| Treningi Shaki | |
|
+3Domon Kasshu rutek_17 Dark Epsilon 7 posters |
|
Autor | Wiadomość |
---|
Dark Epsilon
Dołączył/a : 19/06/2008 Liczba postów : 498
| Temat: Re: Treningi Shaki Sob Gru 20, 2008 1:36 pm | |
| "Ile jeszcze można tak siedzieć??!!!"-pomyślał Shaka wiercąc się na swoim fotelu. Co prawda rycerz panny czasami był nie znośny ale zachowywał w każdej sytuacji niemal anielski spokój.Lecz tym razem po prostu nie wytrzymywał. Mijała już po woli kolejna godzina lotu.Chłopak z nudów już zaczął bawić się małą kulką kosmosu.Gdy jedna ze stewardes podeszła do niego zaniepokojona jego zachowywaniem, Shaka od razu uspokoił się i przybrał stanowczą pozycję. -Przepraszam pana czy coś się stało??.-zapytała czułym, opiekuńczym tonem. -Hmm nie skądże...wszystko w porządku-odparł Shaka. -No dobrze proszę pana.Jakbym była potrzeba wystarczy włączyć ten o to przycisk. W tym samym momencie kobieta się odwróciła nie dając czasu na reakcję chłopakowi.Lecz temu błyskawicznie wpadła myśl do głowy i szybkim ruchem ręki złapał jej dłoń. -Przepraszam mam jednak do Pani pewną prośbę.Widzisz...May(wyczytał jej imię na metalowej blaszce)pewnego miejsca w Indiach.Więc możesz mi powiedzieć kiedy prawd mam nadzieję że mogę tak do ciebie mówić...nudzi mnie już ten lot.A śpieszy mi się do pewnego miejsca w Indiach.Więc możesz mi powiedzieć kiedy wylądujemy?. -Hmmm tego nie mogę panu powiedzieć gdyż wiedzą to tylko kapitanowie samolotu.-odpowiedziała smutniejszym tonem kobieta gdy nagle... Trzech mężczyzn siedzących w przedziałach tylnych i przednich wstali z naładowaną bronią. Jeden z nich prawdopodobnie przywódca bądź szef podniosłym głosem zaczął krzyczeć wymachując bronią. -Jeżeli będziecie posłuszni to nic nikomu się nie stanie!.A teraz ludzie morda na glebę!.Mam za 3 sekundy widzieć jak klęczycie pod swoimi siedzeniami!! Wszyscy pasażerowie wykonali polecenie bojąc się o swoje życie.Jedynie Shaka który o dziwo miał uśmieszek na twarzy nie zrobił tego co kazali bandyci. "No nareszcie będzie coś się działo..."-pomyślał wstając z miejsca. Jeden z przestępców podszedł do niego i nie czekając na nich od razu przyłożył mu pistolet do głowy. -Co ty kurwa głuchy jesteś??!.Coś Ci kazaliśmy zrobić a ty nas olałeś!.-zaczął mu wykrzykiwać prosto w twarz. Shaka jednak stał niewzruszenie.Przyglądał się mężczyźnie który myśląc że ma broń jest "nietykalny". -Proszę zostaw tą broń wy także i usiądźcie z powrotem na swoje miejsca-powiedział spokojnie Shaka. Na jego słowa bandycie wybuchnęli śmiechem.Niektórzy z "ciekawskich" pasażerów zaczęli bezpiecznie wychylać się aby dojrzeć ich wybawcę. -Zastrzel go Said...niech inni wiedzą co się stanie jak nie będą nas słuchać.-podpowiedział jeden z nich. -Z przyjemnością...pstyk pstyk...-słychać było taki dźwięk. Po chwili cała jego broń pokryła się lodem oraz szronem.Chłód był tak wielki że aż mężczyzna musiał puścić broń na ziemię.Ręka go "parzyła".W tym samym momencie Shaka wykorzystując moment nie uwagi tajemniczego Saida szybkim celnym ciosem wymierzył mu "sprawiedliwość". -Teraz wy macie szansę się poddać.Inaczej stanie się z wami to co z waszym kolegą...-powiedział Shaka a jego głos był już chłodny i stanowczy. Po chwili jego aura przybrała błękitny kształt..lodowaty.Cosmos nie znacząco bił jasnym światłem.Bandyci w głębi serca zastanawiali się kim on może być...co to za człowiek... Nagle ten który zachowywał się jak szef rozpiął marynarkę i koszulę.Okazało się że jest cały oklejony w jakieś zapalniki czy bomby...Shaka nie mógł dokładnie tego ocenić. -Blondasie...posłuchaj mnie teraz bardzo dokładnie bo nie mam zamiaru się powtarzać.Jeżeli użyjesz jednych z tych swoich sztuczek to ten samolot wyleci w powietrze.Czemu??. Ten zapalnik jest podpięty bezpośrednio z moim tętnem...czyli jeżeli ono będzie spadać to...BUM...BUM...BUM...-powiedział z szyderczym uśmieszkiem na twarzy. Shaka stanął przed bardzo trudnym wyzwaniem.Po jednej ręce ma życie pasażerów a po drugiej...no właśnie co.Nie wiadomo co jest celem tych bandziorów.To na pewno wpłynie bezpośrednio na decyzję Shaki który momentalnie przestał kumulować swój cosmos... | |
|
| |
Saga VIP
Dołączył/a : 10/03/2007 Liczba postów : 1364
Płeć :
| Temat: Re: Treningi Shaki Pon Gru 22, 2008 9:41 am | |
| - Cytat :
- Przepraszam mam jednak do Pani pewną prośbę.Widzisz...May(wyczytał jej imię na metalowej blaszce)pewnego miejsca w Indiach.Więc możesz mi powiedzieć kiedy prawd mam nadzieję że mogę tak do ciebie mówić...nudzi mnie już ten lot.A śpieszy mi się do pewnego miejsca w Indiach.Więc możesz mi powiedzieć kiedy wylądujemy?.
Ten moment troche nieczytelny ale mimo wszystko 2 lvl. | |
|
| |
Dark Epsilon
Dołączył/a : 19/06/2008 Liczba postów : 498
| Temat: Re: Treningi Shaki Pią Sty 02, 2009 9:48 pm | |
| Dwóch mężczyzn po dłuższej chwili milczenia zaczęli coś bełkotać w kompletnie niezrozumiałym języku.Co jakiś czas zerkali tylko na blond włosego wojownika czy nie robi przypadkiem nic "głupiego". Shaka również ich obserwował starając się jednocześnie wymyślić plan ratowania tych niewinnych osób przed nieuchronną śmiercią. Z gniewu i braku pomysłów chłopak mocno zacisnął pięść.Nie tak sobie wyobrażał pierwszy lot samolotem w życiu.I jak na wszystkich bogów Ci mężczyźni mogli wnieść na pokład broń??. Z całą pewnością wiele pytań a tak mało odpowiedzi przekomarzało się Shace po głowie w tym o to momencie. "Jak zaatakuje ich w jakiś sposób szala się przechyli na moją niekorzyść i Ci ludzie zginą.Z drugiej jednak strony...jak nic nie zrobię to także zgotuje im ten sam los". W tym momencie Shaka spojrzał na trzeciego "terrorystę" który pilnował kabiny pilota.Jak się okazało mężczyzna nie był w doskonałej dyspozycji.Pocenie się i podkrążone oczy...najwyraźniej miał chorobę albo bał się latać.Złoty rycerz musiał wykorzystać tą właśnie chwilę.Lekko skupił swój cosmos i wysłał w stronę zamachowcy kilka na prawdę okrutnych iluzji... "Teraz poczujesz co to znaczy strach i ból człowieku...niech te złudzenia sprawią żebyś otworzył oczy i zmienił się puki jest na to jeszcze czas..."-pomyślał Shaka nasilając jednocześnie cosmos. Następnie mężczyzna padł na podłogę.Zaczął miotać się z bólu trzymając się za głowę.Towarzyszyło temu oczywiście krzyk...krzyk roznoszący się po całym pokładzie.Pasażerowie samolotu nie wstawali z podłogi.Jeszcze bardziej starali się schować pod krzesłami aby gniew bandytów ich nie dosięgał. Gdy dwaj pozostali wspólnicy ruszyli aby mu pomóc Shaka miał już "wolną rękę" do działania. Wyciągnął otwartą dłoń w ich stronę w której od razu skumulował się ładunek cosmosu. -Staraliście się skrzywdzić niewinne osoby...w imię czego??.Pytam się w imię czego!!!. -Stój gdzie jesteś chłopcze bo ten ładunek zaraz eksploduje.-zagroził mężczyzna. -Możesz eksplodować...ale nie tutaj i nie w tej chwili. Pokażę Ci inny wymiar kolego... Mała kula cosmosu z prędkością światła poleciała w stronę dwóch mężczyzn którzy już po chwili znajdowali się całkowicie gdzie indziej. "Udało się.."-z uśmiechem na ustach pomyślał Shaka. W tej samej chwili pasażerowi zaczęli wydostawać się ze swoich krzeseł.Bacznie się rozglądali co się stało.Widząc że Shaka jest cały i zdrowy troszkę nieśmiele zaczęli bić mu brawo. Co oczywiście później spowodowało dwa duże rumieńce na policzkach chłopaka. Zmęczony rycerz usiadł na swoim fotelu.Gdy się wygodnie usadowił poprosił jedną ze stewardes aby przyniosła mu szklankę dobrej whiskey z lodem... | |
|
| |
Saga VIP
Dołączył/a : 10/03/2007 Liczba postów : 1364
Płeć :
| Temat: Re: Treningi Shaki Wto Sty 06, 2009 4:36 pm | |
| | |
|
| |
Dark Epsilon
Dołączył/a : 19/06/2008 Liczba postów : 498
| Temat: Re: Treningi Shaki Pią Sty 09, 2009 10:39 pm | |
| Nawet nie poczuł gdy wylądowali...tak słodko drzemał złoty rycerz panny.Musiał być na prawdę zmęczony tą walką gdyż zasnął jak małe dziecko utulone w ramionach matki.Obudziła go dopiero pewna starsza pani...turystka zamierzająca odwiedzić duże miasto jakim jest Bombaj.Szybko zabrał z pod siedzenia swoją torbę podróżniczą i zarzucił ją na prawe ramię.Czas strażnikowi domu panny mijał bardzo szybko.Odprawa i odebranie bagażu także trwało niezwykle prędko.Zanim się obejrzał miał już wolną drogę aby odwiedzić swoje rodzinne miasto... Na postoju dla taksówkarzy wsiadł w taryfę i podał dokładny adres starszemu mężczyźnie w turbanie.Tego popołudnia była wyjątkowo nieznośna pogoda.Żar lał się z nieba niczym wody wodospadu.Samochód w którym podróżował Shaka nie miał na jego nieszczęście klimatyzacji więc...chłopak cały się spocił. Skręcając w jedną z głównych ulic napotkali wielki rozciągający się prawie w nieskończoność "korek" -No czy gorzej być nie może??-powiedział pod nosem Shaka. -Gorzej się da szanowny panie...w godzinach szczytu może tutaj być dwa razy gorzej.Na szczęście ludzie teraz zjeżdżają się do swoich domów.A pana co tutaj sprowadza??-zapytał z lekką nutą ciekawości mężczyzna. -Przyleciałem do rodziny...-odpowiedział zmęczonym tonem chłopak. -Rozumiem... Oboje czekali tak jeszcze...i czekali...i czekali...aż wreszcie korek zaczął stopniowo maleć więc mogli po długich godzinach stania dalej ruszać w drogę.Na szczęście dalsza droga już nie sprawiła tylu kłopotów więc Shaka dotarł w końcu do swojego domu... Wysiadając z samochodu mało by nie zapomniał o wyregulowaniu długu oraz swoich rzeczach.Gdy tylko to już zrobił powitała go dobrze mu znana sylwetka.Dziewczyna uśmiechnęła się szczerze na widok brata...oboje do siebie popędzili i pokrótce wylądowała w jego ramionach. -Shaka braciszku!!.Jak ja się za tobą stęskniłam..-powiedział wzruszającym tonem ocierając jednocześnie łzy szczęścia. -Nie płacz...jestem tutaj.Zgodnie z obietnicą. -To z radości.Zaraz mi przejdzie.Ty lepiej opowiadaj co u ciebie słychać.Czy zdołałeś spełnić swoje marzenia??-zapytała siostra Shaki. -Owszem...zaraz Ci opowiem... Przez najbliższe godziny Shaka spędził na rozmowie ze swoją siostrą.Opowiedział jej dokładnie wszystko...jak to się znalazł w Świątyni co musiał przejść zanim otrzymał złotą zbroją..tak o tym także jej szepnął.Zdumiona dziewczyna otworzyła buzię z zachwytu oraz podziwu.Nie spodziewała się że po takim czasie jej młodszy braciszek zmienił się nie do poznania.Umięśniony pewny siebie charakterystyczne rysy na twarzy oraz blizny po walkach. W skrócie mówiąc to nie ten sam człowiek. -Jak widzisz...sporo się zmieniło.A u ciebie siostrzyczko co słychać. -Jak widać...można by powiedzieć ze po staremu lecz..-tutaj specjalnie przerwała a jej mina natychmiastowo pobladła. Lecz po śmierci ojca mamy coraz większe problemy z utrzymaniem domu siebie.Musiałam zrezygnować z dalszej nauki w szkole...z trudem znajdujemy pieniądze aby włożyć coś do garnka. -Czekaj czekaj...chcesz mi powiedzieć że głodujecie?!!-wstał z krzesełka oburzony Shaka. -Niestety ale tak czasami w życiu też bywa.Matka nasza musi dorabiać na boku przyjmując małe zlecenia za grosze...czasy nastały ciężkie i trudne.Dla nikogo praktycznie nie ma pracy. Shaka spojrzał się na nią dziwnym wzrokiem jakby chciał jej powiedzieć "dosyć".Wokół niego pojawiły się drobinki cosmo błękitne źrenicy rozszerzyły się chłopak mocno zacisnął pięści. -Od dzisiaj nie musicie się niczym martwić.Wróciłem do domu i będę się wami zajmował.-powiedział stanowczym głosem Shaka. -A twoje obowiązki tam...w Grecji?.Kto przejmie??. -To jest teraz nie ważne!.Świątynia jest dobrze bronione a...zrozumieją-zaciął się pod koniec Shaka nie chcą wyjawić imienia Wielkiego Mistrza. -Wiedziałam że nam pomożesz...kocham Cię mój ty mały Shako!-powiedział czule mocno się jednocześnie wtulając. Shaka odwzajemnił uścisk lecz oczyma sięgał gdzieś daleko...jakby nie był do końca pewien swojej decyzji o ponownym zostaniu na "starych śmieciach"... | |
|
| |
Saga VIP
Dołączył/a : 10/03/2007 Liczba postów : 1364
Płeć :
| Temat: Re: Treningi Shaki Sob Sty 10, 2009 7:40 pm | |
| Brak jakiś błędów - 2 lvl | |
|
| |
Dark Epsilon
Dołączył/a : 19/06/2008 Liczba postów : 498
| Temat: Re: Treningi Shaki Sob Sty 17, 2009 1:47 pm | |
| "Pierwsze koty za płoty..."-pomyślał chłopak pracując dniem za dniem na roli czy w rodzinnym sklepie jak zwyczajny młodzieniec. Postanawiając tutaj zostać Shaka całkowicie zapomniał o swoim powołaniu rycerskim czy o złotej zbroi która wiernie czeka na swojego właściciela w tej erze.Jednak pomimo tego był szczęśliwy.Szczery uśmiech malował mu się na twarzy zawsze gdy spędzał odrobinę wolnego czasu z siostrą.Rozmawiali praktycznie o wszystkim...byli jak "papużki nierozłączki".Trudno się temu dziwić skoro nie widzieli się szmat czasu.Podczas jednej z ich wieczornych rozmów nawiązali bardzo ciekawy temat o uczuciach co sprawiło że Shaka mocno się zarumienił. -Czy tam gdzie trenowałeś braciszku miałeś kogoś bliskiego??.-zapytała ściszonym głosem. -Tak..szczególnie mój mistrz Neo który chociaż był surowy to wspierał mnie w każdej chwili.Oraz był ktoś jeszcze...-specjalnie nie dokończył chłopak wstydząc się. -Shaka przecież mi możesz powiedzieć.Kto Cię lepiej zrozumie niż własna siostra?? -Masz rację.Tą osobą była Presea.Wyjątkowa dziewczyna.Jednak nasze drogi nie były nam pisane.Po krótszej bliższej znajomości rozszerzyliśmy się udając się własną ścieżką.-powiedział lekko zasmucony Shaka. Następnie zapanowała krótka cisza.Oboje zbierali myśli na jej dalszy ciąg.Złoty rycerz dawno się nikomu nie zwierzał...starał się być twardy i opanowany lecz te wszystkie uczucia które w nim tkwiły wreszcie "eksplodowały". -Jednak było minęło.Nie odzyskam tego co utraciłem nawet jeżeli bardzo bym tego chciał.A Ty siostrzyczko kogoś masz?? -Nie...może był ktoś taki ale czasami Shako to co się chce mieć ktoś nam odbiera z przed nosa... Nagle ich rozmowę przerwał huk dobiegający z ganka.Shaka od razu zerwał się z łóżka aby zbadać kto im w środku nocy przeszkadza.Gdy tylko otworzył drzwi ujrzał przestraszonego sąsiada który ledwo co dyszał. Po krótkiej rozmowie okazało się że do wioski mają przybyć jakaś grupka okolicznych rozrabiaków.Od czasu do czasu przejeżdżają i robią co im się żywnie podoba.Na tą wiadomość siostra rycerza również się zaniepokoiła.Już myślała nad dobrą kryjówką gdy nagle Shaka spojrzał się ciepłym czułem wzrokiem. -Spokojnie siostrzyczko...ja się wszystkim zajmę.-powiedział pewny siebie młodzieniec. -Mam nadzieję że wiesz co robisz...oni mogą Ci zrobić krzywdę... -Może tak..może nie...idź do sąsiadów i pozostań tam do puki ten cyrk się nie skończy. Następnie wokół niego pojawiła się błyskawicznie złota poświata.Włosy zaczęły lekko powiewać na ciepłym wietrze.Cały czas miał powieki przymknięte aby jak najlepiej skupić się na swojej energii. Na gości nie trzeba było długo czekać.Przybyli pewni siebie, okrutni buntownicy dla których prawo nie istnieję ale liczy się tylko siła.W skrócie mówiąc prawdziwe okazy "pół mózgów". Po chwili jeden z nich podszedł do Shaki i chwycił go mocno za gardło.W jego oczach można było ujrzeć chęć sprawiania bólu oraz cierpienia.Aura która otaczała przybysza z każdą chwilą stawała się ciemniejsza.Shaka nie miał wyboru.Jeżeli on teraz ich nie powstrzyma to już nikt inny tego nie zrobi. Skupiając w wolnej dłoni silny ładunek cosmosu przyłożył bandycie kulę energii do brzucha która oczywiście silnie eksplodowała.Gdy już opadł dym okazało się że również Shaka otrzymał potężny cios w brzuch...oboje klęczeli na ziemi trzymając się za bolące miejsce. Wówczas nastąpiło coś dziwnego.Otóż aura Shaki zaczęła rosnąć rosnąć i jeszcze raz rosnąć w zastraszającym tempie i bez jego inicjatywy.Jakby przejęła nad nim kontrole.Z prędkością światła następnie użył mocy 7 zmysłu co spowodowało oczywiście błyskawiczną śmierć mężczyzny. Widząc taką moc pozostali zaczęli uciekać z taką szybkością ile mieli sił w nogach.Shaka rozglądając się na boki myślał jak mogło do tego dojść...co się mogło wydarzyć że stracił kontrolę nad sobą. "A może to jest jakiś znak??.Przesłanie...że rycerz zawsze pozostanie rycerzem?.A może poniosły mnie emocję..."-taką myślą zakończył Shaka udając się jednocześnie do swojego domu. | |
|
| |
Nadira Admin
Dołączył/a : 07/02/2008 Liczba postów : 713
Płeć :
| Temat: Re: Treningi Shaki Nie Sty 25, 2009 2:17 am | |
| Trochę drobnych błędów naliczyłam. 2 poziomy. | |
|
| |
Dark Epsilon
Dołączył/a : 19/06/2008 Liczba postów : 498
| Temat: Re: Treningi Shaki Pon Sty 26, 2009 2:40 pm | |
| Po tym incydencie Shaka czuł się bardzo przybity.Chodził cały czas markotny jakiś posmutniały.Dawne rozmowy z własną siostrą nie przynosiły już takiej radości co niegdyś.Pewnego słonecznego poranka chłopak postanowił wybrać się starej pięknej buddyjskiej budowli zwanej strupą lotosu.O dziwo chciał się udać do niej samemu.Pogrążony w myślach zabrał najpotrzebniejsze rzeczy do swojej torby podróżniczej i od razu wybrał się drogę.Shaka nie był do końca pewny czy uda mu się odnaleźć spokój w tym miejscu lub chociaż częściowo ukojenie. Jako rycerz musiał być w odpowiedniej kondycji duchowej.Jako zwykły chłopak oraz brat ukochanej ponad wszystko siostry nie mógł tak dalej żyć. "Przecież wiem że ona także martwiła się o mnie.Nie mogę pozwolić na to aby to zakłóciło nasze spokojne życie..."-pomyślał idąc dalej. Shaka nie wykorzystywał swoich pokładów energii aby dotrzeć szybciej do budynku.Chciał aby ta droga była czymś w rodzaju pokuty. Pogoda także dzisiaj dopisywała więc chłopakowi już niewiele godzin wędrówki pozostało.Z za horyzontu powoli wyłaniał się spiczasty dach pięknej starej budowli.Shaka wiele godzin przesiadywał w tym miejscu oddalając się od nich tym samym.Szukał tego właściwego sensu..tej odpowiedniej prawdy.Gdy cała strupa wyłoniła się z pod blasku słońca na twarzy Shaki umalował się szczery uśmiech...tak bardzo pożądany od tak dawna.Na razie wszystko szło wręcz idealnie gdy...no właśnie.Błyskawicznie oraz niespodziewanie błysk złotego światła oślepił chłopaka tuż przed wejściem do budynku.Pokrótce Shaka usłyszał dziwny głos w głowie lecz tak bardzo znajomy. -"Złoty rycerzu...może ty zapomniałeś o mnie i o swoim prawdziwym powołaniu lecz ja dalej czekam na ciebie w twoim...twoim prawdziwym domu"-po tych słowach zamilkł ciepły dźwięk nie dając Shace możliwości zareagowania. Wreszcie gdy blask opadł młodzieniec mógł w końcu udać się do świątyni.Jednak...chyba dzisiaj nie było mu to pisane.Otóż tuż za progiem strupy pojawiła się jakby znikąd postać odziana w biały nieskazitelny kolor.Na jej twarzy cały czas widniał uśmiech pewności siebie.Nie czekając na reakcję chłopaka podeszła do niego i w delikatny sposób dotknęła twarzy złotego rycerza. -Nie bój się przyjacielu...możesz mnie nie poznać gdyż cały czas byłam w ukrycie lecz jednocześnie tak blisko ciebie. -Rozumiem...zabrzmiało to dość dziwnie lecz nie mam ochoty na jakieś zagadki.Po co innego tutaj przyszedłem.-odparł bez uczuć Shaka. -Jesteś tego pewien??.A czy nie przypadkiem przyszedłeś tutaj do mnie...w to miejsce gdzie niegdyś spędzałeś tak dużo czasu i... -Przestań!!.-krzyknął młodzieniec. Skąd ty to wszystko możesz wiedzieć?!.Kim jesteś i skąd mnie znasz??. -Tak jak się spodziewałam.Dalej młody i niedoświadczony. Lecz dobrze.Podpowiem Ci.Jestem obiektem twoich pożądań.Byłam nią i dalej będę złoty rycerzu panny.A teraz pomyśl tutaj w tym miejscu czego tak na prawdę chcesz. Pamiętaj jednak że nie tylko siostra Cię potrzebuję. Atena...Wielki Mistrz i klan złotych rycerzy wszyscy oczekujemy Cię w twoim domu zodiaku.Wybierz dobrze... Po tych dziwnych słowach Shaka poczuł jak tajemnicza osoby rozpływa się w powietrzu zostawiając za sobą drobny pył oraz... -Pełno brązowych korali??-prychnął pod nosem unosząc jednocześnie dziwny przedmiot. Nie wiedział czym dokładnie mogę być te korale...lecz przeczuwał w głębi serca że przypadkowo tutaj ich nie zostawiła. W następnej chwili podszedł do "ołtarza" i świętych relikwii.Zaczął medytować w spokoju tyle ile jego dusza potrzebowała... | |
|
| |
Miniman VIP
Dołączył/a : 08/03/2007 Liczba postów : 528
Płeć :
| Temat: Re: Treningi Shaki Pon Sty 26, 2009 9:52 pm | |
| Hm, mogę dać za to dwa lvle. I tym oto sposobem zyskał pan 100 lvl, gratulacje. | |
|
| |
Dark Epsilon
Dołączył/a : 19/06/2008 Liczba postów : 498
| Temat: Re: Treningi Shaki Sro Lut 04, 2009 10:39 pm | |
| Starał się odpocząć od tego wszystkiego w ciszy i spokoju jakie mu ofiarowywała strupa lotosu.Lecz z każdą kolejną sekundą mocniej zaciskał ofiarowany mu dziwny przedmiot.Nie potrafił się skupić.Prawdziwa burza myśli przechodziła obecnie przez głowę. Cały czas zadawał sobie jedno pytanie... "Pozostać czy wrócić do Świątyni...pozostać ale na jak długo?.Wrócić ale czy otrzymam przebaczenie??-myślał Shaka. Po jego prawym policzku wówczas zaczęły spływać małe krople łez.Chłopak był na prawdę rozdarty wewnętrznie.Z jednej strony rodzina i jej bezpieczeństwo.Z drugiej obowiązek jaki nosi ze sobą bycie złotym rycerzem.I jak tutaj żyć??. "Jeżeli mam temu jakoś załagodzić prosty wybór jednej ze stron nie wystarczy.Tutaj trzeba pogodzić i to i to"-wpadł na pomysł wstając gwałtownie z miejsca. Shaka lekko się ukłonił w stronę ołtarza oraz świętych relikwii i ruszył dalej przed siebie.Na jego twarzy wreszcie pokazał się uśmiech.Mały oraz nie za bardzo promienny ale zawsze to coś. Po kilku godzinach dotarł już do rodzinnej wioski.Właśnie słońce zachodziło nad horyzontem.Delikatny wiatr wiejący od strony morza lekko otulał ciało Shaki.Przed znajomy dom wyszła dobrze mu znana sylwetka.Siostra pomachała energicznie w kierunku złotego rycerza.Jednak ten nie zareagował dość radośnie.Szybko zsunął się po górce zostawiając po sobie kłębki dymu.Korale...dar od tajemniczej osoby zawinięte na prawej dłoni Shaki lekko trzepotały. Gdy w końcu zbliżył się do niej na wystarczającą odległość pierwsze co zrobił to mocno przytulił dziewczynę. -Wybacz mi...jednak tak dłużej żyć nie mogę...-zaczął wręcz w stylu "prosto z mostu". -Ale jak to...-błyskawicznie wyraz jej twarzy posmutniał. -Myślałem że tutaj w rodzinnej wiosce odnajdę dawno wypatrywany spokój i wewnętrzną ciszę.Jednak oddalając się od Sanktuarium oraz Ateny zdałem sobie sprawę że jestem nieszczęśliwy.Moje myśli są tam...w pięknej Grecji...w domu zodiakalnej panny. Przepraszam że Ci to mówię jednak dłużej tak oszukiwać się nie mogłem... Dziewczyna otarła szybko łzy skrawkiem fartucha.Jej mina mówiła sama za siebie.Ponowna strata ukochanego braciszka mogłaby ją dobić. -Nie chce żebyś odchodził Shako...jednak wiem że masz swoje obowiązki oraz własną drogę wytypowaną przed Buddę. Podążaj więc nią w szczęściu.I nie martw się o mnie...dam sobie radę... Powiedziawszy ostatnie słowa szybko się odwróciła i chciała pobiec w nieznanym kierunku gdy Shaka chwycił ją mocno za rękę. -To że odchodzę nie znaczy że na zawsze...Wielki Mistrz zdaje sobie sprawę z mojej sytuacji i jeżeli wyrazi zgodę to będę przyjeżdżał tutaj co jakiś czas...nie zapomnę o tobie nigdy siostrzyczko.Jesteś jedyną osobą na tym świecie która mnie kocha...-powiedział rycerz ocierając jej łzy z policzka. Siostra się tylko uśmiechnęła w stronę brata.Takie rozwiązanie z całą pewnością było najrozsądniejsze z tej sytuacji. "Wilk syty i owca cała..."-pomyślał wchodząc do środka domu. W następnych paru godzinach Shaka zjadł ciepły posiłek ciesząc się jednocześnie ostatnimi chwilami z ukochaną osobą.Następnie spakował wszystkie swoje rzeczy lecz na łóżku siostry coś zostawił... były to dwa rysunki...a mianowicie jej oraz złotej zbroi panny. "Dwa najcenniejsze skarby w moim prostym życiu..." | |
|
| |
Saga VIP
Dołączył/a : 10/03/2007 Liczba postów : 1364
Płeć :
| Temat: Re: Treningi Shaki Sob Lut 07, 2009 10:05 am | |
| Trening porządny jak zawsze - 2 lvl | |
|
| |
Sponsored content
| Temat: Re: Treningi Shaki | |
| |
|
| |
| Treningi Shaki | |
|