OOC: To drugi trening nastawiony na naukę tej techniki. Pierwszy znajduje się w temacie "Urwisko w Himalajach". Z góry też mówię, że nie działa mi "alt+c" więc wszystkie głoski "ci" będą zapisane jako zwykłe "c"
Domon już raz znalazł się na krawędzi życia i śmierci. Kiedy za pierwszym razem podszedł do próby jej opanowania niemal stracił życie. Udało mu się teleportowac, jednak dokonał tego ogromnym nakładem sił. Dochodził potem do siebie przez kilka dni. Teraz czuł jednak, że jego siła wzrosła i w końcu będzie w stanie opanowac tę technikę.
Cały czas przebywał w Kioto, gdzie próbował naprawic błędy swojej przeszłości. Po rozbiciu swojego starego gangu zdecydował, że nadszedł czas popracowania nad samym sobą.
Siedział w odbudowanym własnymi rękami dojo, przyjmując pozycję lotosu i starając się skumulowac w sobie odpowiednią ilośc energii kosmicznej. W jego głowie odezwał się głos mistrza.
-Teleportacja jest techniką bardzo złożoną, ale kto raz ją opanuje, ten będzie jej w stanie używac do końca swoich dni. Jej natura jest niemal bliska temu, co ludzie nazywają magią. Nie ma na nią naukowego wyjaśnienia, bo teleportacja jest w większym stopniu kwestią wiary we własne możliwości. Skup swój kosmos i nadaj mu odpowiednią formę. To ważne, bo tylko z kosmosu o danej formie jesteś w stanie przenieśc się do bliźniaczego odpowiednika tej energii.
Domon w skupieniu zaczął kształtowac własny kosmos. Narzucając mu swoją wolę oplótł go ciasno wokół własnego ciała tak, że przybrał kształt jego siedzącej postaci.
-Natępny krok, to utworzenie bliźniaczej formy kosmosu w miejscu, do którego chcesz się udac. Wydaje się to wręcz niemożliwe, zwłaszcza jeśli cel twojej podróży znajduje się na drugim końcu świata. Zaczynaj od niewielkich odległości, by stopniowo przenosic się coraz dalej.
Domon pomyślał o polanie, znajdującej się na tyłach budynku. Taka odległośc powinna byc wystarczająca. Starając się nie zachwiac obecnej formy, skupił się na utworzeniu jej bliźniaczego odbicia w porządanym miejscu. Kiedy był już pewien, że zrobił wszystko tak, jak mówił mu mistrz, przywołał jego kolejne słowa.
-A potem niech energia cię pochłonie. Zapadnij się w niej i zniknij wraz z nią. Nie daj się jednak całkowicie zdominowac, w odpowiednim momencie rozerwij jej wiązania i otwórz oczy...
Kosmos Domona eksplodował po czym zaczął w błyskawicznym tempie zapadac się w jego osobę. Czuł jak przeszywa go gorąco jego własnej energii. Powstało dziwne uczucie zapadania się coraz głębiej w samego siebie. A potem to przerwał, gwałtownie, bez namysłu. Otworzył oczy i oto nie był już w budynku, tylko na zewnątrz. Siedział na polanie naprzeciw zdezorientowanego pana Satoru.
-C... co to był? - zapytał zaskoczony mężczyzna, który spędzał ten dzień odpoczywając na polanie.
-Kolejny stopień na mojej drodze, do zostania Rycerzem. - odpowiedział mu Domon.