzucona...
niczym erupcja wulkanu...
lub trzęsienie ziemi...
Chłodny wzrok Jakuba w tym momencie przeszywał swojego przeciwnika,który nie spodziewał się takiego obrotu spraw...
Powrót do góry Go down
Sakra
VIP
VIP
Sakra


Dołączył/a : 13/10/2007
Liczba postów : 1364

Płeć : Female

Historia Jakuba - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Historia Jakuba   Historia Jakuba - Page 2 Icon_minitimeNie Sty 03, 2010 8:11 pm

dostajesz 2 lvl
nie za drobne błędy, które ci się zdarzają o nie

przypomnij sobie zapowiedzi - wydanie wyroku, wędrówkę do obozu..
porównaj to z przedstawioną rzeczywistością

nie wygląda to jak obóz więzienny dla najgorszych kryminalistów z wysoką liczbą zgonów
raczej jak zwykły obóz pracowniczy ze strażą - bardziej znajdującą się na zewnątrz niż wewnątrz (pilnującą granic)

z tego co opisywałeś - każdy praktycznie ma swoją własną chatę, nie są dobrze pilnowani w kopalniach, aż na same góry włażą (to po wejściu na taką, nie mógł od razu uciec?)
ledwie widać strażników, a jak już ich widać - to nic im nie robią
ludzie tam nie cierpią, tylko pracują sobie w sposób zorganizowany

oczekiwałam czegoś naprawdę ciężkiego i momentami bulwersującego - czegoś okrutnego
dostałam luźny i spokojny obrazek - wbrew wcześniejszym zapowiedziom
obrazek w którym złoto liczy się nadal (choć powinno liczyć się jedzenie bądź jakieś dobra typu tytoń/alkohol)

za to tu zaś nie dostaniesz 3 lvl
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Historia Jakuba - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Historia Jakuba   Historia Jakuba - Page 2 Icon_minitimeNie Sty 03, 2010 8:45 pm

Ok:P

jeżeli chcesz coś okrutnego i brutalnego bd mieć to za tydzień:)

i taki jeszcze dłuższy od tego:P
Powrót do góry Go down
Neo
VIP
VIP
Neo


Dołączył/a : 31/12/2007
Liczba postów : 1233


Historia Jakuba - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Historia Jakuba   Historia Jakuba - Page 2 Icon_minitimeNie Sty 10, 2010 1:43 pm

Część VI


Od momentu tajemniczego zniknięcia przywódcy strażników, w
koloni karnej zaostrzyła się cała kontrola, jak i również ograniczenie wolnego czasu. Co świadczyło to dla naszych bohaterów??. Odpowiedź była prosta. Nie mogli przeprowadzać zgodnie z planem swojej misji. Ponadto zwiększyła się liczba patroli, zarówno w dzień jak i w nocy. Każdego po wyjściu z kopalni dokładnie sprawdzali, a nawet co jakiś czas…publicznie karcono. Nie ważne co popełnił…czasami byli niewinni, a czasami nie. Miało to odstraszyć tych „innych”, którzy nie podporządkowali się systemowi.


Ponadto stan Georga był dalej bardzo poważny. Mężczyzna
zapadł w głęboki sen, cały czas mając gorączkę. Niekiedy także coś mamrotał przez sen…jednak były to bardzo niezrozumiałe słowa. Stan przyjaciela bardzo martwił Jakuba, który starał się być przy nim tyle ile mógł. Obwinił się zamaskowany wojownik za stan Georga. Myślał, że to przez jego winę teraz tak cierpi…sądził iż nie powinien w ogóle tam się znaleźć.


Jednak wydarzało się to co się miało wydarzyć. Los bywa
niezmienny, a także bardzo okrutny. Wszyscy zgodnie podczas bardzo krótkiej narady w kopalni postanowili, że na jakiś czas wszystkie działania zostaną wstrzymane do póki sytuacja nie ulegnie zmianie
Od tego momentu życie Jakuba stało się niezwykle monotonne.
Chociaż widział też pozytywną stronę tej całej „szalonej” sytuacji.
Jaką??. Akachi przecież odzyskał ponownie kontrolę nad kosmosem!.
Było to więc ogromne wzmocnienie lecz przypłacone równie wysoko.


Wkrótce w koloni powoli zaczęła nastawać pora jesienna.
Pogoda z dnia na dzień była zimniejsza. Niektóry z więźniów nie byli na to
przygotowani. W chatach było niezwykle zimno, dodatkowo strażnicy czy cienie nie myśleli nawet, aby dać im jakieś ciepłe ubrania. Tłumaczyli się tym, że po prostu zapasy wyczerpały się. Dodatkowo za śmierć ich przywódcy obniżyli rację żywnościowe. Więźniowie głodowali, drgali z jesiennego zimna oraz przeklinali na osobę, która jest temu winna. Wszystkie te wydarzenia nie obchodziły zbytnio Jakuba. Jedyne co go interesowało to życie Georga. Mężczyzna starał się, aby
jemu nic nie zabrakło. Oddawał mu również swoją porcję jedzenia, gdy ten
wstawał na krótką chwilę. Rana od topora była bardzo poważna. Jedną pomocą dla mężczyzny był wywar z bardzo rzadkich ziół. Jakub powiedział się o tym rozwiązaniu podczas jednej z wizyt medyka Constantia- także więźnia koloni. Trafił tutaj za prowadzenie nielegalnych eksperymentów.


To jednak nie obchodziło zamaskowanego. Liczyła się teraz
pomoc dla Georga.
-Jak nazywa się ta roślina i jak wygląda??- zapytał go poważnym tonem Jakub.
-To nie jest takie proste jakie na pierwszy rzut oka się wydaję-odparł mężczyzna przeczesując jednocześnie swoje siwe długie włosy.
-Mów!!. Jeżeli to jedyne rozwiązanie…-starał się pohamować nerwy Akachi lecz nie potrafił.

Medyk widząc zapał oraz gniew zamaskowanego postanowił mu
wszystko dokładnie na spokojnie wyjaśnić. Usiadł na krześle obok chorego i poważnym tonem rzekł w stronę Jakuba.
-Jaku już wspominał zdobycie tych roślin nie będzie proste. Rosną one wysoko w górach gdzie nikt, ale to nikt nie chce się zaszywać. Ponoć
grasują tam potwory, które nie śniły ci się nawet w najgorszych snach!. Podróż ta z całą pewnością przyniosłaby więcej strat niż korzyści.

Nasza misja jest ważniejsza od życia jednej jednostki!!.
-Kto mu powiedział?!!!- zapytał wyraźnie wzburzony Jakub.
-Uspokój się…jak myślisz??. Kto by lepiej się zajął rannymi podczas bitwy niż właśnie Constantin?- zapytał retorycznie wchodzący do środka Diego.
-Fakt…-rzekł odrobinę skruszonym tonem Jakub pozwalając tym samym kontynuować medykowi.
-Dziękuję. Na czym to ja…a już wiem. Ostatnio dowiedziałem się od jednego z zaufanych ludzi, któremu kilka miesięcy temu uratowałem życie, że ponoć magowie w zamku mają kilka takich roślin. Niestety…od tak ich nam nie dadzą gdyż są dobrą podstawą do prowadzenia doświadczeń alchemicznych. Istnieje jednak inna opcja…
-Jaka?!!.
-Wykraść je…-rzekł prosto z mostu medyk.


W tym momencie nastała cisza. W niewielkiej izbie można było
usłyszeć tylko bzyczenie muchy oraz tupot o podłogę stóp Jakuba.
-Przecież to nie możliwe…-odrzekł dotąd cicho siedzący Diego.
-Masz rację…istnieje ogromne ryzyko, że strażnicy złapią Cię i w jednej chwili pozbawią życia.
Innej drogi jednak nie ma. Bynajmniej ja nie znam. Więc jaka będzie twoja decyzja przywódco??- zapytał unosząc krzaczaste brwi.

Jakub cały czas pozostawał w milczeniu. Wahał się i to
bardzo. Z jednej strony miał do wyboru życie przyjaciela. Z drugiej swoje… istniała także groźba, że „powstanie” bez przywódcy nie powiedzie się. Jeszcze kilkanaście minut Jakub zastanawiał się by po chwili oznajmić podjętą decyzję. Mężczyzna uderzył dłonią w drugą oznajmując poważnym tonem.
-Jestem gotów podjąć to ryzyko dla Georga. On pewnie zrobiłby to samo. Jeżeli by mi się nie powiodło…Diego mianuję Cię moim następcą –rzekł w jego stronę kładąc mu jednocześnie dłoń na ramieniu.


Ponownie zapadła cisza. Nie mogli uwierzyć, że Jakub zgodził się pójść na pewną śmierć. Z drugiej strony taka postawa była godna podziwu oraz szacunku. Ten, który został mianowany jego następcą podszedł do niego mówiąc.
-Powiedzie Ci się. Zrobimy wszystko, aby Georg był w jak najlepszym stanie –rzekł ściskając mu dłoń.


Jakub jedynie przytaknął mu. Następnie zabrał ze sobą tylko
linę, którą miał pod łóżkiem. Ukradł ją kiedyś jednemu z cieni kiedy był
strasznie pijany. Mężczyzna sprawdził jeszcze czy nie ma jakiegoś patrolu obok ich chaty. Gdy tylko się upewnił wybiegł
tak szybko na ile mu mięśnie nóg pozwalały. Od tej chwili musiał zmierzyć się z ogromną ilością strażników oraz zabezpieczeń, a także…z samym sobą. Odkąd wybiegł powoli zaczął w nim rosnąć strach i niepewność. Z każdym krokiem nasilały się. Jakub początkowo ignorował to jednak, gdy w końcu zbliżył się na wystarczającą odległość do zamku, emocję wzięły górę.
„Nie mogę…nie potrafię…”-pomyślał mężczyzna opuszczając zrezygnowanie ręce.


Bicie jego serca rytmicznie wzrastało gdy tylko pomyślał o
porażce. Jakub dobrze wiedział czym to się mogło skończyć. Nie mógł…nie
potrafił znieść kolejnego nie powodzenia. Urażona duma i honor wręcz wołały o pomstę na tych „psach”. Jakub doskonale znał słowa przysięgi, którą złożył gdy został w to miejsce wtrącony.
„Nie jestem sam… moja siła poprowadzi mnie do zwycięstwa. Kosmos jest ze mną!!”- pomyślał zdopingowany Akachi ruszając naprzód przed siebie.


Przed bramą do zamku stało kilku strażników dobrze
uzbrojonych i wyposażonych. Nie widać w nich było ani krzty zmęczenia. Chodzili jak w „szwajcarskim zegarku”. Jakub musiał w jakiś sposób odwrócić ich uwagę, aby nie postrzeżenie wtargnąć do wewnątrz. Po chwili namysłu wpadł na pomysł.
Kilkanaście metrów od niego stał kubeł z wodą prawdopodobnie
lodowatą. Następnie mężczyzna wyciągnął lewą dłoń przed siebie i skupił swoją energię. Dzięki znajomości telekinezy Jakub siłą woli podniósł ten kubeł jednocześnie z całej siły rzucając go w jednego strażnika. Ci momentalnie zaczęli się rozglądać za sprawcą tego wypadku. Najgłośniej zachowywał się ten, który oberwał lodowatą wodą. Klną groził temu, który to zrobił, że powiesi go za jaja. Czemu ten ruch miał służyć??. Otóż chwilkę później dwóch z pięciu mężczyzn odeszli z warty w poszukiwaniu „żartownisia”.
„Pozostało już tylko trzech…”-pomyślał kombinując co dalej zrobić.


Nie widział już w zasięgu swego wzroku niczego co mógłby
ewentualnie wykorzystać. Teraz jedynie liczyły się jego umiejętności, siła
mięśni oraz spryt. Jakub wziął głęboki oddech i wyszedł naprzeciwko losowi…
Strażnicy momentalnie zauważyli smukłą sylwetką
zamaskowanego i z gniewem rzucili się na niego.
-Pożałujesz tego!!- darł się wręcz ten, który oberwał kubłem wody.


I właśnie temu strażnikowi przyszło „otrzymać” pierwszy atak
Jakuba, który w jednej chwili zgromadził dość silny ładunek kosmosu. Następnie z całej siły wypuścił go w stronę zdezorientowanego mężczyzny, który momentalnie padł na ziemię. Pocisk energii przeszył jego ciało z ogromną łatwością. Nawet te ciężkie metalowe zbroje nie pomogły. Zdziwieni lub przestraszeni szybką śmiercią kolegi ruszyli z zdwojoną siłą. Bez planu i bezmyślni byli łatwym „kąskiem” dla Akachiego, który poczęstował ich szybką serią ciosów w twarz. Strażnicy pod naporem takiej siły padli na ziemię zostawiając otwartą
drogę dla zamaskowanego…
„Łatwo poszło…mam jednak nie wiele czasu zanim tamci wrócą i zorientują się co się tak naprawdę wydarzyło…”-pomyślał ruszając dalej.



Następnie jak błyskawica przekroczył bramę wejściową. Po
jego prawej stronie znajdowała się kilka dużych, drewnianych beczek, które stanowiły idealną kryjówkę. Mężczyzna przykucną delikatnie rozglądając się jednocześnie. Na całe szczęście zbyt wielu strażników Jakub nie zobaczył. Jedynie kilku chodziło od czasu do czasu z jednego budynku do drugiego.
Wówczas zamaskowany zdał sobie sprawę z tego, że nie miał
pojęcia gdzie mogła znajdować się kwatera magów.
Gwałtowanie ponownie zaczął się rozglądać. Pot spływał mu
już prawie po całym ciele. Strach z każdą kolejną sekundą rósł…


Jakub postanowił w końcu coś zrobić. Ostrożnie wyszedł z
kryjówki rozglądając się jeszcze przez moment. Żaden ze strażników nie zauważył go, więc miał pewną przewagę. Gdy zbliżył się do następnego budynku nagle z niego wyszły dwie sylwetki. Akachi odruchowo skrył się za rogiem i wstrzymał mocno oddech.
-Zanieś to…to rozkaz…-rzekła jedna z postaci wyciągając dłoń przed siebie.
-Tak jest!- odezw był wręcz natychmiastowy.
-Powiedz arcy-magowi, że ma dać odpowiedź jeszcze tego wieczoru- dokończył mężczyzna wychodząc na świeże powietrze.

To była szansa, na którą tak długo czekał Jakub.
Niepostrzeżenie, skradając się cicho szedł oddalony kilka metrów od „posłańca”. Starał się tym samym, aby jego kroki jaki i oddech były jak najmniej słyszalne.
„Jeszcze trochę…jeszcze trochę…”-powtarzał sobie zamaskowany dodając tym sobie odwagi.


Jeszcze to śledzenie kilka minut potrwało. Następnie po tym
oboje znaleźli się przed budynkiem średnich rozmiarów, wykonanej z ciemnej cegły oraz ze spiczastymi, strzelistymi wieżami. Z zewnątrz prezentował się dość okazale. Posłaniec dokładnie dwa razy zapukał w ogromne drewniane drzwi. Na odezw musieli sporo poczekać…aż w końcu.
-Podaj hasło!!- odrzekła srogim głosem postać przebywająca wewnątrz.
-Deszcz ognia spłynie po tej ziemi, zbierając śmiertelne żniwo…- odrzekł posłaniec o wiele spokojniejszym tonem.
-Dobrze…


To właśnie była idealna okazja dla Jakuba, aby…
Wyjść z ukrycia i wykorzystać element zaskoczenia!.
Zamaskowany wyskoczył za rogu i rzucił się jak tygrys na bezbronną ofiarę. Jakub szybko przytrzymał go od tyłu a następnie z równą siłą złamał mu kark. Słychać było tylko delikatny chrzęst kostek…
Chwilę później Jakub usłyszał zbliżające się kroki tej
postaci z wewnątrz. Miał więc nie wiele czasu, aby schować ciało posłańca. I tutaj ponownie prędko wykorzystał dar telekinezy…lecz tym razem musiał o wiele bardziej się skupić i wykorzystać więcej kosmosu, aby przenieść ciało mężczyzny. Na całe szczęście udało mu się…i to w ostatniej chwili!.


Dosłownie kilka sekund później wielkie drzwi otworzyła
zakapturzona postać. Chwilę później odrobinę wyżej podniosła głowę, żeby
przyjrzeć się dokładniej posłańcowi.
-Co to masz za wiadomość…??- delikatny spokojny dźwięki dotarł do uszu naszego bohatera.
-Z całym szacunkiem lecz jedynie wysłuchać jej może arcymag tego zakonu…- grunt to dobry blef.
-Rozumiem. Jednak musisz wiedzieć posłańcze, że zanim coś trafi do naszego przywódcy…ja to muszę sprawdzić. Powinieneś to wiedzieć…- odrzekła troszkę ironicznym głosem powoli domyślając się prawdy.
Cholera wpadłem…”-pomyślał Jakub przyglądając się postaci bliżej.


Na kilka sekund zapadła cisza. Obydwoje nie chcieli wykonać
pierwszego ruchu starając się jednocześnie rozpracować siebie. Wówczas Jakub postanowił jeszcze coś wskórać. O dziwo nie siłowo…lecz dyplomatycznie.
-Wiem, że zabrzmi to głupio lecz potrzebuję pewnego ważnego składnika do mikstury leczniczej. Mój przyjaciel umiera…jeżeli mu jej niedługo nie dostarczę to będzie po wszystkim…- rzekł odrobinę skruszonym tonem Akachi.[/i
[i]-…

-Proszę wysłuchaj mych błagań. Nie chce więcej przelewać krwi. Proszę o tylko jedną roślinę. Tylko o jedną porcję…
-…-postać dalej milczała spoglądając na „błagającego” zamaskowanego.
-Widzę, że życie drugiego człowieka jest Ci obojętne. Wszyscy jesteście tacy sami…- rzekł zrezygnowanym tonem z domieszką gniewu.
-Poczekaj chwilę. Nie unoś się gniewem. Podziwiam twoją determinację i upór. Dostaniesz to po co przyszedłeś.


Ostatnie słowa postaci wręcz zamurowały Jakuba. Nie
spodziewał się, że znajdzie tutaj osobę o tak „wielkodusznym” sercu. Oboje chwilę później przenieśli się do małej izby gdzie było wiele menzurek czy buteleczek z eliksirami. Tajemnicza dobra postać nie sięgnęła jednak po nie. Położyła dłoń na skalnej półce, a zaraz po tym pod spodem wysunęła się mała szufladka. Szybkim ruchem sięgnęła po jej zawartość mówiąc jednocześnie.
-Szczaw królewski to jedna z najrzadszych roślin w koloni. Zgodnie z obietnicą powierzam Ci ją. Idź uratuj swojego przyjaciela…
-Zgoda…


Jakub delikatnie się jeszcze ukłonił by po chwili opuścić
ten budynek. Tajemnicza postać spoglądała na zamaskowanego cały czas nie wykazując zbędnych uczuć.
-Ciekawa jestem czy mu się uda…- rzekła jednocześnie zdejmując kaptur z ogolonej głowy.


Akachi biegł bez opamiętania uszczęśliwiony, że jego trud
nie poszedł na marne. Miał to gdzieś, iż mógł zostać odkryty…nie zachował
żadnych środków ostrożności. Nie minęło pięć minut, a już był pod bramą
wyjściową gdy…
Poczuł okropny ból w prawym kolanie. Momentalnie padł na
ziemię upuszczając tym samym cenną roślinę. Okazało się, że ktoś postrzelił go z kuszy…i to naprawdę z niedalekiej odległości.
-Co jest kurwa...??. Przecież byłem tak blisko…- zapytał sam siebie próbując wyciągnąć bełt z kolana jednak każda próba kończyła się porażką.


Chwilę później Jakub usłyszał głośny, ironiczny śmiech.
Brzmiał znajomo aczkolwiek przerażał naszego bohatera.
Z drugiej strony bramy pozostali strażnicy zauważyli
leżącego Jakuba. Nie czekając na specjalne zaproszenie prędko ruszyli w jego stronę z toporami, halabardami i mieczami.
Krótką mówiąc…Jakub był głęboko w „dupie”. To słowo
najlepiej odzwierciedla jego położenie.


Bezwzględni i bezlitośni dopadli leżącego mężczyznę. Kilka
minut postanowi poznęcać się na nim, chcąc zemścić się za pobicie ich dwójki kolegów. Na całe szczęście przeszkodziło im to pojawienie się…Gomeza!!. Dumnie krocząc podszedł do obolałego Jakuba trzymając złotą kuszę w prawej dłoni.
Z szyderczym uśmiechem na ustach rzekł.
-Myślałeś, że nie wyczułem twojej energii?. Ehh…słabo mnie cenisz. Wiem co to kosmos i jak dokładnie nim można się posługiwać.


Przywódca starego obozu nie kłamał. Wyciągnął wolną dłoń
przed siebie z skoncentrowaną kulą kosmosu wystrzeliwując ją jednocześnie. Energia nie dosięgła Akachiego…lecz tej cennej rośliny, która miała uratować życie Georgowi. Trud naszego bohatera poszedł jednak na marne…
-Poznęcamy się publicznie jutro na nim,a potem go zabijemy. Dzisiaj zabierzcie tego szczura do więzienia. Odpowiadacie za niego głowami!!- rzekł gromowładnym tonem odwracają się jednocześnie.
-Słyszeliście!!. Ruchy, ruchy, ruchy!!.



I tak też się właśnie wydarzyło. Jeszcze w drodze do celi odrobinę
poznęcali się na nim. Zwłaszcza ten strażnika, na którego Jakub wylał kubeł wody. Wykorzystywali przeróżne techniki torturowania. Czy to przedmiotami czy po prostu biciem w różne części ciało. Zasada była prosta…
Sprawić jak największy ból…
Nie zabijając przy tym…


Jakub na tę chwilę dzielnie znosił to wszystko. Do czasu
oczywiście…przecież ten stan nie mógł trwać wiecznie.
Jedyne co powtarzał cały czas to…
„przepraszam…przepraszam…”
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Historia Jakuba - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Historia Jakuba   Historia Jakuba - Page 2 Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Historia Jakuba
Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Saint Seiya PBF :: Off-Topic :: ARCHIWUM FORUM :: IV ERA :: TRENINGI-
Skocz do: