Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Przyszli rycerze i wojownicy!

Bogowie udali się na spoczynek. Los krain jest w naszych rękach. Szykuje się długa wyprawa, w której udział biorą wszyscy aby odkryć tożsamość tajemniczego obiektu.

Dołącz do wyprawy i pokaż, że jesteś godzien przywdziania zbroi.
Saint Seiya PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Podróż

Go down 
4 posters
AutorWiadomość
Gość
Gość




Podróż Empty
PisanieTemat: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Sie 30, 2008 12:20 pm

W niedługim czasie po opuszczeniu rodzinnych stron Gerard znalazł się w okolicy Terneauzan (blisko granicy z Belgią).
Już przed wejściem do miasta zobaczył miłą staruszkę która trudziła się z widocznie za ciężkim dla niej chrustem. Jako że od mała wpajano mu o uprzejmym zachowaniu bez chwili zwłoki przyśpieszył kroku i znalazł się tuż obok niej. Zobaczył zdziwienie w jej oczach kiedy zdjął cały ciężar z jej obolałych pleców i zarzucił na siebie.
-Gdzie zanieść ? - Zapytał z szerokim uśmiechem.
Staruszka wahała się chwilę, po czym wskazała mały domek stojący przy brukowanym szlaku rozpoczynającym się kilkaset metrów dalej. Wolnym krokiem doszli do małego mieszkanka gdzie zmęczony chłopak rzucił chrust na ziemię i opadł na drewnianą podłogę obok. Wciąż ciężko oddychał, kiedy miła starsza pani podała mu wodę w glinianym kubku.
-Przepraszam, ale ostatkiem czasy u nas się nie przelewa i mogę zaoferować Ci jedynie wodę.
- Nic nie szkodzi -
Wysapał Gerard i jednym haustem wypił całą wodę. - Myślałem że moja kondycja jest o wiele lepsza.
- Byłam wobec Ciebie nieufna, bowiem młodzi w tych stronach nie szanują już starszych. Prędzej rozrzucili by mi chrust i śmiali się z tego niż podali pomocną dłoń.
- Spojrzała na niego i uśmiech zawitał na jej twarzy. - Widać od razu że nie jesteś stąd.
- Jestem w trakcie podróży po całym kraju, muszę trenować by stać się silniejszym!
- W takim razie czy mógłbyś pójść i narąbać mi trochę więcej drewna? Siekiera jest za domem, a wycieczka do lasu na pewno da ci okazję do wykazania się.

Gerard wziął więc siekierę i poszedł do lasu. Nurtował go sens ostatniej wypowiedzi starszej pani. "Okazja do wykazania się"? Przecież idzie tylko rąbać drwa do lasu. Odrzucił na bok te rozmyślania i doszedł do kilku małych drzewek, które idealnie nadawałyby się do palenia.
Chłopak zabierał się już za pierwsze drzewo, lecz w połowie pierwszego machnięcia w jego głowie rozległ się tubalny głos:
*- Dlaczego chcesz ściąć te młode drzewa?*- zapytał Głos.
Gerard rozejrzał się i nie zobaczył nikogo, uznał więc to za wybryk swojej wyobraźni i znowu zamachnął się siekierą.
*- Dlaczego mnie ignorujesz?* - Ponownie zapytał Głos.
- Kim jesteś, do cholery?! Co to za durna zabawa! - wykrzyczał zdezorientowany młodzian.
- Jestem Duchem Lasu, Władcą i Protektorem tego miłego zakątka. Z tego miejsca mówię Ci, abyś porzucił siekierę i odszedł z tąd. Inaczej będę musiał sam cię wyrzucić.
- Nie boję się Ciebie, Duchu Lasu. Przyszedłem tu narąbać drwa dla starszej pa..
- Cisza!
- Przerwał mu Duch Lasu - Twoje powody przyjścia tutaj mnie nie obchodzą. Pytam ostatni raz, czy dobrowolnie opuścisz to miejsce czy sam mam Cię wyrzucić?
- Spróbuj szczęścia!
- Odparł Gerard.
Wtedy to przed nim zmaterializował się - nie wyszedł z ukrycia czy zeskoczył z drzewa, lecz naprawdę zmaterializował się - czarny niedźwiedź. Był jednak o wiele większy niż normalny "misiek", a ponadto jego kły i pazury sprawiały wrażenie ostrzejszych niż u normalnego niedźwiedzia. Gerard od razu zdał sobie sprawę, że w siłowaniu się nie ma z nim szans i że musi uciec się do podstępu, by jakoś go pokonać.
Walka się rozpoczęła. Mimo zadziwiającej wielkości i masy ciosy Ducha Lasu były szybkie i bardzo precyzyjne. Gerard z trudem unikał ciosów. Zagapił się i dostał potężny cios w brzuch. Odrzuciło go na 2 metry i padł na plecy. Z trudem łapał oddech.
- Dawno nie miałem okazji do walki, więc nie dziw się że jeszcze żyjesz - Powiedział, tym razem normalnie Duch.
Chłopak z trudem wstał. W czasie kiedy upadał zauważył kątem oka spory konar i w głowie zaświtał mu pomysł. Musiał tylko zdenerwować go, by zdezorientowany niedźwiedź ruszył za nim i wpadł w pułapkę.
Zamiast walczyć siłowo, zaczął stosować taktykę podjazdową. Duch Lasu przy swojej masie nie mógł zbytnio nadążyć za latającym wkoło chłopakiem. On natomiast podbiegał i kopał go kilka razy, po czym odskakiwał gotów do bloku. Po kilku niekończących się minutach Duch zaczął tracić spokój i coraz bardziej denerwowały go wybryki Gerarda, pełnie jakby jakaś mucha ciągle brzęczała nad uchem i nie chciała się odczepić. Chłopak jednak cały czas przesuwał się coraz bliżej suchego konara.
Gerard idealnie wyczuł okazję i kopnął niedźwiedzia prosto w pysk. Wtedy też odskoczył dalej i przeczołgał się pod konarem, a gdy Duch Lasu runął za nim, zaklinował się.
- Podszedłeś mnie i zwyciężyłeś, gratuluję. - Powiedział Duch. - Teraz możesz mnie tu zostawić i iść rąbać swoje drzewa, a ja tu poczekam aż konar stanie się na tyle słaby, bym mógł się wydostać. Nie jestem na Ciebie zły, uczciwie wygrałeś. Odkryłeś moją słabość i teraz możesz robić co zechcesz.
Gerard poszedł po siekierę i wrócił do uwięzionego niedźwiedzia. Podniósł ją w górę, zamachnął się kilka razy i było po wszystkim. Stary konar ułamał się uwalniając Ducha Lasu.
- Nie jestem na tyle głupi, żeby narażać się Duchowi Lasu ścinając te drzewa - Odparł z uśmiechem.
- Z racji na twoje zachowanie dostaniesz ode mnie sakwę złotych monet, które gubili wystraszeni ludzie. Na pewno w jakiś sposób przydadzą Ci się bardziej niż mnie, bo w lesie nic za nie nie kupię. - Odparł Duch Lasu po czym roześmiał się i zniknął.
Chłopak przeszedł 100 metrów i zauważył, że jest już na skraju lasu. Pamiętał okolicę, jednak mimo to nie zauważył żadnego śladu po mieszkaniu czy starszej pani. Uśmiechnął się więc do siebie, sakwę i toporek przymocował do pasa i ruszył dalej szukając nowych przygód.

OCC: Wiem że jest tu dużo powtórzeń


Ostatnio zmieniony przez Zielin dnia Nie Wrz 21, 2008 9:12 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Domon Kasshu
VIP
VIP
Domon Kasshu


Dołączył/a : 20/04/2007
Liczba postów : 1123

Płeć : Male

Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeWto Wrz 02, 2008 3:22 pm

Ale tekst i tak całkiem fajny. 2 poziomy
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Wrz 06, 2008 12:21 pm

Kierując się ciągle na północny wschód Gerard dotarł do podnóża Góry. Góra ta była na tyle wysoka, że jej czubek był wiecznie ukryty w chmurach.
Legenda głosiła, iż gdzieś tam wysoko ukrycie znalazł wielki mędrzec. Niewiele osób wspięło się po oblodzonych graniach, a żadna z nich zaklina się jakoby nie widziała tam nawet śladu życia. Gerard znał tę legendę od dziadka i zamierzał teraz pójść do mędrca i prosić go o naukę.
Zaczął więc mozolną wspinaczkę po Górze. Z początku łatwe do przebycia odcinki wspinaczki zmieniały się w praktycznie gładką, pionową ścianę i kilkanaście razy chłopak musiał nadłożyć sporo drogi aby wejść wyżej. Często też pod wpływem jego ciężaru odłamywał się jakiś kawałek skały i Gerard osuwał się w dół, za każdym razem łapiąc się gdzieś ręką i wybawiając z upadku.

"Chyba mam dziś cholerne szczęście" - Pomyślał i uśmiechnął się do siebie.

Udało mu się dostać na jedną z szerszych półek skalnych i postanowił zatrzymać się na odpoczynek. Rozglądając się po okolicy zauważył kilka metrów obok na kolejnej półce szczelinę, przez którą - z niewielką trudnością - zdołałby się przecisnąć. Wrodzona ciekawość wzięła w nim górę. Wypił jeszcze kilka łyków wody z manierki i długim susem skoczył na sąsiadujący występ skalny. Spoglądając w szczelinę chłopak nie zauważył śladu światła po drugiej stronie, stwierdził więc, że albo jest bardzo daleko albo zakręca w którymś miejscu i bez wahania wcisnął się w przerwę między skałami. Przeciskając się wielokrotnie ostre wystające kawałki skał postrzępiły mu ubranie i zadały płytkie zadrapania.
Idąc, a raczej przeciskając się przez szczelinę już od dobrych 30 minut zastanawiał się czy wrócić i spróbować poszukać mędrca gdzieś wyżej, ale jego noga natrafiła na jakieś osuwisko i bezwładnie runął w dół. Wpadł prosto w małe jeziorko, które dziwnym trafem znalazło się w środku Góry. Przemoczony wyszedł z wody, położył swoje rzeczy obok na kamieniu i zapadł w głęboki sen.

Obudziło go przeczucie, że jest obserwowany. Z ulgą zauważył, że żadna z jego rzeczy nie zniknęła, lecz ubrania były lekko rozrzucone. Ubierając się znowu poczuł świdrujące spojrzenie na swoich plecach, ale kiedy się odwrócił nie zobaczył nikogo.
W ułamku sekundy przeszedł go dreszcz i w ciemności pojawiła się para wielkich i czerwonych oczu. Bardziej zdziwiony niż przerażony chłopak stał w miejscu i oczekiwał na dalszy rozwój wydarzeń. Usłyszał ogłuszający ryk zwielokrotniony przez echo dochodzący wprost z przed niego. Zauważył nikłe światło za potwornymi ślepiami i drugie, silniejsze gdzieś z boku. Gerard miał większą szansę na dotarcie do światła z boku, gdyż sądząc po wielkości oczu potwora ten nie zdołałby się za nim przecisnąć. Myśl o wolności i ucieczce została jednak zagłuszona przez ciekawość i zdrowy rozsądek.

"Nie istnieje przecież tak wielka istota, chyba że wynurzyła się ona z otchłani piekielnych. Skoro jednak mnie nie atakuje... Tak, to musi być to!" - Stwierdził Gerard i bez zastanowienia pobiegł przed siebie.
Gotowy był do zaatakowania czającego się w ciemności monstrum, lecz przebiegł przez niego. Szybko skierował się w stronę światełka nie zwracając uwagi na kolejno pojawiające się różnorodne przeraźliwe ślepia.
"To tylko Iluzja...Iluzja...Tylko Iluzja." - Powtarzał sobie w duchu.
Po długim, wydającym się nie mieć końca biegu dotarł do światełka, które teraz miało wielkość przejścia w drzwiach. Obejrzał się za siebie i z zadowoleniem stwierdził, że w ciemności nic już nie ma. Światło, które biło przez przejście pochodziło od ogniska w centrum jaskini o średnicy około 30 metrów.
Zauważył przy ognisku starca i podszedł do niego.
- Czy ty jesteś wielkim mędrcem? - zapytał
- Tak. Jako pierwszy odnalazłeś mnie i nie wystraszyła cię moja iluzja. Należą ci się gratulacje. Teraz odpocznij bo twój organizm jest na skraju wyczerpania.
Gerard poczuł się dziwnie senny i zapadł w długi i spokojny sen wywołany mocami mędrca.

OCC: Co to jest to u dołu? Mam nadzieje że to nie przeze mnie?


Ostatnio zmieniony przez Zielin dnia Nie Wrz 21, 2008 9:09 pm, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry Go down
Silver
Admin
Admin
Silver


Dołączył/a : 08/03/2007
Liczba postów : 658

Płeć : Male

Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Wrz 06, 2008 12:21 pm

The member 'Zielin' has done the following action : Roll dices

#1 '6' :
Podróż De6
#1 Result :
Podróż De3

--------------------------------

#2 '6' :
Podróż De6
#2 Result :
Podróż De3
Powrót do góry Go down
Domon Kasshu
VIP
VIP
Domon Kasshu


Dołączył/a : 20/04/2007
Liczba postów : 1123

Płeć : Male

Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Wrz 06, 2008 1:25 pm

Nawet jeśli przez ciebie to nie ma się czym martwić :D. 2 poziomy
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Wrz 13, 2008 4:41 pm

TRENING SPECJALNY - Zręczność

Z głębokiego snu Gerarda wyciągnął przepiękny aromat dziczyzny. Leniwie otwierając jedno oko ujrzał duży okaz dzika ustawionego nad ogniskiem. Obok ogniska stał ów mędrzec, podpierając się drewnianą laską. Jego oczy wydawały się być skupione na zwierzynie, lecz chłopak dobrze wiedział, że był obserwowany przez cały czas swojego spokojnego snu. Małe światełko z sufitu obwieściło mu, że nastał ranek

- Wstań chłopcze. Wiem że już nie śpisz.. - powiedział dobrodusznie mędrzec. - Podejdź no tu i posil się ze mną przed rozpoczęciem twojego treningu.

Gerard z ociąganiem wstał i podszedł do ogniska. Tam starzec podał mu miskę wcześniej przygotowanej zupy. Odciął kawałek dzika i podał chłopakowi na oddzielnym talerzu. Unoszące się ciche burczenie w brzuchu coraz bardziej przypominało Gerardowi, że od dłuższego czasu nie jadł.

- Nie krępuj się mną, jedz ile zapragniesz.
Młodzieniec wyglądał jakby toczył wewnętrzną walkę w sobie, po czym odparł:
- Mistrzu, nie mogę zacząć, dopóki i ty nie posilisz się ze mną.
- Jesteś słaby, a widząc opór w twoich oczach mogę stwierdzić że nie zmienisz swojego zdania. Martwego natomiast nic nie nauczę, więc chyba nie mam wyboru jak posilić się wraz z tobą.


Starzec uciął więc kolejną porcję dziczyzny i nalał sobie do miski zupy. Jedli spokojnie i w milczeniu. Dopiero po posiłku mędrzec wstał i powiedział:
- A teraz chłopcze, czas aby zacząć twój trening.
- Dobrze mistrzu, jestem gotów - odparł Gerard
- I przestań tytułować mnie mistrzem. Mów mi Joe. -
powiedział starzec i uśmiechnął się.
- Joe?
- Tak, Joe. Od Joseph'a. Jednak nie lubię tego imienia i wolę pozostać przy skrócie. Zgadzasz się?
Dobrze, mistr...Dobrze, Joe.


- A więc zacznijmy. Twój dzisiejszy trening będzie polegał na zwiększeniu twojej zręczności i szybkości. Widzisz te cztery dzwoneczki zawieszone na kiju, który trzymam w dłoni?
Gerard potwierdził ruchem głowy
- Musisz mi je odebrać. Zaczynaj...

Chłopak bez chwili zastanowienia ruszył w stronę starca. Ten natomiast wykonał unik i odskoczył trochę dalej. Chłopak stanął zdziwiony.
- Widzę że się tego po mnie nie spodziewałeś. Nie sądziłeś chyba że będę stał i czekał aż mi je zabierzesz? - mruknął Joe z zadowoleniem. - Pomimo mojego wieku nadal utrzymuje świetną kondycję.
Spróbuj raz jeszcze.

Gerard więc ponownie ruszył na przeciwnika. Tym razem jednak znacznie bardziej zbliżył się do drewnianego kija. Cios spadł niespodziewanie. Dostał ową pałką w głowę, aż dzwoneczki zadzwoniły mu w uszach.
- Nie mówiłem też, że nie będę cię atakować. - zaśmiał się starzec i ponownie odskoczył na kilka metrów.

Chłopak ganiał za kijem aż do popołudnia. Według jego rachuby czasu była godzina 15. Dopiero wówczas udało mu się skompletować cztery dzwoneczki. Zmęczony usiadł na ziemi.
- Poszło ci nad wyraz dobrze. Nie spodziewałem się że już pierwszego dnia załapiesz o co chodzi. A teraz, skoro już się zmęczyłeś, zjedzmy coś i połóż się spać, bowiem z każdym kolejnym dniem będzie coraz trudniej.

Gerard z trudem podczołgał się do ogniska. Zdziwił się że jeszcze nie wygasło. Jedzenie także było ciepłe, jakby dopiero co zostało ugotowane. Ponownie posilili się w milczeniu. Starzec pstryknął palcami a chłopak zapadł w piękny, magiczny sen. Nie zdawał sobie sprawy, że dzięki temu ćwiczeniu jego szybkość I zręczność znacznie wzrosła.


Ostatnio zmieniony przez Zielin dnia Nie Wrz 21, 2008 9:05 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeNie Wrz 14, 2008 4:55 pm

Sorry za double post ale chciałem tylko oznajmić że zedytowałem poprzedni post zaraz po powrocie do domu (czyli teraz ^^)
Powrót do góry Go down
rutek_17
VIP
VIP
rutek_17


Dołączył/a : 04/11/2007
Liczba postów : 536

Płeć : Male

Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimePon Wrz 15, 2008 4:41 pm

2lvl Rozdziel pkt do zręczości w proporcji 2:1
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Wrz 20, 2008 11:05 am

Ponownie, jakby na dźwięk budzika, obudził się równo 12 godzin po tym, jak zapadł w magiczny sen. Tym razem jednak nie czekało na niego nic do jedzenia, a jaskinia tonęła w mroku i tylko dzięki nikłej poświacie wprost ze sklepienia można było coś dojrzeć w ciemności.

Gerard z trudem dojrzał leżącą kilkanaście metrów dalej sylwetkę mistrza. Pędem pognał do niego.
- Przepraszam że cię obudziłem ,ale mój organizm jest słaby i najzwyczajniej w świecie się rozchorowałem - powiedział starzec przerywając sobie kaszlnięciami.

Gerard, dzięki księgom medycznym które czytał w domu potrafił sklasyfikować objawy większości chorób, nie potrafił jednak ich wyleczyć. Tym razem jednak było to "zwykłe" zapalenie oskrzeli.
- Czemu nic nie mówiłeś że jesteś chory?
- Nie chciałem cię martwić.
- Odpoczywaj mistrzu, a ja tymczasem przygotuję dla ciebie jakąś skuteczną kurację.


W jaskini panowało miłe ciepło, więc Chłopak zdjął ubranie i podłożył je pod głowę mistrza. Z plecaka wyjął koc, którym go przykrył. Na szczęście przed wyruszeniem do Góry zaopatrzył się w pokaźny zbiór medykamentów. Szybko wybrał te najpotrzebniejsze a resztę z powrotem wrzucił do plecaka. Brakowało mu tylko jednego "okazu" i czegoś lekkostrawnego do zjedzenia, gdyby mistrz się obudził.

Chłopak postanowił jednak zaryzykować. Wszedł do większej jaskini, do której wcześniej spadł idąc przesmykiem. Przeszedł dalej do wyjścia z jaskini. Na dworze również było nadzwyczaj ciepło więc bez ceregieli pognał po łagodnym stoku do małej polanki. Szybko wypatrzył zioła, którego potrzebował a przy okazji złapał 2 króliki na obiad. Natychmiast zebrał się i wrócił spowrotem do jaskini.

Droga pod górę była trudniejsza. Musiał często wspinać się po pionowych fragmentach, bowiem łagodny stok był żwirowaty i piaszczysty i praktycznie niemożliwym był powrót po nim na górę. Dodatkowym utrudnieniem był brak odzieży wierzchniej. Po pewnym czasie jednak Gerard dostał się do wejścia jaskini.

Szybko oprawił i przyrządził jedzenie na nowo rozpalonym ognisku. Przygotował też medykament dla mistrza, który w czasie przyrządzania zdążył się obudzić. Chłopak natychmiast się nim zajął. Podał mu lek i nakarmił. Potem mistrz z wycieńczenia zasnął a chłopak czuwał przy nim przez kilka nocy z rzędu.

Dopiero po około tygodniu mistrz wrócił do poprzedniego stanu zdrowia.
- Zaprawdę, masz w sobie chart ducha skoro przez tyle dni zajmowałeś się mną i doglądałeś mnie. Teraz możesz już zasnąć, bowiem wyglądasz jakbyś wstał z grobu.

Chłopak jednak nie słyszał ostatnich słów mistrza. Ponownie zapadał w sen szczęśliwy ozdrowieniem mistrza.
"Wreszcie wznowię swój trening" - to była ostatnia myśl w jego głowie przed zaśnięciem, a potem jego umysł wypełniła dziwna, a zarazem przyjemna pustka. Zasnął.

OCC: Leczenie tylko na potrzeby historii. Zresztą chyba większość osób potrafi sobie poradzić z przeziębieniem.


Ostatnio zmieniony przez Zielin dnia Nie Wrz 21, 2008 9:03 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Wrz 27, 2008 12:03 pm

OCC: Już na samym początku pragnę poprosić o wpisanie mi za poprzedni poziom lvl (dostałem 2 lvl, rozdałem już staty i mam wszystko wpisane w karcie) ale w związku z tym że część postów była skasowana to zniknęła ocenka. Plus oczywiście ocena za ten trening.

TRENING SPECJALNY - Zręczność

Tym razem jego sen został gwałtownie przerwany przez Joe'go.
- Przepraszam za niemiłą pobudkę, ale myślę, że 15 godzin snu chyba ci wystarczy?
- Spałem 15 godzin?
- Tak, byłeś najwidoczniej bardzo zmęczony opieką nade mną.
- Starzec odchrząknął i ciągnął dalej - A teraz wstań, zjedz coś i się rozciągnij, bowiem niedługo zaczynamy ponownie trening!

Gerard posłusznie wstał i podszedł do ledwo tlącego się ogniska. Na szczęście strawa była jeszcze ciepła. Szybko napełnił swój żołądek i po krótkim odpoczynku rozpoczął rozgrzewkę. Zanim mistrz nadszedł ponownie, chłopak zdążył się już dobrze rozciągnąć i rozgrzać. Mistrz zaprowadził go do kolejnej jaskini, o której dotąd chłopak nie miał bladego pojęcia. Była dobrze zamaskowana.

- A więc czas na trening - powiedział Joe i rzucił mu zawiniątko.
Chłopak z zapałem zaczął otwierać i rozczarowało go to co znalazł w środku. Były to cztery dzwoneczki na sznurkach, które zbierał w uprzednim treningu.
- Po co mi to dajesz?
- Rozpoznajesz je?
- Tak to te dzwoneczki które ci odebrałem na pierwszym treningu, ale...
- Żadnych ale. Zawiąż je sobie wokół kostek i przegubów.

Chłopak posłusznie wykonał polecenie mistrza. W całej jaskini słychać było dźwięki dzwoneczków.
- To miejsce nadaje się idealnie na ten typ treningu - powiedział starzec a widząc zdziwienie na twarzy Gerarda dodał - Echo tworzące się w tej jaskini zwielokrotnia dźwięki tak bardzo, że można usłyszeć bzyczenie muchy. To będzie kolejne ćwiczenie na zręczność, chłopcze. Widzisz tą drewnianą kukłę? Uderz w nią tak, aby żaden dzwoneczek nie zadzwonił.

-Ależ to nie możliwe! nawet przy poruszaniu się słyszałeś dźwięki wydobywane z nich. To niewykonalne?
- Naprawdę? -
odparł Joe i podwinął rękawy szaty, Widać było na każdym nadgarstku po 4 dzwoneczki. Czterokrotnie trudniej byłoby mu nie wydawać odgłosów, niż Gerardowi w chwili obecnej. - Czy słyszałeś pobrzękiwanie kiedy ja szedłem? A może usłyszysz teraz? - powiedział Starzec i zaczął atakować kukłę. Gerard usłyszał tylko uderzenia o pień. Zero brzęczenia.

Chłopak był zdziwiony tym, co zobaczył, ale dzięki zdolności zapamiętywania szczegółów utrwalił sobie obraz atakującego mistrza.
- A więc ruszam - powiedział Gerard i zaatakował kukłę.

Z początku szło mu okropnie, przy nawet najmniejszym ruchu słychać było donośne odgłosy brzdękania. Ale gdyby nie to, że widział jak Joe to robi, zajęło by mu to kilkakrotnie więcej czasu. Po około pięciu godzinach zaczęły być widoczne efekty. Coraz rzadziej słychać było dźwięki dzwoneczków. W końcu koło wieczora brzęczenie umilkło.
Chłopak jednak zaabsorbowany uderzaniem w kukłę z początku tego nie zauważył. Dopiero piękny zapach z "jadalni" uświadomił mu że jest głodny. Pobiegł pędem do wyjścia. Dopiero wtedy zrozumiał, że udało mu się osiągnąć cel.

Mistrz złożył mu gratulacje z powodu szybkiego ukończenia treningu. Potem posilili się i zasnęli. Gerard jeszcze nigdy nie czuł się tak wycienczony jak po dzisiejszym treningu.
Powrót do góry Go down
Domon Kasshu
VIP
VIP
Domon Kasshu


Dołączył/a : 20/04/2007
Liczba postów : 1123

Płeć : Male

Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Wrz 27, 2008 3:40 pm

2 poziomy + dopisanie zaległych
Powrót do góry Go down
Thanatos

Thanatos


Dołączył/a : 17/08/2008
Liczba postów : 106


Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Wrz 27, 2008 3:41 pm

Domon chyba źle go zrozumiałeś... on powinien mieć teraz 11 poziom nie 13...
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Wrz 27, 2008 4:42 pm

Tak Domon, Kubas ma racje. Po prostu chciałem aby było wyjaśnione i żeby te 2 lvle nie pojawiły się z nikąd. Powinienem mieć teraz 11 lvl.
Powrót do góry Go down
Domon Kasshu
VIP
VIP
Domon Kasshu


Dołączył/a : 20/04/2007
Liczba postów : 1123

Płeć : Male

Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Wrz 27, 2008 5:56 pm

ok, już poprawiłem
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Paź 04, 2008 10:24 am

Gerard nie wiedział już, co ma ze sobą zrobić. Oczekiwał na jakiś trening, który przydzieliłby mu mistrz, ale ten jakby zupełnie o nim zapomniał. Cały czas medytował w kącie jaskini przy ognisku.

Od ostatniego treningu minął tydzień i gdyby nie to, że Gerard sam zaczął ćwiczyć pewnie teraz byłby w gorszej formie. Zdenerwowany na mistrza rzucił tylko:
- Wychodzę.

I szybkim krokiem skierował się w stronę wyjścia z jaskini. Był zły na Joe'go i na samego siebie za to, że zaniedbuje swój własny trening.
Długo rozważał nad tym zagadnieniem. Zapadła noc a on najwyraźniej zgubił się wśród gęstego lasu.

Z boku zobaczył jakiś ruch i natychmiast się obrócił. Był to najwyraźniej tylko jakiś zwierzak, ale ten ruch pozwolił mu wypatrzeć ścieżkę w oddali. Z uczuciem ulgi i z duszą na ramieniu pobiegł przez ciemny las. Nagle, jakby z pod ziemi wyrosło przed nim trzech oprychów.

- No, chłopaczku. Dawaj wszystko co masz albo już niedługo będziesz na swoich bliskich patrzeć z góry!

Gerard nic nie zrobił sobie z groźby zbirów i szybkim ruchem wytrącił jednemu z nich nóż z ogromnego łapska. Potem ruszył na kolejnych.
Walka zaczęła się i skończyła w krótkim odstępie czasu. Gerard pokonał zbirów bez większych śladów wysiłku.
Potem zaczął zmierzać ścieżką, która ciągle pięła się w górę.
"To dobry znak, powinienem szybko trafić do jaskini mistrza" - pomyślał Gerard. idąc jeszcze kawałek zauważył rysy Góry.

Wrócił koło północy.
Wyglądało na to, że mistrz nie zauważył jego nieobecności. Położył się więc spać. Nie domyślił się, że starzec przewidział jego zamiary, że martwił się o niego i cały czas wyglądał jego powrotu. Tuż przed nim wślizgnął się na swoje dawne miejsce i zaczął medytować. Joe wolał udawać, że nie zależy mu na chłopaku.
Powrót do góry Go down
Domon Kasshu
VIP
VIP
Domon Kasshu


Dołączył/a : 20/04/2007
Liczba postów : 1123

Płeć : Male

Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Paź 04, 2008 11:17 am

2 lvl
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Paź 11, 2008 9:19 am

Trening Specjalny - Zdolność Telepatii

Gerard obudził się. Chłopak nadal był zły za to, że ostatnimi czasy mistrz poświęcił mało uwagi jego treningowi. Leżał z rękoma zgiętymi za głową i zajął się rozmyślaniami.

Nagle, jakby tuż przy jego uszach, albo nawet jakby wewnątrz niego samego usłyszał głos mistrza.
"-Wstawaj!"
Chłopak podniósł się natychmiast, jednak nie widząc w pobliżu swojego mistrza ponownie ułożył się we wcześniejszej pozycji utwierdzając się w przekonaniu, ze to tylko jego wyobraźnia.

- Wstawaj, mówię! - Tym razem głos mistrza dobiegł gdzieś z oddali. Gerard po chwili wytężania wzroku dostrzegł go. Wstał i powoli zaczął zmierzać w jego kierunku. Kiedy zatrzymał się przed Joe'm tamten zakasłał i zaczął mówić:

- Niestety, jesteś już tu na tyle długo, i jesteś tak dobry, że zakończyłeś praktycznie cały mój trening. Pozostała tylko jedna rzecz, której mogę cię nauczyć. jest to możliwość porozumiewania się pozawerbalnego. krótko mówiąc, nauczę cię Telepatii.

-Telepatii?! -
chłopak ucieszył się na samą myśl o tym - Świetnie! Kiedy zaczynamy?!

- Ochłoń trochę chłopcze.
- powiedział starzec - Wprawdzie trening ten nie trwa długo, ale jest niezwykle męczący dla twojego umysłu. teraz siądźmy i wszystko ci wyjaśnię.

Mistrz długo wyjaśniał chłopakowi wszytko, co sam wiedział o Telepatii. Gerard nie odezwał się ani razu, nie czuł także zmęczenia z powodu ogromnego zaciekawienia bieżącym tematem. Po "wykładzie" zabrali się do ćwiczeń. Ćwiczyli długo, całymi godzinami.

Kiedy tylko przychodził zmierzch, siadali oni do wspólnego posiłku i kładli się spać, by rano ponownie rozpocząć trening.
W końcu po tygodniu Gerard załapał o co chodzi. Miał "dobry" odbiór wiadomości przekazywanych przez mistrza, potrafił odczytywać jego emocje i bardzo intensywne myśli. Sam jednak z trudnością mógł wysłać pełne zdanie.

- Teraz już nic nie mogę cię nauczyć, idź w świat i doskonal się. Zmierzaj na północny wschód i pytaj się o maga Artemira, bowiem to on może będzie w stanie nauczyć ciebie czegoś więcej. Żegnaj chłopcze.

Uścisnęli sobie dłonie, a z ich oczu kapały łzy. Gerard miał nadzieję, że jeszcze kiedyś spotka starego mistrza i będzie mógł opowiedzieć mu o swoich przygodach. Potem zabrał wszystkie swoje rzeczy i wyszedł polaną. Miał nadzieję doznać nowych przygód.
Powrót do góry Go down
Domon Kasshu
VIP
VIP
Domon Kasshu


Dołączył/a : 20/04/2007
Liczba postów : 1123

Płeć : Male

Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitimeSob Paź 11, 2008 11:35 am

nice, 2 poziomy
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Podróż Empty
PisanieTemat: Re: Podróż   Podróż Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Podróż
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Saint Seiya PBF :: Off-Topic :: ARCHIWUM FORUM :: III ERA-
Skocz do: