Podróż do Japoni

-on był drugim uczniem mego mistrza którego zabił nie wiedzieliśmy że jesteśmy bracmi- powiedział Shenron po czym usiadł na ziemi krzyżując nogi. Zamknął oczy i zaczął medytowac ...

- Nie martw się... może się zmieni... - Powiedział z uśmiechem Sharai - Dobra ide do kajuty się przespać szybciej mi zleci. Rano powinnismy być na miejscu.

Wstał i zaczął iść w stronę w którą poszli jego towarzysze. Jednak gdy ich zobaczył zatrzymał się.
- Chyba nie powinienem im przeszkadzać - pomyślał.
Zaczął wiec chodzić w te i we wte po statku.

Shenron znudzony medytowaniem postanowił się zdrzemnąc usiadł na ławce oparł się o ściane i zasnął ...

Nudząc się strasznie również poszedł do kajuty by zasnąć. Trochę zajęło mu odnalezienie wolnej kajuty, ale gdy w końcu mu się to udało rzucił swój bagaż w kąt i odmówił krótką modlitwę. Potem z ulgą poszedł spać.

Rano Sharai wstał jako pierwszy.Przeciągnął się i wyszedł do kapitana
- Kapitanie, kiedy dopłyniemy ? - Zapytał
- Za chwilę - wskazał na wyspe która przed chwilą ukazała im się - godzinka może dwie.
- To dobrze bo nie lubie pływać - Uśmiechnął się i poszedł obudzić resztę.

Shenron wstał gdy wyszedł poczuł chłodny wiatr na swej twarzy, popatrzył na słonce zaraz po tym zauważył ląd
-nareszcie dopływamy- pomyślał po czym usiadł i rozkoszował się tą chwilą ...

Wstał, przeciągnął się zabrał swój bagaż i wyszedł na pokład.
Gdy zobaczył zbliżającą się wyspę uśmiechnął się szeroko.
- No nareszcie stały ląd, długo na tym statku nie zabawiłem ale i tak dla mnie to za dużo!

Statek dobił do brzegu.
- Kapitanie wrócimy za parę godzin lub jutro z rana dobrze ? - Powiedział Sharai
- Nie ma problemu poczekam na was, i uzupełnie zapasy - Odpowiedział wesoły kapitan.
- Dobra za mną ludzie !!- Zakrzyknał Sharai, zszedł z pokładu i poszedł przed siebie.

Shenron szybkim krokiem zszedł z pokładu i podążył zza Sharai
-daleko musimy iśc ?- zapytał ...

Ruszył z wesołą miną za nimi, był bardzo rad, że znowu chodzi po prawdziwej ziemi.
Gdy usłyszał pytanie Shenron'a odparł:
- Mam nadzieję, że bardzo daleko.

- Ta wyspa nie jest duża... Kilka godzin marszu i będziemy na miejscu... - Powiedział rozweselonyz powodu ,że znów spotka swojego mistrza.

Shenron szedł dalej zamyślony nie odzywał się do nikogo patrzył i podziwiał otoczenie w jakim się znalazł ...

Szedł spokojnie i podziwiał piękne miejsca przez które przechodzili. Nagle spytał:
- Wszystko jest fajnie, tylko teraz sobie tak pomyślałem - co ja będę miał z tej wyprawy? No ja wiem, że przygoda i w ogóle, ale przydało by się coś więcej!

- To co najważniejsze... Nauke i doświadczenie - uśmiechnął się, lecz nie byłto uśmiech szczery,lecz bardziej szyderczy...
Przechodzili właśnie przez las.
- Uważajcie często biegają tutaj dzikie pantery... Są silne i szybkie więc trzeba uważać.

Shenron uśmiechnął się
-nareszcie mogą się zjawic przeciwnicy- pomyślał po czym na jego twarzy zawitał uśmiech ...

Uśmiechnął się lekko
- Taa, może nareszcie zacznie się coś dziać.
Z jego twarzy znikł uśmiech i pojawił się niepokój.
- Mam tylko nadzieję, że nie będzie ich zbyt dużo.

Nagle z za krzaków wyskoczyły dwie pantery, w tym jedna duża.
- O, miałem racje - Powiedział Sharai, i odepchnął Yasuke do tyłu.
Najwieksza pantera żuciła się na Shenrona drapiąc go w rekę (30dmg).

Mała pantera - 150 hp
Duża pantera - 400 hp

Shenron nie odniósł ran ponieważ osłoniła go zbroja. Zaczął biec w stronę większej pantery
-szarża !!!- krzyczał o z całej siły uderzył panterę w głowę (402 obr)

Wyciągnął swój krótki miecz z pochwy i zaszarżował na mniejszą panterę, gdyż większa nie stanowiła już zagrożenia.
Z całej siły ciął małą panterę z boku(30dmg)

Większa pantera pod wpływem potężnego ciosu Shenrona padła zabita na ziemię. Druga zaś cięta w bok wpadła w furię i żuciła sie na Viraga uderzając go w dwa razy w bok ostrymi pazurami (30+30=60dmg)

Mała pantera - 120hp

Shenron roześmiał się
-głupie stworzenie- powiedział do samego siebie po czym uderzył w ranę pantery (201 obr)

Rozerwał swój rękaw i urzył go jako bandaża by opatrzyć swoją rane.
- Dzięki za pomoc, sam bym sobie chyba nie poradził.

Z boku pantery wytrysneła krew po chwili,leżała już nie żywa. Umierała w straszliwych mękach. Mogła nie zadzierać z Rycerzami.
- Myslę że czeka nas dużo więcej walk niż to, co stało się przed chwilą... - Powiedział Sharai. Z jego ust znikł uśmiech. Stał się jakiś nieobecny, jakby myślami był gdzie indziej.Ruszył dalej, z plecaka wyciągnał baniaczek z wodą i pił powoli.
Zbliżała się noc.Chmury zaczeły zasłaniać niebo.
- Dobra tutaj staniemy, i się prześpimy. - Powiedział - Vierag idź po chrust żeby było z czego ognisko rozpalić. I weź przy okazji kamienie ! Shenron - zwrócił się do nadchodzącego przyjaciela - Mam dziwne przeczucia że jeszcze wiele nas tu czeka...Myśle że ktoś powinien stać na czatah. Dasz rade ?? - Po czym zaczął rozkładać nowo kupiony w Grecji namiot.

Shenron popatrzył ze zdziwieniem na Sharai po czym uśmiechnął się.
-wątpisz w moje umiejętności- powiedział po czym usiadł nieopodal miejsca w którym przed chwilą stał. Zamknął swe oczy i zaczął wsłuchiwac się w otoczenie ...