XI. Dom Wodnika

Cały dom zaczął tonąć w muzyce i złotym świetle na ziemi pojawiła się złota zbroja wodnika.

Do jedynastego domu zodiaku droga zajeła mu dłużej niż myślał.Oblodzone schody oraz nasilający się grat przeszkadzał mu z każdym przebytym krokiem.
"Super..w takim tempie to cała wioska wyginie..."-pomyślał chłopak wchodząc przez próg domu.
Odrazu przykuła jego zainteresowanie złota zbroja wodnika leżąca na marmurowej posadzce.Lekko ukłonił się aby choć częściowo oddać jej szacunek jaki powinna mieć.
Następnie wstał na równe nogi.Rozejrzał się spokojnie a wokół niego wirowały cząsteczki cosmosu przez co robiło mu się choć odrobinę cieplej.
-Jestem Shaka uczeń Świątyni pretendent do złotej zbroi panny.Pragnę przejść przez ten dom zodiaku...-powiedział poważnym tonem chłopak czekając na reakcję...
jednocześnie chcąc sprawdzić czy ktoś jeszcze znajduję się w tym domu tak jak wtedy w domu byka.

OCC:
domy ktore maja zlotych rycerzy
wodnika jeszcze chyba nie ma - Alchemik nie ma jeszcze zbroi bo nie bylo go na forum

OCC;Ale moja postać o tym nie wiem ze alch nie ma.a mogę tutaj być np strażnicy którzy mnie poprowadzą tymi "tajemniczymi" ścieżkami.

Legumir także dobiegł do jedenastego domu. Chodź pogoda mu przeszkadzała jakoś mu sie udało. Udało mu się dotrzeć i wejść do środka, a tam bardziej zobaczył niż wyczuł kosmos Shaki. Widać chłopak zatrzymał się w tym domu. Gdyby chciał zostać Złotym Rycerzem, to właśnie ta zbroja byłaby mu przeznaczona. Zbroja Wodnika, jednak ona czeka na swojego Rycerza. Doszedł do Shaki i klepnął go lekko w ramię.

- Jestem, nie pozwole Ci zginąć. Jesteś szybki z tym swoim światełkiem, zwolni trochę bym za tobą nadążył. No to co idziemy dalej? Tu chyba nie ma żadnego opiekuna skoro Zbroja jest złożona...

Zaskoczyła go szczerze mówiąc obecność Legumira.Sądził że jednak poczeka na Radisa i wyłucha go wpierw a później dołączy do ucznia świątyni.Jednak...mylił się.
Shaka odwrócił głowę w jego stronę.Blond mokre włosy powędrowały natomiast w przeciwną.
-Cieszę się że jednak zdecydowałeś pójść zemną.Twoja pomoc będzie nie oceniona.I masz rację...tutaj nie ma strażnika.Szybko...do domu koziorożca!!-krzyknął lekko zachrypiałym głosem.
Najwyraźniej coś go wzieło...jakieś przeziębienie.Ale to naturalne gdyż młody wojownik całe życie spedził w gorącym klimacie a tu nagle takie załamanie pogody...jego ciało jest nie przyzwyczajone...
-Dobrze nie będe używać mocy 7 zmysłu...
ale to nie znaczy że choć odrobinę zwolnie!.Wykorzystajmy siłę i pracę naszych mięśni!!!.
Wykrzyczał a następnie skierował swe kroki do wyjścia.

"Posły osły se na tory.. a na torach, tłok był spory.. Pobrudziły se kopyta, stojąc w tłoku.. do koryta.. " - Chrapliwy głos Frey'a może nie był najczystszy, ale przynajmniej pomagał mu się odprężyć. A ta stara, zasłyszana gdzieś kiedyś piosenka, znakomicie pasowała mu do tych dwóch w oddali.. Powoli docierał do Domu Wodnika. - Ciekawa stylizacja. - Rzucił tylko patrząc jaki efekt sprawia gra świateł wywołana przez kolejną błyskawicę na Świątyni jego znaku Zodiaku..

Był już coraz bliżej celu. Nie był mistrzem wykrywania cudzego kosmosu, ale moc Wielkiego Mistrza była tak charakterystyczna i ogromna, że nie dało się jej przeoczyć. Przeszedł przez dom.

Wpadł praktycznie biegiem do domu Wodnika nie zwracając uwagi na osobyprzebywające akurat w tym domu. Śpieszył się